DLACZEGO PRZEKRĘCILI WAJCHĘ?

Sam premier Tusk nie mógł nadziwić się, gdy parę tygodni temu włączył telewizor. Zdołał wypowiedzieć tylko sławne zdanie: „K..., ktoś tam przekręcił wajchę!”. Do tego doszła ofensywa sondażowa dająca PiS nadzieję na zwycięstwo w najbliższych wyborach. Pytanie: PO CO TO WSZYSTKO?

Na dobroć Grupy Trzymającej Władzę nie radziłbym liczyć. Nie należy się też nabierać na tzw. „nagłe nawrócenia” warszawskich funkcyjnych dziennikarzy, o których pisze red. Sakiewicz.

Oczywiście wymiana Tuska na bardziej spolegliwy model może być jednym z celów obecnej kampanii medialno-sondażowej, ale nie celem głównym. By go znaleźć warto skojarzyć daty. Otóż zbliża się nieuchronnie pierwsza rocznica Smoleńska, potem wakacje i wybory parlamentarne. Jednocześnie dotyka nas coraz głębiej prawdziwy kryzys, będący efektem złego gospodarowania Polską. Po klęsce wyborczej Jarosława Kaczyńskiego w zeszłorocznych wyborach prezydenckich pisałem, kiedy Polacy się obudzą:

Jedyna nadzieja w… kiełbasie, a dokładniej w jej braku. Czy pamiętacie Państwo, z jakiej przyczyny wybuchły rozruchy na Wybrzeżu w grudniu 1970 roku? Partia podniosła ceny kiełbasy i innych artykułów codziennego spożycia! Rzeczywistość jest nieraz bardzo prozaiczna…

Sprawą, która dziś może poruszyć mieszkańców Polski (…), jest poważne ograniczenie dobrobytu. Gdyby ludzie uświadomili sobie skalę fiskalnego rabunku, jakiemu podlegają i zagrażające widmo bankructwa – o wtedy, co innego! Wielu wykształciuchów i prymitywnych zwolenników monopartii ze świętym oburzeniem wystąpiłoby przeciw rządowi. (…) Nie da się jednak w nieskończoność karmić ludu igrzyskami. Niebawem symboliczny, a może i dosłowny głód zajrzy nam w oczy. Wtedy Polska się obudzi.

Ta korzystna dla opozycji korelacja zdarzeń – podwyżki plus rocznica 10 kwietnia – może stanowić bombę kończącą dominację GTW. Razwiedka musi ją więc zawczasu rozbroić. W swoich działaniach nie jest nawet zbyt oryginalna – w zeszłym roku z sukcesem przeprowadziła podobny wariant.

Po rozbiciu rządowego Tupolewa, które od razu zrodziło wiele pytań, domysłów i zarzutów pod adresem Tuska i Putina, a Polacy masowo wylegli na ulice – media, kościół i autorytety zaczęły nas nachalnie przekonywać, że oto wreszcie nastał najlepszy moment do polsko-rosyjskiego pojednania. Starannie pilnowano Jarosława Kaczyńskiego, by nie podgrzewał atmosfery i nie wskazał winowajców. Zaprzęgnięto go do kampanii wyborczej rozgrywanej wedle scenariusza, że „nic się nie stało”. Zaniechano w niej wątku smoleńskiego, który jedynie mógł jeszcze rozgrzać emocje społeczne i zagrozić GTW. Po klęsce JK wrócił do ostrej retoryki, ale to już było za późno – niebezpieczeństwo minęło. Razwiedka po raz kolejny dobrze się spisała…

Obecne zabawy sondażowe dające PiS wielkie szanse mają więc być dla opozycji fałszywą nadzieją, że władzę da się odzyskać w jesiennych wyborach. Mają skłaniać JK do łagodzenia nastrojów i do niekonfrontacyjnego przygotowywania się do rocznicy tragedii smoleńskiej. Patrioci mają łudzić się, że zwycięstwo PiS w najbliższych wyborach jest nieomal pewne. Mają nie dostrzec okazji do pokrzyżowania planów GTW. Wiara w łatwe i pewne zwycięstwo na jesieni to metoda razwiedki, by przeczekać kolejny niebezpieczny dla niej okres początku kwietnia. Nie muszę dodawać, że gdy niebezpieczeństwo minie, powrócą bezpardonowe ataki na Jarosława Kaczyńskiego, a sondaże (i wynik wyborczy) znowu wrócą do normy. A więc czy i tym razem damy się wykiwać – tym razem sondażami?