Jeszcze o Katyniu i nie tylko

Prawda o Katyniu we wszystkich jej aspektach musi być znana każdemu Polakowi gdyż poza tragicznym wymiarem tej zbrodni „Katyń” ma znaczenie symboliczne dla całej gehenny narodu polskiego pod bolszewicką okupacją, przy czym liczba straconych nie jest w tym przypadku najistotniejsza bowiem w zestawieniu z ilością ofiar sowieckiego prześladowania Polaków sięgającą począwszy od roku 1917 z całą pewnością miliona albo i więcej osób zamordowanych, lub zamęczonych w łagrach i kazamatach „Czerezwyczajki”, GPU, NKWD, KGB i „Smiersza” owe dwadzieścia parę tysięcy zastrzelonych w Katyniu i innych miejscach objętych tym samym hasłem i tym samym wyrokiem Stalina, stanowi liczbę znikomą. Znaczenie Katynia dla polskiej historii można porównać do oporu Westerplatte i Warszawy w 1939 roku które stanowią symbol naszej walki mimo że zawierały tylko cząstkę naszego wysiłku zbrojnego w kampanii wrześniowej.
W oczach Rosjan Katyń jest tylko drobnym fragmentem stalinowskiego terroru obejmującego dziesiątki milionów ofiar, ale dla Polski jego wymiar mierzy się zarówno szczególnym charakterem zbrodni jak i bezprecedensowym zjawiskiem wymordowania przedstawicieli elity narodu polskiego, gdyż nawet oficerowie niemieccy którzy dostali się do niewoli sowieckiej nie zostali tak potraktowani. Ta zbrodnia jest miarą szczególnej nienawiści jaką obdarzony był naród Polski przez bolszewickich prowodyrów, a nie tylko Stalina.

Stosunek do Polaków był przeniesiony jeszcze z carskich czasów, jednakże stopień prześladowań za caratu mimo całego ich okrutnego wyrazu był nieporównywalnie mniejszy, a mimo to w polskiej kulturze zaznaczył się intensywniej i został wiekopomnie zapisany w naszej historii, literaturze, muzyce i malarstwie. Stało się to możliwe, dlatego że prześladowania carskie przy całym okrucieństwie mieściły się w konwencji pojęć naszych dziadów i przeddziadów, pozostawiały bowiem pewną wolną sferę życia Polaków jak dom rodzinny, kościół, a nawet pewne formy życia towarzyskiego. Ponadto carat nie pozbawił nas naszych elit narodowych, które świadectwo tych czasów przekazały w postaci zapisu w nauce, sztuce i obyczaju. Bolszewicy natomiast zadziałali na zasadzie walca niszczącego wszystko, co polskie z eksterminacją ludzi na czele.

Ta eksterminacja była prowadzona podwójnym nurtem: - fizyczna w stosunku do stawiających opór zbrojny lub nawet polityczny i moralna w stosunku do wszelkich przejawów polskości. W tym celu wprowadzono system sowietyzacji we wszystkich dziedzinach życia. Skuteczność tych zabiegów była ograniczona, wystarczyła jednak na przekupienie licznego grona twórców kultury, stąd niespotykana w czasie rozbiorów uległość wobec zaborcy. Śmigły – Rydz powiadał, że między Niemcami a bolszewikami jest ta różnica, że Niemcy mogą nam odebrać niepodległość, o którą będziemy walczyli, a bolszewicy zabiorą nam duszę. De facto duszy nam nie zabrali, ale ją nam boleśnie okaleczyli i tej straty nie da się zaspokoić żadną rekompensatą. Zresztą rekompensaty za to, co możliwe do wyliczenia nie otrzymaliśmy po dzień dzisiejszy od żadnego agresora.

Ze wszystkich zbrodni sowieckich Katyń posiada szczególną dokumentację, natomiast pozostałe są w większości nawet nieznane nie tylko na świecie, ale nawet w Polsce. I tak na przykład liczba deportowanych na Sybir nie jest znana do dnia dzisiejszego nawet w przybliżeniu i w zależności od źródła waha się między 400 tys. a 1,5 mln, różnica jest tak wielka, że nie można nawet do tego ustosunkować się. Jest to jednak początek tego zagadnienia, bowiem najważniejsze jest ilu zesłanym na zatracenie w nieludzkiej ziemi udało się powrócić do Polski a ilu zostało tam zamęczonych. Wiemy, że z armią Andersa wyszło z Sowietów około 150 tys. wojskowych i cywilów, znaczny odsetek z nich nie przeżył jednak poniewierki z wycieńczenia, nieustalona jest też liczba zamordowanych w trakcie sowieckiej okupacji w latach 1939 – 41 i po ponownym wejściu do Polski w roku 1944. Wiemy o wymordowaniu więźniów we Lwowie, Łucku, Berezweczu i innych miejscach natomiast prawie nieznane są inne morderstwa dokonywane masowo w wielu miejscowościach począwszy od Grodna, a także liczba więźniów wywiezionych w głąb Rosji, o których wiemy jedynie, że zaginęli. Mordowanie Polaków rozpoczęli bolszewicy natychmiast po rewolcie w październiku 1917 roku. Początkowo byli to przedstawiciele klasy „polskich panów”, ale później sięgnięto również i po polskich chłopów i robotników, Polacy bowiem wbrew oficjalnie głoszonemu internacjonalizmowi byli traktowani jako sztandarowi wrogowie Związku Sowieckiego. Na ten stosunek do polskości nałożyły się skutki propagandy carskiej traktującej Polaków jako głównych wrogów Rosji i najnowsze doświadczenia z wojny polsko bolszewickiej. Był jeszcze jeden powód: a mianowicie przywiązanie Polaków do wiary ojców swoich, języka, tradycji i polskiej kultury odmiennej od kultury rosyjskiej, byliśmy jedynymi w imperium rosyjskim przedstawicielami świata zachodnioeuropejskiego. W Rosji carskiej istniała fascynacja tym światem wśród najbardziej oświeconych warstw społeczeństwa, wyrazem tego była wielka twórczość rosyjskiej sztuki szczególnie w literaturze i muzyce. Bolszewicy zniszczyli rosyjskie elity a z nimi również jakiekolwiek ślady sympatii dla kultury zachodnioeuropejskiej.

Można mieć również uzasadniony żal do rządów Polski przedwojennej, że nie zadbały chociażby w warunkach traktatu ryskiego o los Polaków pozostawionych za Zbruczem, ich tragedia nie wywołała żadnej reakcji ze strony polskiej z wyjątkiem nielicznych przypadków interwencji lub wymiany więźniów. Zresztą interwencje te przynosiły niejednokrotnie odwrotny od zamierzonego skutek, jak to było w przypadku mojego kuzyna, malarza Orzechowskiego spokrewnionego z Prystorem, którego interwencja u władz sowieckich o umożliwienie Orzechowskim wyjazdu do Polski skończyła się zesłaniem całej rodziny zaginionej bez śladu w sowieckich łagrach.

Rosja putinowska podkreślająca swoją więź ze stalinowskim reżimem musi posiadać pełną informację o zbrodniach Stalina nie tylko w stosunku do Polski i Polaków, ale także w stosunku do innych narodów z narodem rosyjskim na czele. Jeżeli nie można w stosunku do bolszewików zastosować drugiej „Norymbergii” to przynajmniej ten reżim musi być osądzony moralnie.

Ze strony rosyjskiej wymawia się Polakom ich niewdzięczność za „wyzwolenie” Polski z okupacji niemieckiej, zapominając zupełnie, że owo „wyzwolenie” było jednym ze skutków zdrady, jaką popełnił Stalin wobec narodu rosyjskiego zawierając samobójczy dla Rosji traktat z hitlerowskimi Niemcami i skazując tym samym narody Związku Sowieckiego a szczególnie Rosjan na hekatombę ofiar ludzkich i zniszczeń dorobku materialnego i niematerialnego. Ocalenie swoje Rosja zawdzięcza nie Stalinowi, który prowadził wojnę bezmyślnie trzymając się zasady oporu „ do pasledniewo bojca” lub „łobowowo nastuplenija”. Wygrał tę wojnę zawdzięczając bestialstwu niemieckiemu nakazującemu mordowanie milionów jeńców sowieckich oraz pomocy aliantów, którzy równie bezmyślnie udzielili jej bez żadnych warunków stwarzając mu możliwości do dalszego bezkarnego popełniania zbrodni już nie tylko na terenie Związku Sowieckiego, ale we wszystkich krajach okupowanych i szerzenia dywersji we wszystkich zakątkach świata.

W sumie stanowi to przestępstwo ciągłe obarczające całe przywództwo sowieckie, ale Stalina szczególnie.

Próby puszczenia w niepamięć tego przestępstwa w imię dobrych stosunków z Rosją Putina są niezależnie od ich oceny moralnej zwykłą naiwnością. Jak dotychczas nikt z tytułu przypochlebiania się Putinowi jak i zresztą jego poprzednikom nie osiągnął znaczących korzyści.

Sprawa Katynia i wszystkich innych zbrodni bolszewickich ma wydźwięk moralny ważny dla całej ludzkości, oto bowiem w wyniku Norymbergi mamy do czynienia z faktem stosowania przez społeczność międzynarodową podwójnej moralności, innej dla przegranych, a innej dla zwycięzców. W dobie walki ze światowym terroryzmem sprawa odpowiedzialności za zbrodnie musi być potraktowana jako prawo obowiązujące wszystkich, a nie tylko wybiórczo. Zbrodnie bolszewickie nie uległy przedawnieniu i muszą być osądzone w każdej dostępnej formie. Jest to obowiązek nie tylko bezpośrednio pokrzywdzonych, ale całej ludzkości, której reprezentacja w postaci ONZ nie może unikać tego zadania.

Obowiązkiem władz polskich po roku 1989 było ogłoszenie oficjalnej „białej księgi” zbrodni dokonanych przez obu agresorów i ich sojuszników na terenie Polski. Wpisuje się w to szczególnie współpraca niemiecko sowiecka począwszy od osławionego „wagonu z tyfusem”, którym wywieziono w niemieckiej eskorcie zarazę rewolucji do Rosji. Ta sprawa domaga się gruntownego opracowania, gdyż wokół niej narosło zbyt wiele przekłamań. Dla Polaków ma to istotne znaczenie gdyż cała nasza historia XX wieku dyktowana była układem tych stosunków.

Putin w odpowiedzi na nasze żądania w sprawie Katynia odpowiada oskarżeniem o zamęczenie jeńców sowieckich w polskich obozach, ale nikt z polskiej strony poza wzmianką dokonaną przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego w czasie pamiętnych uroczystości w Westerplatte nie zdobył się na oficjalne, udokumentowane wyjaśnienie, że wysoka śmiertelność wśród jeńców spowodowana była chorobami epidemicznymi z pandemią grypy „hiszpanki” na czele, która w pierwszych latach po zakończeniu I Wojny Światowej zebrała większe żniwo śmierci aniżeli sama wojna / oblicza się ilość ofiar epidemii na 20 mln. osób/. Polska wyniszczona wielokrotnym przechodzeniem przez nią frontów przeżyła tę chorobę szczególnie boleśnie. Ponadto należało Putinowi wyjaśnić, że większość jeńców sowieckich wolała zostać w Polsce niż wracać do sowieckiego „raju”.

Z kolei „biali” Rosjanie mają pretensje do Polski o nie udzielenie pomocy Denikinowi w czasie jego ofensywy na Moskwę, a przecież Polska z własnej inicjatywy, a nie tylko pod wpływem nacisku aliantów wysłała do Denikina misję wojskową z generałem Karnickim i handlową z ministrem Iwanowskim a nawet osobistego wysłannika Piłsudskiego - Józewskiego. O ile można posądzać prześladowanych przez carat tych ostatnich o niechęć w stosunku do Denikina o tyle nie dotyczy to Karnickiego, jako byłego oficera rosyjskiego. A jednak opinie wszystkich były jednakowo negatywne, co potwierdzały też republikańskie koła rosyjskie.
Uprzedzenia w stosunku do „białych” Rosjan można było pokonać pod warunkiem zawarcia umowy politycznej przyznającej prawo do niepodległości nie tyle Polsce, która już niepodległość posiadała, ale dla Ukrainy, krajów bałtyckich a nawet Białorusi. W tym przypadku Polska nie miałaby żadnych problemów granicznych z Rosją, a jej granice wschodnie ustalane byłyby na zasadzie porozumień z sąsiednimi krajami jak to miało miejsce z atamanem Petlurą. Jednakże Denikin nie chciał słyszeć o jakichkolwiek ustępstwach w tym przedmiocie licząc nie tylko na swoje zwycięstwo, ale również na poparcie aliantów, którzy nie ukrywali swych preferencji dla Rosji. Sprawa nie była tak prosta jakby się wydawało, ze wszystkich carskich generałów wojujących z bolszewikami na różnych frontach jak Kołczak, Judenicz i inni jedynie Wrangel zasługiwał na poparcie, ale opuszczony przez aliantów, zepchnięty na Krym nie miał najmniejszych szans na pokonanie bolszewików, a próby stworzenia jakiegoś skrawka „wolnej Rosji” należy traktować jako czystą fantazję.

Zresztą Denikin przegrał z bolszewikami na własne życzenie gdyż odmówił w imię „jedinoj i niedielimoj” Rosji autonomii dla kozaków kubańskich, którzy wobec tego opuścili front ratując skórę bolszewików / zresztą na własną zgubę/.

W owym czasie nie było ze strony rosyjskiej atmosfery do porozumienia z Polską, warunki na takie istotne dla obu stron, ale szczególnie dla Polski zaistniały po przewrocie Jelcyna, niestety z winy ówczesnych władców Polski z Wałęsą i Geremkiem na czele do tego nie doszło z wielką dla nas szkodą. Czy taka szansa na stworzenie dobrosąsiedzkich stosunków polsko rosyjskich powtórzy się w najbliższej przyszłości trudno przewidywać, ale nie można tracić nadziei i co ważniejsze nie wypuszczać z ręki żadnej okazji.