Bilokacja o 8.38

Tym razem ustawimy zegarki co do minuty. O godz. 8.37.34 polskiego czasu, a więc na 26 sekund przed godz. 8.38, moonwalker S. Wiśniewski, jak wiemy, ściąga z parapetu i wyłącza swoją kamerę ze względu na najście blacharzy: „Mogli potrącić, uszkodzić. Mam jakiś stosunek emocjonalny do tej kamery, bo to mimo że to jest prosta, w miarę tania, ale troszeczkę świata ze mną zwiedziła (...) Bardziej jest dla hobby niż do pracy. Do pracy mam lepszą kamerę” (ca. 1h54' materiału sejmowego z youtube (http://www.youtube.com/watch?v...)).

 Pierwszy „pyk” blacharski słychać o 8.35.58 sitcomu „Mgła zero”, zaś o 8.36.03 jest już blacharski łomot, ale nie podejrzewamy, by to były dźwięki związane z efektami pracy tych pirotechników, których samochód zobaczy potem SW, gdy UAZ-em wywiozą go czekiści z pobojowiska pod bramę Siewiernego (2h36'14''). Wracamy do godz. 8.38, hotelu „Nowyj” i pokoju 201: SW wyłączył wprawdzie kamerę i blacharze wparadowali na plan zdjęciowy, ale właśnie o tej godzinie zaczyna się widowisko teatralne, nazwijmy je, „Skrzydlata orka”, nawiązując do wielokrotnie powtarzanego przez SW w sejmie sformułowania o (należącym do jakiegoś małego samolotu) skrzydle pionowo w dół orzącym ziemię.

O 8.38 gubernator Obwodu Smoleńskiego S. Antufjew, którego postać i wypowiedź przywołałem w poprzednim poście (http://freeyourmind.salon24.pl...), też był świadkiem ważnego zdarzenia, miał wszak usłyszeć: „ten nierealny, nienaturalny dźwięk silników samolotu i nagle zrobiło się cicho”.

 Co do delegacji czekającej na lotnisku, to, co już parokrotnie i także ostatnio sugerowałem, precyzyjne ustalenie czasu jest tu dość skomplikowane, gdyż nie tylko nie widzieli ani nie słyszeli jaka-40 ani dokonującego nadlotniskowych akrobacji iła-76, ale też żadnych odgłosów katastrofy. Jedynie, jak nieodłącznie powtarza M. Wierzchowski, „świst silników”. Czy to ten sam nierealny i nienaturalny odgłos, który słyszał Antufjew? Czy to ten dziwny dźwięk, który słyszał moonwalker („dźwięk silnika jakby inny” (wywiady na gorąco); „dźwięk taki nienaturalny, jeśli chodzi o pracę silników samo..., lotniczych i to mnie zastanowiło, bo słyszę i nie widzę...” ca. 1h33'07''; „nienaturalny dźwięk silników lotniczych” ca. 1h39')? I o tej samej porze, co ci dwaj (Antufjew i SW), tj. o 8.38? J. Bahr twierdzi, że przylot samolotu miał się opóźniać, więc skoro planowo miała to być godz. 8.30, to może pasowałaby ta 8.38?

Kto wie? W. Bater przecież od jednego z członków delegacji, który miał na miejsce katastrofy migiem dobiec na własnych nogach (czyżby G. Cyganowski, który na Księżycu po gospodarsku witał moonwalkera?) o 8.40 (http://www.youtube.com/watch?v...) otrzymuje informację „o nieszczęściu”, a więc, jak wynikało z jego ówczesnych obliczeń, „praktycznie cztery minuty po katastrofie”. Załóżmy jednak, że Bater nieco przesadził w szacunkowych rachunkach i niech będzie to przynajmniej godz. 8.38, byśmy za bardzo nie cofali się w czasie.

Co zaś do relacji Wierzchowskiego jest o tyle problem, że miał on nie tylko słyszeć syrenę taką jak Kola, lecz być w nieco innych niż Kola okolicznościach (http://freeyourmind.salon24.pl...), lecz i widzieć ludzi w kitlach, a nie strażaków w przeciwieństwie do moonwalkera (http://freeyourmind.salon24.pl...). Jeśli zaś weźmiemy pod uwagę to, że na Siewiernym („raport MAK”) dyżurował wtedy jeden felczer, to aż się ciśnie na usta pytanie, czy ci ludzie widziani przez Wierzchowskiego nie mieli czasem tych kitli w autach, jadąc na miejsce zdarzenia? No bo chyba nie była to karetka pogotowia – medycy wszak, wedle wielu relacji, nie spieszyli się, bo milicja z czekistami stwierdziła „wsie pogibli”? Sam SW miał zeznać, że widział karetki na lotnisku dopiero, jak go już czekiści odwieźli pod bramę (0h57', por. też http://freeyourmind.salon24.pl..., http://freeyourmind.salon24.pl... , http://freeyourmind.salon24.pl...).

Wróćmy teraz znów do sejmowych zeznań moonwalkera. Wiele jest w nich powtarzających się motywów (naturalna gęsta mgła, brak zakłóceń aparatury, skrzydło pionowo w dół, „polski dyplomata” na Księżycu, to wojskowe lotnisko, SMS z Polski itd.), ale jest też parokrotnie jeden, wyjątkowo ciekawy motyw... filmowo-pirotechniczny, pojawiający się w kontekście relacjonowania ZDARZENIA właśnie z godz. 8.38. Proszę się uważnie wczytać w te 2 fragmenty:

„...Spojrzałem w tamtym kierunku, skąd ten dźwięk dochodzi, zobaczyłem zarys samolotu skrzydłem pionowo w dół (…) usłyszałem taki łomot (…) łup, takie lekkie nawet było, ciut, drżenie ziemi i za chwilę była, był słup ognia. Taki typowy jak, powiedzmy sobie, można to na filmach oglądać, eksplozji samolotu. Dla mnie się wydało to dziwne, że słup ognia, tego dymu, jest stosunkowo niewielki. I stąd moje przekonanie, biegnąc z kamerą, że jest to samolot jakiś, powiedzmy, wojskowy, jakiś mały, nieznaczny...” (ca. 1h39')

„...co widać na materiale filmowym: prawie żadnego ognia. Bo ten samolot powinien mieć (…) co najmniej 10 t paliwa. To jest dość dużo przecież. Nawet widać po tej skali tego, tych zniszczeń – można powiedzieć, że się niewiele zniszczyło. Przy takiej eksplozji to powinno zdmuchnąć to w promieniu kilkuset metrów albo jeszcze więcej. To też jest zastanawiające, że (…) ten słup ognia, wg mnie, nie-fachowca, jest taki dość mały. (I teraz najważniejsze – przyp. F.Y.M.) W ogóle mi się skojarzyło z jakimś filmem fan..., powiedzmy, wojskowym, typu: samolot wojskowy się rozbił „buch!” czy śmigłowiec (!!! - przyp. F.Y.M.). Dlatego też była taka właśnie moja reakcja i ta niepewność – co ja zobaczę... Ale głównie biegłem z przekonaniem, że to jest prawdopodobnie samolot wojskowy albo jakiś niewielki i stąd właśnie szukałem drogi ewakuacji w przypadku, gdyby się zrobiło jakoś niezręcznie, gdyby tam były służby wojskowe czy techniczne, które mogłyby mi zrobić, nie będę oszukiwał, krzywdę.” (ca. 1h41')

A. Wosztyl, jak można podejrzewać, także o 8.38 słyszy dodawanie obrotów silnika, a następnie, podobnie jak SW, trzaski, huki, „dźwięk...” (http://www.youtube.com/watch?v...). Zdaniem SW obserwowana przez niego katastrofa miała trwać parę sekund (ca. 2H26'): „nie była to awionetka ani iljuszyn (…) średniej wielkości samolot” (2h29').

Natomiast o tejże samej 8.38 na wieży ruskich szympansów toczy się taki monolog:

08:38:17 Красн. Вот он появился, вот глиссада./Oto i on się pojawił, oto ścieżka.

08:38:26 Красн. Не, не, нормально, нормально./Nie, nie, normalnie, normalnie.

08:38:51 Красн. Валерий Иванович, удаление 12... нет нет метров 200 видно, куда ему заходить./Walery Iwanowiczu, odległość 12…. Nie nie widać na jakieś 200 metrów, gdzie mu tam lądować.

A zaraz później:

10:39:09 РЗП 101-ый, удаление 10, вход в глиссаду./101-szy, odległość 10, wejście w ścieżkę.

* * *

Zebrawszy to wszystko, zestawmy to jeszcze na koniec z tą informacją odwołującą się do czasów ustalonych w „stenogramach CVR” uzupełnionych przez polskich rekonstruktorów (http://www.tvn24.pl/-2,1689277...) (czas polski, oczywiście):

08.38.00 N: Wkurzy się (niezr.) Jedna mila od pasa.
08.38.02 D: Taa...
08.38.20 N: Pół mili nam zostało.
08.38.35 D: Klapy i 300.
08.38.37 N: I redukuję 300.
08.38.49 2P: I klapy 36. Mamy 2-8-0.
08.38.55 2P: Klapy 2-8-0.
08.38.56 D: Już.
08.38.58 2P: Klapy 36.

O 8.38 polski tupolew wedle „stenogramów” miał znajdować się jeszcze ponad 10 km od smoleńskiego lotniska, zaś przywołani wyżej świadkowie już słyszeli lub nawet (jak w przypadku SW) widzieli, jak się coś rozwala. Bilokacja tupolewa?

A może lądowanie w innym zupełnie miejscu? (http://freeyourmind.salon24.pl...). Może z tego właśnie powodu, tj. z powodu przeprowadzenia czekistowskiego zamachu na polską delegację na zupełnie innym lotnisku, o 8.38 w Smoleńsku dochodzi do imitacji katastrofy lotniczej?

PS. Wczoraj w programie RM p. Zuzanna Kurtyka ujawniła szokującą doprawdy informację (po spotkaniu Polskiego Towarzystwa Lekarskiego) o tym, że polska prokuratura nie zgodziła się na uwzględnienie wniosku polskich patomorfologów, by dokonano na zwłokach badań tomograficznych pozwalających na uzyskanie szczegółowego obrazu uszkodzeń ciał poszkodowanych. Te badania możliwe były nawet bez przeprowadzania sekcji zwłok. Drugą szokującą wiadomością jest ta, że polska prokuratura niemalże ściga osoby, które udają się z wycieczkami na pobojowisko na Siewiernym i wzywa ludzi na przesłuchania, w trakcie których sprawdza się, czy ktoś coś znalazł i z kim się kontaktował. Myślę więc, że najwyższy już czas, by rodziny zabitych w Smoleńsku pomyślały o wejściu na drogę procesową przeciwko prokuraturze wojskowej.

http://www.naszdziennik.pl/ind...
http://www.naszdziennik.pl/zas...
http://www.rmf24.pl/raport-lec...