TO "COŚ"

Przyznaję, jestem przywiązany do wersji ruskiego zamachu. Skłonność do wiary w ruskie zamachy przyswoiłem sobie jeszcze w szkole podstawowej, kiedy za nic nie chciałem łyknąć tezy, że tysiące jeńców na ziemi dyszącej swobodą zastrzelili Niemcy w 1941 roku, a od 1940 jeńcy (do czasu rozstrzelania ich przez Niemców) nie pisali listów do rodzin, bo byli zajęci życiem w rozpuście i dobrobycie w sowieckim raju.
Również i w wtedy słyszałem o swoim niezwykle podejrzliwym umyśle, również i wtedy byłem w mniejszości. A w zasadzie w większości, bo lud wiedział, gdzie prawda, ale milczał, bo się bał. Większość „tokująca” nie wiedziała, bo tak zwani intelektualiści to idioci. Gdzieś w oświeceniu rozjechał się ideał człowieka pielęgnującego sferę ducha i ciała, i naprodukowało się pierwowzorów docenta z „Rejsu” ajenta Piwowskiego. Docenta - tchórza, słabeusza i koniunkturalisty.
Piwowski swoją najłatwiejszą ofiarę opisał celnie i trafnie. Głupi ale kształcony i z ambicjami.
Moje głębokie przekonanie nie może mnie jednak ubezwłasnowolnić na tyle, żebym nie potrafił sobie wyobrazić świata alternatywnego. Więc proszę, oto on (widziany przez pryzmat różnych takich bits and bobs:
10 kwietnia 2010 natychmiast po wypadku lotniczym w Smoleńsku Rosjanie zabezpieczają teren katastrofy i zwracają się do Polski o przejęcie śledztwa wiedząc, że wszelkie podejrzenia i wątpliwości będą świadczyły na ich niekorzyść. Trudna sytuacja demograficzna, zapóźnienie technologiczne i perspektywa wyczerpania się surowców sprawiają, że Rosja potrzebuje zaufania bardzie niż wody pitnej.

Taki ruch, takie nowe otwarcie zjednuje im sympatię świata.
Przybyli na miejsce specjaliści z NATO dokonują oględzin wraku, oblotu lotniska (w końcu i tak nieużywane), kopiują dokumenty z lotniskiem związane (w końcu i tak nieużywane), zabierają NATO-wskie urządzenia szyfrujące, satelitarne (w końcu i tak przez rosyjskie służby specjalne skopiowane - mieli parę godzin czasu), polskie służby ratownicze znajdują, a polscy lekarze patolodzy w towarzystwie zagranicznych obserwatorów badają szczątki ofiar wypadku, pobrane próbki lecą do najlepszych zachodnich laboratoriów, żeby przeprowadzić wszelkie badania wykluczające pojawienie się niespotykanych na miejscu katastrofy lotniczej substancji, jak to:

azotanu izopropylu,
tlenku etylenu
tlenku propylenu
pyłu aluminiowego
pyłu cyrkonu
pyłu magnezu
związków fluoroorganicznych
nanocząsteczek aluminium, cyrkonu, magnezu
niekonwencjonalnych materiałow wybuchowych - Octolu, HNIW
paliw rakietowych (hydrazyna i pochodne)

produktów spalania pierwiastków i substancji wymienionych powyżej

Dodatkowo: fentanylu i halotanu.

Szczątki wraku zostają opisane, sporządzona zostaje mapa rozrzutu szczątków, ziemia zostaje przesiana przez sita, pobierane są fragment zniszczonej flory, dokonana dokumentacja fotograficzna, a NATO zwraca się do Rosji z gorącą prośbą o nieusuwanie niczego przez 6 kolejnych miesięcy (w końcu lotnisko nieużywane). Polscy prokuratorzy mają prawo sporządzić listę świadków i zadawać pytania we wszystkich przesłuchaniach.
Wszystkie urządzenia zapisujące parametry lotu, VCR-y, kamery wewnętrzne lecą do Genewy, gdzie międzynarodowa komisja pracuje pilnowana dodatkowo przez obserwatorów rosyjskich i szwajcarskich.

Pan marszałek Komorowski przejmuje obowiązki głowy państwa 11 kwietnia, zwraca się z apelem do pracowników kancelarii aby kontynuowali pracę do czasu ogłoszenia wyników wyborów i zaprzysiężenia nowego prezydenta, niezwłocznie przesyła nowo wybranemu marszałkowi sejmu, zgodnie z ustawą, załącznik do „Raportu o likwidacji WSI”, żeby „zakończyć atmosferę podejrzeń, bo wszyscy Polacy powinni zjednoczyć się wobec tragedii”
Nikt sobie zresztą w tej chwili treścią tego raportu nie zaprząta głowy.
Po dwóch tygodniach zostają ogłoszone zapisy VCR, po trzech zapisy parametrów lotu. Przy prezydencie RP zostaje powołany zespół specjalistów od wypadków lotniczych, z udziałem międzynarodowych przedstawicieli, który po trzech tygodniach przedstawia wstępne hipotezy dotyczące przebiegu wypadku otrzymane z Genewy, a uzupełnione przez własne „zdania odrębne”
Złożona z partii rządzącej i posłów opozycji (zaproszony Antoni Macierewicz) dokonuję przeglądu bilingów i treści zarejestrowanych rozmów pasażerów, i po 5 tygodniach ogłasza wyniki prac wspólnie decydując, które fragmenty odczytanych rozmów i innych informacji pochodzących z i dochodzących do Tu-154 utajnić ze względu na:
Tajemnicę lekarską
Dane wrażliwe
Informacje osobiste niemające wpływu na przebieg tragedii.
Po zwycięskich wyborach pan prezydent Komorowski dokonuje wmurowania kamienia węgielnego pod „krzyż smoleński” i obwieszcza, że zostanie on tam do czasu, kiedy zostanie podjęta decyzja o budowie i kształcie pomnika.
Pan prezydent Komorowski uczestniczy w comiesięcznych obchodach tragedii osobiście (z małżonką), apelując o pojednanie ponad podziałami.
Pan prezydent Komorowski apeluje o nieferowanie wyroków zwłaszcza wobec polskich żołnierzy, generalicji i nieżyjącej głowy państwa.
Popularność prezydenta Komorowskiego sięga 98% i dalej rośnie.
Po upływie 6 miesięcy międzynarodowa komisja wyklucza ostatecznie, aby katastrofa Tu-154 mogła być skutkiem zamachu terrorystycznego, czy meaconingu.
Donald Tusk jeszcze 11 kwietnia 2010 dymisjonuje: Ministra Obrony Narodowej, szefa BOR-u, do 36 pułku skierowana zostaje liczna komisja złożona z najlepszych specjalistów od zabezpieczania lotów (Izrael przysłał swoich do pomocy).
1 września 2010 roku, na Westerplatte, premier Putin, w pięknym przemówieniu do Polaków, zapowiada rehabilitację poległych w Katyniu, uznanie zbrodni katyńskiej za ludobójstwo, a premier Tusk przejmuje na rzecz Skarbu Państwa wszelkie roszczenia mogące z tytułu takiej kwalifikacji prawnej zdarzeń wyniknąć.
Prezydent Miedwiediew zapowiada przekazanie kwoty 1.000.000 rubli na rzecz budowy pomnika ofiar katastrofy katyńskiej w Warszawie.
Rosja z poparciem Polski składa wniosek o objęcie Rosji szczególnym programem partnerskim z NATO, obejmującym wymianę informacji wywiadowczej, pomoc w zwalczaniu terroryzmu i przepływ technologii.

Dalej nie ciągnę, myślę, że każdy sam sobie poradzi. Każde z powyższych, alternatywnych zdarzeń ma swoje konsekwencje, a te są następujące:
1. Umocnienie premiera, marszałka sejmu/prezydenta w roli niekwestionowanych i jedynych liderów w kraju.
2. Osłabienie PiS-u, a w szczególności Jarosława Kaczyńskiego, którego naród, choć nie wprost, obwinia za tragedię.
3. Przejęcie PiS-u, po klęsce w wyborach prezydenckich, przez Kluzik Rostowską z przyległościami. Jarosław Kaczyński odchodzi na polityczna emeryturę.
4. Możliwość powstania „wielkiej koalicji” PO-PiS-PSL jednoczącej siły polityczne w obliczu kryzysu.
5. Wzrost nastrojów prorosyjskich.
6. Znaczne wzmocnienie pozycji Rosji i uznania Rosji w świecie. Litwinienko, Politkowska, Bieriezowski, Czeczenia stają się symbolami przeszłości. Przykład współdziałania Polski, Rosji i NATO wobec katastrofy zostaje uznany za modelowy w świecie, w którym „zimna woja”odeszła w niepamięć, a pojawiły się nowe wyzwania – na przykład ocieplenie klimatu i terroryzm islamski.
Rzecz jasna, każdy z uczestników zdarzenia życzyłby sobie osiągnięcia takich skutków politycznych. Nawet gdyby Putin marzył o podboju świata, a Komorowski i Tusk byli jego agentami, w tej sytuacji należało zachować się tak jak opisałem, bo w tej chwili byłoby to posuniecie znakomicie „usypiające” podejrzliwe zachodnie wywiady. Pod pozorem „przyjaźni” wpływy Rosji w Polsce by się umacniały, a rosyjski „przyjazny” kapitał penetrowałby polski rynek bez obawy podejrzeń ze strony gminu.
A skoro tak się nie stało, to na przeszkodzie rozwojowi alternatywnego scenariusza coś stanęło. Coś co:

Nie pozwoliło aby: natychmiast po wypadku lotniczym w Smoleńsku Rosjanie zabezpieczyli teren katastrofy i zwrócili się do Polski o przejęcie śledztwa wiedząc, że wszelkie podejrzenia i wątpliwości będą świadczyły na ich niekorzyść
Przybyli na miejsce specjaliści z NATO dokonujący oględzin wraku, oblotu lotniska ( w końcu i tak nieużywane), kopiujący dokumenty z lotniskiem związane (w końcu i tak nieużywane), etc...
Polskie służby ratownicze szukały, a polscy lekarze patolodzy w towarzystwie zagranicznych obserwatorów badali szczątki ofiar wypadku.
Pan marszałek Komorowski przejął obowiązki głowy państwa 11 kwietnia, zwrócił się z apelem do pracowników kancelarii aby kontynuowali pracę do czasu ogłoszenia wyników wyborów i zaprzysiężenia nowego prezydenta
Prezydent Komorowski dokonał wmurowania kamienia węgielnego pod „krzyż smoleński”.
Pan prezydent Komorowski zaapelował o nieferowanie wyroków zwłaszcza wobec polskich żołnierzy, generalicji i nieżyjącej głowy państwa.
Przesłał nowo wybranemu marszałkowi sejmu, zgodnie z ustawą, załącznik do „Raportu o likwidacji WSI”, żeby „rozwiać duszną atmosferę podejrzeń, bo wszyscy Polacy powinni zjednoczyć się wobec tragedii.”

A ponadto to „coś”:
Skłoniło Rosjan i polskich „akredytowanych”do niebadania wraku i zwłok
Do kombinowania z czasem
Do lutowania trumien
Do niewyrażania zgody na ekshumacje
Do fałszowania zapisów VCR
Do promowania fałszywej trajektorii lotu
Do forsowania tezy o 14 metrowych brzozach ze zbrojonego betonu
Do latania na plecach
Do beczek 4 metry nad gruntem
Do parowania kokpitów
Do nieparowania dzienników lotu
I masy, masy innych głupawych rzeczy, w które tradycyjnie nie wierzy ani gmin, ani bystrzy ludzie, tylko docent z „Rejsu” agenta Piwowskiego, bo on tak ma, i ludność napływowa (część) do wielkich miast, która potwierdza i upewnia się w awansie społecznym wykuwając „Wyborczą” na blachę.
Panowie i Panie, zwolenniccy, miłośnicy i wyznawcy „Raporta MAKA”, co to jest to „COŚ”?
Ażeby się Państwo sprawniej myślało inny, klasyczny wyjątek z raportologii sowieckiej, ku przypomnieniu:
„Tutaj po raz pierwszy pomówiłyśmy otwarcie o tym, co się dzieje na terenie willi. Powiedziałam wszystko, co wiedziałam, okazało się jednak, że i Konachowskiej i Aleksiejewej wszystkie te fakty również były znane, ale i one, tak samo jak i ja, bały się o tym mówić. Tutaj też dowiedziałam się, że Niemcy w <<Kozich Górach>> rozstrzeliwali właśnie jeńców wojennych – Polaków, Aleksiejewa bowiem opowiedziała, że pewnego razu jesienią 1941 r., idąc z pracy, na własne oczy widziała, jak Niemcy zapędzili do lasu w <<Kozich Górach>> wielką grupę jeńców wojennych – Polaków, a potem słyszała w tym miejscu strzelaninę.”
Pozdrawiam