Bez taryfy ulgowej dla PSL

PiS będzie miał szansę na samodzielne rządzenie jeżeli przekroczy w jesiennych wyborach 40%. Nie jest to niemożliwe, bo już dziś sondaże dają nam około 30% lub więcej, a zwykle jesteśmy mocno niedoszacowani. Ale nawet przekroczenie 40% może nie być przepustką do samodzielnego stworzenia nowego rządu RP. Optymalnie byłoby, aby w nowym parlamencie znalazły się trzy partie: PiS, PO i SLD, a bez PJN, co jest i tak oczywiste patrząc na sondaże, jak też bez PSL-u, który balansuje na granicy progu. Wejście do Sejmu RP tylko trzech ugrupowań oznacza podzielenie się przez nie także głosami, które padną na te ugrupowania, które nie przekroczą progu 5%. Np. wynik PSL 4,5%, czy PJN-u 2%, UPR-u 2%, Prawicy Rzeczpospolitej 1% oznacza, że te niespełna 10% głosów będzie rozdzielone w postaci mandatów na PiS, PO i SLD, przy czym tradycyjnie największym beneficjentem będzie ugrupowanie, które uzyska największą ilość głosów, a więc prawdopodobnie PiS.
Stąd też dziś konieczne jest pokazanie Polakom, a zwłaszcza rolnikom i mieszkańcom wsi, że PSL, który w praktyce ma przebicie w rządzie bliskie zeru i jest tylko kwiatkiem do kożucha PO, który nic nie zrobił dla wyrównania dopłat polskich rolników z farmerami zachodnimi, nie zasługuje na miejsce w Sejmie. Dlatego nie będziemy wybiórczo krytykować tylko PO i stosować taryfy ulgowej dla partii Pawlaka. Na taką taryfę ulgową PSL nie zasługuje.