Wyprawa Generała

To ciekawe, Wojciech Jaruzelski na uroczystości beatyfikacji Jana Pawła II.
      Czemu nie? Nie mam nic przeciwko. Ale niech jedzie jako osoba prywatna. Niech wyłoży z niesłusznie pobieranych wysokich świadczeń płaconych z naszych podatków na bilet, niech pielgrzymuje, niech nie będzie uprzywilejowany. Tak jak zwykły szary Polak, w niczym nie gorszy od Jaruzelskiego, poniesie trudy podróży. To tyle. Dalsze rozkładanie na czynniki pierwsze „sprawy Generała” sztucznie wywołanej kolejny raz przy tej okazji jest zbędne. W zasadzie uwłacza człowiekowi w miarę sprawnemu intelektualnie. Niestety, wiem, że zakończenie tej dyskusji nie jest możliwe. Za bardzo na niej zależy ludziom, którzy usprawiedliwiając Jaruzelskiego i relatywizując jego postawę tak naprawdę panicznie bronią własnych niegodziwości. Jeżeli dopuszczą do wyklarowania jednoznacznej oceny w świadomości społecznej ostatniego dyktatora komunistycznego w Polsce, oni będą następni. Spadkobiercy okupantów sowieckich mają zbyt wiele do stracenia. Z niedowierzaniem czytam kolejne wynurzenia Mędrca Europejskiego Lecha Wałęsy na temat honoru, przyzwoitości, miejsca w samolocie dla Jaruzelskiego. Ciekawe co mówiłby, a inni pisaliby o Lechu Kaczyńskim. Czy nadal przywoływano by skojarzenia z Bizancjum, słowa o manii wielkości, otaczaniu się wielkim dworem, prywatnych niepotrzebnych, kosztownych wycieczkach?
     Swoją drogą, to zupełnie naturalne, że godna, przynajmniej formalnie, reprezentacja naszego kraju z Prezydentem na czele udaje się na uroczystości. Jako Polak tego właśnie oczekuję. Jakże wielki jednak widzę kontrast pomiędzy ocenami w dyskusji publicznej takich wypraw obecnie i w przeszłości.