Podkarpacie Zająca

XXX

 

Jeżeli na najbliższym szczycie UE unijne elity będą chciały na siłę zmusić Irlandię do powtórzenia referendum ws. Traktatu Lizbońskiego - będzie to przekręt dekady. Przecież przed czwartkiem nie tylko irlandzki premier Brian Cowen, ale i szef Komisji Europejskiej José Manuel Barroso przysięgali, że nie będzie "powtórki z rozrywki" i nie ma mowy o powtarzaniu referendum. Okazuje się teraz, że być może tylko po to, aby zasugerować wahającym się, że nie będą mieli szansy  zagłosować na "tak" w drugim podejściu - i w związku z tym lepiej, żeby od razu głosowali za Traktatem...

 

Są jednak granice hipokryzji, obłudy i politycznej eurohucpy. Lekceważenie woli narodu irlandzkiego, pokazanie społeczeństwom europejskim, że elity i tak postawią na swoim (stąd wcześniejsze unikanie referendów w reszcie krajów członkowskich UE), zagranie na nosie tym, którzy uwierzyli we wcześniejsze solenne obietnice, że referendum w Irlandii będzie tylko raz - ta droga prowadzi donikąd. Pokazywanie cały czas narodom europejskim, że klasa polityczna lepiej od nich wie, jak urządzić Europę i w ich imieniu zaplanuje  "nowy, wspaniały świat" (kłania się Aldous Huxley) - a  narody są od tego tylko, żeby klaskać i wyrażać spontanicznie euroentuzjazm - taka taktyka eurokracji doprowadzi w końcu do ostrego wybuchu eurosceptycyzmu i kompletnego zanegowania przez obywateli krajów Unii idei integracji europejskiej.

Niech Bruksela nie jedzie w tej kwestii "po bandzie" - bo w końcu zajęte swoimi sprawami społeczeństwa wkurzą się i pogonią eurokratów. Wyjdzie jakiś zbiorowy gajowy i zrobi porządek z manipulatorami...

 

XXX

 

W decydującą fazę wkracza kampania wyborcza na Podkarpaciu (uzupełniające wybory do Senatu). Byłem tam dzisiaj i ja, wspierając mojego przyjaciela Staszka Zająca, b. wicemarszałka Sejmu, obecnie kolejną już kadencję posła PiS (a niegdyś prezesa ZChN...). Uczestniczyłem w spotkaniach w Swiecanach i w Liwoczu, przy okazji zachwycając się urzekającymi o tej porze roku krajobrazami Podkarpacia, znakomicie widocznymi choćby z wieży widokowej kościoła - sanktuarium Królowej Pokoju w Liwoczu właśnie.

 

Politycznie - kandydat PiS ma olbrzymie, w moim przekonaniu, szanse na zwycięstwo i na przełamanie pasji PO. A gastronomicznie - odkryłem Zajazd Pod Małym Laskiem koło Jasła i placki ziemniaczane z gulaszem niebywałych wręcz rozmiarów...

Szef klubu PO Zbynio Chlebowski ruszył z misją ratunkową dla szefa rządu. Usiłował wytłumaczyć Tuska mówiącego o „zabiciu sędziego” meczu Polska - Austria. To - dla Chlebowskiego - był „skrót myślowy”. Jasne. Premier miał na myśli jeszcze tortury: łamanie kołem, przypiekanie żelazem, włóczenie końmi, ale nie rozwinął tego przez brak czasu. Przewodniczący Zbigniew tak tłumaczył lidera PO, że go tylko pogrążył. Jakby na horyzoncie był gdzieś pożar, a Chlebowski miał chęć go gasić - to, Boże broń - nie można go do tego dopuścić: z dymem pójdzie pół wsi, a nie jedna chałupa...