Spotkajmy się 10 IV wbrew władzy

"Rzeczpospolita on-line": Radny do kolegi: – Chodź. Syreny trzeba omówić. Czy mają wyć. – Idę. Ale k... żadnego wycia! Żadnych syren! – pada odpowiedź. Rozmowa odbyła się w kuluarach, nie podajemy więc nazwisk rajców.

Władza, jak to tylko możliwe, będzie starała się zmarginalizować wydarzenie sprzed roku, bo w perspektywie są wybory. Wywołanie kolejnych "demonów patriotyzmu" może poważnie zagrozić Platformie Obywatelskiej. Oczekuję jednak, że rządzący w kraju i w stolicy wzniosą się ponad podziałami i politycznymi kalkulacjami chociaż raz. Bo tego 10 IV wymaga przyzwoitość.

Donald Tusk i jego koledzy z rządu przyczynili się do tego, że obchody za miesiąc będą podzielone. I to jak nigdy dotąd. Jeśli PO nie przełamie tej buty, jaką zaprezentowali chociażby radni, w Warszawie będzie rzeczywiście gorąco. Po uroczystościach odbędzie się jeszcze jedno spotkanie, którego premier się obawia - pod KPRM. Nikt nie będzie zmuszał do przyjścia. Już dziś zakładam, że zgromadzonych tam będzie wielu, by głośno przedstawić swoje zdanie i votum separatum wobec działań MAK, zbyt zażyłej "wspołpracy" z Rosją i w końcu policzka, jaki władza wymierzyła obywatelowi, chcącemu godnie upamiętnić ofiary katastrofy smoleńskiej.

A zginęła nie tylko elita tego kraju. Dwóch rzeczy nie mogę jednak zrozumieć i nadążyć za bezczelnością: w Smoleńsku życie stracił Lech Kaczyński, były Prezydent Warszawy. Władysław Stasiak, mocno związany z Warszawą i prawdopodobny kandydat PiS w wyborach samorządowych w stolicy. A w końcu kilku prominentnych polityków PO - jak Sebastian Karpiniuk, Aram Rybicki, Grzegorz Dolniak. Czy wobec takiej straty, jak ujął zgodnie Sejm - największej tragedii po II WŚ - nie należy upamiętnić ofiar? Czy syreny o 8.41 w Warszawie i zachęcanie do solidarności, jaka miała miejsce rok temu - do wspólnych spotkań pod Pałacem Prezydenckim czy na Powązkach - to przerasta granice pojęciowe i kulturowe obecnej władzy?

Mariusz Kamiński w czasie niedawnej sejmowej debaty powiedział do Tuska, że odwrócił się od zmarłych kolegów z PO plecami. Został za to zrugany przez celebrytę, Tomasza Lisa. Ta sytuacja pokazuje, kto w tym sporze ma rację.

Mnie platformerskie piekiełko, mam nadzieję, ominie. 10 IV postaram się być tam, gdzie zginęła polska elita. Jednak chciałbym, by mieszkańcy Warszawy i innych miast zebrali się jak w zeszłym roku.

Pokażmy, że nie potrzebujemy łaski od tej władzy. Wywieśmy flagę w tym żałobnym dniu, a o g. 8.41 przystańmy na ulicach na minutę. W hołdzie tym, którzy odeszli.