Beatyfikacja bez Jaruzelskiego?

Po wczorajszym dniu, jeżeli oczywiście jakąś jego część ktoś spędził przed telewizorem ustawionym na TVN24 można by dojść do wniosku, że beatyfikacja Jana Pawła II zawisła na włosku.
Wszystko teraz zależy od tego czy prezydent Bronisław Komorowski zaprosi na pokład samolotu udającego się 1-go maja na rzymskie uroczystości, sowieckiego generała w polskim mundurze, Wojciecha Jaruzelskiego.

Jeżeli tak się nie stanie to ostatnią deską ratunku może okazać się arcybiskup Stanisław Dziwisz, który ma moc przydzielić generałowi pole position na Placu św. Piotra tuż obok Roberta Kubicy.
Mam nadzieję, że tym razem niepopełniona zostanie gafa z 6 czerwca ubiegłego roku. Wtedy to na Placu Piłsudskiego w Warszawie podczas beatyfikacji księdza Jerzego Popiełuszki doszło do pewnego zgrzytu.

Obok pani Marianny Popiełuszko, matki zamordowanego kapłana, zabrakło miejsca nie tylko dla Wojciecha Jaruzelskiego, ale także dla Czesława Kiszczaka, Jerzego Urbana czy Piotrowskiego, Pękali i Chmielewskiego.

Trzeba trzymać kciuki za naszego prezydenta i mądrość jego nieocenionego doradcy profesora Tomasza Nałęcza.
Beatyfikacja bez Jaruzelskiego jest niewyobrażalna. To by wyglądało tak, jak świątynia bez bóstwa.
Jako mediatora między Komorowskim i Jaruzelskim proponuje sprawdzonego już dziennikarza TVN24 Roberta Jałochę. Tego samego, któremu relikwiarz dla Roberta Kubicy przekazał kardynał Dziwisz w telewizyjnym show.