Wspomnienie o Władysławie Siła – Nowickim

  W siedemnastą rocznicę śmierci Władysława Siła – Nowickiego niezłomnego bojownika o wolność i niepodległość Polski odbyło się w coraz skromniejszym gronie spotkanie bliskich Mu osób z wdową po Nim dożywającą na całe szczęście w świetnej kondycji psychofizycznej blisko 100 lat Ireną Siła –Nowicką. Spotkania takie poprzedzone mszą św. Odbywają się co roku, ale te ostatnie są szczególnie cenne ze względu na ubywanie świadków i uczestników ważnych dla polskiej historii zdarzeń.

  Władysław Siła – Nowicki był sztandarowym przedstawicielem tego pokolenia Polaków, którzy wprawdzie urodzeni w niewoli / rocznik 1913/ swoje wykształcenie i wiek dojrzały osiągnęło w Polsce niepodległej. Jego życiorys jest klasycznym przykładem dziejów ówczesnego pokolenia. Ojciec sędzia – człowiek wielkiej wiedzy i szlachetności przekazał w spadku przede wszystkim uczucia patriotyczne najwyższej próby osadzone w prawdziwie chrześcijańskim stosunku do wszystkich ludzi niezależnie od narodowości, religii, czy przekonań. Po chwalebnym ukończeniu gimnazjum w Kielcach podjął studia na wydziale prawnym Uniwersytetu Warszawskiego, które ukończył w 1935 roku. Służbę wojskową odbył w Centrum Wyszkolenia Kawalerii w Grudziądzu, a następnie staż podchorążacki w 22 pułku ułanów karpackich w Brodach. Zmobilizowany w lecie 1939 roku został jako podporucznik kawalerii dowódcą plutonu w 6 pułku strzelców konnych im. hetmana wielkiego koronnego Stanisława Żółkiewskiego. Patron tego pułku był Jego szczególnym bohaterem i wzorcem postawy żołnierskiej i obywatelskiej. Dał temu wyraz już w tym czasie, gdy był adwokatem nieustraszenie broniącym w sprawach politycznych w PRL. Broniąc Moczulskiego w procesie KPN stanowczo zaprotestował, kiedy Moczulski wypomniał, że „polscy generałowie” obnaszają się z sowieckim orderem Suworowa, który dla nas Polaków jest pamiętny rzezią Pragi, to tak jakby po Moskwie obnoszono się z orderem Żółkiewskiego gdyby taki istniał. Zwrócił wówczas uwagę na zupełnie inny stosunek do ludności Moskwy ze strony jej zdobywcy polskiego hetmana, który wydał prawa wolnościowe wzorowane na polskim prawodawstwie. Inna sprawa, że te prawa nie przystawały do ówczesnej rzeczywistości moskiewskiej, tak jak i dzisiaj nie przystawałyby do rzeczywistości putinowskiej.

  Ranny w kampanii wrześniowej przedarł się na Litwę z zamiarem kontynuowania walki w wojsku polskim we Francji, a gdy to się nie udało powrócił do Warszawy włączając się do ZWZ, a następnie AK ze szczególnym uwzględnieniem służby w bojowych oddziałach KEDYW'u. Równocześnie prowadzi działalność polityczną w ramach „Unii”, która w 1943 roku weszła w skład Stronnictwa Pracy stanowiącego reprezentację polskiej chrześcijańskiej demokracji w wielkiej czwórce stronnictw, które były podstawą polityczną rządu londyńskiego i jego delegatury w kraju. Ukoronowaniem jego działalności w czasie wojny był udział w Powstaniu Warszawskim, w czasie którego został ranny na początku sierpnia, ale wkrótce wrócił do szeregów walczących i został ponownie ciężko ranny. Cudem ocalony, nie poszedł do niewoli, ale natychmiast po przejściu frontu udał się na Lubelszczyznę gdzie podjął walkę z nowym okupantem w ramach WiN’u. Awansowany do najpiękniejszej i już nieistniejącej kawaleryjskiej rangi rotmistrza objął wkrótce stanowisko inspektora obwodów lubelskich przejmując dowództwo nad silnym ruchem partyzanckim z oddziałem, a właściwie oddziałami „Zapory” na czele.

  Ze względu na udział w Stronnictwie Pracy został w tym czasie wybrany na stanowisko wiceprezesa w okręgu lubelskim uznając, że istnieje szansa na polepszenie polskiej sytuacji na drodze politycznej. Takie zresztą było założenie WiN’u, który walkę zbrojną traktował jako wymuszoną samoobronę i dążył w miarę możliwości do jej wygaszenia. Okazją do tego miała być ogłoszona przez reżim komunistyczny „amnestia” w roku 1947. Niestety okazało się wkrótce, że jest to jeszcze jedna pułapka, w którą wpadł razem ze swoimi podkomendnymi. Po torturach śledztwa został skazany w pokazowej parodii procesu wraz ze wszystkimi podsądnymi na wielokrotną karę śmierci. Wszystkie wyroki śmierci w tym procesie zostały wykonane z wyjątkiem Jego, co zawdzięczał, nie wiedząc o tym, interwencji Jego ciotki Aldony Kojałłowiczowej rodzonej siostry Feliksa Dzierżyńskiego, która w zamian za kilkadziesiąt listów od Feliksa uzyskała zamianę wyroku na dożywotnie więzienie i to nie u Bieruta, który odrzucił jej prośbę, ale u rzeczywistego wielkorządcy w Polsce sowieckiego ambasadora Lebiediewa.

  Sprawa ocalenia Siła – Nowickiego stała się przyczyną nieuzasadnionych i wysoce krzywdzących pomówień o zdradę. Dzisiaj po ujawnieniu szeregu dokumentów sprawa wydania „Zapory” i jego najbliższych podkomendnych została wyjaśniona, nie mniej była ona przyczyną wieloletniej udręki zarówno dla Niego jak i Jego najbliższych. Zwolniony po październiku 1956 roku po przeszło dziewięciu latach więzienia podjął się pracy adwokackiej stając się czołowym obrońcą w procesach politycznych, co było przyczyną wielokrotnego zawieszania Go w czynnościach adwokackich. W 1980 roku zaangażował się wszystkimi siłami w „Solidarności” jako doradca władz związku i współautor statutu.

  W czasie stanu wojennego pozostał nadal czynny współdziałając z tajnymi komórkami szczególnie w zespole doradczym i interweniując zarówno na rzecz poszkodowanych członków „Solidarności” jak i w sprawie przywrócenia jej możliwości jawnego działania.

  Przyjął też traktowaną kontrowersyjnie propozycję uczestnictwa w radzie konsultacyjnej powołanej przez Jaruzelskiego. Trzeba przyznać, że niezależnie od generalnej oceny tego kroku zabierał na jej posiedzeniach ze zwykłą sobie odwagą głos w sprawach najistotniejszych. Między innymi wystąpił jako pierwszy oficjalnie o ogłoszenie prawdy o zbrodni katyńskiej.

  W lutym 1989 roku stanął na czele dwunastoosobowego komitetu reaktywizującego działalność Stronnictwa Pracy złożonego z członków władz tego stronnictwa, które na znak protestu przeciwko nie dopuszczeniu do wolnego kongresu zawiesiły działalność na terenie kraju w roku 1946. Niestety wielu z pośród ówczesnego kierownictwa stronnictwa nie dożyło do tego czasu, w tym zamęczeni w kazamatach UB ksiądz Zygmunt Kaczyński i Antoni Antczak. Przy okazji mogę przypomnieć, że w dniu dzisiejszym pozostałem jako jedyny żyjący sygnatariusz tego aktu.

  Jako ciekawostkę można wymienić, że mimo „okrągłego stołu” i powołania rządu Mazowieckiego aż do października 1989 roku Stronnictwo Pracy było traktowane jako organizacja nielegalna.

  Na wstępie swojej działalności stronnictwo osiągnęło pewien sukces głosząc ideę Polski niepodległej i nawiązania do polskiej tradycji politycznej ze specjalnym uwzględnieniem nurtu chrześcijańskiego wywodzącego się w warstwie społecznej z wielkich encyklik papieskich począwszy od „Rerum Novarum”.

  Tego rodzaju postawa zmobilizowała przeciwko stronnictwu wszelkie siły rządzącego układu usiłującego wyeliminować je zarówno przez szykany zewnętrzne jak i dywersje wewnętrzną, a także przez odmowę jakiegokolwiek zadośćuczynienia za zagrabiony przez reżim w 1946 roku pokaźny majątek stronnictwa.

  W pierwszych „demokratycznych” wyborach w 1991 roku stanął na czele zorganizowanego przez stronnictwo komitetu wyborczego „chrześcijańska demokracja”, który z racji ilości zdobytych głosów powinien uzyskać około 15 mandatów pozwalających na utworzenie klubu parlamentarnego. Tymczasem na skutek przedziwnych zdarzeń realnie uzyskano tylko 5 mandatów, a należne z puli centralnej 2 mandaty zostały bezprawnie zabrane wbrew orzeczeniu Sądu Najwyższego. Jeżeli podobne metody organizowania „wolnych i demokratycznych” wyborów są w dalszym ciągu kontynuowane to nie ma co się dziwić z takiego jak obecnie składu parlamentu.

  Władysław Siła – Nowicki usiłował za pomocą różnych działań stworzyć możliwości funkcjonowania niezależnej, niepodległościowej formacji politycznej, ale nadszarpnięte przeżyciami wojennymi i powojennymi zdrowie, a także świadomość oczywistej zdrady narodowej dokonanej przez mistyfikację ruchu „Solidarności” spowodowały nagłą utratę sił i wkrótce śmierć z gorzką świadomością niedokończonego zadania.

  Pozostawił po sobie obok dorobku piśmienniczego, przesłanie o konieczności kontynuowania walki o taki kształt Polski jaki nakazuje nam nasz dorobek historyczny, a nade wszystko najszlachetniejsza tradycja tego najbardziej chrześcijańskiego mimo wszystkich jego wad –narodu polskiego.

  W dzisiejszych czasach upadku życia politycznego, w którym rej wodzą ludzie o najniższych instynktach, warto jest powołać się na tych, którzy wyznaczali wielkie cele i wysokie standardy organizacji życia społecznego, a do takich należał z pewnością Władysław Siła – Nowicki.