Limit kadencji w samorządzie to szturm do krajowej polityki

Dotychczas Opozycja Totalna reagowała niebywale histerycznie na różne pomysły PISu. Wykluczenie z obrad posła Szczerby to zamach na demokrację i ostatnie 30 lat historii Polski, mimo, że w poprzedniej kadencji PO postępowała podobnie wobec posłów PISu. Proponowana sanacja wymiaru sprawiedliwości to niemal powtórka z III Rzeszy. Pozostało jeszcze stałe porównywanie do Holocaustu, a cała tragedia XX wieku i miliony mordów będą stale przywoływane po to, aby oddać kontekst historyczny rządów PISu. Problem z taką absurdalnie histeryczną narracją polega min. na tym, że już wyczerpała się skala porównań. Tymczasem prawdziwe zmiany dopiero zaczynają się. Tym samym coraz trudniej przekonywać nawet swoich wyborców o rosnącej "eskalacji" zmian proponowanych przez Kaczyńskiego. Tym samym taki model Opozycji Totalnej znakomicie ułatwia PISowi wprowadzanie już nie Dobrej Zmiany, ale Radykalnie Dobrej Zmiany. 

Elementem RDZ to propozycja wprowadzenia limitu dwóch kadencji dla prezydentów miast, burmistrzów i wójtów. Zapewne sprawa trafi do TK, ale można pójść o zakład, że przy ew. drobnej korekcie taka ustawa zostanie uznana za konstytucyjną. Oznaczałoby to poważne problemy dla Opozycji Totalnej do spółki z PSL'em. 

Nawet jeśli lokalni wyborcy okazaliby się niechętni PISowi, musieliby wybrać nowe osoby na setki stanowisk zajmowanych od 8, 12, a nawet 20 lat przez wiecznych lokalnych "książąt". Ci samorządowcy, którzy musieliby odejść ze względu na wyczerpanie limitu kadencji mogliby chcieć pozostać w polityce. To oznaczałoby zainteresowanie startem w wyborach parlamentarnych. Albo PO i PSL weźmie ich na swoje listy wyborcze na rozsądnie wysokich miejscach, albo dogadają się między sobą i założą nową partię lub jakiś twór partio-podobny. Wzięcie na swoje listy doprowadziłoby do swoistej wojny domowej w PO i PSL, bo dotychczasowi, wieczni posłowie musieliby ustąpić miejsca na listach wiecznym samorządowcom. Byli samorządowcy startujące ze swoich rodzimych okręgów gwarantowaliby więcej głosów niż poseł przyniesiony w teczce. Druga możliwość to konkurencja polityczna, nowa partia. Typowy i wieloletni "książe samorządu" do człowiek generalnie bardziej niezależny i mający większą wiedzę o państwie od posła w tylnych ław. Oni mogliby zdominować kadry istniejących partii.

PIS miałby podobny problem, ale wobec dużo słabszej pozycji w samorządach, na stosownie mniejszą skalę. Dwukadencyjność samorządu radykalnie przemeblowałaby scenę polityczną. Pozytywny scenariusz to wprowadzenie do polityki krajowej doświadczonych samorządowców. Jest jednak poważne ryzyko: popierany przez partię polityczną samorządowiec może starać się demonstrować swoją partyjną lojalność, aby po zakończeniu drugiej kadencji wydeptać sobie ścieżkę do polityki krajowej. 

Jeśli PISowi uda się wprowadzić dwukadencyjność, poważnej zmianie podlegnie nie tylko samorząd, ale także ogólnopolska scena polityczna. Skutki trudno dziś przewidzieć. 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika smieciu

24-01-2017 [09:47] - smieciu | Link:

Teoria jedno a praktyka może sprowadzić się do żonglerki stołkami.
Według mnie „tworzenie się księstw” było efektem przejęcia majątków gmin po reformie. Było trochę rzeczy do sprzedania. Potem zaciągano długi. Czyli analogicznie jak na szczeblu krajowym. Był majątek do zajumania a nie było kontroli i poczucia związku ludzi z tym co jest robione. Wydawało się że jest ok podczas gdy państwo/gmina była rozkradana a za tą kasę tworzono układ.
I to jest właśnie problem a nie stołki. Jeśli ktoś wytworzył taki układ że sobie może policzyć głosy to przecież nic się nie zmieni. Jakiś słup przejmie władzę.

Rozwiązanie jest ale niewygodne do władzy. Trzeba zespolić obywateli z władzą. Gdyby np. sprzedaż majątku, zaciągnięcie długu było związane z referendum przekręty byłyby trudniejsze. Gospodarz gminy musiałby działać w ramach normalnych pieniędzy. Musiałby być efektywny, liczyć się z kasą. Musiałby umieć przekonać ludzi do danych działań a potem rozliczać się z nich. Dodatkowo konieczna jest pełna przezroczystość.  Dosłownie każda wydana złotówka (i zarobiona) złotówka powinna być opisana i opublikowana w internecie.
Wystarczyłoby np. wtedy powołać jakąś organizację/instytucję porównującą działania, wydatki gmin na jakieś typowe potrzeby.
To jest klucz. Przejrzystość a nie żonglowanie sposobem przydzielania stołków w typowo partyjnym stylu.