Trump nie powtórzy skrajnej głupoty Obamy

Fronda.pl: Minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski uzyskał zapewnienie od współpracowników Donalda Trumpa, że ewentualne porozumienie amerykańsko-rosyjskie nie odbędzie się naszym kosztem. To gwarancja tego, że dla Amerykanów jesteśmy ważnym sojusznikiem w tej części Europy?

Ryszard Czarnecki, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego: Zwracam uwagę jako pasjonat amerykańskiej polityki i historii najnowszej na pewien szczegół. Otóż każdy nowo wybrany prezydent USA zaczynał od oświadczenia, że chce poprawić stosunki ze Związkiem Sowieckim, a potem z Rosją. To takie rytualne zaklęcie, które robił nawet Ronald Reagan. Potem jak wiemy bywało różnie. W związku z tym nie przywiązywałbym nadmiernej wagi odnośnie różnych deklaracji Trumpa. Dlatego wolałbym poczekać nie na słowa, lecz na działania nowego prezydenta po 20 stycznia. Pamiętajmy też, że prezydent Trump jak sądzę ani nie chce, ani nie może zmienić decyzji militarnego zaangażowania Stanów Zjednoczonych w Europie, a w tym także w Polsce. Wynika to ze szczytu NATO w Warszawie, który okazał się przełomowy. Ponadto Donald Trump jak każdy amerykański prezydent będzie musiał w dużej mierze liczyć się z Kongresem. To ważne, ponieważ Kongres odgrywa w Ameryce dużo większą rolę niż parlamenty europejskie.

Minister zwrócił uwagę na to, że dzięki temu, iż wydajemy odpowiednie sumy na własną obronność, to jesteśmy wiarygodnym sojusznikiem dla Stanów Zjednoczonych. Polska wybija się w tym aspekcie ponad średnią europejską?

To bardzo ważny aspekt. Polska, oczywiście we własnym interesie, ale też lojalnie wobec naszych sojuszników w NATO, realizuje pożądany procent PKB na wydatki związane z obronnością. Według deklaracji nowego rządu, chcemy nawet ten procent zwiększyć. To bardzo wyraźnie odróżnia Polskę od wielu europejskich członków NATO. Przypomnę, że po swego rodzaju gniewnych deklaracjach Trumpa w kampanii wyborczej nastąpiła zmiana stanowiska Niemiec w tym zakresie. Może to być nieco zaskakujące, ale po tym kiedy Donald Trump w lipcu 2016 roku skrytykował szereg europejskich członków NATO za to, że nie chcą łożyć na własną obronność, nastąpiła pewna zmiana. Kanclerz Angela Merkel zapowiedziała zwiększenie do 2 proc. PKB wydatków na obronność Niemiec. Polska nie musiała się budzić po ostrych słowach Trumpa, bo wywiązywaliśmy się z tego zobowiązania od dawna.

Trump głosił w kampanii prezydenckiej hasła o silnej Ameryce. Czy według Pana silna Ameryka to Ameryka, która nie lekceważy swoich sojuszników w Europie?

Silna Ameryka to nie jest Ameryka, która uprawia politykę izolacjonizmu. Silna Ameryka nie wciąga na swoje sztandary hasła „splendid isolation”. Silna Ameryka swoją globalną, mocarstwową pozycję kreuje także dzięki systemowi sojuszy. Byłoby skrajną głupotą ze strony Donalda Trumpa, gdyby wszedł w buty Baracka Obamy, który w czasie swojej pierwszej kadencji zostawił europejskich sojuszników, zwłaszcza z Europy Środkowo-Wschodniej i zaczął ponad ich głowami dogadywać się z Rosją. Dopiero w drugiej kadencji zrozumiał swój błąd i zmienił politykę. Myślę, że Trump wielkiego błędu Obamy nie powtórzy. Uważam, że poza pewnymi deklaracjami słownymi, w praktyce politycznej tego typu zapewnienia nie będą realizowane. Jeżeli już, to Trump będzie nawiązywał do drugiej kadencji Obamy, czyli pewnego dystansu i sceptycyzmu wobec Rosji.

Dziękujemy za rozmowę.

*portal Fronda.pl