Geszefciarz odkodowany

Deliberacje w niedzielny wieczór co wydarzy się w środowe przedpołudnie uważam za całkowicie jałowe. Nie sposób wszak uciec od nawałnicy elokwencji. Bo kto żyw, nawet ledwie żyw na kacu po świętach i Sylwestrze, spekuluje, przypuszcza, kreśli scenariusze i apokaliptyczne wizje. Urzekająca jest zwłaszcza wieszczba, że siły szybkiego reagowania nauczą moresu parlamentarnych grandziarzy. Ale generalnie głowa mi pęka od owej kakofonii.
Zapyta ktoś, a nie łaska wyłączyć całe to elektroniczne badziewie, nie kupować gazet i nie odbierać telefonów od nawiedzonych? Niewątpliwie łaska, więc często zanurzam się w kojącą ciszę albo śpiewam kolędy. Ale czyż można napisać felieton o wpatrywaniu się godzinami w migające na choince światełka? Zapewne tak. Jednak, by taki tekst wybrzmiał jak należy, przydałby mi się talent Staffa, który z deszczu dzwoniącego o szyby stworzył istne arcydziełko.
Na szczęście gapiąc się na ledowy łańcuch popadam w specyficzny rodzaj hipnozy i odlatuję w rajską dziedzinę ułudy. Podobno ten sam efekt dają zioła, jednak nie polecam tej metody. Ostatnio na przykład widziałem w rojeniach promienistego rycerza, który wołał: „rzucam wszystkie miecze do parlamentu!”, lecz swój buzdygan oddał w ręce damy dworu. Jeśli  reszta oręża także nie trafiła na Wiejską, to na sali sejmowej zostały jedynie pochwy. Chyba ta wizja była zbyt obsceniczna. Jeśli podobne będą się powtarzać zmienię ledy na świeczki. Tym bardziej, że w innym onirycznym szaleństwie objawił mi się mąż opatrznościowy, który po rozkodowaniu okazał się marnym geszefciarzem.
Dopiero trzeci duch natchnął mnie optymistycznie. „Pomyśl”, zadudnił tubalnym głosem. „Czy jakakolwiek mocna autorytarna władza tolerowałaby awanturników w sejmie? Taka anarchia jest możliwa tylko w absolutnej demokracji. Zatem każda doba hucpy na Sali plenarnej potwierdza, że naród wybrał mięczaków. Chyba będę musiał znów wyruszyć z Sulejówka.” Podkręcił wąsa i zniknął.
Ocknąłem się z ledowego letargu i czekam.
 
Sekator
 
PS.
- A miałeś napisać haiku - przypomina mój komputer.
- Haiku? Proszę bardzo.
 
Dzień, noc, doba, rok – wibracje, frustracje, szok – dzicz, obciach i kicz
Parlament, lament – a wiosna tuż, tuż i już.