Dziękuję za każdy dzień życia

Mam taką filozofię życiową, że jestem wdzięczny za każdy kolejny dzień życia. Górale nauczyli mnie kiedyś cieszyć się małymi celami. Wtedy jest się szczęśliwym. Bo kiedy ma się cele wielkie, odległe, Bóg może pokrzyżować plany, a wtedy się cierpi. Jestem wdzięczny ludziom, którzy wywarli na mnie wpływ, kiedy byłem nastolatkiem. Oprócz najbliższej rodziny, były to przyszywane ciocie z Kresów, znajomy kapelan z AK, ludzie z różnych środowisk, często bardzo prości, niewykształceni. Jednak oni ukształtowali mnie jako Polaka i obywatela.

W ostatnich dniach poczułem wdzięczność Bogu za to, że mogłem odwiedzić trzy koptyjskie świątynie w Egipcie i widzieć w nich zanurzonych w modlitwie, oderwanych od rzeczywistości ludzi. To było niezwykłe doświadczenie. Zrozumiałem, jak wiele ja, człowiek Zachodu, mogę się od nich nauczyć. Byłem też w koptyjskiej katedrze św. Marka. Wyleciałem z Egiptu w piątek po południu, a w niedzielę rano w katedrze wybuchła bomba. 25 osób nie żyje, kilkadziesiąt rannych. Dziękuję Bogu, że nie planowałem tam zostać dłużej. Ja naprawdę mam powody, by dziękować za każdy przeżyty dzień. Byłem w Paryżu w dniu, w którym był ta zamach, byłem w dniu zamachu w Brukseli, w Turcji, koło Stambułu, gdy w mieście zaatakowali terroryści. Tuż po moim wyjeździe był pierwszy zamach w Burkinie Faso, podobnie było w Tunezji. I jak tu nie czuć wdzięczności za życie?

Jestem dłużnikiem mojej rodziny i dzieci. Kiedy widziałem, jak mój sześcioletni syn występuje w dziecięcym przedstawieniu, przeżyłem wzruszenie, jakiego nie przeżyję w stu swoich występach w telewizji. Jestem wdzięczny jemu i moim wszystkim dzieciom za to, że są i dostarczają mi tych emocji.

* wypowiedź dla tygodnika „Wprost”