Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
"Masz się zabić, bo jesteś Polką"-ataki na Polaków w UK cz.1
Wysłane przez Piotr Szlachtowicz w 02-12-2016 [02:11]
Przed Wami kolejna historia o atakach na Polaków w UK. Kolejna, która mrozi krew w żyłach, gdyż każdy z nas mieszkający i ciężko pracujący na Wyspach może doświadczyć takiego piekła. Matka, która mieszka z córką przechodzi przez gehennę, ponieważ koleżanki ze szkoły dziewczynki paskudnie się nad nią znęcają. Wyzywają od pieprzonych Polek i każą się jej zabić z tego powodu. Z powodu tego, że jest Polką!!!!! Pani Małgorzata zwracała się o pomoc wszędzie i wszędzie bagatelizowano sprawę! Naprawdę nie wiem, co musi się stać, by wreszcie ktoś z przedstawicieli naszych władz zrobił z tym porządek? Nie wiem. Zresztą już nie chce się po raz kolejny nad tym rozwodzić. Posłuchajcie pierwszej części rozmowy z Panią Małgorzatą, której córka jest notorycznie prześladowana na tle narodowościowym. Szokujące słowa: http://thenowypolskishow.co.uk...
Komentarze
02-12-2016 [03:36] - Domasuł (niezweryfikowany) | Link: Troche mieszkałem na Wyspach
Troche mieszkałem na Wyspach jakiś czas temu i nie spotykałem się z niczym takim. Moglby mi Pan w dużym skrocie powiedzieć o co chodzi? Kto się zneca nad Polakami i dlaczego? Co do naszych władz to niby jak maja z tym zrobić porządek? No jak Pan to sobie wyobraza?
02-12-2016 [11:23] - Studentka | Link: Czy w takiej sytuacji nie
Czy w takiej sytuacji nie lepiej wrócić do Polski? Będzie biedniej ale bezpieczniej. Narażać życie córki za mamonę.Nie pojmuję tej logiki.
02-12-2016 [19:22] - Mind Service | Link: Odsłuchałem tej relacji i
Odsłuchałem tej relacji i jedyne co mi przychodzi na myśl, to że ta matka, która opowiada o szykanach jakie dotykają jej córkę, z igły zrobiła widły. To co ona mówi brzmi tak nieprawdopodobnie, że aż trudno uwierzyć, że to prawda. Gdyby to miało miejsce w Polsce lub w jakimś rasistowskim kraju typu Austria, to bym nie wątpił, ale nie w tak tolerancyjnym kraju jak Wielka Brytania. No, może gdzieś na angielskiej prowincji, na jakimś osiedlu gdzie mieszka sama patologia i prawie nikt nie pracuje, to być może, ale nie sądzę, że gdzieś indziej może tak być. Podała kilka szczegółów, które każą poddać w wątpliwość jej opowieść. Np. to że przeniosła córkę do innej szkoły do której dojazd trwa godzinę i dwadzieścia minut. To ja się pytam kto ją tam zawozi i przywozi? Jeżeli odległość z domu do szkoły wynosi ponad trzy mile to przysługuje dziecku bezpłatny dowóz autokarem czy busem, za co płaci gmina. Jeżeli z danego kierunku nie ma więcej dzieci, to gmina opłaca taksówkę, która zawozi i przywozi ucznia. To ja się pytam jaka taksówka i na jaką odległość zawozi tą dziewczynkę? W godzinę i dwadzieścia minut, w godzinach szczytu można pokonać co najmniej sto kilometrów. Po drodze jest co najmniej kilkadziesiąt szkół, to dlaczego wybrano szkołę oddaloną aż tak daleko? Córka nosiła strój emo? W jakiej to szkole jest możliwość noszenia takiego stroju, skoro każda szkoła od primary do high school ma swoje umundurowanie, tj. czarne spodnie albo spódnica, wizytowe buty, biała koszula, krawat i marynarka z herbem szkoły (każda szkoła ma swój specyficzny kolor marynarek, np. fioletowy, granatowy, itd.). Tych "nieścisłości" jest dużo więcej...