​Pójdź dziecię, ja cię uczyć każę

Przed dwoma tygodniami w „Warszawskiej Gazecie” Jan Piński ujawnił, że nauczycielem i mentorem Mateusza Kijowskiego z KOD jest guru Michnika, stalinowiec i zwalczający podziemie niepodległościowe, major KBW, Zygmunt Bauman. Z kolei wścibscy internauci ujawnili kiedyś, że gabinet naczelnego „Gazety Wyborczej” zdobi zdjęcie tej stalinowskiej komunistycznej kanalii.  Zatrudnienie bakałarza Baumana jako korepetytora Kijowskiego nie bardzo mnie dziwi zważywszy na częste medialne wpadki demaskujące jego ignorancję i kompromitujący brak wiedzy, zwłaszcza tej historycznej.
 
Ja jednak myślę, że oprócz Baumana w praniu mózgu pierwszego alimenciarza III RP bierze osobiście udział sam Michnik wspomagany przez Aleksandra Smolara i Stefana Bratkowskiego. Na stronie KOD-u pojawił się właśnie apel wzywający sympatyków komitetu do udziału w marszu KODziarzy 11 listopada, w którym czytamy: "Listopad to kiepski miesiąc do świętowania czegokolwiek. Zazwyczaj jest zimno, ciemno i szaro-brunatno. Zmierzch nadchodzi szybciej, na drzewach zamiast liści … Nie chce się ruszyć z kanapy, wygodniej jest pooglądać płonące auta stacji TV czy budki w ambasadach na ekranie telewizora. I tych młodzieńców spod znaku falangi, maszerujących z pochodniami pod Stadion Narodowy – widok jako żywo przypominający Berlin czy Monachium z 1933 roku. […] Idę na marsz KOD-u 11 listopada właśnie po to, aby przywrócić temu dniowi radość i uśmiech. Aby wszyscy obywatele Rzeczypospolitej, Polacy, Żydzi, Ukraińcy, Niemcy, Litwini, Węgrzy, Romowie, Wietnamczycy czy Łemkowie, każdy imigrant który w naszym kraju chce odnaleźć miejsce na ziemi, był w tym dniu dumny i patrzył w przyszłość z nadzieją". 
 

W tych kilku zdaniach zawarto wszystkie fobie, lęki, niechęć, a nawet nienawiść kierowane w kierunku środowisk patriotycznych i narodowych, a cały ten apel wygląda jak praca zbiorowa podsumowująca krótko wieloletnią antypolską twórczość Michnika, Smolara i Bratkowskiego. Mamy tutaj faszyzm, brunatne barwy, pochodnie, Berlin i Monachium z 1933 roku, czyli Hitlera. Jest wszystko, z czego znamy tę pałkarską trójkę dorównującą zaangażowaniem w antypolskiej robocie trójkom murarskim. Jest coś jeszcze, co demaskuje prawdziwych autorów apelu. Zastanowiła mnie kolejność, w jakiej wymieniono obywateli Rzeczpospolitej. Jak widać Żydzi umieszczeni są tuż za Polakami. Gdyby zastosowano kolejność alfabetyczną to powinni znaleźć się na ostatnim miejscu. Z kolei gdyby decydowała liczebność poszczególnych mniejszości narodowych to według spisu ludności z 2011 roku Żydzi powinni znaleźć się na trzecim od końca miejscu tuż przed Wietnamczykami i Węgrami, ustępując miejsca, Niemcom, Ukraińcom, Łemkom, Romom, Litwinom. Coś mi się wydaję, że autorów korciło, aby Żydów wymienić na pierwszym miejscu, nawet przed Polakami, ale wrodzona skromność i powściągliwość kazała im przesunąć się o jeden stopień na podium niżej.
 
W wielu filmach z gatunku komedii romantycznych powtarza się pewna niemal identyczna i wzruszająca scena. Zwolniony z pracy i załamany główny bohater pakuje do kartonu zawartość swojego biurka, a kamera zatrzymuje się na moment, kiedy do pudła trafia zdobiące biurko zdjęcie małżonki i dzieci. Po Warszawie krążą słuchy, że Adam Michnik wkrótce przestanie być redaktorem naczelnym „Gazety Wyborczej”. Gdyby jakiś reżyser poczuł wenę twórczą i zapragnął nakręcić film o Michniku niech pamięta o ostatniej wyciskającej z oczu łzy scenie, w której „nowego człowieczeństwa Adam” podnosi z biurka oprawione w śliczną ramkę zdjęcie majora Baumana, całuje, przyciska je do serce, po czym wkłada do kartonu trzymanego przez odzianego w strojną liberię brodatego człowieka w okularach i z kucykiem.             
 
Tekst ukazał się w „Warszawskiej Gazecie”
Nowy numer już w kioskach