Czy trawa może przemówić?

Po raz kolejny przypomniana została relacja Marcina Wojciechowskiego ze Smoleńska zamieszczona w GW 10.04.2010. Przypomniał ją Sceptyczny Wierzyciel w komentarzu pod swoją ostatnią notką na salon24:
Po południu poszedłem obejrzeć trasę dolotu tu-154 na lotnisko w Smoleńsku. Ponad kilometr za lotniskiem na łące stoi mała budka stacji naprowadzającej. To na jej wysokości zaczęły się kłopoty samolotu. Zawadził on o maszt budki, a kilkaset metrów dalej o drzewa. Po pierwszym zderzeniu z masztem piloci próbowali jeszcze wyprowadzić maszynę w górę. Na trawie pozostały po tym dwie czarne smugi ciągnące się na kilkadziesiąt metrów. Wypaliło je gorąco z silników tu-154. Poza resztkami samolotu to ostatni ślad prezydenckiego lotu do Rosji.

Przyjrzałem się fragmentowi zdjęcia stelitarnego z 11 kwietnia:

Naniosłem prawidłowe podejście do lotniska i trajektorię wykreśloną przez MAK. Szczególnie zainteresował mnie zaznaczony fragment z fragmentu:

Proszę się przyjrzeć tym dwóm równoległym śladom z kołem pośrodku. Odległość między nimi wynosi około 6 metrów podobnie jak pomiędzy prawym i lewym silnikiem TU-154M. Te ślady układają się też na linii podejścia do pasa lotniska (niebieska linia na poprzednim zdjęciu). Silna sugestia, nadinterpretacja. Niech każdy sam oceni.
PS
Mogę już dotrzeć do stron zespołu Macierewicza i Solidarnych 2010, salon24 nadal jest poza zasięgiem.