ISO 9001 - albo Kongres w Chlewni Kultury (Polino 9)

(DZIEWIĄTY ODCINEK NIEPUBLIKOWANEJ POWIEŚCI „POLINO”)
Kiedy jesień wydłuża wieczory, niczym jurne reklamy – męskość, czas na intensywniejszy flirt z kulturą i sztuką. Wójt Buć w pubie „Pod Pipą” oglądał w tivi „Pegaza”. Tamże lgbtgenderfemina pieniła się niczym modelowy Niesioł w kwestii płci Pegaza. – Same samce - czas na klacz – na Pegazicę! Dość tego, stwierdził szynkwasowy Jan Kiel, to już jakaś samiczofobia – (sic!) klaczomania, bo ostatnio był ewidentnie zachwycony „klaczami z KOD-u” sam najważniejszy rebe z Czerskiej i galopem wyłączył telewibrator, a dla odwrócenia uwagi przeczytał horoskop dla Bucia : „dosyć tańców na rurze, czas pomyśleć o kulturze…”. Wójt choleryk, jak to Skorpion, nadgryzł z emocji kufel, a bezrobol Nakac strzelił jak z bicza pomysłem. Musimy mieć ISO! Koniecznie! To stoi wyżej niż Tusk u Angeli czy Kaczyńskiego. Ba! Certyfikat ISO nobilituje zarówno banki od Franków, jak i podrzędny zakład pogrzebowy. Jest to ewidentny bilet wizytowy na salony & saloony Europy i świata, a może i wszechświata...byznesu, uznania, splendoru. Kultura to nie tylko sztuka, to i język ojczysty. Taka Monika Brodka w PR III mówi notorycznie i dobitnie pioseńka. Cóż młoda, niedogramatyczniona. Ale kiedy rutyniara Kopacz z emfazą ewokuje - wziąść, to możemy to semantycznie rozjaśnić, by mieć semiotologiczną pewność, skoro plajtforma brała wszystko, co wpadło pod rękę i wlazło na konto, to novum EK ma lingwistyczne uzasadnienie. A ISO 9001 zaiste w kulturze nie ma nawet pobliska Gdynia, czy nawet Waltzburg, gdzie w kulturze bulgotało, jak tydzień po nastawieniu zacieru. Jakieś „czarne marsze”, jakieś protesty poziome, zali w pozycji leżącej, gdzie za ciecia robił potężny facet z jajami o imieniu Ania.  A tu właśnie wójtowi Buciowi skończyły się fundusze na bibliotekę, o ansamblu „Chobielinki” nie wspominając. Wójt wyczuł, że to jego „Buć albo nie być”, jak pono mawiał niejaki Hamlet, więc po wykonaniu telefonu do kulturministra począł działać. Po sławetnym Filmowisku w pustej chlewni biznesmana Robinsona Krauze urządzi się„ kongres kultury alternatywnej”. W Bydzi (zali Bydgoszczy) ekwilibrystka artystka żonglowała flagą państwową, którą wydobywała z miejsca zwanego łukiem Erosa, czyli jak mawiają ginekolodzy i poetnicy stamtąd gdzie bije serce kobiety. Inny sztukorób połączył pornoakt kopulacyjny z aktem sztuki scenicznej. Ciupasem zaimportowano tych artów hurtem do „Chlewni Kultury”. Ostatni Michnikanin uderzył w tarabany prasowe.  Jak zmienić ilość w  jakość?! W kulturze trzeba było by zmienić poprzez zmianę ilości…pieniędzy na Jandy, Hollandy, Mieszkowskie, pornoodjazdy i maleńczukowsko – rodowiczne dziedziczne gwiazdeńki i gwiazdy. Amfiteatr od Narwi po Odrę niczym zagon należało zaorać wieloskibowcem, nawieźć ww nawozem użyźniającym i jak śpiewał nieodżałowany Jacek Kaczmarski „siać a nuż coś wyrośnie”. A tu szmalu niet`. Więc był bunt. Zawsze władza skapywała szmalem, aby było jak było. Tradycja! Istotą grepsu było zaś tu to, iż towarzystwo na lep hasła „kongres kultury” pociągnęło stadnie ze stolicy do Polina. Mencwelo – Ogórki pod bannerem „Nie oddamy kultury politykom” rozdawali podziemna wersję GazoWni. Ćmą szła czarnosecinna hybryda kodomicko-nowoczesno-totalewacka. I Sylwunia de Wydenthal, niezmordowana cenzorka pejsbucza. Czarnym marszem sunęli jacyś powichrowani anarchiści, ale żadna idejka się doń nie kleiła (ni odklejała), nie czepiała wątłych aparatów mózgowych. Jak imigranci z Afryki we Francji z hasłem „dawać pieniądz” na ustach. To było trzecie pokolenie z Alei Róż, kujbyszewskich walonkowców, co z kufajkami zmieniali nazwiska na Borowski, Kwaśniewski, Zambrowski. Czarnym marszystom usłużny Męczymóżdżek rozdawał whisky Black Label, a rebeliantkom czarne stringi i prezerwatywy. Czarne naturalnie. W pubie „Pod Pipą” koncertował Jan Kiel z Jankiem Ryzykantem. A nazajutrz New Cymes Times, „di cajty” i inne „pari macze” piały tłustym drukiem: „Polino ma ISO 9001”. Za co? Za tradycję!! Każdy pamięta, jak się rozpoczyna „Skrzypek na dachu?” – Tradycja! Tradycja!!! Od tej pieśni Tewje Mleczarza. Więc było to za tradycyjnie kompatybilny obraz Polski z wyobraźnią operacyjną brukselicznej Jewropy. No, jak i zapewne świata...A ISO 9001 – to nie w kij (ani Kijowskiego) dmuchał. No i nagle, jak po diable, październikową nocą pojawiło się nad polińską „Chlewnią Kultury” UFO. To nie wróżyło niczego dobrego. Acz było ono całkiem normalne, jak to u ufoków – spory talerz latający, jeno kolor był ciemno smolisty. Zapewne już „czarna dziura” czekała w nieodległym czasowo (sic!) kosmosie, by tę całą „czarną kulturę” pochłonąć…albo jakiś może Madagaskar…
P.s.Okazało się, że to Petru z pisanym mu wdziękiem pomylił ISO i wezwał UFO. I tak dobrze, że nie ISIS.
 
 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Lech Makowiecki

22-10-2016 [20:49] - Lech Makowiecki | Link:

"Ostatni Michnikanin" - debeściak tego odcinka... Pozdrawiam! I czekam na ciąg dalszy...