UWAGA na nowe akumulatory!

 

Pogadajmy sobie ponownie o motoryzacji.
Nie tak dawno ostrzegałem przed bezsensownym zakupem auta hybrydowego. Oczywiście natychmiast zwolennicy postępu za każdą cenę, nie zostawili na mnie suchej nitki. Powtórzę tylko – wolna wola. Każdy może być nierozsądny. Po to jest demokracja.
 
 
Dzisiaj piszę nie o samochodzie, czy nawet generacji samochodów, tylko o ważnym elemencie każdego auta, który właśnie w tych nowoczesnych, może nam sprawiać pewien kłopot. I jeśli kiedyś był stosunkowo tani, to obecnie jest dość drogi.
To akumulator, powszechnie poza Polską nazywany baterią.
 
Jestem już tak stary, że z wczesnego dzieciństwa pamiętam samochody, które akumulatorów w ogóle nie miały. Miały, za to korbę, którą się wkładało do takiej specjalnej dziurki z przodu pod chłodnicą i energicznie obracało się nią do momentu, aż silnik się uruchomił, na co mówiło się – zaskoczył. Trzeba było uważać na palce, konkretnie na kciuk, bo jak zaskoczył, to korba potrafiła potężnie walnąć i źle złapana, kciuk wybić.
Czasami, głównie zimą, to kręcenie korbą, to była długa katorga.
 
No i potem już wszędzie nastały akumulatory. Jak wiemy, ich głównym zadaniem jest uruchomienie silnika. Robi się to poprzez dostarczenie dużego prądu z naszego 12 woltowego akumulatora do niewielkiego silniczka elektrycznego, który zębatką obraca nasz silnik spalinowy, aż ten zaskoczy.
Oczywiście, akumulator dostarcza prąd też do innych urządzeń. Na początku były to tylko światła, potem też radio, a obecnie jest mnóstwo tak zwanych odbiorników.
 
Kilkadziesiąt lat mieliśmy spokój z tym elementem. Zawsze, do dzisiaj, jest to akumulator kwasowy. Jeszcze nie tak dawno trzeba było skrupulatnie o niego dbać: sprawdzać poziom elektrolitu, dolewać wodę destylowaną i od czasu do czasu ładować w warsztacie. Tym właśnie skomplikowanym zadaniem zajmował się w stoczni nasz noblista Lech Wałęsa.
Od kilkunastu lat akumulatory stały się bezobsługowe i jedyne, co nam pozostało, to co 3 – 4 lata wymieniać je na nowe. Cena była i nadal jest przyzwoita, w okolicach 200 – 300 złotych.
Taki postęp w tej dziedzinie nieco nas rozleniwił.
Gdy miałeś względnie porządny samochód, to rutynowa obsługa sprowadzała się do rokrocznych wymian oleju smarownego, filtrów i rzadziej klocków hamulcowych i opon. To wszystko. Czyli niewiele.
 
Czas idzie na przód i do motoryzacji wkroczyła elektronika i komputery. Już tylko w najtańszych i wybitnie prymitywnych autach nie ma tego morza elektrycznych i elektronicznych gadźetów.
I co umyka często naszej uwadze – nasz samochód nawet, jak sobie spokojnie stoi w garażu, to cały czas zużywa prąd. Różne alarmy i jego czujniki ciągle pracują. Zasilany też być musi komputer pokładowy – dziś nieodzowna część naszego auta.
 
Zmusiło to producentów samochodów do opracowania całkiem nowych akumulatorów. Takich, które zdołają podołać trudom skomputeryzowanej współczesności.
 
Może tego nie wiesz, bo sprzedawca nie powiedział, ale nie masz już klasycznego, bezobsługowego akumulatora kwasowego 12V i odpowiedniej, co do wielkości pojemności w Ah (ampero-godzinach).
 
W przeważającej liczbie aut masz teraz znacznie nowocześniejszy akumulator AGM. Nadal kwasowy, lecz zmodernizowany, o lepszych znacznie parametrach.
Literki AGM oznaczają – Absorbent Glass Mat, czyli akumulatory z absorbującymi włóknami szklanej maty.
Co na tym zyskamy?
Generalnie, akumulatory AGM są znacznie lżejsze, więc możemy mieć w standardowych rozmiarach baterię o większej pojemności. Ponad to, ładują się pięć razy szybciej od klasycznych.
Mają też inne zalety, które tutaj są nieistotne.
 
Jeżeli jest tak dobrze, to po co ja tutaj przed nimi ostrzegam?
Ano dlatego, że najprawdopodobniej twoje auto jest wykorzystywane jako auto miejskie, czyli poruszasz się na stosunkowo krótkich dystansach i to raczej nie na wysokich obrotach.
Także, najprawdopodobniej jest ono wyposażone w modną obecnie funkcję Start – Stop. Czyli podjeżdżasz pod czerwone światła, wrzucasz luz, puszczasz sprzęgło i silnik staje. A jak światła zmieniają się na zielone, to wystarczy tylko nacisnąć sprzęgło i silnik ponownie, automatyczne ruszy.
Czyli na stosunkowo krótkiej trasie możesz mieć nawet kilkanaście wyłączeń  i rozruchów silnika. To na prawdę żre dużo prądu.
A na dodatek słuchasz głośno radia, działa GPS, działa klimatyzacja, podgrzewasz fotele, bo jesień zimna, więc i wycieraczki pracują nieustannie. A setka czujników współpracująca z komputerem nieustannie sprawdza sytuację na drodze, parametry silnika i układów pomocniczych, a nawet ciśnienie w oponach. No i oczywiście, cały czas, jak jedziesz, masz włączone światła, choćby to były tylko LEDowe, dzienne.
 
W rezultacie to spowoduje, że gdzieś po dwóch latach eksploatacji twojego nowego auta, jak to się popularnie mówi – elektronika zacznie szwankować.
Nagle system Start – Stop przestaje działać, a ty masz na komputerze komunikat, że jest on niedostępny. A to nagle twój piękny, siedmio, albo dziewięcio-calowy ekran, jak to się brzydko określa – zdechnie. Nie masz już radia, łączności z telefonem i GPSu. I tak dalej.
Jeździsz więc po warsztatach, autoryzowanych oczywiście i zgłaszasz po kolei awarie poszczególnych systemów.
W dziewięćdziesięciu procentach przypadków, wspaniali majstrowie podłączą twoje auto do komputera, zdiagnozują, a komputer nie wykryje żadnyc usterek. Zadowolony odbierzesz samochód, a on nadal zachowuje się niewłaściwie.
 
Bywa tak, że gdy drążysz temat i stajesz się dla twojego samochodowego dilera upierdliwy, to w końcu zbada ci akumulator, Możesz się wówczas spodziewać informacji, ze twoja bateria jest niedoładowana i generalnie już kiepska i proponują ci jej wymianę.
Tak było ze mną w pewnej stacji z moim małym, miejskim samochodzikiem.
Pan fachowiec autorytatywnie stwierdził, że akumulator nie daje się ładować, jest do wymiany. Zaproponował mi nowy, producenta, za 1140 złotych.
Gdybym nie był elektronikiem i elektrykiem, lecz np. historykiem, lub socjologiem, jak większość ludzi we władzach, czy mediach, lub gdybym nawet był moją żoną, to pewnie bym dokonał bezsensownej wymiany akumulatora.
Lecz znam temat, więc wiem, że prawda jest taka:
- Dokładnie identyczny akumulator (w tym wypadku bardzo dobry, firmy Varta), kosztuje w sklepie tylko 640 zł. To też drogo, choć połowa tego, co w serwisie;
- Kupując w sklepie otrzymujesz 3 lata gwarancji na akumulator, a w serwisie, nie wiadomo dlaczego, jest tylko jeden rok gwarancji na to;
- A po trzecie i najważniejsze, co to znaczy, że nie przyjmuje ładowania? Właśnie akumulatory AGM mają taką zaletę, że świetnie się ładują, nawet głęboko rozładowane.
 
Wniosek – czy to z niewiedzy, czy to z pazerności chcieli mnie w serwisie perfidnie orżnąć i wpędzić w niepotrzebne koszta.
 
Cóż więc należy robić z samochodem, gdy zaczynają się kłopoty z akumulatorem AGM (zalecam to nawet zanim zaczną się kłopoty)?
 
Jeżeli masz autentycznie zaufany warsztat samochodowy, a w nim fachowców, którzy dokładnie znają różnicę w ładowaniu klasycznych akumulatorów i tych AGM, to odstawiaj samochód dwa, trzy razy do roku by ci go podładowali. Proces zazwyczaj trwa około ośmiu godzin.
 
Jednakże ja zalecam, zamiast pozostawiać auto na pół dnia w warsztacie, kupić sobie, a w internecie jest tego mnóstwo, specjalną ładowarkę do twojego akumulatora. Pamiętaj, że ma być to dla AGM (często są wielofunkcyjne, co jest OK) i z prądem ładowania odpowiednim dla wielkości (Ah).
To obecnie koszt 100 – 200 złotych i masz to na lata.
Wieczorem, w garażu otwierasz maskę twego auta, albo miejsce, gdzie jest akumulator, podłączasz dwa kabelki ładowarki i idziesz spać. Nowoczesne urządzenie w automatycznym cyklu wykona swoje zadanie bezobsługowo.
Takie ładowanie możesz przeprowadzić tyle razy ile chcesz, lecz nie będzie potrzeby ładowania więcej, niż parę razy do roku.
Pamiętaj – akumulator AGM ma zazwyczaj żywotność pięć lat. A i siedem pociągnie. Nie daj sobie w warsztacie wcisnąć wcześniejszej wymiany. Jeżeli nie miałeś katastrofy, to akumulator jest zazwyczaj dobry.
 
Na koniec, jako poradę dobrego wujka podam, że jeżeli macie wspólnotę, lub grupę fajnych sąsiadów, to taką ładowarkę można kupić na spółkę. A i tak większość czasu przeleży ona na półce. Razem z naszą wiertarką, śrubokrętami i kluczami i setką narzędzi, które nieopatrznie zakupiliśmy i używamy może raz do roku.
 
 
UWAGA! Akumulator AGM to nie to samo, co akumulator żelowy. Inne parametry i inna obsługa. Lecz tu nie ma potrzeby omawiać.
 
.

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika V for Vendetta

21-10-2016 [09:29] - V for Vendetta | Link:

Polecam znakomity AGM polskiej marki Centra za symboliczne 440 zł
http://allegro.pl/akumulator-c...
-------
Niech Szanowny Pan nie reklamuje germańskiej Va.ty założonej przez Adolfa (Müllera).

Obrazek użytkownika jazgdyni

21-10-2016 [11:17] - jazgdyni | Link:

Dziękuję za informację!
Nigdzie nie znalazłem, że nasza Centra robi AGMy. Miłośnikiem V. nie jestem. Jeżeli już, to Yuasa i Optimy. Bo ja w pracy, w bardzo ciężkich warunkach muszę stosować najlepsze (choć niektórzy twierdzą, że obecnie najlepsze są Panasonica).

Obrazek użytkownika mjk1

21-10-2016 [10:52] - mjk1 | Link:

Nie wiem co i kiedy Pan pisał o hybrydach, ale mnie też pusty śmiech ogarnia, jak czytam o najnowszych rozwiązaniach światowych liderów motoryzacji. Dziwi mnie jak można tak skomplikować, tak prosty układ. Chyba tylko po to, aby był drogi i zużywał 10% zamiast 80% mniej paliwa od silnika spalinowego. Hybrydy były używane już ponad 50 lat temu w transporcie szynowym i jeżdżą stale modyfikowane do dzisiejszego dnia. Hybrydowy samochód osobowy zbudowany na tej zasadzie, nie powinien spalać średnio więcej jak 2 litry paliwa na 100 km i to niezależnie od prędkości. Więcej na temat tego rozwiązania tu: http://www.transportszynowy.pl...

Obrazek użytkownika StachMaWielkieOczy

21-10-2016 [11:44] - StachMaWielkieOczy | Link:

Tajemnica "General Motors EV1" czyli Zero-emissions vehicle

General Motors EV1 to pierwszy masowy samochód elektryczny produkowany i leasingowany przez General Motors Corporation od 1996 do 1999 roku.
EV1 był dostępny za pośrednictwem ograniczonych, wyłącznie leasingowych umów, początkowo dla mieszkańców Los Angeles w stanie Kalifornia oraz Phoenix i Tucson w stanie Arizona ,następnie w San Francisco i Sacramento w stanie Kalifornia, jak również w ograniczonym zakresie w Georgii.

A teraz proszę czytać powoli i z uwagą !!!

Podczas gdy reakcja klientów była pozytywna, GM uznało elektryczne samochody za nieopłacalną niszę na rynku samochodowym, co zakończyło się kasacją wszystkich egzemplarzy -- bez zważania na protesty klientów --

Program EV1 został całkowicie wycofany w 2002 roku, a --wszystkie-- użytkowane samochody zostały odzyskane przez GM. Osoby leasingujące nie otrzymały szansy, aby wykupić swoje samochody od producenta
Przetrwało jedynie kilka egzemplarzy w rękach muzeów z --wyłączonymi układami napędowymi-- !!!

Więcej chyba nie trzeba wyjaśniać ???

https://pl.wikipedia.org/wiki/...

http://samochodyelektryczne.or...

Obrazek użytkownika StachMaWielkieOczy

21-10-2016 [12:11] - StachMaWielkieOczy | Link:

Chevrolet Volt „Postęp“ czyli następca GM EV1

Bezpośrednim następcą GM EV1 koncernu GM byl Chevrolet Volt pomimo wdzięcznej nazwy „Volt” jest to już jednak – samochód hybrydowy typu plug-in
https://pl.wikipedia.org/wiki/...

Zasięg pojazdu na pełnych akumulatorach wynosi około 56 km
Przy czym zasięg wzrasta kiedy silnik spalinowy (!!!) doładowuje baterie .

Zasięg GM EV1 wynosił 240 km i należy pamiętać ze czas ładowania jego Bateri 0-80% wynosił około 45-90 minut
(z użyciem zewnętrznej ładowarki 220 V)
To ostatnie zdanie proszę sobie przeczytać przyn 3 razy na głos. A potem pogooglowac jakie wtyczki i jakim napięciem ładowane sa baterie aut oferowanych na rykach jako auto "elektryczne" czyli elektryczno-pochodne ... tzw hybrydowe

Obrazek użytkownika smieciu

21-10-2016 [14:28] - smieciu | Link:

Cóż, jeśli chodzi o ten temat to akurat zgadzam się z panem :)
Według mnie silnik spalinowy to archaizm, mało wydajny, śmierdzący i syfiący. Przyszłość widzę w elektryczności.
Siedzi też we mnie głęboko przekonanie o istnieniu konkretnego Spisku mającego na celu udupienie elektrycznych samochodów. Prostych w budowie, tanich w eksploatacji. No i mających tą przewagę że napęd mogą brać i z wiatraka i z tamy wodnej i z węgla kamiennego czy energii jądrowej. Co obala monopol ropy naftowej.
W tej sytuacji główną ofiarą spisku są baterie. To niesamowite jak nikły jest postęp w tym temacie. Aż nie chce się wierzyć że tak fundamentalna sprawa jak magazynowanie energii elektrycznej nie ma sensownego rozwiązania.

Obrazek użytkownika 3rdOf9

22-10-2016 [17:45] - 3rdOf9 | Link:

Niom... To jest akurat jeden z tych spisków, co akurat są w stanie "obronić swą niewinność". Ale widać, że ostatnio się w temacie ruszyło.

Obrazek użytkownika StachMaWielkieOczy

24-10-2016 [13:05] - StachMaWielkieOczy | Link:

"na celu udupienie elektrycznych samochodów. Prostych w budowie, tanich w eksploatacji. No i mających tą przewagę że napęd mogą brać i z wiatraka i z tamy wodnej i z węgla kamiennego czy energii jądrowej. "

Już sama wizja samochodu z możliwością "tankowania" pod domem / garażu przez normalne 220V
do tego "własnym" prądem z paneli słonecznych na dachu domu spędza co niektórym sektorom gospodarki sen z oczu.

Cala polityka koncernów samochodowych pod względem nowatorskich , prostych i czystych pojazdów to
działania pozorowane.

Wystarczy otworzyć archiwalne wydania czasopism samochodowych z przed 20-30 lat. Juz wtedy na każdym salonie samochodowym były wystawiane auta elektryczne które "lada dzień" miały wejść do produkcji seryjnej..
Tanie , czyste ... bla bla..

Obrazek użytkownika Jabe

24-10-2016 [15:17] - Jabe | Link:

Jeśli chodzi tylko o to, że koncernom się auta elektryczne nie opłacały, to nie było żadnego spisku. Piszę w czasie przeszłym, bo tama pękła.

To przesilenie faktycznie obala monopol ropy naftowej, ale nie paliw kopalnych, bo tzw. źródła odnawialne bez pomocy państw nie mają szans. A elektrownie nuklearne niestety są blokowane przez ekoreligię, u nas też.

Zgaduję, że problemem baterii jest bezpieczeństwo. Próbuje się upchnąć ogromną energię w jak najmniejszej przestrzeni. Benzyna zaś nie jest wybuchowa, bez dostępu z zewnątrz się nie zapali.

Obrazek użytkownika KaczyKuper

21-10-2016 [19:44] - KaczyKuper | Link:

Moim zdaniem do czasu kiedy elektrycznym autem nie "zrobi" się co najmniej 400 kilometrów a później czas ładowania nie będzie trwał dłużej niż 5 minut nie ma sensu płacić ciężkich pieniędzy na auta elektryczne czy hybrydowe. Obecnie to jest po prostu śmiech na sali, ładownie przeradza się w godziny a przejechać można sobie ze 100 czy sto parę kilometrów.

Obrazek użytkownika jazgdyni

22-10-2016 [06:38] - jazgdyni | Link:

Tesla, elektryczny samochód, o którym już pisałem, "robi" już dzisiaj 400 kilometrów. A plan na wiosnę jest 600 km.
Ładowanie, albo "tankowanie" to obecnie do 80% około 20 minut. Też pracują nad skróceniem. Dwie idee - wymiana całego pakietu baterii na naładowane, albo wypłukanie zużytego elektrolitu na nowy, naładowany.
Chyba już przed autem elektrycznym się nie ucieknie.

Obrazek użytkownika KaczyKuper

21-10-2016 [19:37] - KaczyKuper | Link:

Szanowny panie, nie jestem mechanikiem ale wydaje mi się, że akumulator w aucie służy "jedynie" do uruchamiania auta a później dostarczenie prądu "przejmuje" alternator i wszystko co w aucie potrzebuje prądu w trakcie jazdy to otrzymuje go właśnie z alternatora. Nawet ostatnio przekonałem się o tym osobiście kiedy podczas jazdy "zdechł" mi alternator i w dalszą trasę ruszyłem ze swym autem na lawecie. Do czasu wymiany alternatora w aucie nie działało nic. Powyżej napisałem "jedynie" bo kiedy wyłączymy silnik oczywiście możemy sobie słuchać muzyki, czy świecić wszelkie lampki i żarówki, które będą pobierały prąd właśnie z akumulatora. Napisał pan o autach, które posiadają system "start-stop" ale w tych autach mocowane są akumulatory o większej mocy i chyba powinny starczać na nieco dłużej.

Obrazek użytkownika jazgdyni

22-10-2016 [06:44] - jazgdyni | Link:

Alternator nie jest generatorem prądu dla wszystkich odbiorników w samochodzie. Główne jego zadanie to utrzymywać akumulator w stanie naładowanym. Przez długie lata elektryczny bilans energetyczny był w aucie pozytywny. Teraz niestety nie jest. Powoduje to, że akumulator nie jest w stanie naładować się z alternatora do pełna. Czy auto stoi, czy jeździ, to pobór prądu przekracza wydajność układu zasilającego. Nie jest to drastyczne, ale widoczne, stąd moja notka o potrzebie okresowego doładowania.

Obrazek użytkownika harakiri

22-10-2016 [12:10] - harakiri | Link:

Alternator ma jednak to do siebie że ma różne obroty a zatem prąd chociaż przechodzi przez prostownik to i tak jego wartość trochę faluje. Normalnie w prostownikach by tego uniknąć stosuje się kondensatory. W samochodzie rolę takiego kondensatora spełnia właśnie akumulator. Jeżeli go odłączymy i zdamy się tylko na alternator to prąd będzie tak falował że elektronika może wariować.