Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
W wiejskim sklepie
Wysłane przez St. M. Krzyśków... w 15-10-2016 [11:52]
14.10.2016
W sklepie w Bystrzejowicach wyszła z zaplecza młoda ekspedientka i przywitała się ze mną słowami i uśmiechem potwierdzającym jakąś naszą onegdajszą znajomość . Nie rozpoznałem jej, ale sytuacja nie wymagała, ażebym miał to okazywać. Jej okulary, makijaż i dorosłość zatarły skutecznie jej postać w dawnym dziecięcym kształcie.
Sympatyczny ton naszych grzecznościowych słów, towarzyszących rozliczeniom moich zakupów przy kasie, spowodował, że stały tu widać klient wchodzący do sklepu automatycznie przyłączył się do tej rozmówki. Zaczął narzekać w odpowiedzi na dzień dobry, że ten dzień wcale taki nie jest. Nic dobrego on w nim nie znajduje. Powiedziałem, że pogoda dziś jest tak ładna, że nie powinniśmy utyskiwać. Z ironią stwierdził, że widać na tacę (w kościele) było więcej dane. Po chwili wyczekiwania na mój komentarz, wydobył drugi argument używany rutynowo w sklepowej mini polityce.
- A może załatwił to Kaczyński! - zabrzmiało głośno. Zaoponowałem, że wieje dziś ze wschodu, więc ta dobra pogoda jest zasługą kogoś innego niż Kaczyński. Na to, typowy dla tutejszego peeselowskiego siedliska stroskany, biadolący głos objawił ich credo:
- Oj panie, lepiej by było, żebyśmy się trzymali tego Wschodu!
Obsłużony już przy kasie, miałem czas, żeby powiedzieć jedno zdanie:
- Czy tego będziemy chcieli, czy nie będziemy chcieli ten Wschód do nas przyjdzie!
Popatrzyłem na znieruchomiałą twarz dziewczyny za ladą, z racjonalnych względów wolała się nie odzywać w przedmiocie poglądów klientów. Przypuszczam, że mniej niż sens moich słów docierał do niej ich ton, który mimo moich starań, nie brzmiał spokojnie i przyjemnie.
-Ludzie, jak tak bardzo chcecie, to ten Wschód przyjdzie i uszczęśliwi was i wszystkich innych! – taka była mniej więcej wymowa tego, co chciałem przekazać. Ten wiejski, naród kolonizowany od ponad dwustu lat, zatracił dawno swojego ducha. A przecież 300 metrów od tego miejsca, gdzie dziś toczył się ten dialog, urodził się Jan Ludwik Popławski! Wielki działacz patriotyczny stąd się wywodził, ale tu na miejscu efektów jego pracy nie widać. Dziesiątki lat funkcjonowania czerwonej szkoły i takich samych urzędów zrobiły swoje. Ludzie nie mogą się uwolnić od skazy zaborów i bolszewickiego przewrotu.
Ten drobny incydent w sklepie, zostałby przeze mnie za pięć minut zapomniany, gdyby nie moje wcześniejsze odkrycie dotyczące właśnie tego miejsca, konkretnie dworu w Kawęczynie odległego o jeden kilometr od Bystrzejowic. Aż dziwne, że stało się to akurat tego dnia, aczkolwiek stykałem się z tą kwestią od ponad 30 laty. A gdyby nie rozmowa w sklepie nie napisałbym, co właśnie detalicznie czynię, o tym doświadczeniu i tajemnicy.
Odkąd tu zamieszkałem, słyszałem o dwóch rannych powstańcach, którzy we dworze w Kawęczynie mieli być ukrywani. Obaj wkrótce zmarli. Miano ich konspiracyjnie pochować nie na cmentarzu, ale koło „figury” w Kawęczynie. Znałem ten przekaz bezpośrednio od pani Janiny Stefaniak urodzonej w roku 1906. Jej relacja brzmiała wiarygodnie, choć odbierałem ją, na tle innych od niej słyszanych, jako niekompletną i niekonkretną. Nie dbałem o to specjalnie – historykiem nie jestem. Potem, po latach byłem dopingowany przez kolegę patriotę, żeby w 150-lecie Powstania Styczniowego tę sprawę wyświetlić, określić miejsce pochówku powstańców po pierwsze. Do poszukiwań zostałem ostatecznie zniechęcony, gdy doszedłem w oparciu o mapy topograficzne, że dawna figura nieopodal bramy dworu w Kawęczynie znajdowała się w miejscu, gdzie urządzono „piachownię”, czyli odkrywkę, wykop gdzie wydobywano piachu. Usiłowania moje i kolegi, żeby odnaleźć coś poza tym w pamięci zbiorowej tutejszych mieszkańców spełzły na niczym. Aż do teraz. Bo nagle coś odkryłem. W nocy z 13 na 14 października, przypadkowo poniekąd odnalazłem metryki śmierci dwóch mężczyzn z roku 1863. Umarli w Tuczępach w parafii Grabowiec. Są to bracia Tuszyńscy, Karol lat 50 i o dwa lata młodszy Konstanty.
http://szukajwarchiwach.pl/35/...
Nie ma słowa o przyczynach śmierci, ale wiadomo, że był to rejon intensywnych walk powstańczych. Karol zmarł 16.11.1863 roku, Konstanty sześć dni później.
Być może istnieją jakieś źródła, jakąś podpowiedź, że to właśnie o tych ludzi chodzi w legendzie o rannych powstańcach w Kawęczynie. Syn Karola Tuszyńskiego, August, nabył dobra kawęczyńskie w roku 1887 i przez lata jego potomkowie tu gospodarzyli. We dworze i w okolicy kultywowany był przekaz o drogich zmarłych, rannych powstańcach, dziadku i jego bracie. Przeniesiono go jakby na tutejszy teren; saga rodzinna stała się własnością publiczną. Stawiam tu tylko hipotezę, być może we dworze w Kawęczynie znaleźli schronienie powstańcy o innych nazwiskach, możliwe, że bracia Tuszyńscy zmarli z powodów nie związanych z walką powstańczą. Jakby nie było, zbudowano w pamięci narodu pomnik żołnierzom wyklętym z roku 1863, który przetrwał całe lata, nim rozsypał się pod koniec dwudziestego wieku pod naporem wrogiej propagandy. Nie starczyło potem ludzi pokroju Tuszyńskich, zamiast złotego całunu chwały i honoru, okryła ich ciała mgła - najpierw zmowy koniecznego milczenia z obawy przed bezwzględnymi represjami zaborcy, a następnie programowej cenzury oraz zwykłego zobojętnienia. Na miejscu mordowanej przez stulecia elity narodu wyrósł antypolski chwast i teraz gawiedź aktorska szydzi z tych wyklętych, bez których nazwy polskich miejscowości nadal pisane byłyby cyrylicą.
Komentarze
15-10-2016 [12:20] - epitwo | Link: Zdjęcie dworu
Zdjęcie dworu tu:
http://www.polskiezabytki.pl/m...