"RUCHY CHARYZMATYCZNE" W KK - LUCYFERYCZNY PLAN ZNISZCZENIA.

„RUCHY CHARYZMATYCZNE" W KOŚCIELE KATOLICKIM - LUCYFERYCZNY PLAN ZNISZCZENIA.
CZĘŚĆ PIERWSZA.

I ZAMIAST WPROWADZENIA.

„Strzeżcie się fałszywych proroków, którzy przychodzą do was w owczej skórze, a wewnątrz są drapieżnymi wilkami. Poznacie ich po ich owocach. Czy zbiera się winogrona z ciernia, albo z ostu figi? Tak każde dobre drzewo wydaje dobre owoce, a złe drzewo wydaje złe owoce. Nie może dobre drzewo wydać złych owoców ani złe drzewo wydać dobrych owoców. Każde drzewo, które nie wydaje dobrego owocu, będzie wycięte i w ogień wrzucone. A więc: poznacie ich po ich owocach” (Mt 7,15 - 20).

„Kościół jest «powszechnym sakramentem zbawienia», ponieważ będąc zawsze w tajemniczy sposób złączony z Jezusem Chrystusem Zbawicielem i podporządkowany Mu jako Głowie, w planie Bożym ma nieodzowny związek ze zbawieniem każdego człowieka .”- ( Deklaracja "Dominus Iesus" o jedyności i powszechności zbawczej Jezusa Chrystusa i Kościoła; podpisał: kard. J.Ratzinger, prefekt).
 
„Ktokolwiek chce być zbawionym, przede wszystkim potrzeba, aby wyznawał Katolicką wiarę (…)
Której jeśliby kto nie zachował całej i nienaruszonej, ten niewątpliwie zginie na wieki.” - Św. Atanazy.

„Kościół powszechny brzydzi się każdą nowością” - św. Celestyn.

 „Ponieważ wszelka herezja początek swój wzięła z nowości, dlatego aby się okazała godną tej nazwy, nigdy nie zaprzestaje wprowadzać innowacji”. św. Hilary z Poitiers (z listu do cesarza Konstancjusza – arianina).

„Zwolenników błędów należy dziś szukać już nie wśród otwartych wrogów Kościoła, ale w samym Kościele: ukrywają się oni – że tak powiemy – w samym wnętrzu Kościoła; stąd też mogą być bardziej szkodliwi, bo są mniej dostrzegalni” – (św. Pius X. Encyklika „Pascendi Dominici Gregis”)..

 „Cierpienia Kościoła przyjdą dokładnie z wnętrza Kościoła, z grzechów, które istnieją w Kościele” – Benedykt XVI ( 11.maja 2010r.; w samolocie, w drodze do Fatimy).

„Ten metodyczny optymizm pochodził od tych, którzy życzyli sobie zagłady starego Kościoła i bez hałasu, pod płaszczykiem reformy, chcieli zbudować zupełnie inny Kościół, zgodny z ich gustem, ale nie mogli zbyt szybko ujawnić swoich intencji. Publiczny optymizm był rodzajem tabletki uspokajającej dla wiernych, aby stworzyć klimat sprzyjający spokojnemu demontażowi Kościoła i uzyskaniu panowania nad nim. [...] Ten optymizm pychy, apostazji, skorzystał z naiwnego optymizmu drugiej strony, a nawet go podsycał, jak gdyby ten optymizm nie był niczym innym jak pewną nadzieją chrześcijanina, boską cnotą nadziei, a był w rzeczywistości parodią wiary i nadziei" - kard. Józef Ratzinger "Gaudare Cristo" 1989.

 „Lekceważenie i konwencjonalność chrześcijaństwa (...) dziś przejawiają się przede wszystkim w niweczeniu powagi naszej sytuacji w obliczu Boga, wypieraniu wszelkiego lęku przed Nim oraz bojaźni i drżenia w obliczu Jego Sądu.” – (Dietrich von Hildebrand –„Spustoszona winnica”).

 „Miłość w sposób konieczny wymaga tego, żeby zwalczać błąd (...) Najwyższa miłość Kościoła do wszystkich ludzi stawia przed nim wymóg potępienia błędu i te akty potępienia stanowią podstawową odpowiedź na wymóg chwili.” -(Dietrich von Hildebrand – „Koń trojański w mieście Boga”).

„Dziś tytuł "Koń trojański w Mieście Boga" nie odpowiada już sytuacji w Kościele świętym. Wrogowie ukryci w koniu trojańskim wyszli z niego, a działania niszczycielskie są w pełnym toku. Zaraza ma charakter postępujący: od prawie niezauważalnych błędów i zafałszowań ducha Chrystusa i Kościoła świętego aż po jaskrawe herezje i bluźnierstwa” („Spustoszona winnica” – Dietrich von Hildebrand).

 „Zasadniczą cechą prawdziwego Kościoła jest właśnie to, że w odróżnieniu od czysto ludzkich instytucji i wspólnot pozostaje on zawsze jeden i ten sam pod względem wiary, której strzeże. Tożsamość Kościoła katakumb z Kościołem Soboru Nicejskiego, Kościoła Soboru Trydenckiego z Kościołem obu Soborów Watykańskich świadczy o tym, iż jest on instytucją Boską. Kościół jutra, który miałby zastąpić Kościół dnia wczorajszego, byłby sprzeczny z samą naturą Kościoła. Ten, kogo idea Kościoła zmieniającego się porusza bardziej niż wspaniała tożsamość i stałość Kościoła utracił sensus supernaturalis i pokazuje, że nie kocha już Kościoła.”- (Dietrich von Hildebrand – „Koń trojański w mieście Boga”).

„Musimy być świadomi, że nasze czasy podobne są do epoki arianizmu i że zawsze musimy z dużą ostrożnością zwracać uwagę, by niepostrzeżenie nie ulec zatruciu. Nie wolno nam lekceważyć siły idei kształtujących atmosferę naszych czasów, groźby zarażenia klimatem duchowym, w którym żyjemy na co dzień, oraz niebezpieczeństwa znieczulicy. Bywa, że na początku dostrzega się w pewnym miejscu zniszczenie winnicy i reaguje prawidłowo. Ale kropla drąży skałę nie siłą, lecz ciągłym kapaniem: po pewnym czasie człowiek się przyzwyczaja. (...) Obojętniejemy wskutek przyzwyczajenia, ale i przez to, że spustoszenie się rozszerza i to, co przyszło wcześniej, w świetle postępujących zmian wydaje się niegroźne.” – (Dietrich von Hildebrand – „Spustoszona winnica”).

„Jedną z najbardziej przerażających chorób, które dziś szerzą się w Kościele, jest letarg strażników wiary. Nie mam tu na myśli owych biskupów - członków piątej kolumny, którzy niszczą Kościół od środka lub chcą go przekształcić w coś całkiem innego, co równa się zniszczeniu prawdziwego Kościoła. Mam na myśli o wiele liczniejszych biskupów, którzy nie mają takich intencji, a jednak - gdy idzie o interwencje przeciwko heretyckim teologom i księżom lub przeciwko bluźnierczemu deformowaniu kultur - nie czynią żadnego użytku ze swego autorytetu. Albo zamykają oczy i próbują ignorować ciężkie niedomagania oraz obowiązek podejmowania interwencji, prowadząc strusią politykę. Albo też boją się, iż zaatakuje ich prasa oraz środki masowego przekazu i okrzyczy mianem ludzi reakcyjnych, małodusznych, średniowiecznych. Boją się bardziej ludzi niż Boga. Do nich odnoszą się słowa św. Jana Bosko: Potęga ludzi złych żywi się tchórzostwem dobrych.”- (Dietrich von Hildebrand – „ Spustoszona winnica”).

„Przede wszystkim zaś musimy się modlić, by ludzkość ponownie wróciła się ku prawdziwym wartościom. Będzie to jednakże możliwe tylko wtedy, gdy winnica Pana ponownie rozkwitnie. I dlatego trzeba usilnie prosić Boga, by hierarchię ogarnął duch św. Piusa X, by wielkie słowa „anathema sit” ponownie zabrzmiały wobec wszystkich heretyków i członków piątej kolumny w Kościele.”- (Dietrich von Hildebrand – „Spustoszona winnica”).

 II TROCHĘ OSOBISTYCH POWODÓW...

Dlaczego – jak już wielu przede mną – podejmuję ten temat?
Otóż, od jakiegoś czasu interesuję się zjawiskiem tzw. wspólnot charyzmatycznych w KK. Z racji pewnej przyjaźni poznałem też, na ile było mi to dane, jedną z takich wspólnot. Uczestniczyłem we wspólnotowych nabożeństwach, które odbywają się m.in w pięknej radomskiej katedrze. Byłem uczestnikiem Mszy Świętej odprawionej specjalnie dla wspólnoty przez jej moderatora – księdza egzorcystę; byłem na Mszach Świętych odprawianych przez „charyzmatyków”, także spoza Polski. W sierpniu tego roku wziąłem udział w zorganizowanym wyjeździe na otwarte spotkanie modlitewne „ojca – charyzmatyka” Daniela Galusa (i założonej przez niego wspólnoty), które odbyło się przy Sanktuarium św. o. Pio w Przeprośnej Górce pod Częstochową.

Ani owa wspólnota w mieście, w którym żyję, ani ta „ojca” Galusa nie są ważne same w sobie; dla mnie jako kogoś z zewnątrz stały się one jedynie przyczynkiem do spojrzenia na „zjawisko” (choć chcąc je opisać nie da się abstrahować od przykładów poszczególnych osób i grup).

Tzw. ruchy charyzmatyczne w KK zostały już obszernie opisane w licznych publikacjach, zarówno krytycznych, jak i apologetycznych. Nie jest to temat nowy, lecz rozwój tego rodzaju wspólnot sprawia, iż nie jest to także temat nieaktualny.
Na potrzeby tego opracowania korzystam ze źródeł, które uważam za wiarygodne, intelektualnie uczciwe, zgodne z Nauczaniem KK, a także z ogólnodostępnych materiałów prezentujących obrzędowość tzw. charyzmatyków oraz ich publiczne wypowiedzi; korzystam też ze stron internetowych takich ruchów. Niektórych z omawianych tu zagadnień miałem okazję doświadczyć „na żywo” jako świadek i uczestnik nabożeństw i modlitewnych spotkań.
Niniejszy tekst nie posiada ambicji całościowego ujęcia tematu, jest jedynie osobistą próbą spojrzenia na „zjawisko” z punktu widzenia wiernego KK, czyli dokonywanego w oparciu o katolickie Autorytety (w tekście zamieszczam linki, pod którymi znaleźć można całość materiałów, z których korzystam).

                                                     ***
Zdaję sobie sprawę, że nie wyjaśniłem jeszcze powodów prezentowanej tu pracy. Ponawiam zatem pytanie, które na samym początku musiałem sobie zadać: dlaczego pragnę podjąć ten temat?

Bo nie da się oddzielić miłości do Chrystusa od miłości do Jego Kościoła, do „piękności tak starodawnej, a tak nowej”, więc nie potrafię pozostawać obojętny na te wszystkie zagrywki szatana, na tych wszystkich jego podwykonawców w postaci prymitywnych hochsztaplerów i zwykłych głupców dokonujących w tej Piękności swoich gównianych, trywialnych przeróbek według pogańsko – heretyckiej kalki, na tych zadowolonych z siebie pyszałków majstrujących w Czymś, Czego nie pojmują (i nawet pojąć się nie starają), niemających bladego pojęcia o tym, co przez wieki stanowiło cechę subtelnego pietyzmu Mistrzów pokornie rozumiejących, iż bez własnej zasługi stali się Strażnikami, nigdy zaś właścicielami, powierzonego im drogocennego Sacrum, aby bez uronienia ni krzty Tego Skarbu przekazać Go tym, którzy zostaną powołani po nich; nie potrafię więc być obojętny na tę całą kiczowatą szmirę bez odrobiny smaku, gustu, dobrego wychowania; nie potrafię zachować obojętności wobec kultu nieokrzesanych kabotynów, którzy metodą manipulacji, faktów dokonanych i nachalnego chamstwa w miejsce kultu Boga wciskają nam kult banału ich własnej pychy, a czynią to przy milczącej aprobacie lub tchórzliwym kunktatorstwie (w imię frazesu „jedności”) naszych Pasterzy; słowem, nie potrafię być obojętny wobec tego wszystkiego, co rani Ciało mojego Zbawiciela i Pana, a co zarazem uwłacza Mu, i nam, wszystkim wierzącym, poprzez swe prymitywne, prostackie, piknikowe, nachalne zwodzenie mające za cel - wyprowadzić na manowce jak największą rzeszę katolików, pozbawić szansy nawrócenia błądzących, a w ostatecznym rozrachunku zniszczyć Chrystusowy Kościół, którego maleńką cząstkę i ja przecież stanowię.

Gdyby choć „lepiej i piękniej kuszono‘’, wtedy, być może, byłoby jakieś wytłumaczenie dla tego pandemicznego zbiorowego amoku.
Lecz nic z tych rzeczy. Cały wymiar szyderstwa nie byłby tak banalnie użyteczny.
I przerażający zarazem...

Nic z tych rzeczy, diabeł poza tym, że jest inteligentnie przebiegły jest też wulgarnie cyniczny. Nie zadowala go samo plugawienie Bożego Dzieła; w pełni rozkoszuje się dopiero, gdy antydzieło bluźnierstwa zostaje uznane za akt błogosławionej adoracji; gdy zadowoleni z siebie pyszałkowaci głupcy, nieświadomi nędznej roli, jaką im przydzielono, Króla Wszechświata koronują szyderstwem korony z cierni.

Sądzę, że szatan staje przed Panem i mówi: „zobacz, jak zupełnie nie muszę się wysilać, aby posiąść tych, dla których Ty dałeś się tak upokorzyć; każdego dnia drwią z Ciebie, a ja bez specjalnie misternych podstępów sprawiam, iż głoszą przy tym, że robią to z miłości i na chwałę Twojego Imienia; najpierw rozbiłem Twój Kościół, a teraz sprawiam, że to, co posiałem u heretyków jako parodię Twego Dzieła jest wpychane przed Twój Ołtarz, pod Twój Krzyż, do Twego Kościoła z bezczelnie żałosną bezmyślnością i podsuniętym przeze mnie szyderstwem – „to dla Ciebie, Jezusie”.
Koronują Ciebie cierniową koroną przeze mnie uplecioną i przeze mnie podrzuconą, a przecież Ty ostrzegasz ich, że co ode mnie wychodzi ostatecznie do mnie powraca, lecz cóż dziś - dla ludzi, którzy wynieśli na piedestał swą pychę - znaczą Twoje słowa o złym drzewie i złych owocach?
Z drwiną, na jaką mnie tylko stać mogę parodiować każdy Twój dar, podsuwać każdą szpetotę, a oni to przyjmą jako piękno organicznego postępu, wystarczy tylko mój podszept, jacyż to są cudownie nowatorscy, jaką wspaniałą ożywczość wnoszą w skostniałe, obumierające struktury.
Moje stare szyderstwa, tak zgrane, że aż sam się dziwię, że to jeszcze działa, przyjmują jako przełom w uwielbieniu Ciebie, bo to, co było dotąd już Ci musiało obmierznąć, już zaczęło Ciebie nudzić, i to Ty pożądasz wciąż nowych doświadczeń, i to Ciebie te eksperymenty podniecają - jesteś przecież „super”, jesteś „extra”, jesteś „nowoczesny”!
Dostajesz już nawet oklaski niczym wykreowany popkulturowy półgłówek na scenie tego theatrum mundi. Musisz przecież być idolem na miarę ich czasu i na miarę nich samych.
Zobacz, z jaką bezczelną łatwizną przypisują Tobie swe paskudne cechy.
Wszystko to sprawiam przy milczącym przyzwoleniu Pasterzy, których powołałeś by strzegli Twojej Owczarni. Popatrz, jak niektórzy z nich ochoczo stają się marionetkami w wyreżyserowanej przeze mnie parodii.
Ty stworzyłeś człowieka na obraz i podobieństwo Boga, a teraz ja bez wysiłku sprawiam, że ludzie „stwarzają” Ciebie na swe podobieństwo. Widzisz, jak doglądając wzrostu pychy, razem z nimi i w nich mogę przenicować każdy Twój dar?
To ja zaprojektowałem Ciebie super kumplem po to, abyś przestał być Bogiem.
Czyż taki fajny, luzacki, imprezowy idol mógłby kiedykolwiek stawiać jakieś zarzuty, czy mógłby być Sędzią? Czy można wobec Ciebie jeszcze odczuwać bojaźń? Czy mógłbyś dopuścić wieczne trwanie męki?
Niemożliwe, przecież to byłaby zdrada !
Oni wierzą, że Jesteś właśnie taki, jakiego podsunąłem ich wyobraźni, musi więc nadejść dla nich przeklęty czas rozczarowania.
Czas rozczarowania …Tobą.
Bo żaden z tych zwiedzionych przeze mnie głupców nigdy nie pojmie prawdziwej przyczyny swego stanu, lecz każdy z nich za największego kłamcę uzna w końcu… Ciebie.
I to będzie czas mojej największej satysfakcji.

Pomyśl tylko, co byłoby, gdybym użył całej inteligencji, w którą to Ty mnie wyposażyłeś; pomyśl, co wtedy stałoby się z Twoim Kościołem, którego oni już nie traktują jako Twego, który już zawłaszczyli jako ICH Kościół, w którym już intronizowali swoją pychę, a Ciebie jeszcze łaskawie tytułują Jezusem i wyznaczają Ci miejsce według swego uznania; decydują nawet, co powinno Ci się dziś podobać.

O nie! Ty wiesz, dlaczego wcale się nie wysilam; to właśnie byłoby zbyt proste, to byłaby nobilitacja motłochu, a moje poniżenie; wolę rozkoszować się świadomością, jak niewiele potrzeba zachodu, aby zwieść tych, z miłości do których tak się upokorzyłeś. 
Popatrz na wielu Twych wybrańców, także na takich, którzy zostali nawet specjalnie wyznaczeni, aby mnie pokonać, a którym się zdaje, że już wiedzą o mnie wszystko; zobacz, jak żałośni w swej pysze śmiesznie chodzą na mojej smyczy; zobacz, co z nimi mogę zrobić, a co oni potem robią z tymi, których im powierzyłeś, pożałowania godne stworzenia…
Co dla nich znaczy Twój Krzyż,Twoja Krew, krew wszystkich Twoich Męczenników?
Widzisz to wszystko, więc powiedz: nadal uważasz, że było warto?”

Tak. Właśnie coś takiego musi mówić diabeł do mojego Zbawiciela.

III  … I TROCHĘ HISTORII.

Nie będzie nadmiernie odkrywczym sięgnięcie do Wikipedii, lecz na początek to w zupełności wystarczy.  A zatem, kilka haseł z moimi podkreśleniami…

1.„Ruch charyzmatyczny (gr. charismata (χαρίσματα) – "łaski, dobrodziejstwa") – chrześcijański ruch religijny wywodzący się historycznie z protestanckiego klasycznego ruchu zielonoświątkowego, który przyjął zielonoświątkowe rozumienie charyzmatów, ale w przeciwieństwie do macierzystego ruchu zielonoświątkowego nie musi być związany z wesleyańsko-uświęceniową teologią protestancką i stąd może działać w wielu gałęziach chrześcijaństwa.
(…)
 Ruch rozpoczął się przez przyjmowanie do tradycyjnych Kościołów praktyk z ruchu zielonoświątkowego, wśród protestantów około 1960, a wśród katolików ma swoje początki około 1967.
Według przedstawicieli ruchu charyzmatycznego dary Ducha Świętego są znakiem obecności Ducha Świętego. Dary te znane są w Biblii jako „charyzmaty” lub dary duchowe, które dodają jakiejś osobie autorytetu czy znaczenia nad większą liczbą ludzi. Najbardziej znanymi darami są: mówienie na językach, boskie uzdrawianie, czy prorokowanie. Charyzmatycy utrzymują, że manifestacje Ducha Świętego, jakie miały miejsce w kościele w pierwszym wieku mogą i powinny być nadal doświadczane i praktykowane w obecnym Kościele.”

https://pl.wikipedia.org/wiki/...

2. Pentekostalizm (ruch zielonoświątkowy) – nurt chrześcijaństwa wyrosły i zakorzeniony w ewangelikalnym protestantyzmie, charakteryzujący się wyjątkowym naciskiem na znaczenie darów Ducha Świętego, w tym prorokowania, uzdrawiania chorych (np. przez nałożenie rąk i modlitwę), glosolalii, o których wspomniano w rozdziale 12 Pierwszego Listu do Koryntian. Za początkową datę rozwoju ruchu zielonoświątkowego przyjmuje się 1901 r. – w USA.
Wyznawcy pentekostalizmu są nazywani w Polsce zielonoświątkowcami z uwagi na najważniejsze dla nich wydarzenie - Zesłanie Ducha Świętego jako początek Kościoła, które w Biblii (Dz. Ap. 2,1) określane jest jako Zielone Święta.
Nabożeństwa zielonoświątkowe charakteryzują żarliwe modlitwy, głośne śpiewy i muzyka, a czasem także spontaniczny taniec. Zielonoświątkowcy tłumaczą, że to właśnie Duch Święty prowadzi ich nabożeństwo, a oni nie są ograniczeni religijnymi schematami. Nabożeństwo zielonoświątkowe zasadniczo dzieli się na dwie części: uwielbieniową (modlitwa, śpiew) oraz zwiastowania (kazanie, nauczanie, ewangelizacja).
Z pentekostalizmu wywodzi się historycznie ruch charyzmatyczny, który w przeciwieństwie do klasycznych zielonoświątkowców niekoniecznie akceptuje wesleyańsko-uświęceniową teologię i dlatego mógł zacząć działać wśród historycznych wyznań protestanckich oraz w Kościele katolickim (np. Odnowa w Duchu Świętym).”

https://pl.wikipedia.org/wiki/...

3.Luterańska Odnowa Charyzmatyczna - międzynarodowy ruch zrzeszający chrześcijan wyznania ewangelicko-augsburskiego, którzy utożsamiają się z chrześcijaństwem charyzmatycznym i ewangelikalnym protestantyzmem.Deklarowanym celem ruchu jest odnowa duchowa Kościołów luterańskich i doświadczenie napełnienia oraz chrztu w Duchu Świętym.
Członkowie ruchu angażują się aktywnie w lokalną działalność własnych zborów (na polu ewangelizacji i innych). Oprócz regionalnych konferencji, ruch organizuje doroczną międzynarodową Konferencje Ducha Świętego oraz seminaria podczas których dochodzi do manifestacji darów Ducha Świętego w postaci uzdrowień, wypędzania demonów, mówienia nieznanymi językami itp.

(...)
Luterańska Odnowa Charyzmatyczna nie odcina się od protestanckiej, luterańskiej tradycji wiary, wręcz przeciwnie, podkreśla, iż zasady szesnastowiecznej reformacji, takie jak solus Christussola gratia i sola fide oraz sola Scriptura, streszczają wartość i treść właściwej duchowości chrześcijańskiej"

https://pl.wikipedia.org/wiki/...

4.„Ruch Odnowy w Duchu Świętym (Katolicka Odnowa Charyzmatyczna) – ruch katolicki powstały w 1967 w Stanach Zjednoczonych, m.in. pod wpływem II soboru watykańskiego oraz teologii zielonoświątkowej.
Osoby uczestniczące w Ruchu pracują nad własną wiarą poprzez nieustanne „dążenie do Jezusa poprzez działanie Ducha Świętego”. Działania członków Ruchu to między innymi ewangelizacja chrześcijan.
Kościół katolicki, obserwując ożywienie charyzmatyczne w kościołach protestanckich, nie mógł pozostać wobec niego obojętny. Podczas obrad II soboru watykańskiego w 1963 roku odbyła się poważna dyskusja teologiczna na temat charyzmatów. Owocem jej było zamieszczenie w Konstytucji Dogmatycznej o Kościele Lumen Gentium zapisu o tym, że Duch Święty prowadzi i uświęca Kościół nie tylko przez sakramenty i posługi, ale również udzielając wiernym szczególnych, szeroko rozpowszechnionych łask (charyzmatów) w celu odnowy i rozbudowy Kościoła. Szczególną rolę przy wprowadzeniu powyższego zapisu odegrał kardynał z Belgii ks. Léon-Joseph Suenens.

Pierwszym spektakularnym doświadczeniem wylania Ducha Świętego były wydarzenia z 17–19 lutego 1967, w których uczestniczyli studenci i pracownicy naukowi Uniwersytetu Duquesne w Stanach Zjednoczonych. W czasie spotkań mających na celu rozważanie Pisma Świętego i wspólną modlitwę, pierwsi katolicy przeżyli chrzest w Duchu Świętym i modlitwę w językach. Od tego czasu Odnowa Charyzmatyczna ogarnęła bardzo szybko wszystkie kontynenty.
Osoby, które otrzymały chrzest w Duchu Świętym pozostały w większości w Kościele katolickim. Tym sposobem powstał ruch o charakterze ekumenicznym, gdyż doświadczenie wylania Ducha Świętego znane było już milionom chrześcijan różnych wyznań. Od czasu swych początków ruch charyzmatyczny rozrósł się i stał się zjawiskiem zaakceptowanym przez Kościół katolicki.
W Polsce od 1984 r. Krajowym Duszpasterzem Ruchu Odnowy w Duchu Świętym jest biskup Bronisław Dembowski.”

https://pl.wikipedia.org/wiki/...

Ciekawej informacji odnośnie do osoby biskupa Dembowskiego, przez wiele lat Krajowego Duszpasterza „Ruchu Odnowy w Duchu Świętym” dostarcza portal - odnowa.jezuici.pl :
„Ks. Bronisław Dembowski (obecny biskup włocławski { dziś już bp senior, przypis mój – A.W.}) spotkał się z ruchem charyzmatycznym w czasie studiów w Stanach Zjednoczonych w 1976 r. Z jego inicjatywy powstała grupa modlitewna w Warszawie. Doświadczenie chrztu w Duchu Świętym stawało się coraz powszechniejsze w kolejnych miastach Polski: w grupach Ruchu „Światło-Życie”, w środowiskach studenckich i w konkretnych ośrodkach duszpasterskich.”
http://www.odnowa.jezuici.pl/s...

Definicji odnoszących się do zjawiska tzw. ruchów charyzmatycznych można znaleźć więcej, w zależności od zastosowanego hasła. To, co było na wstępie potrzebne oddają cytowane fragmenty, na podstawie których bezsprzecznie trzeba przyjąć, iż XX–wieczna  tzw. odnowa charyzmatyczna bierze swój początek w heretyckiej teologii zielonoświątkowej.
Następnie zjawisko oraz jego rozwój zostaje dostrzeżone w KK, który „nie mógł pozostać wobec niego obojętny”„gdyż doświadczenie wylania Ducha Świętego znane było już milionom chrześcijan różnych wyznań”, więc KK przejmuje rozumienie charyzmatów z teologii zielonoświątkowej w celu „odnowy i rozbudowy Kościoła”, po czym „pierwsi katolicy przeżywają chrzest w Duchu Świętym i modlitwę w językach”, a wszystko to dzieje się, ponieważ „charyzmatycy utrzymują, że manifestacje Ducha Świętego, jakie miały miejsce w kościele w pierwszym wieku mogą i powinny być nadal doświadczane i praktykowane w obecnym Kościele.”
Z premedytacją dokonuję podkreśleń w opisach tzw. ruchów charyzmatycznych oraz powyższej zbitki cytatów z Wikipedii,  gdyż już na podstawie takich opisów „zjawiska” można by temat zakończyć konstatacją, iż szkoda czasu -  komu Pan Bóg nie odebrał rozumu, ten już zrozumiał, kto tkwi w amoku, temu potrzeba łaski przejrzenia, kto zaś znalazł w tym swój sposób na życie, ten łatwo z tego nie zrezygnuje.  

 Aby jednak uniknąć zarzutu, iż oparłem się jedynie na niezbyt precyzyjnych, czy – być może - niezręcznych sformułowaniach zawartych w Wikipedii i na tym buduję swoją teorię, spróbuję temat kontynuować…

IV  KOŚCIÓŁ KATOLICKI A „RUCHY CHARYZMATYCZNE”.

Po Soborze Watykańskim II odpowiedzialnym za wspólnoty Odnowy w Duchu Świętym zostaje powołany belgijski kardynał Léon-Joseph Suenens (ur. 16 lipca 1904 w Ixelles, zm. 6 maja 1996).
„Uczestniczył on w pracach II soboru watykańskiego, gdzie był jednym z czterech moderatorów.
Podczas sesji w dniu 22 października 1963 r. miało miejsce zdarzenie, gdy  jeden z kardynałów sprzeciwił się mówieniu o charyzmatach w konstytucji o Kościele, przypominając teorię Augustyna o ustaniu charyzmatów, według której dary nadzwyczajne Pięćdziesiątnicy odnosiły się tylko do pierwotnego Kościoła i nigdy już nie zostaną odnowione. Słysząc to, kardynał Suenens, moderator Soboru, sprzeciwił się, utrzymując, że jeśli Duch Święty nie podsyci życia Kościoła, to pojęcia Ludu Bożego i Ciała Chrystusowego, którym Sobór przywrócił pierwotne znaczenie, pozostaną martwą literą: Zaprzeczenie aktualności charyzmatów utrudniłoby samą możliwość istotnego przebudzenia religijnego całości Ludu Bożego.
Dzięki kardynałowi Suenensowi pojęcie charyzmatu zostało wprowadzone do tekstu soborowego, który stwierdza, iż dary Ducha stanowią normalne wyposażenie Kościoła i są przyznawane każdemu ochrzczonemu.
W roku 1968 kardynał Suenens  jako jeden z pierwszych odrzucił papieskie nauczanie nt. życia małżeńskiego określone w encyklice Humanae vitae: „Nie czujemy się zobowiązani do bezwarunkowej i całkowitej uległości, jak w przypadku orzeczeń dogmatycznych” – powiedział wówczas.
Zaangażowany osobiście w chrześcijańskie ruchy i stowarzyszenia religijne – m.in. Legion Maryi i odnowę charyzmatyczną – kard. Suenens odszedł na biskupią emeryturę w 1979.”

https://pl.wikipedia.org/wiki/...

Powtórzmy jeszcze raz cytat:
„Słysząc to, kardynał Suenens, moderator Soboru, sprzeciwił się , utrzymując, że jeśli Duch Święty nie podsyci życia Kościoła, to pojęcia Ludu Bożego i Ciała Chrystusowego, którym Sobór przywrócił pierwotne znaczenie, pozostaną martwą literą. Zaprzeczenie aktualności charyzmatów utrudniłoby samą możliwość istotnego przebudzenia religijnego całości Ludu Bożego. ‘’

To w istocie dogmatyczna rewolucja: Duch Święty potrzebuje formalnej zgody Soboru, aby „podsycić” życie Chrystusowego Kościoła, nie napotkawszy przeszkód, aby uprzednio „podsycić” życie heretyków, a dopiero później – po formalnym przegłosowaniu przez hierarchów odpowiedniego zapisu – powraca do Kościoła, a w ujęciu – przynajmniej części zwolenników „odnowy” – czyni to po wielu wiekach nieobecności. Ta ostatnia teza jest zresztą w pełni logiczną konsekwencją przyjęcia założenia wyjściowego wyartykułowanego przez kard. Suenensa, iż Sobór przywraca pierwotne znaczenie pojęcia Ciała Chrystusowego, przez co przywraca aktualność charyzmatycznych darów Ducha Świętego. Jeśli „coś” zostaje „przywrócone”, to znaczy – ni mniej, ni więcej – iż wcześniej musiało zostać utracone, czy wręcz usunięte.
Jest to nie tylko zupełne uprzedmiotowienie Trzeciej Osoby Boskiej; Duch Święty miałby pozostawać na usługach ludzkiej taktyki, a do tego takiej, która zakwestionowała dotychczasową pełnię Jego obecności w Chrystusowym Kościele, uznając jednocześnie działanie Ducha Świętego w heretyckich sektach.
Czyż sformułowania takiej herezji mogli nie dokonać heretycy? Jest to przecież uderzenie w sam fundament Magisterium Kościoła. Kościół Katolicki jest właśnie Kościołem Chrystusowym  („Ty jesteś Piotr [czyli Skała], i na tej Skale zbuduję Kościół mój” –Mt 16,18) i dlatego Duch Święty, nawet pomimo błędów dokonywanych przez poszczególnych Papieży, czy określone szersze gremia hierarchów, nigdy Kościoła nie opuścił i nie opuści, gdyż Bóg nie może zaprzeczać Samemu Sobie, czego najlepszym dowodem jest fakt, iż Kościół Katolicki pomimo wielu burz i niezliczonych ataków swych wrogów przetrwał.
Czy byłoby to możliwe bez działania Ducha Świętego?
Tak więc, teoretyczne podstawy przygotowujące podłoże do pojawienia się tzw. posoborowej odnowy charyzmatycznej w KK były efektem heretyckiego rozumowania kościelnych modernistów.
Z pewnością, już choćby w odniesieniu tylko do tej soborowej tezy przypominane przez badaczy historii Soboru słowa zachwytu kardynała Suenensa, iż „Vaticanum II to jest rok 1789 w Kościele” posiadają mocne podstawy logiczne. Podobnie, jak równie pełne zachwytu słowa dominikanina Yves Cognara porównującego Sobór do rewolucji październikowej.
Czyż w odniesieniu do licznych „reform”, w tym także do pojawienia się w KK tzw. ruchów charyzmatycznych heretyckiego pochodzenia takie twierdzenia – jakkolwiek straszne – nie brzmią szyderczo prawdziwie?
Czym zaowocowały soborowe sformułowania, które legły u podstaw „katolickiej (sic!) odnowy w Duchu Świętym” okazało się już wkrótce. Tak, jak okazało się już wkrótce, jak wyglądać miało „istotne przebudzenie religijne na zachodzie” (choćby w ojczyźnie kardynała Suenensa). Jak można się dziś przekonać warte owoce nasienia swego. Słowa Jezusa o „złym drzewie i złych owocach” znalazły i tutaj swoje wypełnienie.

Od czasów soborowych uczyńmy teraz pomost do naszego „dziś”. O. Remigiusz Recław SJ, zaangażowany w „odnowę” w Polsce, bez ogródek pokazuje nam genezę tzw. ruchu charyzmatycznego. W artykule „Powstanie odnowy charyzmatycznej” pisze on:
„Przedstawiam skrótowo historię ruchu charyzmatycznego. Jak się to wszystko zaczęło i w jaki sposób dotarło na nowo do Kościoła Katolickiego. Piszę „na nowo”, ponieważ źródło ruchów charyzmatycznych mamy w Nowym Testamencie, czyli w pismach skierowanych do wspólnot, których głową i autorytetem był św. Piotr i jego następcy  (podkreślenie moje, A.W.).
 Ruch Odnowy w Duchu Świętym, znany w dzisiejszej formie, bierze swój początek od kościoła anglikańskiego. Był to Kościół reformowany, ale gdy wchodził w formy upaństwowionego Kościoła – szczególnie groził mu formalizm. W 1738 r. z tego Kościoła powstał Kościół metodystyczny. W 1900 r. pastor metodystyczny Charles Parham otworzył Szkołę Biblijną w Kansas.‘’

I jeszcze jeden fragment z tekstu o. Recława:
„Natomiast katolicki Ruch Odnowy w Duchu Świętym rozpoczął się na uniwersytecie w Pittsburgu. 6 stycznia 1967 r. czterech studentów teologii uczestniczyło w modlitwie z prośbą o chrzest w Duchu w Kościele episkopalnym. Jeden z nich – Ralph Keifer – po tej modlitwie wrócił do Kościoła katolickiego i podzielił się tym doświadczeniem. Ralph nałożył ręce na kilku swoich kolegów. Efektem tego była modlitwa w językach tych, którzy otrzymali chrzest w Duchu. Równolegle w tym samym czasie (w styczniu) studentka tej samej uczelni w Pittsburgu modląc się w kaplicy, padła na ziemię i miała w sobie doświadczenie szaleństwa miłości Bożej. Po kilku dniach zaczęła modlić się w językach" - (podkreślenie moje, A.W.).
http://www.odnowa.jezuici.pl/s...

Warto zwrócić uwagę zwłaszcza na pierwszy podkreślony przeze mnie fragment tekstu o. Recława. Jest to w istocie potwierdzenie tezy już tutaj wzmiankowanej. O. Recław ujawnia w tym krótkim fragmencie sedno swojego  (także wielu innych „odnowicieli”) heretyckiego myślenia. Zdaniem liderów „odnowy” Duch Święty oddziaływał na charyzmatyków pierwotnego Kościoła, lecz do Kościoła „dotarł na nowo” za pośrednictwem heretyków po Vaticanum II.
O. Recław pisze o przesłaniu Nowego Testamentu skierowanym do „wspólnot, których głową i autorytetem był św. Piotr i jego następcy”, lecz jeśli Duch Święty do Kościoła „dotarł na nowo”, zatem przez długi okres wielu wieków musiał być w nim nieobecny, a następcy św. Piotra nowotestamentalne przesłanie musieli zignorować. O. Recław usiłuje przerzucić pomost pomiędzy pierwszymi wspólnotami chrześcijańskimi a posoborową „odnową”, budując go ponad wielowiekową Tradycją Apostolską KK. Jest to myślenie zbieżne z ideologią neokatechumenatu, co zupełnie wyraźnie wskazuje na zakrojoną akcję szerokiej antykatolickiej koalicji wewnątrz Kościoła (owego Konia Trojańskiego, przed którym przestrzegał m.in. Dietrich von Hildebrand).

Katechizm Kościoła Katolickiego naucza katolików czegoś zupełnie przeciwnego do tez „charyzmatyków – odnowicieli”:
„78 To żywe przekazywanie, wypełniane w Duchu Świętym, jest nazywane Tradycją w odróżnieniu od Pisma świętego, z którym jednak jest ścisłe powiązane. Przez Tradycję„ Kościół w swej nauce, w swym życiu i kulcie uwiecznia i przekazuje wszystkim pokoleniom to wszystko, czym on jest, i to wszystko, w co wierzy". „Wypowiedzi Ojców świętych świadczą o obecności tej życiodajnej Tradycji, której bogactwa przelewają się w działalność i życie wierzącego i modlącego się Kościoła".79 W ten sposób udzielanie się Ojca, którego dokonał On przez swoje Słowo w Duchu Świętym, pozostaje obecne i aktywne w Kościele: „Bóg, który niegdyś przemówił, rozmawia bez przerwy z Oblubienicą swego Syna ukochanego, a Duch Święty, przez którego żywy głos Ewangelii rozbrzmiewa w Kościele, a przez Kościół w świecie, wprowadza wiernych we wszelką prawdę oraz sprawia, że słowo Chrystusowe obficie w nich mieszka".
(…)
„96 To, co Chrystus powierzył Apostołom, przekazali oni przez swoje przepowiadanie i pisma, pod natchnieniem Ducha Świętego, wszystkim pokoleniom, aż do chwalebnego powrotu Chrystusa. 97 „Święta Tradycja i Pismo święte stanowią jeden święty depozyt słowa Bożego", w którym - jak w zwierciadle - Kościół pielgrzymujący kontempluje Boga, źródło wszystkich
swoich bogactw.
98 „Kościół w swojej nauce, w swoim życiu i kulcie uwiecznia i przekazuje wszystkim pokoleniom to wszystko, czym on jest, i to wszystko, w co wierzy".

Jak się ma heretycki pogląd, jakoby Duch Święty miał „na nowo” wkroczyć w życie Kościoła poprzez rzekomą charyzmatyczność ruchów rzekomej odnowy, choćby do tych fragmentów Katechizmu?
Stwierdzenie „na nowo” posiada zresztą swój bluźnierczy, heretycki wymiar praktyczny, lecz tym zajmę się nieco później w odniesieniu do konkretnych przykładów.
Drugi podkreślony fragment tekstu o. Remigiusza Recława nie nadaje się do poważnego komentarza; przywołuję go tutaj jedynie jako wyraz umysłowego infantylizmu, co jest tym tragiczniejsze, że mamy w tym przypadku do czynienia – przynajmniej formalnie - z duchownym katolickim. Zresztą analizowane tu „zjawisko” poza wszystkim innym, dokonuje właśnie przerażającej, pozbawionej intelektualnej, teologicznej i filozoficznej refleksji, infantylizacji wiary i obrzędowości.  Lecz o to właśnie w tym planie chodzi…
Zostawiam na razie o. „Remi”, do którego trzeba jeszcze będzie powrócić w dalszej części, a to z racji występów moderowanej przez niego wspólnoty „Mocni w duchu”, w których to występach sam „Remi” częstokroć udział bierze.

V „RUCHY CHARYZMATYCZNE” W UJĘCIU NIEKTÓRYCH TEOLOGÓW KATOLICKICH.

Interesującej, poważnej analizy genezy i współczesności ruchów charyzmatycznych dokonuje ks. prof. bp Andrzej Siemieniewski.
Oto fragmenty jego ujęcia tematu (tu: o genezie i historii):
„Wielu badaczy opisujących zjawisko dwudziestowiecznego pentekostalizmu dzieliło jego historię na etapy, mówiąc o kolejnych „falach”. Na przykład Margaret M. Poloma zaczyna się od wskazania na przebudzenie w Walii (1903-04) znajdujące swoje ukoronowanie w kalifornijskim przebudzeniu w Los Angeles przy Azusa Street (1906-07), co zaowocowało powstaniem klasycznych denominacji (wyznań) zielonoświątkowych. Była to tak zwana pierwsza fala. Dominującym elementem uważanym za znak działania Ducha Świętego był wtedy dar języków, przez bardzo wielu wczesnych zielonoświątkowców uważany za faktyczną zdolność głoszenia Ewangelii w nieznanych im uprzednio językach używanych przez rozmaite ludy na ziemi.
„Druga fala” zaczęła się w latach czterdziestych XX wieku od ruchu nazywanego przez aluzję do tekstu proroka Joela „deszczem jesiennym” (The Latter Rain, por. Jl 2, 23), a uzupełniona została w latach 60. i 70. naszego stulecia przez Ruch Charyzmatyczny, czyli przenikanie duchowości pentekostalnej do tradycyjnych Kościołów, łącznie z Kościołem katolickim (od roku 1967). Spektrum oczekiwanych zwyczajowo znaków działania Ducha Świętego poszerzyło się nieco w porównaniu z pierwszą falą, chociaż dalej kładziono główny nacisk na modlitwę o chrzest w Duchu Świętym i na modlitwę w językach. 

(…)
„Trzecia fala” to nowy styl duchowości pentekostalnej ucieleśniony w postaci Johna Wimbera, najbardziej rozwinięty w latach osiemdziesiątych. Uczestnicy tej fal kładli największy nacisk na „znaki i cuda”, przez co rozumieli zarówno fizyczne uzdrowienia, jak i niezwykłe manifestacje na spotkaniach modlitewnych (padanie na podłogę, śmiech, drgawki).Ten ostatni element miał wyraźnie zdominować oczekiwania modlitewne członków grup charyzmatycznych końca XX wieku, zarówno w Kościołach pentekostalnych, nowo powstałych wolnych Kościołach, jak i w Odnowie Charyzmatycznej, w tym także katolickiej.
(…)
Niezmiernie ważny jest pewien nurt z lat 90. związany z centralnym „sanktuarium pentekostalnym” w Toronto (od 1994), ale przejawiający się także w miejscowości Pensacola na Florydzie (1995) i w wielu innych miejscach, jak Sunderland w Anglii, Pasadena w Kalifornii, Portland w Oregonie, australijskie Sydney czy wreszcie południowoafrykańska Pretoria. Zradykalizował on oczekiwania „trzeciej fali” do niespotykanego wcześniej stopnia, upatrując dowody działania Ducha Świętego w padaniu na podłogę, w konwulsjach i drgawkach, w głośnych, długotrwałych i zbiorowych śmiechach, a nawet w wydawaniu przypominających zwierzęce odgłosów.”
https://gloria.tv/article/N3Ab...
https://wobronietradycjiiwiary...
https://wobronietradycjiiwiary...

Ciekawej analizy dostarcza także publikacja ks. prof. Andrzeja Kobylińskiego. Pisze on:
„W ostatnich latach dokonuje się w Polsce i na świecie tzw. pentekostalizacja chrześcijaństwa. Pentekostalizacja oznacza niezwykle szybki wzrost liczebny różnego rodzaju wspólnot stricte zielonoświątkowych oraz proces stopniowego przekształcania wielu Innych chrześcijańskich kościołów i związków wyznaniowych w jedną uniwersalną odmianę chrześcijaństwa charyzmatycznego w wymiarze globalnym. Dynamiczny i ogólnoświatowy proces pentekostalizacji chrześcijaństwa jest nazywany często „ucharyzmatycznieniem” religii chrześcijańskiej lub narodzinami chrześcijaństwa pentekostalnego, charyzmatycznego lub ewangelikalnego. W konsekwencji tego procesu, szczególnie w Afryce czy Ameryce Południowej, na gruncie tradycyjnych kościołów chrześcijańskich rodzą się nowe wspólnoty, związki wyznaniowe lub sekty o charakterze charyzmatycznym i zielonoświątkowym. Proces głębokiej transformacji na poziomie głoszonej doktryny czy praktykowanych form życia religijnego dokonuje się także wewnątrz tradycyjnych kościołów chrześcijańskich. Tak rozumiana pentekostalizacja dotyczy obecnie Kościoła katolickiego na całym świecie – w tym także wielu wspólnot i środowisk katolickich w Polsce – oraz zdecydowanej większości denominacji protestanckich (anglikanizmu, luteranizmu, wspólnot episkopalnych, metodystycznych i baptystycznych, tzw. wolnych kościołów chrześcijańskich itp.).
(…)
Charyzmatycy podbijają Amerykę Łacińską, ale również tereny misyjne, jak na przykład Azję, a w szczególności Chiny. W Europie, w nowych chrześcijańskich grupach religijnych o charakterze charyzmatycznym i zielonoświątkowym, mamy ok. 20 milionów wyznawców, szczególnie w Wielkiej Brytanii i Rosji. Natomiast w takich krajach jak Polska, Słowacja czy Węgry mamy do czynienia przede wszystkim z przenikaniem duchowości i religijności charyzmatycznej do kościołów tradycyjnych, w sposób szczególny do Kościoła katolickiego.
.(…)
Współczesny ruch pentekostalny można określić jako nurt w ramach chrześcijaństwa, którego najważniejszą cechą charakterystyczną jest akcentowanie działania Ducha Świętego w życiu chrześcijan. Jako ruch religijny przekracza on kategorie denominacyjne i przedstawia siebie jako szczególne działanie Boga w ramach chrześcijaństwa. Z teologicznego punktu widzenia ruch zielonoświątkowy jest przede wszystkim formą osobistego doświadczenia Boga. Jako doświadczenie religijne stanowi zrytualizowane przedłużenie pierwotnego wydarzenia Pięćdziesiątnicy, które wyraża esencję chrześcijaństwa z żywą duchowością pierwszych chrześcijan.„Zielonoświątkowcy – pisze Andrzej Migda – wyrażają powszechne przekonanie o możliwości nawiązania niezapośredniczonej, bezpośredniej komunikacji z Bogiem. Nie odbywa się ona za pośrednictwem księgi, sakramentu, drugiego człowieka, czyjejś posługi, lecz bezpośrednio” ( A. Migda – „Mistycyzm pentekostalny w Polsce”).
W ten sposób zostaje zakwestionowane tradycyjne przekonanie katolickie, zgodnie z którym doświadczamy Boga w sposób jedynie pośredni, ponieważ bezpośredni kontakt z Bogiem jest wyjątkowym darem, typowym dla przeżyć mistycznych. „Można powiedzieć, że społeczności pentekostalne tworzą ludzie spragnieni mistycyzmu. Są to ludzie, którzy czują, że stare formy wiary wypaliły się, którzy silnie odczuwają potrzebę cudów. Pentekostalizm jawi się jako spontaniczna ekspresja religijności ludowej”.

Odnośnie do tzw. „trzeciej fali” omawianego „zjawiska” ks. prof. Andrzej Kobyliński zauważa:
„Od lat 90. XX wieku w ruchu charyzmatycznym rośnie tendencja do wprowadzania na szeroką skalę nowych technologii akustycznych i efektów multimedialnych. W pentekostalnym doświadczeniu religijnym to właśnie muzyka, dźwięk i światło zaczynają odgrywać zdecydowanie dominującą rolę. Bardzo wymownym potwierdzeniem tego typu pobożnościi przeżywania religijności są bardzo popularne w wielu krajach nabożeństwa nazywane Wieczorami Chwały. Zjawiskiem typowym dla duchowości pentekostalnej są objawy  psychosomatyczne, występujące w trakcie wielu różnych spotkań modlitewnych, które przejawiają się w postaci drgawek ciała, spazmatycznego śmiechu lub zjawiska tzw. upadków w duchu. Andrzej Migda  zauważa, że w psychologii religii takie zachowania są klasyfikowane jako  przejawy „odmiennych stanów świadomości”. Jego zdaniem, „zielonoświątkowe fenomeny psychosomatyczne powstają wskutek tych samych mechanizmów psychicznych, które umożliwiają transy szamańskie, stąpanie po rozżarzonych węglach czy tańce derwiszów. Nowi członkowie wspólnot charyzmatycznych są szkoleni, jak osiągnąć możliwość przeżywania stanów ekstatycznych i mistycznych.
(…)
Neopentekostalizm trzeciej fali głosi teologię materialnego sukcesu i dobrobytu oraz całkowite wyzwolenie z tradycyjnych norm, odnoszących się do zewnętrznej świętości. To czyni go ruchem mocno zorientowanym na doczesność. Tego rodzaju religijność ma zapewnić człowiekowi całkowitą samorealizację w teraźniejszości. Kościoły neopentekostalne są zorganizowane hierarchicznie jak duże przedsiębiorstwa czy koncerny międzynarodowe. W Brazylii potęga finansowa, medialna i rynkowa Uniwersalnego Kościoła Królestwa Bożego (Igreija Universal do Reino de Deus), jednego z nowych kościołów  pentekostalnych, jest obecnie porównywana z największymi koncernami działającymi w tym kraju. Liderzy wspólnot zielonoświątkowych podejmują decyzje, które są przekazywane ich podwładnym. Członkowie tego rodzaju kościołów, na wzór wielkich korporacji, są zobowiązani do szczególnego posłuszeństwa w stosunku do swoich liderów, którzy często podejmują decyzje dotyczące życia osobistego członków swoich wspólnot.”
https://www.academia.edu/15602...

Zacytuję jeszcze fragmenty tekstu ks. Karola Stehlina FSSPX:
„Współpraca (członków tzw. wspólnot charyzmatycznych w KK – przypis mój, A.W.) z charyzmatykami protestanckimi jest bardzo intensywna: czasopisma, wydawnictwa, filmy, zjazdy, obozy wakacyjne, pielgrzymki do ośrodków charyzmatycznych (Taize, Paray le Monial, Medjugorie, New York, El Paso). Ten ekumenizm praktykuje się szczególnie z Żydami (np. wspólnota "Lew z Judy"). Różne wspólnoty obchodzą również niedzielę oraz sobotę jako dni pańskie, mieszają święta chrześcijańskie ze świętami synagogi, śpiewają i modlą się po hebrajsku. Często zapraszają rabinów do głoszenia rekolekcji i wykładów. W programie nauki i lekcji religii znajdują się: midrasz, Talmud i żydowska kabała.
(…)
W historii Kościoła pojawiało się wiele ruchów, wspólnot mających dokładnie takie same cechy jak charyzmatyzm: gorliwość, entuzjazm, intensywna modlitwa, sukces apostolacie, szybki rozwój, charyzmaty, przywódcy uważający, że są bezpośrednio inspirowani przez Boga. Takimi ruchami w Kościele były:
- Montaniści w II wieku,
- Waldensi w XII wieku,
- Bracia Ducha Wolnego,
- Alumbrados w XVI wieku,
- Kwietyści w XVII i XVIII wieku.
Rozwój tych zgromadzeń zawsze przebiegał w prawie ten sam sposób. Najpierw założyciel odczuwa potrzebę mocniejszego i żarliwszego życia duchowego. Czuje, że Pan Bóg powołuje go do życia bardziej ewangelicznego: służby, ubóstwa, umartwienia... Następnie odczuwa potrzebę przekazania swojego doświadczenia Boga innym ludziom. Zaprasza więc do "doświadczania" tych samych uczuć. W ten sposób wtajemnicza małe zgromadzenie uczniów w swoje osobiste doświadczenie. Następuje wspólna modlitwa i intymna atmosfera, które przygotowują grupę na otrzymanie charyzmatów, do doświadczania Boga. Na skutek tego grupa żyje w ciągłym entuzjazmie, podnieceniu pełnym wzniosłych uczuć. Entuzjazm ten z nieprawdopodobną szybkością udziela się innym ludziom doprowadzając do szybkiego rozwoju wspólnoty. (Np. Valdo - przywódca Waldensów - po 5 latach działalności mógł doliczyć ponad 5 milionów uczniów). Co ważniejsze członkowie tych wspólnot są przekonani, że ich doświadczenie jest gwarancją prawdziwości ich nauki. Depozyt wiary, dogmat, abstrakcyjna reguła wiary są niczym w porównaniu z ich własnymi doświadczeniami.”

(…)
„We wszystkich wspólnotach ruchu charyzmatycznego widać tendencję do bezpośredniego kontaktu z Duchem Św. Towarzyszy temu pewność, że słyszane głosy, objawienia i zmysłowe rozpoznawanie Boga są prawdziwe. Każda inspiracja i każde szczególne uczucie religijne jest w ich przekonaniu związane z Bogiem. Podświadomość staje się nieomylnym głosem Boga. Psychologia uczy jakie myśli, słowa, obrazy funkcjonują na poziomie podświadomości: uczucia zemsty, instynkt seksualny, intensywne obrazy (albo niezwykle atrakcyjne, albo niezwykle odrażające), sympatie wywołane miłym wrażeniem albo antypatie wywołane niemiłym wrażeniem. Jeśli brakuje zewnętrznego sędziego, który zadecyduje z autorytetem rozumu i przykazań boskich o tym, co jest dobre i złe w tym wewnętrznym życiu uczuć, doświadczeń i wrażeń, to wtedy sam człowiek staje się samemu sobie najwyższym autorytetem i twierdzi, że te uczucia są charyzmatem, są głosem Ducha Św. Dlatego właśnie św. Jan od Krzyża i wszyscy znawcy życia mistycznego jednogłośnie mówią, jak niebezpieczne jest myśleć, iż te wewnętrzne głosy pochodzą od Boga. W 90% przypadków chodzi o autosugestię, w 9% to wpływ diabła. Nawet papież Paweł VI, który wiele razy chwalił Odnowę w Duchu Św., dostrzegał fałszywy dar proroctwa:

"Gdyby Duch Św. bez przerwy był do dyspozycji tych ludzi, gwarantując swoje błogosławieństwo i nieomylność zawsze i wszędzie (a ludzie ci twierdzą, że ich osobiste doświadczenie, ich subiektywne i chwilowe inspiracje są sprawdzianem oraz kryterium prawdziwości religii i kanonu, według których cala nauka religijna powinna być interpretowana) to byłoby to ponownym wprowadzeniem protestanckiego fundamentu wolnej inspiracji lub subiektywizmu, w którym każdy przyjmuje swoją wiarę i swoje nauczanie od Ducha Św." (24 IX 1969 r.)".

https://gloria.tv/article/M6cX...

Koniec części pierwszej…
 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika krzysztofjaw

08-10-2016 [21:27] - krzysztofjaw | Link:

Witam serdecznie

Jako katolik lubię Pana pogłębione teksty. Są oparte na materiałach źródłowych i opatrzone własnym komentarzem. Brakuje takiego oglądu spraw wiary, w trosce o tą wiarę.

Wielokrotnie Pan zwracał uwagę na jakieś siły zła, które teraz w sposób widoczny ujawniają się w naszym kościele. Jezus, nasz Bóg Boga syn, i jego słowa często są źle interpretowane i wyniszczające naszą wspólnotę. Najgorsi są niby nasi sprzymierzeńcy a tak naprawdę są "wilkami w owczej skórze".

Moje zdanie na temat niepokoju wśród wiernych i kapłanów podziela wielu tych ostatnich. Nie mogą oficjalnie, bo są zobligowani posłuszeństwem, ale ryba psuje się od głowy... a ta głowa niestety wzbudza we mnie dużo wątpliwości.

Zresztą jest wiele teorii dotyczących okoliczności abdykacji Benedykta XVI i szkoda, że tak się stało. To jest moja opinia, ale wiem iż wielu katolików się z nią zgadza.

Pozdrawiam serdecznie i czekam na kolejne odcinki...

Obrazek użytkownika Andrzej W.

09-10-2016 [10:33] - Andrzej W. | Link:

Witam.
Pewnie Pan to zna, lecz przypomnę tę wiele mówiącą wypowiedź:
"Od wyboru Papieża Franciszka 13 III 2013, nie ma więc dwóch papieży, ale de facto rozszerzony "urząd" złożony z dwóch członków: czynnego (activo) i kontemplacyjnego (contemplativo). Dlatego Benedykt nie zrezygnował ani ze swojego imienia [papieskiego], ani z białej sutanny. Z tego powodu, wciąż poprawnym sposobem zwracania się do niego jest "[Wasza] Świątobliwość". Poza tym, on nie wyjechał [poza Watykan] do klauzury klasztoru, ale [przeniósł się] do wnętrza Watykanu, jakby zrobił tylko krok w bok, aby zrobić nieco miejsca dla swojego następcy i dla nowego etapu historii papiestwa, które on, tym posunięciem, wzbogacił o centrum swojej modlitwy i współczucia umiejscowione w Ogrodach Watykańskich" - Abp Georg Ganswein, osobisty Sekretarz Benedykta XVI.

Co do mojego tekstu o tzw. charyzmatykach: kolejne części będę publikował w miarę posiadanego czasu. Dziś nie umiem określić kiedy...Jest tego trochę...

Dziękuję i serdecznie Pana pozdrawiam.
A.

Obrazek użytkownika krzysztofjaw

09-10-2016 [11:56] - krzysztofjaw | Link:

Jeszcze raz witam i czekam na kolejne części :)

Sądzę, że wielu nam podobnych myśli tak samo. Jesteśmy niejako w kłopocie a nawet coś wewnątrz nas wyraża sprzeciw wobec niektórych słów i czynów obecnego papieża. Podobnie jest z częścią ruchów charyzmatycznych. Pozostaje się nam modlić i wracać do Pisma Świętego. Tam wszystko jest napisane i tym winniśmy się kierować.

Pozdrawiam