Tusk przegra z Dudą

 
Agnieszka Waś-Turecka, Interia: Jarosław Kaczyński mówi: "Wyobrażam sobie, że polski rząd nie poprze Donalda Tuska na drugą kadencję w Radzie Europejskiej". Pan też sobie to wyobraża?
 
Ryszard Czarnecki, europoseł PiS, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego: - Ja sobie wyobrażam każdy scenariusz. Także ten, o którym w Polsce się nie mówi, tzn. że Donald Tusk w ogóle nie będzie kandydatem na nowego szefa Rady Europejskiej.
- W najbliższych trzech miesiącach zdecyduje się, kto będzie nowym szefem Parlamentu Europejskiego. Wbrew pozorom to bardzo ważna kwestia w kontekście szerszej europejskiej układanki politycznej.
Chodzi o podział stanowisk między największe frakcje - chadeków i socjalistów?
- Tak. W UE są trzy najważniejsze stanowiska do obsadzenia - przewodniczącego Komisji Europejskiej z kadencją na 5 lat i przewodniczących europarlamentu i Rady Europejskiej. Kadencje tych ostatnich trwają 2,5 roku. Kadencja szefa PE kończy się kilka miesięcy przed końcem kadencji szefa Rady. Jeśli więc nowym przewodniczącym europarlamentu nie zostanie socjalista, tylko chadek – a przypominam, że EPL ma już stanowisko przewodniczącego Komisji - to wtedy socjaliści nie pozwolą, by także fotel szefa Rady objął chadek. Sprawa kandydatury Tuska sama się wtedy rozwiąże.
Coraz częściej pojawiają się jednak głosy, że w dobie kryzysów UE potrzebuje stabilności i pozostawienie obecnych przewodniczących PE i RE na stanowiskach taką stabilność by gwarantowało.
- Tylko że europosłowie są przyzwyczajeni do politycznego płodozmianu. Dotychczas ta rotacja stanowisk miedzy frakcjami była dość duża. Nigdy jeszcze jedna frakcja nie zmonopolizowała trzech kadencji. Poza tym myślę, że czuć już polityczne zmęczenie obecnym szefem PE - Martinem Schulzem.
Niektórzy mówią, że jest bardzo sprawnym politykiem i podoba im się kierunek, w którym prowadzi PE.
- Potwierdzam, że Schulz jest bardzo sprawnym politykiem. Wycisnął z PE w sensie politycznym dużo więcej niż np. Jerzy Buzek i uczynił z niego wspaniałą trampolinę dla swojej kariery politycznej.
- Medialne zdolności Schultza są rzeczywiście ogromne, ale jego duża ideologiczność i zwyczaj pouczania pojedynczych polityków, środowisk politycznych i całych państw jest trudny do zaakceptowania dla wielu krajów. Zmiana na stanowisku jest więc możliwa, a nawet prawdopodobna.
Czy kwestia hipotetycznych zarzutów, które mogą ewentualnie zostać postawione Donaldowi Tuskowi, to powód by nie popierać jego kandydatury? Bo te sprawy zapewne się nie rozstrzygną do wiosny przyszłego roku, kiedy będzie wybierany nowy szef RE.
- Kiedyś stwierdziłem – w kontekście poparcia polskiego rządu dla reelekcji Tuska - że PiS zawsze popierał polskich kandydatów, nawet z innych opcji. To było jednak zanim Donald Tusk poparł
Propozycję KE wsprawie programu automatycznej relokacji uchodźców, która zakłada kary finansowe za odmowę przyjęcia imigrantów. Gdyby ta propozycja przeszła, naraziłaby Polskę na odszkodowania rzędu ponad 3 miliardów euro!
Z ostatnich wypowiedzi Donalda Tuska można wnioskować, że nie jest wielkim zwolennikiem tej propozycji.
- Przeciwnie. On to powiedział i się z tych słów nie wycofał. A dopóki tego nie zrobi, to ręka mi zadrży nad jego poparciem.
Prawo i Sprawiedliwość nie obawia się, że w razie niewybrania Tuska na drugą kadencję, były szef PO wróci do Polski i wzmocni Platformę?
- Wiemy, jakie relacje łączą Grzegorza Schetynę z Donaldem Tuskiem. Wiemy, w jakim kontekście powstała rozłamowa frakcja Europejscy Demokraci i wiemy, że jej członków łączy jedna osoba, i bynajmniej nie jest nią Ewa Kopacz. Tusk, robiąc tę dywersję na tyłach PO, nie może dziś liczyć na zaproszenie Schetyny.
- Przed wyborami prezydenckimi w 2015 roku przewidywałem, że Tusk wróci po dwóch kadencjach w RE do Polski i będzie się ubiegał o fotel prezydenta. To było jednak jeszcze wtedy, gdy wielu ludzi utrzymywało, że porażka Bronisława Komorowskiego jest absolutnie wykluczona.
- Dziś wiemy już, że ewentualnym kontrkandydatem Tuska byłby w 2020 roku urzędujący prezydent Rzeczpospolitej Andrzej Duda - człowiek młody, piekielnie pracowity, dobrze wypadający w mediach i na arenie międzynarodowej oraz mający efektowną żonę.
Czyli obecne podważenie wiarygodności Tuska na arenie międzynarodowej ma na celu także pozbycie się ewentualnego kontrkandydata Andrzeja Dudy w 2020 roku?
- Jeśli założymy, że Tusk zostanie wybrany na drugą kadencję w RE, a w 2019 wróci do kraju i rok później zmierzy się w wyborach prezydenckich z Andrzejem Dudą, to jestem przekonany, że przegra. Mogę się założyć.
Patrząc z szerszej perspektywy - oddawanie przez Polskę przewodnictwa w Radzie Europejskiej to dobre posuniecie?
- UE to nie restauracja i nie można sobie wybierać z karty...
Ale póki są szanse na reelekcję Polaka nie powinniśmy robić wszystkiego, by jednak ją Tuskowi zapewnić?
- To nie jest randka w ciemno. Jeśli mamy wybrać człowieka, który chce na własną ojczyznę nakładać miliardowe kary...
Można sobie wyobrazić dużo gorszą z punktu widzenia Polski kandydaturę niż Donald Tusk...
- Ja przede wszystkim spokojnie czekam na rozwój sytuacji w PE, bo może się okazać, że dyskusja na temat drugiej kadencji Tuska jest czysto teoretyczna.
W 2019 roku będą wybory parlamentarne w Polsce. Może Tusk nie musi wracać jako kandydat na prezydenta. Może wystarczy, że wróci w szeregi PO.
- Na razie Grzegorz Schetyna systematycznie czyści Platformę. Czy chciałby wprowadzić lisa Tuska do platformerskiego kurnika? Więcej niż wątpię.
Donald Tusk już sobie raz ze Schetyną poradził.
- Tak, tylko wtedy był szefem partii i miał wszystkie lejce w ręku, a teraz szefem jest Schetyna.
Czyli jaką przyszłość widzi Pan dla Tuska?
- Będzie jeździł po świecie i dawał płatne wykłady.
 
*wywiad dla portalu Interia.pl (06.10.2016)