Czarne wdowy

Mam newsa. Królowa Bona umarła. Wprawdzie ta smutna wieść dotarła do poddanych już dość dawno, ale staram się na zdarzenia spoglądać z dystansu. Ktoś powie, że ponosi mnie temperament dozorcy żółwi w ZOO, zwany elegancko refleksem szachisty. Być może. W każdym razie nie jestem twitterowym sprinterem sypiącym on line zwischenrufami. Przyznaję wszak, że nieraz aż mnie ręka świerzbi aby zareagować natychmiast.
Ostatnio takie łaskotki poczułem w trakcie ulicznego protestu lekarzy. Otóż skandowali oni hasło: „wszyscy medycy są na ulicy!”. „A kto, do cholery, dyżuruje na OIOM-ie?!”, pomyślałem ze zgrozą. I tak stary szmonces o konającym żydowskim kupcu, przy łożu którego zgromadziła się cała rodzina, a ten, wydając ostatnie tchnienie wyszeptał: „kto w takim razie, do kroćset, pilnuje sklepu?”, nabrał uniwersalnego wyrazu.
Natomiast deklaracja wściekłych aborcjonistek: „moje ciało należy do mnie!”, nie zasługiwała już na podobny return. Bo, po pierwsze, wojujące feministki twierdzą tak od dawna, a po drugie, to prawda. I to nawet nie dlatego, że pewien złośliwiec skomentował wyznanie gwiazdy skrobankowej ideologii: „a kto by cię chciał.” W istocie bowiem po zniesieniu niewolnictwa każde ciało ma jedną właścicielkę i jednego właściciela, naturalnie. Zatem dziecko pod sercem matki nie jest częścią jej trzewi. Pewien kłopot poznawczy sprawiają jedynie bliźnięta syjamskie.
Jednak akceptacji zabijania istot ludzkich w łonach matek do trzeciego miesiąca istnienia nie sposób traktować po prostu jako barbarzyństwa samego w sobie. Aborcja na życzenie stanowi bez wątpienia element dosyć spójnego światopoglądu, który odrzuca antropocentryzm. A mógłbyś jaśniej, popiskuje mój komputer. Otóż jaśniej wynika z tradycji religijnej, wedle której Bóg stworzył człowieka na obraz i podobieństwo i pozwolił mu czynić Ziemię poddaną. Potomkowie Ewy i Adama nie są więc ogniwem w łańcuchu ewolucji. Tymczasem modernistyczni prestidigitatorzy traktują człowieka, jak nie przymierzając Miczurin jabłoń, że o zwyrodnieniach eugeniki a la Mengele nie wspomnę. Eksperymenty genetyczne, sztuczna inseminacja zwana zapłodnieniem In vitro, surogatki wynajmujące własne brzuchy niczym pakamery, eutanazja… Od czasów strącania ze skały wybrakowanych spartańskich noworodków, postęp jest oszałamiający.
Uff. Twitter by tego nie pomieścił! Osiągnąłem górne C. Teraz czekam na memy zwolenniczek aborcji, które odziane od stóp do głów na czarno, wzywają do powszechnego strajku kobiet. Oczyma wyobraźni widzę zdjęcia zakonnic w czarnych habitach i podpis: nawet one popierają nasz protest.
 
Sekator
 
PS.

- A co mają zrobić wdowy przeciwne strajkowi aborcjonistek? - pyta mój komputer.
- Może powinny nosić białe opaski - rzucam spontanicznie.
- Myślałem o czarnych wdowach, no wiesz, takich pająkach - precyzuje mój komputer.
- Ależ to proste. Pająki będzie można łatwo odróżnić od strajkujących. Są znacznie bardziej sympatyczne - kończę ku uciesze komputera.