By ludziom żyło się lepiej

 

 
Niepewność jest tym, co nas powoli zabija. Jesteśmy bez przerwy niepewni – niepewni przyszłości, niepewni zdrowia, niepewni partnera, niepewni pracy. Przez to nie jesteśmy nigdy tak naprawdę szczęśliwi.
Zawsze do pełni szczęścia potrzebne jest nam poczucie bezpieczeństwa.
 
Mój norweski przyjaciel Kurt ma starszego brata Kristiana. Spotkałem go w Kopenhadze. Jest kloszardem z wyboru. Trochę muzykuje na ulicach. Ponieważ robi to dobrze, zawsze parę koron na przeżycie ma. Nie ma stałego domu i nie ma też stałej partnerki. No i oczywiście nie ma też dzieci. Długo z nim rozmawiałem przy butelce Tuborga. I na koniec pojąłem, że jest to najszczęśliwszy człowiek, jakiego spotkałem. Wydawać by się mogło, że to absurd. Jakie on może mieć poczucie bezpieczeństwa? Przecież nawet nie wie gdzie on będzie spał. Odpowiedział mi, że spać może wszędzie, bo niczym nie jest związany. To niesłychane poczucie wolności dawało mu takie szczęście. Swoboda pokonała bezpieczeństwo. Bo bezpieczeństwo niestety wiąże się z obowiązkami. Taka właśnie życiowa pułapka.
 
Mamy potężny kapitał bezpieczeństwa tuż po urodzeniu. A potem już go tylko trwonimy. Rzadko komu udaje się zachować choć fragment tego poczucia do pełnoletniości. Już w wieku paru lat możemy czuć się niepewnie. Bardzo dużo zależy od domu, wychowania i otoczenia.
I później już tak jest zawsze. Coraz mniej jest poranków, gdy budzimy się z uczuciem – ach, nowy cudowny dzień przede mną. Raczej z rana robimy bilans aktualnych zagrożeń, obowiązków i ryzyka, które się z tym wiąże.
 
Już jest prawie 50 lat od momentu, gdy Hans Hugo Seyle, kanadyjski profesor z austriackimi korzeniami, rozpowszechnił i wprowadził do światowej świadomości pojęcie stresu (1956 „The Stress of Life). Mimo różnych późniejszych teorii, ta zdefiniowana przez niego nadal wydaje się najbardziej prawdziwa - stres jest zaburzeniem homeostazy spowodowanym czynnikiem fizycznym lub psychologicznym. Czynnikami powodującymi stres mogą być czynniki umysłowe, fizjologiczne, anatomiczne lub fizyczne.
Homeostaza, jak wiemy, jest optymalną równowagą całego organizmu, równowagą fizyczną i umysłową. Można z dużą pewnością powiedzieć, że pełna homeostaza to zdrowie i szczęście.
Stres jest reakcją, zarówno fizjologiczną, jak i psychologiczną będącą odpowiedzią na działanie stresorów (sytuacji wywołujących stres).
Stres zaburza homeostazę, lub mówiąc prościej, wyprowadza nas z równowagi. Silny stres może nawet zabić, lub mocno okaleczyć każdego.
Szereg chorób somatycznych związanych jest z niemożnością radzenia sobie ze stresem. Czyli chorób czysto fizycznych, nie psychicznych.
Oczywiście, istnieje w świecie naukowym opinia, że stres jest niezbędnym elementem życia, bez którego nie można się prawidłowo rozwijać. To też prawda. Ale istotny jest poziom stresu, poziom, przy którym dajemy sobie jeszcze z nim radę. Psychologia definiuje stres, jako dynamiczną relację adaptacyjną pomiędzy możliwościami jednostki, a wymogami sytuacji. Mamy wbudowany imperatyw, żeby w przypadku zaburzenia bodźcem zewnętrznym, bądź wewnętrznym, który jest czynnikiem powodującym stres, (czyli stresorem), natychmiast dążyć do przywrócenia równowagi.
 
Niejeden może powiedzieć – no dobrze, po co to dążenie do równowagi? Zawsze coś jest źle i musimy żyć w napięciu i nawet w cierpieniu. Trzeba się do tego przyzwyczaić i już. Czy ja wiem? Czy Bóg naprawdę każe nam cierpieć? Czy Bóg nie wzywa nas do dążenia do doskonałości? Może szczęście jest tą doskonałością.
 
Dosyć powszechnie dążenie do szczęścia jest uważane za grzeszną sprawę. Dzieje się tak, dlatego, gdyż błędnie rozumie się hedonizm*.
Hedonizm jest dążeniem do przyjemności a nie do szczęścia. Często za każdą cenę. A czy każda przyjemność to szczęście? Oczywiście, że nie! Bardzo dużo zależy od etyki.
 Już lepszy od hedonizmu jest epikureizm* – filozofia, która się pytała, jak osiągnąć szczęście w życiu doczesnym.
 
Czy jest ktoś taki, kto nie chce być szczęśliwym? Chyba nikt. Jeżeli mimo tego, ktoś się nie zgadza, to sam siebie okłamuje.
 
Dlaczego więc tak mało z nas może uczciwie przyznać, że jest naprawdę szczęśliwym? To właśnie przez ten nieustanny niepokój, w dużej mierze wypływający z poczucia zagrożenia bezpieczeństwa.
Lecz, czy ktokolwiek również pomyślał o tym, że nie zazna również pełni szczęścia ten, kto nie osiągnął absolutnej wolności.
Więc ważna jest kolejność – najpierw wolność, a potem szczęście.
 
***
 
Wbrew pozorom, jednostka o mentalności niewolniczej ma bliżej do pełni szczęścia, niż człowiek wolny – pan swojego losu. Wielu ludzi wprost marzy o tym, by zdjęto z nich ciężar decydowania, obowiązek nieustannych wyborów, by dano im miskę strawy i rozrywkę od czasu do czasu. Niewolnik jest zawsze dobrze usytuowany w strukturze społecznej i tak naprawdę, nie ma ochoty na zmiany. Zmiany oznaczają stres i zagrożenia. Kastowa struktura Hindusów, z takich prozaicznych powodów trzyma się dobrze.
 
Jednakże bywa i tak, że zawirowania społeczne lub polityczne, tak jak Polska w 1989 roku nagle uwalniają ogromne rzesze niewolników. Choć właściwie, to dają im złudzenie, iż zostali uwolnieni. Wówczas znaczna część reaguje tak, jak ten Grek, były niewolnik, w starożytnym Rzymie – nic się dla niego nie zmienia. Tylko frustracja jest większa, bo czuje się potencjalną, ale już z góry zmarnowaną szansę. Natomiast część tych nowych wolnych ludzi, zapatrzonych we wzorce, które im były podsuwane, różne pseudoelity, bohaterów shawbiznesu, fałszywych mędrców zaczyna straceńczą pogoń za nowym, wyścig szczurów, kończący się zazwyczaj samozagładą. To głównie ci młodzi, wykształceni z dużych miast. Posiedli krótkotrwałą wolność i w pogoni za ułudą natychmiast ją stracili w trybach korporacyjnego molocha. Jeszcze trochę będą się okłamywać, że tego właśnie chcieli, że to jest właśnie to szczęście, które na nich czekało. Naiwni, zostali kupieni i sprzedani, jak czarnoskóry Etiopczyk na targu w Marakeszu.
Daj Boże im tyle rozumu, by w końcu przejrzeli na oczy.
 
Dania jest często opisywana dwoma określeniami: to najnudniejszy kraj na świecie, oraz: to kraj najszczęśliwszych ludzi. Na oko widać pewien dysonans w tych opiniach. Czyżby? Nuda to stabilność, czyli coś, co dramatycznie zwiększa poczucie bezpieczeństwa ludzi.
Jak na tym tle wypada Polska szczególnie pod rządami obecnej ekipy i poprzedniej. Niewątpliwie było źle, lecz teraz jest pewna, ciągle nieufna, nadzieja. Głównie dlatego, że jest bardzo dużo rozgoryczenia. Prawie 30 lat minęło, lat pogoni za światem, a efekty są marne. To nie tak, że baza materialna się zwiększyła. Zwiększyła się jednocześnie świadomość i ludzie nagle widzą, że ciężko pracują, a efekty tego są marne. Jesteśmy jednym z najciężej pracujących narodów Europy. Powinniśmy być bogaci. A nie jesteśmy. Praca nasza jest nagminnie marnotrawiona. Stąd poziom frustracji jest wysoki. Na dodatek ekipa Tuska rozbudzała wyobraźnie malutkich, a to drugą Irlandią, a to „zieloną wyspą”. Niestety, były to chełpliwe obietnice bez pokrycia. Cynicznie wypowiadane. Polaryzacja społeczeństwa za poprzedniego rządu tylko się pogłębiła. Grupka beneficjentów była bardzo nieliczna. Dodatkowo jeszcze podeptano naszą godność narodową i wystawiono na szwank nasz honor. A wspólne bezpieczeństwo? Tylko się zmniejszało z każdą nową ustawą, czy rozporządzeniem. Pan Tusk sam się określił, że on jest tylko „od ciepłej wody”. Czyli „tu i teraz” – chleba i igrzysk. Zarządca niewolników powoli przykręcający im śrubę.
Chyba ciągle jest jeszcze żywa idea, bardzo szczytna, a ja mam nadzieję, że właśnie nią kieruje się prezes Kaczyński i jego ekipa, która była nazwana eudajmonizmem* państwowym.Zakładała ona, że obowiązkiem państwa jest pomnażanie szczęścia swoich obywateli.
Tu dodam jeszcze przy okazji, najważniejszą zasadę ekonomii, dawno już temu sformułowaną przez twórcę ekonomii Adama Smitha – Państwo jest bogate bogactwem swoich obywateli".
Oczywiście nie utożsamiam bogactwa ze szczęściem, ale nie da się zaprzeczyć, że pewien związek istnieje. Po prostu daje się wówczas uniknąć olbrzymiego, codziennego stresu, jaki niesie ze sobą nędza i ubóstwo.
 
Jeszcze na koniec warto wspomnieć o monumentalnym dziele Władysława Tatarkiewicza „O szczęściu”*. Krótki tytuł dla pracy, której poświęcił 30 lat swego życia, w tym dwie wojny światowe.
Pierwotnie tytuł miał brzmieć „O względności szczęścia”, co miało być nawiązaniem do innej pracy „O bezwzględności dobra” (bezwzględność dobra, czyż to nie piękne?).
W jednym z rozdziałów, bodajże w 17, wielki filozof stawia taką tezę – każdy z nas ma swoją własną pulę szczęść i nieszczęść. Bilans tego określa nasze subiektywne poczucie szczęścia. I ten bilans, w długich okresach życia, jest naszą osobistą wartością stałą, zasadniczo n iezmienną przez całe nasze życie. Po prostu – wszyscy ludzie są mniej lub bardziej szczęśliwi, bo to wynika z ich charakteru.
Jak ktoś, kto ma niskie poczucie szczęścia, co oznacza, że ma wysoki słupek swoich nieszczęść, a jako, że właśnie nikt mu ostatnio nie umarł, nie rozwiódł się i nie wyrzucili go z pracy, to znajdzie setkę drobnych nieszczęść, często wydumanych, by natychmiast uzupełnić swój przyrodzony bilans szczęść i nieszczęść.
 
W ostatnim rozdziale Władysław Tatarkiewicz pisze o najważniejszym – „Obowiązek szczęścia i prawo do szczęścia”.
Czy taki właśnie nie jest sens życia?

 
*Hedonizm (gr. ἡδονή, hedone, "przyjemność", "rozkosz") – pogląd, doktryna, uznająca przyjemność, rozkosz za najwyższe dobro i cel życia, główny motyw ludzkiego postępowania. Unikanie cierpienia i bólu jest głównym warunkiem osiągnięcia szczęścia.
Wyróżnia się:

  1. hedonizm etyczny
  2. hedonizm psychologiczny
  3. hedonizm materialistyczny (hedonistyczny materializm, konsumpcjonizm, konsumeryzm)

 
*Epikureizm – kierunek filozoficzny zapoczątkowany w starożytności przez Epikura, w ok. 306 r. p.n.e. kontynuowany także w czasach nowożytnych. Podobnie jak w większości kierunków filozoficznych hellenizmu dla epikurejczyków najważniejszą dziedziną filozofii była etyka – uważali oni, że podstawowym zagadnieniem filozoficznym jest szczęście, które upatrywali w przyjemności.

*Eudajmonizm (z gr.εὐδαίμων eudaimon – "szczęśliwy", dosł. "mający dobrego ducha") – stanowisko etyczne głoszące, że szczęście (eudaimonia) jest najwyższą wartością i celem życia ludzkiego. Eudajmonizm występuje prawie wyłącznie w teoriach etycznych hellenizmu. Eudajmonista rozumie szczęście inaczej, niż zazwyczaj rozumie się je współcześnie: nie jako subiektywne zadowolenie, ale jako pewien stan zachodzący na skutek właściwego postępowania, np. apatheię, ataraksję czy eutymię.
W epoce nowożytnej powstał eudajmonizm państwowy, zakładający że obowiązkiem państwa jest pomnażanie szczęścia swoich obywateli.
*”O szczęściu” Władysław Tatarkiewicz - http://pl.wikipedia.org/wiki/O...
===========================

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika ruisdael

13-09-2016 [12:21] - ruisdael | Link:

Dywagując na niższym poziomie, uważam ,że wyznacznikiem postępu i rozwoju na tej planecie powinno być ograniczenie obowiązku pracy. Oczywiście jeśli dla kogoś praca jest przyjemnością to niech ją wykonuje. Ale obowiązek powinien być ograniczany- np. do 35 godz. tygodniowo jak we Francji i np. 60 roku życia. I choć nie samym chlebem człowiek żyje to byłby to widoczny wskaźnik po stronie profanum.

Obrazek użytkownika jazgdyni

13-09-2016 [12:44] - jazgdyni | Link:

Witam

Też tak uważam. I już wiele na świecie tak uważa.
Przykładów jest wiele. Choćby niedawne referendum w Szwajcarii o zapomodze 2500 Franków dla Szwajcarów. Jednakże wdrukowany protestancki etos pracy zwyciężył i odrzucono wniosek (bali się też imigracji).
Także jeden z najbogatszych ludzi świata, Carlos Slim Helu (Meksyk) oświadczył, że wprowadza w swoich firmach system pracy - trzy dni w tygodniu po 12 godzin i cztery dni wolne. Naukowcy zgadzają się, że jest to optymalny, o wiele zdrowszy i najwydajniejszy system.
Ja już parę lat pracowałem w systemie - 12 godzin przez siedem dni/tydz. przez cztery tygodnie, a potem cztery tygodnie wolnego w domu. A pracujący ze mną Norwegowie pracowali w takim systemie tylko dwa tygodnie, mając cztery wolnego.
System i wymuszony obowiązek pracy to haniebne pozostałości XIX wiecznej kapitalistycznej rewolucji przemysłowej.
Oraz neo-niewolnictwa, czym w rzeczywistości są dzisiejsze korporacje.
Do momentu odrzucenia ideologii neoliberalizmu nic niestety się nie zmieni.

Pozdrawiam

Obrazek użytkownika Jabe

13-09-2016 [15:17] - Jabe | Link:

Gadający Grzyb swego czasu głosił „dywidendę obywatelską”, czyli że – moimi słowami – obywatele powinni mieć udział we własnym wyzysku. Taka samokolonizacja. Cieszy, że choć Szwajcarzy na tle europejskiego szaleństwa zachowali odrobinę rozsądku.

„wymuszony obowiązek pracy to haniebne pozostałości XIX wiecznej kapitalistycznej rewolucji przemysłowej”. – Nie. Wcześniej ludzie też pracowali, też ciężko. Za to pracowanie 6 miesięcy w roku na państwo jest haniebną pozostałością XX-wiecznego socjalistycznego systemu odgórnego zbiorowego uszczęśliwiania. W korporacji nie trzeba koniecznie pracować, ale rezygnując z korporacji zwanej państwem, rezygnuje się z własnej ojczyzny, języka i kultury.

I proszę nie liczyć, że państwowy eudajmonizm ludzi uszczęśliwi. Tak czy owak, to żadna recepta na cokolwiek, tylko więcej tego samego.

Obrazek użytkownika jazgdyni

13-09-2016 [16:47] - jazgdyni | Link:

Zapraszam na swobodną wędrówkę po Danii.

Jak pisałem - to najnudniejszy kraj na świecie i kraj najbardziej szczęśliwych ludzi.
Więc można? Można!

Obrazek użytkownika Jabe

13-09-2016 [22:40] - Jabe | Link:

Myślę, że z wędrówki trudno wywnioskować. Intrygujące.

Obrazek użytkownika mjk1

14-09-2016 [08:31] - mjk1 | Link:

Jabe.
Ponieważ swoimi wpisami udowadniasz, że nie rozumiesz o czym autor napisał, spróbuję Ci to wyjaśnić najkrócej jak można.
Celem gospodarki jest tylko i wyłącznie zaspokajanie potrzeb a nie zarabianie pieniędzy. Po zaspokojeniu potrzeb, dalsze wytwarzanie jakichkolwiek dóbr, nie tylko nie ma sensu, ale jest szkodliwe zarówno dla wytwórcy, jak i konsumenta. Jeżeli natomiast za cel postawimy sobie zarabianie, to ani potrzeb nie zaspokoimy, ani pieniędzy nie zarobimy.
Jeżeli nie rozumiesz, chętnie wytłumaczę Ci to na przykładach.
Pozdrawiam.

Obrazek użytkownika Jabe

14-09-2016 [11:54] - Jabe | Link:

Gospodarka nie ma celu. To zjawisko.

Obrazek użytkownika Ula Ujejska

14-09-2016 [12:09] - Ula Ujejska | Link:

@Jabe

Bzdury Waść pleciesz. Celem jest zysk, różnie tu rozumiany.

Obrazek użytkownika mjk1

14-09-2016 [13:33] - mjk1 | Link:

Właśnie dlatego, jak napisałem wcześniej, ani zysku nie osiąga, ani potrzeb nie zaspokaja.

Obrazek użytkownika Jabe

14-09-2016 [15:13] - Jabe | Link:

Uczestnicy mają na celu zysk (różnie tu rozumiany), ale gospodarka po prostu jest. Rząd przyjmuje plany pięcioletnie i wyznacza cele, a gospodarka ma to w głębokim poważaniu, jak to zjawiska mają w zwyczaju.

Obrazek użytkownika mjk1

14-09-2016 [12:10] - mjk1 | Link:

Przysięgam Wszem i Wobec, że naprawdę miałem szczere i dobre intencje a Admin miał mi za złe, że napisałem prawdę, całą prawdę i tylko prawdę, starając się o założenie bloga.
Michał Kaczmarczyk.

Obrazek użytkownika Jabe

14-09-2016 [19:18] - Jabe | Link:

p.s.

W indeksie szczęścia, na który się Pan zapewne powołuje, Dania wysoko plasuje się w składowej „Trust”, „Social Support” i „Freedom to make life choices”. To pierwsze zapewne oznacza, że Duńczycy uważają, że mogą polegać na instytucjach, np. mogą liczyć na sąd. No i jest niska korupcja. Reszta to enigma.

Przypuszczam, że istnieje też index szczęścia w którym Korea Północna jest na czele. Wystarczy przyjąć odpowiednie kryteria, np. intensywna opieka ojca narodu.

Obrazek użytkownika mjk1

13-09-2016 [21:18] - mjk1 | Link:

Oj Jabe, znowu na własne życzenie robisz z siebie głąba.
Ludzie zarówno w XIX wiecznym kapitalizmie, jak i wcześniej ciężko pracowali i z głodu umierali.
A małpki nigdy żadną pracą się nie zhańbiły, o ciężkiej nawet nie wspominając, a nigdy głodu, ani niedostatku nie cierpiały. Czyżby małpki były mądrzejsze od ludzi? Jak sądzisz Jabe?

Obrazek użytkownika Jabe

13-09-2016 [22:38] - Jabe | Link:

Św. Franciszek z Pana.

Obrazek użytkownika Jabe

13-09-2016 [14:53] - Jabe | Link:

A może „obowiązek pracy” po prostu znieść?

Obrazek użytkownika jazgdyni

13-09-2016 [17:36] - jazgdyni | Link:

Jest jeszcze jakiś obowiązek pracy?

Obrazek użytkownika Jabe

13-09-2016 [22:38] - Jabe | Link:

Ująłem w cudzysłów. W kwestii istnienia proszę się zgłosić do Ruisdaela. Ja oczywiście sprzeciwiam się odgórnemu normowaniu czasu pracy (w szczególności).

Obrazek użytkownika Krzysztof Pasierbiewicz

13-09-2016 [13:24] - Krzysztof Pasie... | Link:

Witam Panie Januszu!

Moim zdaniem szczęście, lub prawie szczęście to życie przebyte na tyle wartko by mieć co wspominać, bo jak mówił Paulo Coelho: "ktoś, kto nie ma wspomnień to tak, jakby się wcale nie urodził"

Widzę że dużo Pan rozmyślał na wakacjach.

Pozdrawiam jak zawsze serdecznie,
Krzysztof Pasierbiewicz

Obrazek użytkownika jazgdyni

13-09-2016 [17:39] - jazgdyni | Link:

Witam!

Tak, odczuwać satysfakcję z dobrego przeżycia życia jest bardzo ważne. Wydaje mi się, że my obaj wyglądamy na stosunkowo zadowolonych.

Tak, często wakacyjnie nastrajam się nieco filozoficznie.

Pozdrawiam serdecznie

Obrazek użytkownika xena2012

13-09-2016 [16:26] - xena2012 | Link:

o szczęściu nie da sie tak ogólnie mówić,jest ono warunkowane różnymi sytuacjami i naszymi subiektywnymi uczuciami.Nawet to,że kolejne odebranie wyniku wycinka pozwala byc szczęśliwym do następnego badania i że został dany kolejny szcześliwy czas.

Obrazek użytkownika jazgdyni

13-09-2016 [17:43] - jazgdyni | Link:

Witam

Każdy temat należy zaczynać od pewnego elementarza. Choćby po to, by wiedzieć, że mówimy o tym samym.
A potem możemy wgłębiać się i rozkładać na czynniki pierwsze. By czasem dojść do niespodziewanych konkluzji. Na przykład Święte Oficjum w Watykanie, po wieloletnich rozważaniach, uznało, że wyrazem najwyższego szczęścia jest orgazm.

Ciekawe, prawda?

Obrazek użytkownika Ptr

13-09-2016 [16:52] - Ptr | Link:

Ten świat ma pewną zasadniczą wadę , którą mógłbym lakonicznie nazwać syndromem zbyt krótkiej kołdry. Niezależnie od dostatku czy niedoboru zasobów i niezależnie od ludzkich wysiłków jest pewność , że w efekcie będą problemy mniejsze lub większe. W cały system wkomponowane jest zło , błąd i absurd, i one się od czasu do czasu pojawiają, "na powierzchni". Inaczej mówiąc mamy do czynienia z zepsutym mechanizmem, który na zewnątrz wygląda na prawie doskonały.
Pewnie dojrzałością jest rozumienie ,że tak jest. (Czyżby właśnie o to chodziło Buddzie ?)
Pewnie sensownym jest znalezienie w tym wszystkim rzeczy doskonałych, planu doskonałego przyszłego ładu.( Czyżby o to chodziło w Chrześcijaństwie ?)
Pewnie sensowną rzeczą jest racjonalne układanie wszystkiego w jakąś ładniejszą całość, ale zarazem jest to praca nieco syzyfowa. ( Czy nie o to chodziło starożytnym Grekom i późniejszym wszelkim humanistom ?)
Pozostają rewolucjoniści - zburzyć wszystko , zabić wszystkich , zbudować imperium i "wierzyć" , że samo się oczyści. I tu wracam do pierwszego zdania.^

Obrazek użytkownika Mind Service

14-09-2016 [04:55] - Mind Service | Link:

Brytyjscy psychologowie ułożyli wzór na szczęście. Przepis jest banalnie prosty. Szczęście = P + (5 x E) + (3 x H). Wystarczy pomnożyć i dodać.
Wzór został opracowany na podstawie badań prowadzonych wśród tysiąca osób. Musiały one odpowiedzieć na kilka prostych pytań: "Czy jesteś elastyczny i otwarty na zmiany?", "Czy jesteś optymistą i masz poczucie, że kontrolujesz swoje życie?", "Czy zaspokojone są twoje podstawowe potrzeby życiowe - czy jesteś zdrowy i czy masz poczucie bezpieczeństwa, w tym finansowego?". "Czy odczuwasz satysfakcję z pracy i życia rodzinnego?". Z analizy odpowiedzi naukowcy wysnuli następujące wnioski: P (personal characteristics) oznacza cechy charakteru takie jak: podejście do życia, zdolność adaptacji, elastyczność (pytanie pierwsze i drugie). E (existence) we wzorze to egzystencja - czyli ogólna kondycja, stan zdrowia, finansów oraz życia towarzyskiego (pytanie trzecie). H (higher order) zaś to potrzeby wyższego rzędu, takie jak poczucie własnej wartości, ambicje i poczucie humoru (pytanie czwarte).
Na ile ważne są te składniki w osiągnięciu szczęścia, mówią liczby, przez które należy je pomnożyć. Im większe, tym bardziej istotny składnik. Mówiąc więc najprościej: aby być szczęśliwym, musisz mieć zaspokojony byt materialny, czuć się kochanym, być optymistą i mieć poczucie własnej wartości. Proste?

Obrazek użytkownika jazgdyni

14-09-2016 [06:28] - jazgdyni | Link:

Czyli dokładnie to samo, do czego doszedłem bez naukowego aparatu. Brawo ja!

Obrazek użytkownika Marek1taki

14-09-2016 [09:13] - Marek1taki | Link:

Brawo Ty! Już samo czytanie o szczęściu wprawiło mnie w błogostan. Do tego stopnia, że wczoraj wpłynąłem na własną homeostazę 45min. chwilą relaksu kosztem 36 min. spóźnienia do pracy. A dla delektowania tematem odłożyłem skomentowanie go na dzisiaj. Ech, ci Duńczycy.

Obrazek użytkownika Mind Service

14-09-2016 [05:06] - Mind Service | Link:

Tak naprawdę szczęście związane jest ze stosunkiem do świata, a nie z zawartością kieszeni. Nie wypływa z portfeli, ale z naszego umysłu. Jan Kulczyk często powtarzał, że "szczęście to nie ilość pieniędzy na koncie, lecz postawa polegająca na tym, żeby obudzić się zadowolonym i uśmiechniętym tylko dlatego, że wstał nowy dzień".

Takiego podejścia do życia można się uczyć.

Czy rzeczywiście optymizm ma aż tak duże znaczenie? W teorii rozwoju osobowości Napoleona Hilla optymizm odgrywa najważniejszą rolę. Dowodzi on, że odpowiednia postawa, nazywana przez niego PMA (Positive Mental Attitude), decyduje o sukcesie lub porażce w życiu. Przytacza dziesiątki historii najbogatszych i najbardziej cenionych postaci w historii Ameryki i pokazuje, że w decydujących momentach na początku kariery ci ludzie nie posiadali nic poza optymizmem i wiarą, że właśnie im się powiedzie.

Od 15 lat amerykański psycholog Sheldon Cohen prowadzi badania nad stanem ducha zamożnych społeczeństw Zachodu. Pod koniec lat 80. zwrócił uwagę na pozornie oczywisty i banalny fakt, że ludzie w krajach rozwiniętych mają więcej wewnętrznej radości. Coś, co powszechnie uważano za skutek dobrobytu, Cohen uznał za efekt naturalnej selekcji: optymiści łatwiej mobilizują się do działania, bo wierzą, że im się powiedzie; chętniej przyjmują wyzwania, wytyczając sobie odległe cele i częściej je osiągają. Właśnie takich partnerów podświadomie szukamy w życiu i takie jednostki zdominowały zachodnie cywilizacje - im urodzenie niczego nie gwarantowało. W procesie naturalnej selekcji stopniowo odpadali malkontenci i ponuracy.

Szukając dowodów na teorię naturalnej selekcji optymistów, Cohen przeprowadził eksperyment na szczurach. Zamknął je w klatce i raził prądem. Osobniki nie mające wcześniej złych doświadczeń zachowały optymistyczną wiarę w możliwość ucieczki, potrafiły przetrwać, bo szybko znajdowały ukrytą w podłodze drogę ewakuacyjną. Jednak szczury, którym uprzednio przez wiele tygodni odcinano drogę wyjścia, nawet porażone prądem rezygnowały z próby ucieczki. Poddawały się, bo straciły wiarę. Cohen sugeruje, że osoby ponure i nieszczęśliwe to gatunek skazany na wymieranie.