Straciłeś pamięć – nie istniejesz

(wizyta papieża Franciszka w Polsce i rocznica Powstania Warszawskiego)
 
Każdy fakt trzeba oglądać nie tylko pod szkłem powiększającym, ale przede wszystkim w kontekście dłuższej perspektywy. To zasada, która obowiązuje wszystkich i w każdej dziedzinie. Przykład: jeżeli ktoś zna np. „Pana Tadeusza” czy „Mistrza i Małgorzatę” w oryginale, to każda twórcza ich interpretacja jest zrozumiała i rozwijająca, a fascynacja odbiorcy może być autentyczna. Jeżeli natomiast widz lub słuchacz nie zna oryginału, bo szkoła nie nauczyła, bo nie czytali, to wówczas zaczynają się „schody”, na końcu których, wbrew intencji reżysera, zamordowane zostaje nie tylko jego dzieło, ale zmieniona również istota przekazu utworu macierzystego. Efekt – autor oryginału zrobiony w durnia, sztuka sprofanowana i rzucona na śmietnik, widz lub czytelnik oderwany od rzeczywistości a promocje uzyskuje miernota.

Tak samo dzieje się z Powstaniem Warszawskim i okresem walk polskiego podziemia, w których dowolna filmowa interpretacja nie ma nic wspólnego z rzeczywistością i burzy prawdziwy obraz czasu, który zniszczył PRL. Dochodzi do tego, że 92-letni Żołnierz AK Zbigniew Radłowski „Ohm” wraz ze ŚZŻAK muszą bronić swojej prawdy przeciwko twórcom filmu „Nasze matki nasi ojcowie” – tak, jakby prawda, o którą walczyli była tylko ich, a nie naszą wspólną prawda. Wizyta papieża Franciszka, w ojczyźnie św. Jana Pawła II, także musi być oceniana z punktu widzenia cywilizacji chrześcijańskiej, jej podstawowych wartości, potrzeby obrony, a także możliwości i specyfiki poszczególnych narodów lub państw. Miłosierdzie musi być rozumne. Człowiek świat czyni sobie poddanym ale wszystko co zrobi, łączy się w jedną całość, która tworzy bardziej lub mniej logiczna całość. Później ta całość wychowuje i interpretuje jego samego.

W tym względzie chciałbym przytoczyć dwa fragmenty swoich wcześniejszych artykułów, z których pierwszy przypomina kontekst pogrzebu Jana Pawła II (artykuł z 05.2005, tu dłuższy fragment bo brak go w internecie), oraz drugi z 10.08.2013 dotyczący Światowych Dni Młodzieży (ŚDM) w Rio de Janeiro.

Historia

W dwa tygodnie po śmierci Jana Pawła II prof. Zdzisław Krasnodębski pisał: W tym świecie spotyka się wielu inteligentnych i wykształconych ludzi. Są jednak w ogromnej większości pozbawieni tego, co […]  prości ludzie nazywają sercem […] co nakazuje zamilknąć w obliczu śmierci, cierpienia świętości. Ten świat nie może znieść istnienia świata, w którym Jan Paweł II jest Ojcem Świętym i wypowiada mu wojnę – na śmierć i życie [Dwa światy, „Rzeczpospolita”, dodatek ” Plus-Minus” z 17-18.04.05].„Krasnodębski pisze o dwóch przeciwnych sobie światach, których istnienie odsłoniła śmierć Jana Pawła II, ale jest też trzeci, który nie życzy sobie i nie chce, ba, nie ma żadnego interesu włączania się w awantury. […] Opowiedział się za „instytucją”, która jakoby z urzędu ma obowiązek bronić porządku moralnego w cywilizacji chrześcijańskiej. Jedna strona ma więc w ręku media i pieniądze, siłą drugiej jest masa. Pozostaje tylko pytanie gdzie są ich centra dowodzenia?

Niemcy podobno zrobili rachunek sumienia za II wojnę światową, ale stanęli przed potrzebą dokonania kolejnego. Niemal przez cały okres pontyfikatu Jana Pawła II (powszechnie uznanego jako „Wielki”), tamtejsze media prześcigały się w wyrażaniu negatywnych opinii. Po śmierci papieża-Polaka stanęli przed trzema problemami: 1. jak ustosunkować się do odejścia kogoś, przed kim na kolana padł niemal cały świat, 2. jak przyjąć nowego papieża-Niemca, który ma być kontynuatorem i wykonawcą swojego słowiańskiego poprzednika?, 3. jak ustosunkować się do światowego bestselleru, encykliki tego Polaka pt. „Pamięć i tożsamość”, która wyciąga na świat polską kulturę i obala negatywne mity o Polakach i Polsce?”. Tak czy siak, „Niemcy, współtwórcy Unii Europejskiej ponownie znaleźli się w drugiej linii.

Polska po śmierci JP II ma więc dwa wyjścia: 1. wyrzec się Jana Pawła II, jako „społecznego szkodnika” oraz tego, który ośmielił się być „Wielkim” i zejść do roli narodu idiotów, 2. dostrzec, że szlak polskich rycerzy, legionów i żołnierzy wyznaczał obszar istnienia wspólnej kultury i wydawałoby się wspólnych interesów.

 Dopiero potrzebny był papież-Polak, ażeby, tym razem świat, mógł usłyszeć o miłości do bliźniego. W dniu pogrzebu ten sam świat dał odpowiedź. W tym dniu też poszerzyła się polska perspektywa. W związku z tym na usta cisną się dwa cytaty z Piłsudskiego: 1. Przed Polską [...] wielkie pytanie, czy ma być państwem równorzędnym z wielkimi potęgami świata, czy ma być państwem małym, potrzebującym opieki możnych?, 2. W społeczeństwie, które walczyć o siebie nie umie, ludzie ginąć muszą nawet w tym, co nie jest szczytnym, pięknym i wielkim.

Gdyby nie było Jana Pawła II, nie byłoby Franciszka. Ale to Franciszek ma do wykonania większe zadanie. Przed sobą front wewnątrzkościelny a obok –  drugi, zewnętrzny, świecki, któremu wyraźnie on przeszkadza. Odliczanie rozpoczęło się. I nie ma już powrotu. Ani Kościół, ani reszta świata cywilizacji łacińskiej bezkarnie nie mogą sobie pozwolić na żadne złe rozwiązanie. Za sprawą papieża Franciszka dziś głos mają setki milionów tych, którzy cicho opłakiwali śmierć Jana Pawła II (bez względu na wyznanie). I lepiej się tej sile nie sprzeciwiać. (źródło: https://www.ngopole.pl/2013/08...).

Kontynuacja historii

Do wizyty papieża Franciszka Polska była pokazywana w świecie jako kraj nietolerancyjny, obskurancki, bałaganiarski, w którym nie ma demokracji i nie ma co jeść. Mimo to pielgrzymi przybyli z całego świata, część z wałówkami. Wielu z nich przyjechało tydzień wcześniej, czasami więcej, przed przylotem Franciszka i przy okazji zwiedziło Polskę. I co zastali? Zastali dużo życzliwości, gościnności, wielką otwartość, świetną organizację, bezpieczeństwo, a także ten rodzaj tradycyjnego katolicyzmu, który w Europie już zamiera. Gospodarzem był oczywiście inicjatorem ŚDM – Janem Pawłem II. I od samego początku zauważalny był ten wielki entuzjazm, który brał się nie wiadomo skąd – jak po odzyskaniu niepodległości. To była fala, która szła jak tsunami przez całą Polskę. Okazało, że nie jest nas mało, że nie jesteśmy tacy słabi, jak nam wmawiają, że jesteśmy równie weseli i wcale nie potrzebujemy wspomagania alkoholu i narkotyków. Taka uczta zdarzyła się Polakom w okresie II RP, w latach Solidarności i trafiła się teraz. Najpierw był JPII, potem Franciszek, bo taka jest kolejność. I tu przywołam bardzo ciekawe spostrzeżenie Sz. Hołowni, że papież-Polak był postacią charyzmatyczną [dodałbym – wizjonerem], Benedykt XVI – intelektualistą, a Franciszek jest proboszczem.

I przylatuje ten Proboszcz Powszechny, trafia na wyśmienitą atmosferę, i co robi? Komplementuje Polskę, Polaków i wszystkich, którzy tu przyjechali. Iskra, która stąd wyszła – zapłonęła. I ta sobotnia homilia w Campus Misericordiae (30.07.16). Człowieka z Ameryki łacińskiej, która tak bardzo chce być europejską, pokazuje wspólną drogę wyjścia. Ten Proboszcz Nasz Wszystkich mówi słowa, których nigdzie indziej nie można usłyszeć. Mówi o ogłupieniu, którego symbolem jest kanapa (1), o mostach (2), o wolności (3). Mówi, że człowiek pozbawiony pamięci nie jest nadzieją na przyszłość (4).

1. "Kanapaszczęście" jest prawdopodobnie cichym paraliżem, który może nas zniszczyć najbardziej; bo po trochu, nie zdając sobie z tego sprawy, stajemy się ospali, ogłupiali, otumanieni, wczoraj mówiłem o młodych, którzy idą na emeryturę w wieku 20 lat - podczas gdy inni - może bardziej żywi, ale nie lepsi - decydują o naszej przyszłości. Z pewnością dla wielu łatwiej i korzystniej jest mieć młodych ludzi ogłupiałych i otumanionych, mylących szczęście z kanapą; dla wielu okazuje się to wygodniejsze, niż posiadanie młodych bystrych, pragnących odpowiedzieć i na wszystkie aspiracje serca. Pytam was: czy chce być ospali, ogłupiali, otumanieni? Czy chcecie, żeby inni decydowali o waszej przyszłości? Czy chcecie być wolni? Rozbudzeni. Walczyć o waszą przyszłość?

2. Chcieliby, byśmy uwierzyli, że zamknąć się w sobie, to najlepszy sposób, by uchronić się od tego, co wyrządza nam zło. Dzisiaj my, dorośli, potrzebujemy was, byście nas nauczyli  - jak to właśnie teraz robicie - żyć razem w różnorodności, w dialogu, w dzieleniu wielokulturowości nie jako zagrożenia, lecz jako szansy. A wy jesteście przyszłością.  Miejcie odwagę nauczyć nas, że łatwiej jest budować mosty, niż wznosić mury! Potrzebujemy takiej nauki. A wszyscy razem prosimy, abyście od nas żądali kroczenia drogami braterstwa. Wy będziecie naszymi oskarżycielami - jeżeli wybierzemy drogę budowania murów, wrogości, wojny. Budować mosty: czy wiecie, który z  mostów trzeba budować w pierwszej kolejności? Most, który możemy postawić tu i teraz: uścisk dłoni, podać sobie ręce. Odwagi! Zróbcie to teraz, tutaj, budujcie ten most podstawowy i podajcie sobie ręce.

3. Prawda jednak jest inna: kochani młodzi, nie przyszliśmy na świat, aby "wegetować", aby wygodnie spędzić życie, żeby uczynić z życia kanapę, która nas uśpi; przeciwnie, przyszliśmy z innego powodu, aby zostawić ślad. To bardzo smutne, kiedy przechodzimy przez życie nie pozostawiając śladu. A gdy wybieramy wygodę, myląc szczęście z konsumpcją, wówczas cena, którą płacimy, jest bardzo i to bardzo wysoka: tracimy wolność. To jest cena. Jest wiele osób, którzy nie chcą, żeby młodzi byli wolni. Przeciwnie. Chcą, żeby byli otumanieni, ogłupiali.To pewne, że narkotyki szkodzą, ale jest wiele innych narkotyków społecznie akceptowanych, które w ostateczności czynią nas bardzo, a przynajmniej bardziej zniewolonymi. Jedne i drugie ogałacają nas z naszego największego dobra: z wolności.

4. Pierwszy warunek to pamięć. Zawsze zadawajmy sobie pytanie, skąd przychodzę, pamiętajmy o miejscu, z którego pochodzimy, o rodzinie, o całej historii - zwrócił się Franciszek do wolontariuszy. - Młody człowiek pozbawiony pamięci nie jest nadzieją na przyszłość (przemówienie do wolontariuszy w Tauron Kraków Arenie).

Wnioski
Papież Franciszek mimo woli wprowadził nas w rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego. Na Plac Piłsudskiego w Warszawie przybyło około 100.000 ludzi, aby zaśpiewać piosenki Powstańczej Warszawy. I było to f a n t a s t y c z n e spotkanie pokoleń. Spotkaliśmy się razem w swojej kulturze, w swoim domu i odczuliśmy taką jedność, jak w najlepszych czasach. To była prawdziwa Polska. Śpiewali wszyscy, nawet przy telewizorach. Ba, mija tydzień, a pielgrzymi nie bardzo chcą wyjeżdżać z Polski. Tak im się spodobało. Wszyscy otrzymaliśmy dużą moc. Pielgrzymi wyjadą, i tę atmosferę rozwiozą na cały świat. Pokazaliśmy jak w pokoju przyjmujemy gości, jak się z nimi dzielimy. Ale jednocześnie nie chcemy złego, którego dziś nie możemy rozpoznać.

Propaganda antypolska przegrała. Udał nam się szczyt NATO w Warszawie, bardzo dobrze wypadły ŚDM – jesteśmy godni zaufania, z Łagiewnik wyszła inicjatywa miłosierdzia Bożego i w całym świecie odnosi coraz większe sukcesy. W Brzegach rozbłysła iskra, którą wzniecił Jan Paweł II i też zaczyna obiegać cały świat.

I teraz jeżeli te sukcesy chcemy utrzymać i rozwinąć, musimy w sercach zatrzymać tę wielką wartość i spoważnieć. Radość otoczyć murem i bacznie obserwować skąd może przyjść atak. Nie możemy zapomnieć, że wśród nas jest wielu takich, którzy chcą ją zniszczyć. Bo tak już jest ułożony ten świat, że wojna trwa tam, gdzie sukces lub szansa na jego zaistnienie. Dotyczy to również Kościoła, który jest beneficjentem tej radości. Jego pasterze nie mogą zapomnieć o słowach Franciszka do biskupów, bo religia jest częścią kultury, a Kościół częścią społeczeństwa, które podlega totalnej manipulacji. Prawie wszyscy jesteśmy Kościołem i wszyscy musimy stanąć w prawdzie. Kościołów sprzedawać, ani burzyć nie wolno. Domaga się tego wiara, kultura i wyższy standard moralny.

Sytuacja na całym globie stworzyła warunki do wyścigu po mądrość, a więc krótko mówiąc po książkę. Kto ten wyścig wygra, dostanie bonus od historii. I tu chyba najważniejszym zdaniem papieża Franciszka: „człowiek pozbawiony pamięci nie jest nadzieją na przyszłość”. Te słowa powinien sobie wziąć do serca każdy dlatego, że w Polsce wszystko zawiodło: szkoła, media, przekaz rodzinny i także Kościół. Przestaliśmy szanować swoją przeszłość, straciliśmy autorytety. A człowiek bez przeszłości gubi się w teraźniejszości i nie będzie miał żadnej przyszłości.

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika NASZ_HENRY

07-08-2016 [08:43] - NASZ_HENRY | Link:

Franciszek proboszcz Pana Boga ;-)