Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
JAK PIS Z KODEM...
Wysłane przez Lech Makowiecki w 09-07-2016 [22:32]
Szczyt, szczyt i po szczycie. Kiedy Air Force One z prezydentem Barackiem Obamą na pokładzie odleciał z Okęcia w siną dal – odetchnąłem z ulgą. Obrady przebiegły po naszej myśli, wszyscy dość zgodnie zatwierdzili wzmocnienie wschodniej flanki NATO, chwalono doskonałą organizację spotkania i świetną polską kuchnię. Nie zdarzył się żaden zamach terrorystyczny, żadne większe potknięcie, żadne faux pas, które opozycja mogłaby wykorzystać do totalnej walki z rządem i prezydentem Rzeczypospolitej. A mogło być zupełnie inaczej...
- Wiesz, boję się – powiedział do mnie przyjaciel na chwilę przed szczytem. - Cholerny KOD przebiegł mi drogę...
- A jakiego był koloru? - zapytałem z troską w głosie.
- Dokładnie nie pamiętam... Czerwony? Może różowy? - wahał się mój zestresowany rozmówca.
- To się nie liczy. Musiałby być czarny - uspokajałem przyjaciela. - Jest zresztą taka stara piosenka kabaretowa, która odczaruje każde nieszczęście:
„Gdy ci KOD przebiegnie drogę
Nie mów, że to pech!
Daj mu kopa, wyrwij nogę
Niech biega na trzech...”
- Cicho! - wystraszył się nie na żarty przyjaciel – Jeszcze usłyszą nas obrońcy praw zwierząt i będzie kłopot na północnoatlantycką skalę...
- To był żart – z uśmiechem uspokoiłem mego druha. - Tak naprawdę to KOD przynosi pecha tylko samemu sobie...
I wykrakałem. Przywódcy krajów NATO rozjechali się bezpiecznie do domu, w świat poszedł sygnał, że stanowimy zwarty obronny blok: jeden za wszystkich, wszyscy za jednego! PIS odtrąbił zasłużone zwycięstwo. Zrozpaczony KOD zaszlochał niczym koty w marcu i zaszył się do lisiej (czerskiej?) dziury, gdzie obmyśla następne Kingi-heppeningi. Czyli wszystko jest OK?
Nie jest OK. Swego czasu Ukraina oddała Rosji rakiety z ładunkami nuklearnymi w zamian za gwarancje Zachodu dotyczące swego bezpieczeństwa. Chwilę później obserwowaliśmy zajęcie Krymu i Donbasu, w sprawie których tenże Zachód nie kiwnął nawet palcem...
Wniosek? Dzięki szczytowi NATO w Warszawie zyskaliśmy trochę na czasie. Wykorzystajmy go do skutecznego odbudowania zdolności obronnych naszej armii i przeszkolenie maksymalnej liczby rekrutów. Odbudujmy morale narodu, wyślijmy w świat wyraźny sygnał, że nie opłaca się nas atakować. Jak dobrze pójdzie – obronimy UE przed wszelkimi zagrożeniami. No bo jak nie my, to kto?
PS Tytuł jest parafrazą znanego powiedzenia „Jak pies z kotem”. Ja jednak nie tracę nadziei na pojednanie ponad podziałami. Zwłaszcza, gdy w pobliżu pojawia się głodny wilk...
A z cyklu – znalezione w sieci – przypominam balladę „ZOSTAJĘ!” z płyty „Ja jestem twój dom”.
Komentarze
10-07-2016 [09:54] - mada | Link: Nie odbudujemy morale. Musimy
Nie odbudujemy morale. Musimy czekać aż ci ludzie odejdą i przyjdzie nowe pokolenie.
10-07-2016 [12:49] - Es | Link: Bez wysiłku to możemy czekać
Bez wysiłku to możemy czekać jedynie na postępującą demoralizację kolejnych roczników "psutych" przez poprzedników.Już Strzembosz kiedyś wciskał kit,podchwycony przez ośrodki masowej manipulacji,że "środowisko samo się oczyści".Co z tego wynikło to wszyscy wiemy.Nie ma czarodziejskiej różdżki ,która odmieni nagle świadomość ludzi za 10,20 lat.Może w ostatnich paru latach widać jakieś oznaki ożywienia,ale wciąż jesteśmy w sytuacji "fifty-fifty".I chociaż należy oddać honor paru środowiskom za ich wysiłki w budowaniu tej świadomości,ba,nawet w budowaniu potrzeby jej zmiany,to aktualne wachnięcie,nazwijmy to,sympatii politycznych uważam za efekt zniecierpliwienia obłudą 25 lat szczęśliwej"demokracji",odczuwanej na własnej-powiedzmy-skórze.