Fekaliami ognia!

Trwa żałosne trzepanie zbuków w sprawie trybunału konstytucyjnego. Stosunek do aborcji(przepraszam za dwuznaczną grę słów) znów zaczyna ostro polaryzować opinię publiczną. Skrajne hipotezy na temat przyczyn katastrofy smoleńskiej nadal pogłębiają podziały wśród rodaków. A w tle frontalnego łomotu buzuje wiele pomniejszych awanturek, a to o Puszczę Białowieską, a to o stadninę w Janowie Podlaskim, a to o pomniki armii sowieckiej… Szczegółowa wyliczanka okazji do nawalanki zanudziłaby nawet najbardziej wyrozumiałego Czytelnika.
Natomiast medialni harcownicy muszą znać ową listę na wyrywki, bowiem troją się i czworzą żeby choć na chwilę stawać w szranki każdej potyczki. I rąbią toporami, że aż wióry lecą. Sam niekiedy odczuwam chętkę na kilka machnięć maczugą, ale nim z okolic taborów, gdzie zwykle bawię, doczłapię na udeptaną ziemię, zagończycy zdążą już wyczerpać cały repertuar ciosów, przeważnie poniżej pasa. Zamiast więc pędzić (nomen omen) na złamanie karku, z dala od zgiełku snuję przyczynkarskie refleksje.
Funkcjonariusze propagandowi mediów liberyjnych nie mogą się zdecydować czy prezydent Duda jest marionetką prezesa Kaczyńskiego czy politykiem samodzielnym, zwłaszcza po przemówieniach obu panów na Krakowskim Przedmieściu w rocznicę tragedii smoleńskiej. Mniejsza z tym, gdyż tak czy owak obie tezy obnażają pisiorów. Bowiem albo prezydent jest marionetką, co go naturalnie dyskwalifikuje albo zanosi się na rozłam w PiS i można mrozić szampana.
Kurczy się pula funkcji dożywotnich. Papież Benedykt uczynił wyłom w Watykanie. Królowa Elżbieta trzyma się mocno, lecz abdykacje w tej dynastii już się zdarzały. Fidel Castro oddał tron bratu. Prezes Rzepiński nie zdoła chyba do grudnia zakwestionować kadencyjności w Trybunale Konstytucyjnym. Kto nam więc zostaje? Kimowie w Korei Północnej, Maryla Rodowicz i… Opozycja rwie szaty, że pani Hanna Suchocka po 25 latach straci z końcem kwietnia fotel w Komisji Weneckiej, wprawdzie zgodnie z procedurą, cóż to wszak za argument dla elyty.
Niegdyś trzeba było dokonać bardzo haniebnego czynu, żeby zapewnić sobie złą popularność. Taki Herostrates na przykład musiał spalić efeski Artemizjon, a Neron Rzym i przy okazji masę ukrzyżowanych chrześcijan. Teraz o szmatławy rozgłos jest znacznie łatwiej. Francuskim feministkom wystarczyło obsikać świątynię. Czyżby nad Sekwanę nie dotarły jeszcze podpaski do pochłaniania moczu? A rozwydrzona aktywistka lewackich manif brylowała w programach telewizyjnych w nagrodę za wrzaski podczas mszy u Świętej Anny. Osobiście największe pretensje mam do organisty, który dał czadu dopiero gdy rozwydrzoną awanturnicę wyprowadzano z kościoła. Teraz czekam na chciwego rozgłosu desperata, który sfajda się w Muzeum… Aż boję się kończyć nazwy. Chociaż nie, defekacja na Muranowie miałaby wyższą rangę i bardziej opłakane skutki dla zasrańca niż zadyma w katolickim sanktuarium.
Na koniec odrobina statystyki. Media liberyjne oszczędnie gospodarowały informacjami o frekwencji na zgromadzeniu w rocznicę tragedii smoleńskiej w niedzielny wieczór pod pałacem prezydenckim. A gdy pewien wdowiec po ofierze katastrofy wspomniał w TVN 24 o dwóch tysiącach uczestników, żaden z pozostałych rozmówców nie sprostował tego idiotyzmu.
 
Sekator
 
PS.
 
- Może facet umie liczyć tylko do dwóch tysięcy? - zastanawia się mój komputer.
- Ale żeś gościa dowartościował – kręcę głową - Bo wyglądał i bredził jak gdyby nie potrafił zliczyć do trzech.