Stado szpaków

  Pod moim oknem na trawniku żeruje część stadka szpaków. Wyglądają bardzo zdrowo, ich pióra lśnią. Poruszają się bardzo energicznie wydłubując z ziemi, chyba, jakieś robaki. Czują się pewnie,  nie zagrażają im koty, gdyż bezpieczeństwa pilnuje nie jedna para oczu , ale kilkadziesiąt. Znalezienie jakichś lepszych kąsków przez jednego, powoduje, że natychmiast doskakuje do niego jeden albo i kilka innych ptaków. Żer nie zdąży umknąć ani się też nie zmarnuje, gdyby się coś znalazło w nadmiarze dla jednego dziobu. Duża liczba osobników w stadzie umożliwia  łatwe znalezienie partnera i wywiązanie się z obowiązku wobec przyszłości; zagwarantowana jest przy tym właściwa rotacja genów.  Zbiorowa obrona za pomocą nasilonego hałasu i dezorientowania ruchem w stadzie chroni przed ptasimi drapieżnikami w powietrzu. Życie w grupie zmusza przy tym do zdrowej rywalizacji, do małego wyścigu po jedzenie, wybór .partnera, miejsca  na gniazdo. Nie zdołam, oczywiście, wymienić wszystkich innych korzyści płynących ze współdziałania, ale jest jasne, że te proste mechanizmy zachowań pozwalają trwać i rozwijać się gatunkowi całe miliony lat.
  Zdumiewa mnie, na tle  podanego przykładu  „mądrości” przyrody, łatwość, z jaką wrogowie rozbijają polskie wspólnoty. Dezorganizują i przy  pomocy zdradzieckich strategii przejmują kontrolę nad izolowanymi, zahukanymi intelektualnie układami i warstwami. Rozbijają wszelkie ruchy dążące do samoobrony, jeśli nawet ich działania dalekie są od rewolucyjności i należą do głównego pakietu procedur  demokratycznych. Wygląda na to, że ograniczanie się patriotów do  poprzestawania na poleganiu na  pasywnych sposobach obrony  już nic nie da – zostaniemy zjedzeni co do jednej sztuki.