Nie taka Rosja straszna, jak chciałby Putin

Wiele się nasłyszało o tym, jaka to Rosja jest silna. Pogromczyni Niemców, Napoleona, „Niech NATO uważa” itp. Czy aby na pewno? Jeżeli się bowiem przeanalizuje dobrze historię, to Rosja nie jawi się jako zagrożenie, a przynajmniej już nie takie, jak niegdyś.

Zaczęło się od cara Piotra Wielkiego. Wprawdzie Moskwa w rozmaitych formach działała już wcześniej, lecz jako przysłowiowe zad**ie Europy, przesiąknięte prawosławnym konserwatyzmem, fanatycznie izolujące się od świata i w praktyce (pomijając posiadanie armat i muszkietów) wciąż tkwiące w średniowieczu.  Dopiero Piotr I pokonując Szwedów w Wielkiej Wojnie Północnej i zdobywając od nich dostęp do Bałtyku, umożliwił sobie wprowadzenie reform i uczynienie z Rosji mocarstwa. Tyle tylko, że przez te trzy wieki Rosja dwukrotnie dokonała erozji swej siły: i to ze swej własnej głupoty. Mogą sobie krzyczeć, jak to zachód spiskował i obalił Związek Sowiecki, lecz prawda jest brutalniejsza i powinniśmy zacząć od początku.

W 1812 Rosja cara Aleksandra I Romanowa zniszczyła Wielką Armię Napoleona, walnie przyczyniając się do jego klęski. Z tego też powodu Rosjanie popadli w megalomanię i arogancję. Zaczęli wierzyć, jacy to są silni i nie potrzebują żadnych reform. Zresztą nawet reformy Piotra Wielkiego nie wypleniły z nich silnego powiązania z religią i folklorem prawosławnym: „Święta Ruś pokonała bezbożną rewolucję francuską” itp. Dość powiedzieć, że po wojnach napoleońskich car Aleksander popadł w fanatyzm religijny i zaczął sam siebie uważać za następcę Chrystusa. Łącznie z byciem na wschodzie, gdzie nowoczesne ideologie dochodzą z opóźnieniem, i pychą za pokonanie Francji, Rosja trwała w politycznym zacofaniu, podczas gdy świat zawrotnie pędził do przodu. Tyczyło się to zarówno sposobu rządzenia państwem, jak i armii. Zacznijmy jednak od armii. W drugiej połowie XVIII wieku kluczowym generałem rosyjskim był Aleksander Suworow. Nasza ojczyzna zapamiętała go jako krwawego oprawcę odpowiedzialnego za rzeź Pragi, lecz dla Rosjan był wybitnym generałem, który odniósł dla nich sporo zwycięstw. Preferował jednak walkę na bagnety, aniżeli ostrzał muszkietami. Sto lat później Rosjanie wciąż więc, tak jak on, woleli walkę na bagnety, co jest porównywalne z (zapomnijmy na chwilę, że to łgarstwo) polskim szarżowaniem na czołgi niemieckie. Przechodząc jednak do polityki, w Imperium Rosyjskim aż do 1905 wciąż panowało samodzierżawie w najczystszej postaci: car archaicznie decydował o wszystkim (dosłownie wszystkim) osobiście, podczas gdy czasy się zmieniły. Kto je ogranie… I tak oto niegdyś silna Rosja Carska stała się wrakiem, którego brutalnie sponiewierano podczas I wojny światowej.

A potem przyszli komuniści, których reżim ulepszył siłę Rosji i zbudował fabryki. Za cenę zakatowania własnego narodu głodem, zimnem, łagrami i masowymi egzekucjami, ale summa summarum im się udało. Z krwi („Przecież i tak byliśmy przeludnieni”) swych obywateli ulepili potęgę, którą nadgonili bardzo poważne zaległości. Czy nam się to podoba, czy nie, narodziła się potęga sowiecka, która odparła najazd III Rzeszy. I co się stało? Dokładnie to samo, co po odparciu najazdu Napoleona. Moskwa popadła w megalomanię i arogancję. Zaczęli wierzyć, jacy to są silni i nie potrzebują żadnych reform… brzmi znajomo? Ani trochę się nie zorientowali, że stalinowska industrializacja wzmocniła tylko wojsko, kosztem gospodarki. Niczym używki, których negatywne skutki na organizm w końcu się odezwą: prędzej, czy później. Efekt? Nie będąc w stanie nadgonić zawrotnej prędkości rozwoju państw zachodu, Związek Sowiecki się rozpadł. Mamy więc dokładnie ten sam schemat, co wcześniej. Kombinacja wycofywania się w głąb swojego terytorium, taktyki spalonej ziemi oraz drobnej pomocy zimy... i Rosja odpiera jakąś wielką inwazję, po czym zadufana w sobie wierzy "Jaka to jestem potężna", zaniedbując się i doprowadzając do swojego rozkładu od środka. Dzisiaj Rosja jest w stanie analogicznym, jak tuż po I wojnie światowej: wciąż obciążona (powiedzmy to wprost) syfem poprzedniej ery, z którego wciąż się nie mogą podźwignąć. Stalinowi jakoś się to wszystko udało „odkręcić”, lecz powątpiewam, czy powtórzenie czegoś takiego w ogóle jest możliwe. Dzisiejsza Rosja Putina jest na kształt Lenina, za którego czasów jeszcze młodziutki Związek Sowiecki dał się II Rzeczypospolitej pokonać.

Mnóstwo nacjonalistów zza granicy wielce się podnieca zajęciem Krymu, a podobnie się zachwycano Mussolinim, który też przez II wojną zwiększył swe terytorium o Albanię i Etiopię, czyż nie? Przypomnijmy późniejsze włoskie „dokonania” z II wojny światowej: inwazja na Grecję zakończona grecką okupacją Albanii, a atak na Egipt odparty przez mniejsze siły brytyjskie, które w dodatku, ścigając Włochów, wkroczyły do ich Libii.

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika KaczyKuper

16-03-2016 [14:44] - KaczyKuper | Link:

No z tymi ruskimi i ich potęgą pokonującą Niemców w czasie II WŚ i Stalina jakoby udało mu się zdobyć i utrzymać potęgę to szanowny autorze przesadziłeś. Prawda jest taka, że ruscy tylko i wyłącznie dzięki pomocy USA dotarli do Berlina. Gdyby nie ta pomoc (wysokiej jakości benzyna, amunicja, żywność, a przede wszystkim sprzęt dzięki, któremu mogli dostarczać tenże sprzęt na front i wiele jeszcze innych niezbędnych do prowadzenia wojny towarów) to Niemcy by sobie pojechali trochę za Moskwę i sądzę, że wojska alianckie z ruskimi to może by się spotkały wówczas na rzece Bug? Ruskie wojsko pod takim nędznym dowodzeniem jakim wykazał się Żukow przed jak i w czasie wojny to naprawdę może mówić o szczęściu ale chyba tylko dlatego, że kacapów było chyba ze 100 milionów i kacapia ciągnie się i końca jej nie widać.

Obrazek użytkownika Dreamer24

16-03-2016 [16:03] - Dreamer24 | Link:

Dlatego ograniczyłem się do "odparli", mając na myśli "przetrwali".

Obrazek użytkownika smieciu

16-03-2016 [16:57] - smieciu | Link:

Rosja może i jest straszna ale szczerze wątpię czy jest samodzielna. Dla mnie to taki pies łańcuchowy. Groźny. Ale tylko gdy zostanie spuszczony ze smyczy.
Już sama "Rewolucja" była podejrzana z wielkim zaangażowaniem zewnętrznych sił, które nie robiły tego po to by zostać wystawione do wiatru. I tak też się stało w 1941 kiedy Stalin musiał spłacić dług i urządził w Rosji krwawą jatkę zamiast iść na podbój Europy jak być może mu się marzyło.
Potem ZSRR już nigdy się nie podniosło z kolan. Zawsze na smyczy, tylko groźnie pohukiwało. W latach 80-tych musiało nawet oficjalnie zgodzić się na oddanie swoich aktywów we Wschodniej Europie. Spójrzmy na Polskę. Czy nasze banki, wielkie firmy i są rosyjskie? Czy odpływający kapitał płynie na Wschód? Skąd Tusk i spółka otrzymują rozkazy i nagrody?
Ruskie wciąż żebrzą za dolarami sprzedając jedynie ropę i gaz jak typowy kraj trzeciego świata. Mogą tylko tworzyć pozory, coraz bardziej idiotyczne jak zajmowanie Krymu czy równie beznadziejne babranie się w Donbasie i okolicach. Żałosne działania, których żaden poważny przywódca by się nie podjął tracąc ten cały mir poważnego światowego gracza miłującego pokój. Zbawcę wszystkich uciśnionych przez Amerykę.
No ale cóż. Putinek dostał rozkaz by poszczekać, by przestać być salonowym rozpieszczanym pieskiem i teraz musi szczerzyć swoje spróchniałe kły. Tak by cały świat się przekonał jak żałosną jest postacią.
Dzisiaj jeszcze bardziej żałosną gdy kazano mu się zwijać z Syrii a Turcja gra mu na nosie. No ale taka jest rola dzisiejszej Rosji. Zbitego psa. Któremu pewnie zostanie wkrótce wydany ostatni rozkaz, ostatniej samobójczej gry, ostatniej szansy by kogoś zagryźć i zdechnąć.