Co Polska powinna zrobić?

Począwszy od roku 1989 Polska znajduje się pod stałym koncentrycznym atakiem z różnych stron i pod różnym tytułem.
Podobnie jak wiele innych krajów, a praktycznie cały świat jesteśmy poddani atakom o charakterze globalnym, takim jak szantaż naftowy, finansowy, terroryzm itd.
Polska jednakże została wyróżniona atakami skierowanymi wyłącznie w jej kierunku obejmującymi niemieckie roszczenia związane ze skutkami wojny, holokaustbiznesu z tytułu żądania odszkodowania za mienie pożydowskie, unijne domagania się realizacji wszelkiego rodzaju poleceń godzących w polskie interesy i inne drobniejsze.
 
Trzeba przyznać, że wszyscy ci „roszczeniowcy” w stosunku do Polski rozporządzają niepomiernie większymi możliwościami oddziaływania aniżeli Polska zarówno w dziedzinie urabiania światowej opinii jak i faktycznego szantażu.
Stąd musimy się liczyć z faktem, że negatywne opinie o Polsce będą powtarzane bez wnikania w istotę sprawy.
Działania obronne ze strony polskiej, zresztą nie podejmowane przez poprzednie rządy / np. sprawa Obamy/, nie mają odpowiedniej siły przebicia bowiem tu nie chodzi o wyjaśnienie prawdy, a jedynie o pretekst do wyrabiania o Polsce i Polakach negatywnej opinii i obciążania ich wszystkim co najgorsze.
Jest to rezultat działania podjętego z całym rozmysłem na dużą skalę i z dalekosiężnymi zamiarami.
Przypomina się wiersz Gałczyńskiego „Pieśń o fladze” z czasów wojny, z roku 1944 o diabłach, które zbiegły się żeby się pastwić nad Polską.
Widać wyraźnie, że wielu chce załatwić swój interes i dlatego Polska musi być sprowadzona do stanu absolutnej słabości, na kształt stanu z XVIII wieku, a każda próba wyrwania się z niego traktowana jest jak rebelia i zagrożenie spokoju w Europie.
To nie krwawa agresja na Ukrainie, to nie inwazja terroryzmu napływająca wraz z falą imigracji islamskiej, to Polska jest głównym „zmartwieniem” Europy.
 
Jeżeli chce się na serio odeprzeć ten atak na Polskę to trzeba w pierwszej kolejności realnie i dalekowzrocznie ocenić jego rozmiar i cele.
Obawiam się że, jak dotąd żaden rząd w Warszawie nie podjął się tego zadania.
Poprzednie z prostej przyczyny, że w jego realizacji czynnie uczestniczyły, czego najlepszym dowodem jest ich obecna postawa po utracie formalnej władzy.
Muszą to robić żeby wykazać się swoim mocodawcom, że nie zrezygnowały ze służby, która przecież przynosi takie apanaże.
Cel jest oczywisty: - Polska słaba, skłócona wewnętrznie, co zapisane jest w obecnie stosowanej konstytucji, ze zlikwidowaną autonomiczną gospodarką, obciążona limitami i represjami unijnymi, zmuszona do wypędzenia za chlebem milionów młodych i wykształconych ludzi wykonujących najgorsze i najniżej płatne prace w „bratnich” krajach UE – zostaje sprowadzona do roli małego, biednego kraiku służebnego wobec potężnego sąsiada.
Wygląda na to, że wzorcem tego perfidnego planu jest hitlerowska „generalna gubernia”.
I już nawet nie trzeba będzie zmieniać granic, jeżeli celem są nie polskie ziemie zachodnie, ale cały kraj.
 
Gdyby ktoś z obecnego rządu przedstawił pani Merkel ten plan spowodowałby jej oburzenie i zapewnienie, że przecież Polsce życzy jak najlepiej.
Ale przecież nie chodzi tu nawet o ten czy inny rząd niemiecki, ale o fakty, które w sumie na taki plan się składają i stanowisko któregoś z kolejnych rządów w Berlinie nie ma tu nic do rzeczy, bowiem jest to akcja obliczona na dziesiątki lat i od dziesiątków lat prowadzona.
 
Zastanawiające jest w tym wszystkim stanowisko wielkich mocarstw, które jeszcze nie dawno decydowały o losach Europy – USA i Rosji, jako spadkobierczyni Sowietów.
Przypominam sobie, kiedy na początku lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku na zjeździe europejskiej chrześcijańskiej demokracji powierzono mi przewodniczenie temu zgromadzeniu, miałem okazje zaimprowizowania wypowiedzi na ten temat.
Dziękując za wybór uznałem, że powodem tego wyboru był fakt centralnego położenia Polski w samym sercu Europy. Niestety nie jest to jednak polityczne centrum Europy które jest… still situated somewhere between Washington and Moscow…. Moja zapowiedź zmiany tej sytuacji i rychłego upadku Sowietów sprawdziła się, tylko że niestety zmiana nie nastąpiła na skalę naszych nadziei.
Centrum europejskie przeniosło się do Berlina i ciąży nie tylko nam, ale i całej Europie nie wyłączając samych Niemców.
Amerykanom może się wprawdzie wydawać, że to oni pociągają za sznurki, ale realnie to wypadły im z rąk za ich własną wolą.
 
Jeszcze bardziej żałosna rola przypadła Rosji, która oddała Niemcom NRD i cały swój folwark we wschodniej i centralnej Europie, a na dodatek nie potrafi sobie ułożyć stosunków, czyli zależności, na własnym postsowieckim podwórku.
A dzisiaj żyje zawdzięczając niemieckiej łaskawości, która zapewnia monopolistyczne dostawy ropy, a szczególnie gazu nie tylko dla Niemiec, ale i dla całej UE, przy czym najwyższe ceny płacą za niemiecką aprobatą, najbiedniejsi z Polską na czele.
Miarą upadku Putina jest jego wypowiedź w czasie rocznicowej defilady w Moskwie, kiedy to oświadczył o zasługach niemieckich „antyfaszystów” w dziele zwycięstwa nie wspominając o polskiej armii, która jako jedyna spośród wszystkich sojuszników brała wspólnie z armią sowiecką udział w zdobywaniu Berlina.
Ciężar odpowiedzialności za wybuch II wojny światowej usiłował zrzucić na Polaków oskarżając ich o inicjatywę w spisku antysowieckim.
Te i wiele innych faktów dowodzą, że Putin podobnie jak ci, na których najbardziej lubi się powoływać, czyli Katarzyna II i Stalin działa „pour le roi de Prusse”.
Rosji antypolonizm nie jest potrzebny, odwrotnie zbliżenie do Polski i współpraca z nią dawały jej kolosalne awantaże w europejskiej rozgrywce. Rozumiał to Jelcyn i dlatego poczynił szereg kroków przyjaznych, niestety nie doczekał odpowiedzi ze strony polskiej.
Powodem obalenia Jelcyna nie było jego pijaństwo, ani różne wybryki, ale fakt, że usiłował prowadzić politykę samodzielną, między innymi w stosunku do Polski.
Mafia kagebowska, która go obaliła i wysunęła na czoło szeregowego agenta - Putina działała najwyraźniej w interesie niemieckim tworząc z obszaru między Rosją i Niemcami kondominium.
Dzisiaj skutki tego przedsięwzięcia są nazbyt widoczne, to co nie udało się Hitlerowi za pomocą militarnej przemocy, RFN osiągnęła przy użyciu swojej potęgi finansowej.
Rosja jest krajem dostawczym surowców dla niemieckiego przemysłu i rynkiem zbytu z trudem utrzymując się już nie na obszarze dawnego sowieckiego czy carskiego imperium, ale nawet na własnym terytorium rosyjskim.
Gesty wielkomocarstwowe niczego tu nie zmienią, zależność od kontrolowanego przez Niemcy rynku zbytu na surowce i półfabrykaty jest tak wielka, że Rosja chcąc nie chcąc musiała się zaprząc do niemieckiego rydwanu.
Niemcy z kolei wiele zarabiają na handlu z Rosją, ale w każdej chwili mogą z niego zrezygnować na rzecz innych kontrahentów, tym bardziej, że jak się okazało świat nie cierpi na brak dostawców. I ten fakt powoduje niemiecką przewagę nad swoim rosyjskim partnerem, ale dopóty Rosją rządzi kolega bratnich organizacji FDJ i „Stasi”, czyli komsomołu i KGB istnieje gwarancja na lojalność.
 
O roli Amerykanów w tym przedsięwzięciu lepiej nie wspominać, jeżeli liczyli na to, że konflikt na Ukrainie pozwoli na dokonanie zmian w układzie europejskim i uzależnienie od siebie podobnie jak miało to miejsce w czasie zimnej wojny, to się srodze zawiedli. Nikt w Europie nie chce konfliktu z Rosją, nawet z tą bardzo osłabioną.
Mamy, zatem do czynienia z realnym układem sił dyktowanym przez Niemcy, którym pozwala się na rządzenie Europą, a szczególnie jej środkową i wschodnią częścią według swoich upodobań.
 
Wydawałoby się, że z tej sytuacji nie ma dobrego wyjścia, a jednak zarysowały się na niej spore pęknięcia, które dają nadzieje na zmiany na lepsze.
Są nimi skutki gry światowej, której rezultatem są między innymi rozszerzający się terroryzm i destabilizacja powodowana masowymi ruchami ludności obcej kulturowo w Europie.
Niemiecka hegemonia w Europie nie padnie tylko pod ich ciężarem, ale przy przyjęciu solidarnej postawy europejskich narodów może i powinna nastąpić zmiana polityki w kierunku obrony kultury europejskiej.
 
I to jest główna linia ataku, jaki powinna podjąć Polska nie tylko w obronie własnej tożsamości, a nawet egzystencji, ale również całej Europy.
Nie wygramy naszej sprawy broniąc się w pojedynkę, musimy zrobić wszystko, co możliwe, a nawet więcej jak mówią klasycy, żeby włączyć naszą sprawę w orbitę walki o nowe oblicze Europy. Tylko taka postawa daje szanse na sukces.
A trzeba zacząć od generalnej krytyki obecnych rządów w Europie nie pomijając żadnych z ich niedostatków i szkodliwości dla Europejczyków.
W pierwszej kolejności jest niezbędne określenie naszej postawy walki o pryncypia, a nie o drobiazgi, jakimi zapewne celowo usiłuje się zastąpić rzeczywiste problemy naszego kontynentu.
 
   
 
 
Po pierwsze: niezbędna jest ocena skutków zawiązania UE i zestawić je z nadziejami i obietnicami, jakie znalazły się u podstawa traktatu unijnego.
Po drugie: przedstawić stosunki wewnętrzne w UE zarówno w odniesieniu do sytemu rządzenia, jak i między poszczególnymi krajami
Po trzecie: zestawić relacje UE ze światem zewnętrznym, a szczególnie Stanami Zjednoczonymi, wschodnią Europą, bliskim i dalekim Wschodem itp.
Po czwarte: określić zdolność obronną UE przed zagrożeniami zewnętrznymi i wewnętrznymi.
Po piąte: nakreślić perspektywy rozwojowe Europy.
 
Dopiero na gruncie analizy stanu faktycznego i dalszych możliwości rozwojowych można czynić zabiegi o dokonanie zmian w organizacji współżycia państw i narodów na terenie Europy.
 
Niezależnie od wniosków wynikających z tej analizy można stwierdzić już dziś, że bezideowa formuła UE nie może sprostać wyzwaniom, jakie niesie współczesna walka międzykulturowa i wynikające z niej śmiertelne zagrożenia.
Żeby sprostać wymaganiom tej walki należy głęboko sięgnąć do pokładów europejskiej kultury i szukać w niej mocy przezwyciężenia totalnej siły niszczycielskiej, jaka jest skierowana przeciwko narodom Europy, a szczególnie przeciwko Polsce, jako ostoi chrześcijańskiej kultury europejskiej.

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika StachMaWielkieOczy

14-03-2016 [21:43] - StachMaWielkieOczy | Link:

Sojusznicy w walce o pokój ...

http://goo.gl/TwUbrm

Obrazek użytkownika mmisiek

14-03-2016 [22:37] - mmisiek | Link:

Przejście z permanentnej defensywy do kontrataku to generalnie słuszna idea :)
Być może taką rolę widział dla nas również JPII gdy z wyraźnie ciężkim sercem w końcu opowiedział się za naszym wejściem do UE.
Trudno natomiast kontratakować z wewnętrzną V kolumną na karku i nieustającym sabotażem. Pierwszy ruch to musi być konsolidacja wewnętrzna i pozbawienie naszych wrogów narzędzi rozbijania nas od środka. Niestety nie widać aby cokolwiek w tym kierunku się działo i nie rokuje to najlepiej na najbliższą i nieco dalszą przyszłość.

Obrazek użytkownika rolnik z mazur

15-03-2016 [12:20] - rolnik z mazur | Link:

Dokładnie. Bez pokonania wrogów wewnętrznych nie ma co nawet marzyć o odegraniu jakieś znaczącej roli w polityce europejskiej. Tej woli faktycznie nie widać i co więcej to wewnętrzne rozbicie staje się wręcz czymś normalnym. Człowiek się przyzwyczaja. Jestem pewien, że problem nie rozwiązany będzie się tylko potęgował i prowadził do dalszego osłabienia pozycji Polski. E.. tam - jakoś to będzie. Brak profesjonalizmu ze strony rządzących jest wprost porażający. Zaprosimy komisję wenecką? - Zaprosimy. Przyjechali, najedli się i napili za nasze a co mieli zrobić i tak zrobili. Nikt nawet za to nie odpowiedział. A może w MSZ poleciały głowy ? Niestety nie będzie. Pozdrawiam ro z m