Demontaż Unii Europejskiej

Przed I wojną światową w Europie były 22 państwa, z czego tylko dwie republiki, czołówkę stanowiły państwa wielonarodowe i kolonialne. Poza potęgami kolonialnymi jak Wk Brytania, Francja, a nawet Belgia czy Holandia istniały państwa wielonarodowe: - Rosja, Austro – Węgry, a także Niemcy posiadające swoich granicach ziemie polskie, francuskie czy duńskie. Państwa jednonarodowe, lub nie posiadające kolonii stanowiły margines w europejskim układzie sił.
Po tamtej wojnie powstało na terenie Europy, a właściwie na gruzach państw zaborczych w stosunku do Polski, 7 nowych państw z próbą kontynuowania już na znacznie mniejszą skalę państw wielonarodowych takich jak Jugosławia, Czechosłowacja, a w pewnym stopniu i Rumunia. Próba stworzenia takiego państwa w Polsce w zasadzie nie powiodła się głównie z racji oporu polskich stronnictw narodowych, pozostawiono jednak w granicach państwa znaczny odsetek mniejszości narodowych.
Po drugiej wojnie światowej liczba państw europejskich zmniejszyła się na skutek bolszewickiej zaborczości, a ponadto formalnie istniejące państwa sowieckiej strefy były pozbawione jakiejkolwiek samodzielności.
Upadek Sowietów wywołał falę tworzenia nowych państw narodowych z takimi wątpliwymi narodowościami jak Mołdawia czy Kosowo, a także Cypr i Malta.
Do Europy zostały wliczone też byłe sowieckie republiki częściowo przynależne do Azji, jak Rosja, Kazachstan i państwa kaukaskie.
Państwa wielonarodowe rozpadły się, jedynie jeszcze Rosja markuje federację.
Mamy zatem obecnie ponad czterdzieści państw europejskich, z których większość posiada państwowość całkiem świeżej daty. Możemy wobec tego stwierdzić, że państwa narodowe to w Europie proces, który dopiero się rozpoczął.
 
Próba stworzenia państwa ponadnarodowego, jakim jest Unia Europejska działa wprost przeciwnie do tendencji powstawania państw narodowych.
Ten ruch obejmuje też grupy, które nie są powszechnie klasyfikowane, jako odrębne narodowości jak choćby Katalończyków, Flamandów, Szkotów i innych.
Szansa na powstanie w Europie państwa ponadnarodowego jest w tej chwili niewielka, a działania w tym kierunku przynoszą więcej szkody niż pożytku.
Europa potrzebuje pilnie utworzenia wspólnego, wolnego rynku chronionego od zewnętrznych interwencji. Taki rynek nastawiony na współpracę z innymi wielkimi światowymi układami gospodarczymi, a przede wszystkim amerykańskim i wschodnio azjatyckim, daje szansę na przyśpieszenie rozwoju, wyrównanie wewnętrznych różnic i postęp techniczny dorównujący, a nawet przewyższający osiągnięcia innych.
 
Europa rozporządza ogromnymi zasobami intelektualnymi i materialnymi, ale działa w rozproszeniu i jest tłamszona przez hegemonię niemiecką próbującą zachować wyłączność w dziedzinie postępu i uczestnictwa w obrocie światowym.
Znajduje to wyraz w poziomie eksportu, w którym drugi z kolei kraj europejski w rankingu eksportowym – Francja ma zaledwie jedną trzecią eksportu niemieckiego.
Jest to wynik nie tylko niemieckiej marki eksportowej, ale też swego rodzaju monopolistycznej organizacji obejmującej kompleks działań.
Zetknąłem się w swoim czasie na terenie południowej Ameryki z faktem wyposażenia fabryki tekstylnej, jednej z największych na tym kontynencie, wyłącznie w maszyny niemieckie. W rozmowie z właścicielem, nota bene Polakiem, zapytałem dlaczego wyposaża fabrykę w maszyny niemieckie skoro polskie „Bywamy” są wcale nie gorsze, ale za to dużo tańsze. Odpowiedział mi, że wyposażając fabrykę w niemieckie maszyny nie potrzebuje za nie płacić, gdyż niemiecki bank na taki zakup udziela mu bardzo dogodnego kredytu, warunkiem jest jednak zawarcie umowy o wyłączność dostaw maszyn. Ponadto niemieckie urządzenia mają na miejscu pełną obsługę techniczną wraz z częściami zamiennymi, a z Polski czy innego kraju musiałby je sprowadzać tracąc sporo czasu.
Tego rodzaju praktyka pozwalająca opanować określony rynek mogłaby być rozciągnięta na cały rynek dostaw europejskich z możliwością ich znacznego poszerzenia. Potrzebna jest na to wspólna organizacja eksportowo importowa, jako istotny element wspólnoty gospodarczej.
 
Korzyści z takiego rozwiązania odnieśliby wszyscy i Niemcy też, szczególnie wobec możliwości zastosowania jednolitej polityki współdziałania z kontrahentami zewnętrznymi.
Bardzo istotnym elementem wspólnego rynku powinna być koncentracja wysiłków innowacyjnych.
Potencjał Europy jest w tym przedmiocie chyba największy, niestety jest rozproszony i wzajemnie niespójny, a nawet zwalczający się.       
UE w obecnym wydaniu dba jedynie o stworzenie hegemonistycznego systemu biurokracji, a równocześnie mnoży przeszkody dla powstania wspólnego organizmu gospodarczego. Podstawowym przykładem jest energetyka, w której „każdy sobie rzepkę skrobie”, tylko że jedni /czyli głównie Niemcy/ korzystają z przywilejów, a inni /ci najbiedniejsi/ muszą stosować ograniczenia i płacić najwyższe ceny.
Podobnie jest z komunikacją, do dziś nie stworzono choćby zalążka europejskiego systemu komunikacyjnego, a przecież bez spójnej komunikacji nie ma zjednoczonej Europy.
 
Zjednoczony, wolny rynek europejski jest obok chrześcijańskiej kultury warunkiem przetrwania Europy. Właściwie to zjednoczony rynek jest elementem tej kultury i przecież kiedyś istniał. Nie musimy wymyślać nic nowego tylko sięgnąć do zdobyczy tej kultury i w ten sposób rozwiązać problemy istniejące w panującym obecnie systemie „multi culti”, czyli chaosie intelektualnym i moralnym.
 
Stworzenie wolnego rynku europejskiego nie wymaga wtrącania się do wewnętrznych spraw państw tego kontynentu, ważne jest żeby przestrzegały one zawartych umów i ogólnych zasad współżycia wywodzących się ze wskazań naszej kultury.
Dla korzyści gospodarczych, a nie dla biurokratycznej unifikacji, wskazana jest wspólna normalizacja technologiczna, ale przecież wspólnemu rynkowi nie mogą przeszkadzać indywidualne rozwiązania istniejące w poszczególnych krajach, jak choćby ruch lewo lub prawo stronny, czy posiadanie własnej waluty.
Powodzenie nowej formuły współpracy gospodarczej zależy od dobrej woli wszystkich zainteresowanych, a będzie się ona umacniać w miarę powodzenia i działania na korzyść wszystkich członków wspólnoty.
Jej członkowie, poszczególne państwa, mogą się rozwijać według własnych życzeń, nie mogą jednak działać wbrew ustalonym wspólnym interesom. Nie mogą np. wprowadzać wewnętrznych ceł w relacjach z innymi członkami wspólnoty, lub ustalać innych ograniczeń wyłącznie na użytek własny.
Regulacje wspólnego rynku podejmowane mogą być wyłącznie przez radę reprezentującą na równych warunkach wszystkie państwa członkowskie i uprawnioną do powoływania wspólnych organów wykonawczych.
Nie wymaga to wielkiej biurokracji, ale jedynie organu planowania i monitorowania funkcjonowania rynku, a także określonych agend działających na rzecz wszystkich członków wspólnoty w takich dziedzinach jak komunikacja, energetyka, lub innych uznanych za niezbędne.
Z pewnością potrzebna będzie wspólna służba graniczna i celna chroniąca przed próbami destabilizacji czy innych działań na szkodę wspólnoty.
 
Państwa europejskie powinny wreszcie obudzić się i spojrzeć chociażby na wspólny rynek północno amerykański, który bez zbędnej obudowy w krótkim czasie ma do odnotowania znacznie większe sukcesy niż Europa.
Na to żeby pójść podobną drogą potrzeba tylko jednego:
- w jak najszybszym czasie zdemontować tego potworka, jakim jest obecny układ europejski zwany dla prześmiewki „unią”. -
Prawdziwa Unia to była unia polsko litewska, ale ona funkcjonowała na zupełnie innych zasadach.
Ostatnie wydarzenia są niczym innym jak biciem na alarm o podjęcie działań w tym kierunku.

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika wsiowynieuk

03-02-2016 [00:27] - wsiowynieuk | Link:

Absolutna zgoda jeśli chodzi o myśl przewodnią tekstu. Wymaga jednak sprostowania jego fragment. ERWPG-owskie, bo tego okresu dotyczy błędna nazwa "BEWYMY" maszyny włókiennicze w tym wyroby polskich BeFaMy, WiFaMy, Dofamy, Majedu, Skarżyska, NRDowskich: Textimy, Czechosłowackich Totexów. Wszystkie te firmy przestały działać w tej branży już na poczatku lat 90-tych, Sprzedaż maszyn poza RWPG to Indie, Egipt, ... i coś w tym stylu. Poza protekcjonizmem państwowym wrażenie robiła jakość. Inwestycja w ten przemysł (włókienniczy) to nie kupno samochodu. Niestety produkcja maszyn włókienniczych w RWPG w porównaniu z Europą pozostałą, to gdyby odnieść do samochodów, produkcja "Syrenek","trabantów" na tle mercedesów, a nawet fiatów czy fordów. Przepaść technologiczna.Mój nieco starszy kolego został na początku lat 70-tych kier. pracowni BK. krosien. Rozpierała go duma bo pracowali nad krosnem czółenkowym, które na szerokości 2m przerzuci czółenko z wątkiem 300 razy/minutę> Dla mechanika- konstruktora wyzwanie ale w efekcie z lepszym pożytkiem mógł się zająć czyszczeniem butów przechodniom. Karl Mayer, Doernier, Somet, Picanol,
Sulzer, Saurer, Benniger pracują dotychczas, nowe, lub nawet trzydziestoletnie maszyny. Polskie stoją gdzieś wstydliwie porzyktyte słomą w stodołach. Piszę to s pozycji faceta, który nie pije niemieckiego piwa, nie użtwa niemieckiej chemii, nie jeździ niemiebkim samochodem.

Obrazek użytkownika NASZ_HENRY

03-02-2016 [09:30] - NASZ_HENRY | Link:

Jedz do Niemiec twoje dotacje już tam są ;-)