Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
Jeszcze o kredytach denominowanych
Wysłane przez owsinski w 18-01-2016 [21:08]
Ze względu na uwagi, jakie wywołał mój wpis chciałbym zaznaczyć, że nie kwestionuję dobrych intencji prezydenckiej inicjatywy ustawowej.
Mam tylko zastrzeżenie, co do samej zasady rozwiązywania wszystkich problemów za pomocą ustaw. Mamy ich inflację, a także kazuistyczny i niejednokrotnie wzajemnie sprzeczny charakter. Ponadto sam fakt uznania ustawowego, że taka transakcja jest zgodna z prawem tworzy niebezpieczny precedens nie mówiąc już o tym, że może wywołać skargę do sądownictwa międzynarodowego na polskie władze, że ingerują w sferę wolnego obrotu finansowego.
Znacznie bezpieczniejszym i merytorycznie lepszym rozwiązaniem jest posłużenie się orzeczeniem sądowym posługującym się nie prawem działającym wstecz, jak to ma miejsce w odniesieniu do ustawy, ale obowiązującym w chwili zawarcia transakcji.
Przy okazji należy wyjaśnić obrońcom banksterów, że „zjawiskiem losowym” w świetle prawa jest każde zdarzenie przyszłe niezależnie od stopnia trudności przewidywania.
Nie trudno również ustalić koszty bankowe uzyskania środków na kredyty. Będzie nim z pewnością średni koszt uzyskiwania lokat i innych źródeł przychodu, a także koszty bieżące utrzymania banku. Na podstawie doświadczeń praktycznych będzie to na pewno więcej niż zaoferowane „frankowiczom” 2 % od kredytu.
Banksterzy mają się, jak dotąd w Polsce, znakomicie i takich „adwokatów” nie potrzebują.
Komentarze
18-01-2016 [21:24] - Marek1taki | Link: @autor Zaproponowana przez
@autor
Zaproponowana przez Pana droga sądowa jest przekonująca. Prezydenta tłumaczę z decyzji politycznej obietnicą wyborczą i brakiem niezależnych sądów.
Banksterzy nie potrzebują adwokatów ale Polska tak, i ci adwokaci sprawy polskiej właśnie się prawdują.
18-01-2016 [22:35] - Jabe | Link: Skoro, jak Pan pisze, „bank
Skoro, jak Pan pisze, „bank nie jest przedsięwzięciem hazardowym”, a „»zjawiskiem losowym« w świetle prawa jest każde zdarzenie przyszłe niezależnie od stopnia trudności przewidywania”, to, wg Pana, bankom nie wolno ani oferować kredytów, ani przyjmować depozytów. No chyba że pomylił się Panu hazard ze zjawiskiem losowym. W takim razie to jest unik z Pańskiej strony.
Naturalnie w normalnym państwie takie rzeczy się załatwia drogą sądową. W polskich warunkach oznacza to, że bogata instytucja mająca wynajętą kancelarię, która dobrze żyje z ubogimi krewnymi (sędziami), może na ich przychyność liczyć (mam nadzieję, że przesadzam) – „Duży może więcej”. Chyba że sprawa sprawa staje się głośna. Wtedy vox populi, vox dei.
Niestety w najbliższym czasie na poprawę sytuacji w kwestii sądownictwa nie ma co liczyć. Tego nie ma w planach. Swego czasu pan Cysewski gardłował tu za ławami przysięgłych. Nie wzbudziło to specjalnego zainteresowania. Z sądownictwem cywilnym byłoby zapewne jeszcze gorzej. Normalność się poprostu ludziom w głowach nie mieści.
Tak, czy owak...
Pacta sunt servanda.
19-01-2016 [09:24] - Francik | Link: Zgadzam się, że kwestia
Zgadzam się, że kwestia kredytów frankowych to sprawa dla wymiaru sprawiedliwości a nie ustawodawcy. To było jedno wielkie oszustwo - tak jak tzw. opcje walutowe. De facto banki pożyczały złotówki i złotówkami są spłacane kredyty w końcu to złoty jest prawnym środkiem płatniczym w Polsce. Przeliczanie na franki to tylko wybieg finansowy - kreatywna księgowość. Z pewnością można udowodnić, że banki, które pożyczały franki praktycznie tej waluty nie posiadały - czyli pożyczały coś czego nie miały, a to zwykłe oszustwo i zadanie dla prokuratury. Problem jest bardziej natury politycznej - obawa, że banksterzy przystąpią do otwartej wojny z Polską. Chyba posunięcie Standard&Poor's było ostrzeżeniem. Żeby z nimi wygrać trzeba by przebudować polski rynek finansowy, a tego się nie zrobi w kilka miesięcy.
19-01-2016 [11:10] - Jabe | Link: To rzekome oszustwo wyszłoby
To rzekome oszustwo wyszłoby na jaw podczas brania kredytu, a nie gdy trzeba spłacać.
19-01-2016 [11:26] - Francik | Link: A w jaki sposób wyszłoby na
A w jaki sposób wyszłoby na jaw? Czy ktoś sprawdzał czy bank pożyczający (na papierze) franki rzeczywiście posiadał ilość franków wystarczającą dla udzielenia tych kredytów? Wszystko było udawane - bank udawał, że pożycza franki podczas, gdy przelewał kredytobiorcy złotówki i udawał, że pożycza na korzystną - szwajcarską - stopę procentową, podczas, gdy dobrze wiedział, że odbije sobie koszty na wzroście kursu franka. Myślę, że ta wiedza wśród wtajemniczonych bankowców była dość powszechna. Pamiętam, gdy znajomy bankowiec dał mi jednoznacznie do zrozumienia, by nie brać kredytu we frankach - "kredyt bierze się w walucie, w której się zarabia". Ciekawe, czy usłyszałbym podobną radę, gdybym był po prostu klientem, który przyszedł "z ulicy".
19-01-2016 [11:56] - Jabe | Link: To kredytobiorca się nie
To kredytobiorca się nie połapał, że dostał nie to, o co była umowa? Wolne żarty! Bank nie musiał franków mieć, wystarczy że może w każdej chwili kupić. Na tym polegały te umowy, że klient dostawał korzystniejsze (szwajcarskie) warunki, ale ryzykował kursem. Jeśli banki świadomie doradzały klientom źle, to powinny ponieść tego konsekwencje (I to tylko te, które faktycznie tak robiły! Bez kolektywizmu). To jednak na ocenę tych umów nie wpływa.
Jak Panu baba na targu sprzeda zgniłe jaja, mówiąc że są świeże, to Pan nie krzyczy, że sprzedawanie jaj jest oszustwem. Mylę się?
19-01-2016 [13:17] - twardek | Link: Sprzedawanie zgniłych jaj
Sprzedawanie zgniłych jaj jako świeżych jest oszustwem. Chyba źle Pan występuje w złej sprawie.
19-01-2016 [14:02] - Jabe | Link: Ale to nie znaczy, że
Ale to nie znaczy, że sprzedawanie jaj jest nieuczciwe. To jest istota sprawy. Nikt nie każe wszystkim sprzedawcom jaj zwracać (części) pieniędzy, nawet jeśli większość z nich oszukuje. Nawet jeśli wszyscy oszukują, nakazuje się każdemu z osobna, nie kolektywowi.