ANDRZEJ RZEPLIŃSKI - "PRAWNIK, KTÓRY PRZYWRACA NADZIEJĘ".

Tak określono Rzeplińskiego w związku z wydarzeniem, którego świadkami byliśmy w pierwszym miesiącu mijającego roku.
Lecz zdanie cytowane w tytule, użyte pod adresem  PO-sterunkowego  uplasowanego w Trybunale Konstytucyjnym w charakterze gwaranta trwałości przestępczych interesów, łajdackich zależności, apoteozy draństwa, progresji tuczu bytów pasożytniczych, opresyjnego – w stosunku do Polaków – ustawodawstwa, czyli tego wszystkiego, co Polskę degraduje, szczególnie dziś osiągnęło złowieszcze dopełnienie swej treści.
Wspomniane  wydarzenie, to uhonorowanie PO-sterunkowego Rzeplińskiego, w dowód uznania za „zaangażowanie w pracę na rzecz Kościoła”, papieskim medalem Pro Ecclesia et Pontifice, przyznanym na wniosek – jakże by inaczej – Jego Systemowej Eminencji, Kazimierza Nycza, uplasowanego z kolei, ku pożytkowi przestępczych układów, a uciesze samego Antychrysta, na urzędzie Metropolity warszawskiego.
Do udziału w wydarzeniu został też oddelegowany jeden z dyżurnych pseudoteologów - modernistów antykościoła z ulicy Czerskiej (choć trafniej byłoby określać to zjawisko, zważywszy na jego antyewangelizacyjną misję, kościołem Antychrysta), niejaki Tomasz Dostatni, zwany, niewątpliwie także ku niemałemu zadowoleniu diabła, „ojcem dominikaninem”.
Ponieważ nie wierzę w tym (i nie tylko w tym) przypadku w żadne pogubienie się człowieka, lecz bez wątpliwości jest to świadoma realizacja zadania antyapostolstwa, dlatego zasadny będzie apel o używanie języka adekwatnego w stosunku do osób i zjawisk.
Choć, jeśli mogą jeszcze dziś, co niektórzy określać mafijną, antydemokratyczną strukturę przymiotnikiem „obywatelska”, mogą, propagandowo załgane  libertyńsko-lewackie radio i telewizję nazywać „publicznymi”, mogą, do niedawna stuprocentowo opanowany przez mafijną sitwę Trybunał notorycznie łamiący konstytucję nazywać „konstytucyjnym”, mogą po raz n-ty z lubością dać się uwodzić kolejnej WSI-owej oper-kombinacji, tym razem o kryptonimie "Nowoczesna", to pewnie bez zająknienia będą też mogli intelektualnego, aksjologicznego i teologicznego oszusta nazywać „ojcem dominikaninem”.
Równie dobrze mogą sobie „ojcem” nazywać Turowskiego, też Tomasza.
Ja, publicysty bolszewickiej gazety, „ojcem” nazywać nie zamierzam. Sądzę nawet, że w porównaniu z tamtym komunistycznym bandytą  mamy obecnie do czynienia z działaniem dużo bardziej perfidnym, przez to groźniejszym.

Zacytuję fragment propagandowej klaki nazwanej laudacją, wygłoszonej dnia 23.01.2015 r. podczas czarnej celebry z okazji wręczenia odznaczenia PO-sterunkowemu, ustami osobnika wprawdzie jeszcze noszącego habit, lecz już od dawna służącego nie Bogu, który jest Prawdą, lecz zupełnie komu innemu :
„Prezes Trybunału Konstytucyjnego profesor Andrzej Rzepliński otrzymując papieski order Pro Ecclesia et Pontifice – dla Kościoła i papieża, ukazuje nam najwyższe standardy polskiego sądownictwa i polskiej służby publicznej.
(…)
Kościół katolicki, poprzez swoich członków jest częścią społeczeństwa i tacy ludzie, jak prof. Andrzej Rzepliński przypominają nam i dodają wiary, że prawniczy wkład w kulturę europejską  (ten biorący swój początek od Rzymian ), niesie nadzieję, że świat w którym żyjemy, może być lepszy i sprawiedliwszy.”

Tak, PO-sterunkowy zawsze dążył i oczywiście nadal niezłomnie zmierza ku naprawie świata na lepszy i sprawiedliwszy, a nie ku konserwowaniu pasożytniczych postpeerelowskich układów – by żyło się lepiej.
Dokładnie tak samo, jak ten przyznany na wniosek Systemowej Eminencji certyfikat rzekomego katolicyzmu świadczy o etyce i wierze, natomiast absolutnie nie o próbie uwiarygodnienia gwaranta utuczonych, zakłamanych pasożytów.

Przytoczyłem tylko fragment propagitki ku chwale PO-sterunkowego; jeśli ktoś ma ochotę przeczytać całość, proszę bardzo. Tylko ostrzegam, żeby nie było pretensji – można zwymiotować.
A można zwymiotować tym bardziej, że całość treści tej zakłamanej hucpy znaleźć można w katolickim(!) tygodniku pod tytułem „Gość Niedzielny” z 30 stycznia 2015 r. Tym samym, które się rozprowadza w wielu kościołach. „Prawnik, który przywraca nadzieję”, to tytuł tego właśnie artykułu w tymże katolickim (!) periodyku.
„Gościowi Niedzielnemu” wprawdzie daleko jeszcze do „Tygodnika Powszechnego”, lecz i na jego łamach, raz na jakiś czas doświadczyć można systemowej czujności oddelegowanych autorów, a i zamieszczenie całości treści tej blagi Dostatniego – publicysty „Gazety Wyborczej”, na razie jeszcze przebranego za zakonnika, posiada przecież swój ciężar gatunkowy.
.
Przypomina mi się tekst z „Gościa”, który pojawił się wkrótce po zamachu smoleńskim. Sięgam więc po egzemplarz tego czasopisma z 22 sierpnia 2010 roku i natrafiam na takie oto dictum: „(…) Choć od 20 lat pełni wysokie funkcje publiczne, nie jest osobą z pierwszych stron gazet. Jednak jest to postać, na którą warto zwrócić uwagę, bowiem do polskiej polityki wnosi zupełnie inną jakość.(…) Państwowiec, bezstronny urzędnik, świetny menedżer, człowiek do wykonywania trudnych zadań (…)”.
A o kimże to, zapytacie Państwo? A, o innym PO- sterunkowym, dziś już nie tak prominentnym, jak Rzepliński, aczkolwiek i on swego czasu odegrał rolę gwaranta kłamstwa, układów, niesprawiedliwości i bezkarności bandytów. Czyli Miller Jerzy, ten od polskiej wersji raportu generałowej Anodiny. A laurkę w katolickim (!) piśmie wystawiono mu już po pierwszych smoleńskich kłamstwach.

Zatem, Rzepliński -” Prawnik, który przywraca nadzieję”; Miller - „Do polskiej polityki wnosi zupełnie inną jakość.”

Jak dla mnie, już tekst o Millerze wystarczył, żeby „ Gościa Niedzielnego” nie kupować. Pamiętam też, że w tamtym czasie  systemowa czujność została zachowana w porównawczej „analizie” działań Jarosława Kaczyńskiego z działaniami towarzysza Rezydenta, w kontekście Krzyża na Krakowskim Przedmieściu. Nie chce mi się szukać w szafie numeru „Gościa” z tamtym tekstem, musicie Państwo uwierzyć na słowo w tę systemową czujność jego autora (Andrzej Grajewski).***

Wracajmy jednak do PO-sterunkowego na Trybunale.

Przypomniał mi się tu tekst Maxa Jamnickiego napisany po tej całej konfidencjonalnej (w sensie spoufalenia i zażyłości, bo przecież w zamierzeniu, ostentacyjnie pokazowej) imprezie z Nyczem, Rzeplińskim i Dostatnim. Zaglądam więc na blog pana Maxa i odnajduję wpis z 29.01.br.,w jakimś zakresie profetyczny:
 „Samo odznaczenie „Pro Ecclesia et Pontifice” nie jest może zbyt znaczące bo szóste rangą , ale na pewno prestiżowe, wiele drzwi otwiera i wiele ust zamyka.(…)
  I zaraz po takiej myśli  mam pewien niepokój. „Skąd my to znamy” i „po co to wszystko”?  Bo jest to w tej chwili medialnie i moralnie mocne usadowienie człowieka, zwłaszcza przy tym rozgłosie i tych rzekomych „sporach”. Toż on teraz katolik uciemiężony i atakowany, legenda się umacnia.”

Prorocze zwłaszcza ostatnie zdanie przytoczonego fragmentu. Też uważam, że nie była to hucpa dla samej hucpy, a status „uciemiężonego katolika” w niedalekiej przyszłości może zostać użyty w charakterze oręża (o ile oczywiście PIS nie wykona kroku wstecz).
Być może sama Jego Systemowa Eminencja Nycz (albo ci, którym służy) na razie tylko wyczekuje, aby w odpowiednim momencie zabrać głos w obronie zdobyczy „25 – lecia demokratycznego państwa prawnego”, z apelem o poszanowanie „ demokratycznych wartości i osób je reprezentujących”. Więc też w obronie „prawdziwego, lecz niesprawiedliwie ciemiężonego syna Kościoła”, który, kto wie, czy w obliczu „tak niesłychanego ataku” nie poprosi – via Jego Systemowa Eminencja - o audiencję u Papieża.
Spodziewam się takiej demonstracji, bo podzielam zdanie księdza profesora  Dariusza Oko, który w ubiegłotygodniowym znakomitym wykładzie na falach Radia Maryja (link poniżej) miał odwagę powiedzieć : „ Są duchowni tak zepsuci moralnie, tak zdegenerowani, że można się po nich spodziewać rzeczy najgorszych.”( RM – „Rozmowy niedokończone” 12.12.2015r.).

Swoją drogą, przewidujący ten Nycz (albo ci, którym służy), bo kiedy jeszcze Komorowski, według towarzysza Nałęcza„ nie tylko nie miał z kim przegrać, ale nawet „nie miał z kim rywalizować”, a zwycięstwo Prawa i Sprawiedliwości jeszcze wcale nie było takie pewne, Jego Systemowa Eminencja (albo ci, którym… itd.) już działał perspektywicznie, i to w perspektywie dalekiej.
W każdym razie, jak dla mnie,ta Nyczowska (albo tych, którym…itd.) inicjatywa z przyznaniem PO-sterunemu papieskiego odznaczenia oraz propagandówka wygłoszona przez Judasza w habicie, to niewątpliwie jedno z tych zdarzeń, odnośnie do których Benedykt  XVI użył zwrotu o „brudzie na szacie i obliczu Kościoła”, takiego, z którego „szatan śmieje się szyderczo”.

Być może jest w tym i nasza wina; nie jesteśmy dość aktywni, nie wykonujemy kontrakcji przeciwko truciźnie aplikowanej publicznie przez rozmaitych „nowoczesnych duchownych” pozostających  niekiedy zupełnie jawnie na usługach antykościoła szatana.
A może należałoby uprzedzić ewentualne wystąpienie Jego Systemowej Eminencji w obronie systemu II PRL i jego kluczowej emanacji – Trybunału pod wodzą PO-sterunkowego i listem otwartym wyjaśnić Metropolicie, że Jego laureat nie tylko sprzeniewierzył się niezawisłości sędziowskiej współpracując z partią naonczas rządzącą, w pisaniu ustawy dotyczącej komfortu jego pasożytniczej suto opłacanej przez nas egzystencji, ale także, a nawet przede wszystkim wystąpił i występuje nadal przeciwko Narodowi.
Bo trzeba tu przypomnieć fragment samego początku Konstytucji, na straży której ponoć stoi PO-sterunkowy, jego PO-dwładni i ich mocodawcy:
„ 1. Władza zwierzchnia w RP należy do Narodu.
2. Naród sprawuje władzę przez swoich przedstawicieli lub bezpośrednio.
( Rozdział I, Art. 4)” .

Może trzeba dobitnie uzmysłowić Jego Systemowej Nyczowskiej Eminencji, że „zaangażowany w pracę na rzecz Kościoła” zdecydowanie bardziej zasłużył się dla partii wrogiej fundamentom wiary katolickiej, Magisterium i nauczaniu Papieża oraz podjął uczestnictwo w spisku mającym na celu pozbawienie Polaków władzy zwierzchniej sprawowanej poprzez swych przedstawicieli wyłonionych w wyborach, a w tej sytuacji należy ponownie wystąpić do Papieża w sprawie PO-sterunkowego, lecz tym razem z wnioskiem odwrotnym. Byłby to także jakiś rodzaj zadośćuczynienia za oszustwo, jakiego Eminencja dopuściła się względem osoby Ojca Świętego.

W przeciwnym razie, należy chyba definitywnie uznać, że, podobnie, jak te wszystkie pseudoelity wykreowane według sowieckiego patentu, utuczone swym pasożytnictwem i zadufane w swej demoralizującej bezkarności, także Jego Systemowa Eminencja uważa Polaków za plebs, który ma obowiązek służyć, lecz w żadnym razie nie ma prawa wyrażać i egzekwować swojej woli.

A teraz będzie co nieco o akcie rozgrzeszenia. Niech tym razem przemówi Święty Proboszcz z Ars (przypominam: Patron proboszczów), bo - z uwagi na, od zawsze niezmienne skłonności ludzkiej natury -  Jego kazania posiadają wymiar ponadczasowy :
„ Jest zatem rzeczą widoczną, że spowiednik powinien odmówić lub na później odłożyć rozgrzeszenie niektórym grzesznikom pod groźbą utraty własnego zbawienia.(…)
A teraz powiem wam, kiedy należy odmówić albo odłożyć rozgrzeszenie. Kościół katolicki ustanowił tu pewne reguły, których musi trzymać się kapłan. Jeżeli je przekroczy, biada jemu samemu, biada również temu, którego prowadzi! Albowiem w tym wypadku ślepy prowadzi ślepego – i dlatego obydwaj wpadną do piekła ( Mt 15,14).(…)

Również należy odmówić rozgrzeszenia tym, którzy nie okazują żadnej skruchy.(…) Nie można także rozgrzeszyć gorszycieli, którzy słowem, radą i przykładem nakłaniają drugich do złego.(…)
Co wynika z rozgrzeszenia niepoprawnych penitentów? Cały łańcuch świętokradztw!(…) Zaprawdę, łatwość otrzymania rozgrzeszenia nie jest dobrodziejstwem, lecz raczej okrucieństwem.(…)
Gdyby wam spowiednicy udzielali rozgrzeszenia, kiedy na nie nie zasługujecie, byliby katami waszych biednych dusz, które tyle kosztowały Jezusa Chrystusa.”
(Święty Jan Maria Vianney, proboszcz z Ars – „ Kazania”- pełne wydanie).

Dlaczego ja tu piszę o rozgrzeszeniu?
W efekcie oszustwa użytego bezczelnie wobec samego Papieża zadyndało na marynarce PO-sterunkowego odznaczenie Stolicy Apostolskiej, a akt ten to przecież takie absolutne publiczne rozgrzeszenie. Może nawet więcej, to uznanie (i wskazanie), że w tym przypadku mamy do czynienia z etyką i zasługami tak wielkimi, że rozgrzeszenie w ogóle niepotrzebne, można przejść od razu do aktu wyświęcenia. Taka pokazowa adoracja to zarazem rozgrzeszająca antycypacja przyszłej aktywności, w której – jak się niebawem okaże - „zasłużony dla Kościoła i Papieża” będzie partycypował w konstrukcji ustawy o zawłaszczeniu Trybunału przez tych, którzy uprzednio zainstalują w Polsce, wbrew stanowisku Episkopatu, gender – konwencję, wprowadzą pigułkę aborcyjną od piętnastego roku życia, bez recepty i zgody(więc wiedzy) rodziców, czy in vitro za pieniądze katolików, także dla spółkujących zboczeńców tej samej płci.
Jego Systemowa Nyczowska Eminencja wykazała się tu zuchwalstwem podobnym, jak przy udzielaniu Najświętszego Sakramentu Komorowskiemu, publicznemu gorszycielowi bez skruchy i moralnych dylematów.Jednak Bóg nie pozwoli z Siebie kpić w nieskończoność.

Odwołajmy się zatem, ponownie do nauczania Świętego Proboszcza z Ars:
„Posłuchajcie bracia, jaki jest skutek nieważnego i łatwego rozgrzeszania. Opowiada św. Karol Boromeusz, że pewien bogaty człowiek z Neapolu źle się prowadził. Na spowiedź poszedł do księdza, który uchodził za bardzo pobłażliwego. Istotnie ów kapłan, wysłuchawszy wyznania, dał od razu rozgrzeszenie, nie robiąc żadnej trudności, choć spowiadający się nie okazywał żadnego żalu. Zdziwił się ów bogaty człowiek, choć nie miał prawie żadnej wiary, że tak łatwo otrzymał rozgrzeszenie, gdy wielu mądrych i światłych spowiedników inaczej z nim postąpiło. Wydobył więc z kieszeni kilka sztuk monet i rzekł szorstko: „ Weź, mój ojcze, te pieniądze i zachowaj aż do owej chwili, kiedy się razem zobaczymy w tym samym miejscu.” Kiedy i w którym to miejscu mamy się zobaczyć?- zapytał zdziwiony kapłan. Mój ojcze, na dnie piekła wkrótce się zejdziemy; ty dlatego, że niegodnemu dałeś rozgrzeszenie, a ja, że je przyjąłem, nie mając żadnej skruchy i chęci poprawy.” (Święty Jan Maria Vianney, proboszcz z Ars – „ Kazania”- pełne wydanie).

Cóż, znowu wypada zgodzić się z księdzem profesorem Dariuszem Oko, gdy mówi On: „Jak w każdej armii są zdrajcy, tak są też zdrajcy w Kościele.” ( RM – „Rozmowy niedokończone” 12.12.2015r.)

Być może jest jeszcze nadzieja, że Jego Systemowa Eminencja coś jednak zrozumie, że dostrzeże w tamtym akcie z papieskim odznaczeniem analogię do pocałunku Judasza posługującego się gestem miłości w celu dokonania zdrady. Może jest jeszcze nadzieja, że Metropolita warszawski zawróci z drogi zdrajcy, obierając drogę Piotra po zaparciu się Pana, lecz – przyznaję -  jest to nadzieja dość nikła, bo – raz jeszcze zacytuję  księdza profesora Dariusza Oko :” deprawacja moralna, zawsze pociąga za sobą deprawację intelektualną i deprawację wiary”.
Czego sztandarowym przykładem jest już PO– sterunkowy Rzepliński.

Jeśli zaś chodzi o tytuł tego tekstu – jak już wspomniałem - zaczerpnięty z katolickiego(!) tygodnika, to ja wcale nie traktuję tej treści niczym żałosnej groteski. Sentencję użytą w odniesieniu do Rzeplińskiego - „prawnik, który przywraca nadzieję” – należy traktować z absolutnie należną powagą. I tym razem, to nie jest żadna – z mojej strony – ironia.

Są przecież tacy, i to nie tylko w Polsce, (a widzimy ich dziś już zupełnie bez cienia kamuflażu), którym PO- sterunkowy Rzepliński rzeczywiście przywraca „nadzieję”.
„Nadzieję” na dalsze pasożytnicze, zdegenerowane, lecz komfortowe użycie na koszt innych, użycie w strukturze kasty uprzywilejowanych (także z przywilejem bezkarnego popełniania przestępstw) oraz na utrzymywanie większości Polaków na poziomie strukturalnego niewolnictwa ( „dajecie się ograbiać, eksploatować i poniżać, albo wyp…ć”), i na dalsze uzależnienie Polski od obcych wpływów.

A jeżeli coś tu jednak nie pasuje, to użycie w odniesieniu do tych ich perfidnych zakusów, pięknego słowa Nadzieja. Bo w ich planach utrzymania stanu zawłaszczenia Trybunału Konstytucyjnego nie ma miejsca na żadną nadzieję, tylko, jak najbardziej cynicznie obskuranckie kalkulacje.

Chcę zaś wierzyć, że większość z nas żywi jednak autentyczną Nadzieję. Jest to Nadzieja na to, że pasożyt, na którym sitwa oparła plan swojego spisku zniknie raz na zawsze z życia publicznego. A wraz z nim, ta cała absolutnie anachroniczna hołota mentalnych homo sovieticus, której Rzepliński stał się i symbolem, i PO-sterunkowym.

I to jest właśnie moja Nadzieja, a zarazem moje świąteczno – noworoczne życzenia dla wszystkich Polaków.

 
 
http://warszawa.gosc.pl/doc/23...
http://naszeblogi.pl/52425-odz...
http://www.radiomaryja.pl/mult...
http://www.radiomaryja.pl/mult...
https://www.fronda.pl/a/niepok...

***Uzupełnienie :
Odnalazłem wspomniany komentarz Andrzeja Grajewskiego ( zastępcy red.nacz. "Gościa") pt." Ból krzyża" z numeru 32 z dn. 15 sierpnia 2010 r., a dotyczący walki o Krzyż na Krakowskim Przedmieściu. Oto cytat pierwszy: "(...) Jestem przekonany, że gdyby prezydent Bronisław Komorowski w swym pierwszym wywiadzie dla "Gazety Wyborczej", zamiast mówić o usuwaniu krzyża, powiedział to, o czym mówił później, że chce upamiętnić wszystkich, którzy zginęli w katastrofie smoleńskiej, a w sposób szczególny parę prezydencką, uniknęlibyśmy wielu złych emocji."

I to jest, oczywiście jedyna wina Rezydenta. Po prostu źle sformułował myśl; taki mały błąd zaledwie, w wyniku którego pojawiły się "złe emocje", lecz przecież, tak naprawdę chciał upamiętnić ofiary, a szczególnie parę prezydencką (sic!). Zwracam uwagę na "złe emocje", które zrodziły się ponoć (wyłącznie) po wypowiedzi Rezydenta, więc już wiadomo po czyjej stronie te " złe emocje",redaktor systemowy z katolickiego (!) pisma, lokuje.
Czy ja tu wyciągam z kontekstu fragment treści o Rezydencie? Nie mam z czego wyciągać, bo więcej o działalności w tej sprawie towarzysza Lewatywy ani słowa. Popełnił chłopina błąd językowy i to wszystko, czym zawinił.

A teraz o Obrońcach Krzyża: " (...) Zwłaszcza, że nikt poważnie z nimi nie rozmawia, a oni sami dawno już przekroczyli wszelkie emocjonalne i racjonalne granice, obrażając m.in. harcerzy i duchownych, którzy w dobrej wierze chcieli przenieść krzyż do kościoła Św. Anny, a później zabrać go na Jasną Górę (...)"
Redaktor systemowy, żeby nie było niedopowiedzeń, stawia kropkę nad "i" w kwestii "złych emocji" oraz ich usytuowania.

I jeszcze o Jarosławie Kaczyńskim (bo to oczywiście on - gdzieżby inaczej - wykorzystał Krzyż do politycznej walki):" (...) Krzyż spod pałacu stał się więc da prezesa PIS zakładnikiem w jego słusznej skądinąd walce o pamięć o tragicznie zmarłym bracie ( proszę nie dać się zwieść wyrażeniu "słusznej skądinąd walce", lecz raczej dostrzec perfidię manipulacji w końcówce treści zdania; wg Grajewskiego Jarosławowi chodziło tylko o pamięć o bracie - przypis mój, A.W.). Nie dostrzega on jednak, że zajmując nieprzejednaną postawę w tej sprawie, uruchamia emocje, nad którymi za chwilę nikt już nie będzie w stanie zapanować ( winny Kaczyński, jakżeby mogło być inaczej, według odrobinę tylko subtelniejszej wersji cyngli z Czerskiej - przypis mój, A.W.).I to nie on będzie w tym sporze największym przegranym, w krótkim czasie osiągnie bowiem efekt mobilizacji części swojego elektoratu ( no, nie mogło się przecież obyć, przy systemowej czujności redakcyjnej, bez zarzutu o cyniczne kalkulacje polityczne Kaczyńskiego), ale Kościół. Właśnie kształtuje się  pokolenie młodych ludzi ( czyżby kształtowało się zupełnie naturalnie, pod wpływem własnych przekonań i przemyśleń, czy może raczej jest indoktrynowane m.in. przy użyciu manipulacji, także - rzekomo - katolickich redaktorków? - przypis mój A.W.) przekonanych, że krzyż nie jest znakiem zbawczej Męki Pańskiej, ale zastępczym symbolem PIS i pamięci o Lechu Kaczyńskim (...)".
Dalej u Grajewskiego pojawiają się treści o wykorzystywaniu całego "sporu" (tak eufemistycznie uroczo ujmuje to Grajewski; pamiętacie niezmanipulowane obrazki z tego "sporu" spod Krzyża?) przez SLD do ataku na Kościół. a ponieważ jest to opisane zaraz po stwierdzeniu "winy" Jarosława Kaczyńskiego, więc jest pewne, że absolutnie zamierzony efekt miał przekonywać, że to także wynik "politykierstwa" Kaczyńskiego.
Ten cały grajewski manipulacyjny paszkwil, tak, jak i jego autor, nie wart jest jednego zdania, ani straconych paru minut, lecz ponieważ pisałem  w tekście o dwuznacznej roli "Gościa Niedzielnego", i padło też nazwisko Grajewskiego, zacytowałem trochę tych jego ówczesnych topornych sofizmatów, niewątpliwie przesiąkniętych propagandą z ulic Czerskiej oraz Wiertniczej.Jako dowód.

 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika andzia

16-12-2015 [18:11] - andzia | Link:

Znakomity tekst.Brawo!!!Nie miałam pojęcia o tym,o czym Pan pisze.A tak chciałoby się wierzyć,że przyzwoitości jest więcej niż plugastwa.

Obrazek użytkownika Andrzej W.

16-12-2015 [22:27] - Andrzej W. | Link:

Trudno doprawdy ocenić, czego jest więcej. Ale to plugastwo jest nachalnie wrzaskliwe i się rozłazi, zaś przyzwoitość nie potrzebuje się afiszować. No i przecież, to przyzwoitość dwukrotnie w tym roku zwyciężyła, choć wydawało się, że to plugastwo posiada ogromną siłę. Zło nigdy nie jest wszechmocne. Wszechmocny jest Ten, Który był i jest po naszej stronie. Musimy tylko zachować wierność.
Dziękuję Pani za dobre słowo. Pozdrawiam.
A.

Obrazek użytkownika Andrzej W.

20-12-2015 [19:37] - Andrzej W. | Link:

Pani Andziu.
Błogosławionych,pełnych rodzinnego ciepła Świąt Bożego Narodzenia oraz szczęśliwego Nowego Roku.
Szczęść Boże.
A.

Obrazek użytkownika andzia

20-12-2015 [20:57] - andzia | Link:

Pięknie dziękuję za życzenia,tym piękniej,iż odbieram je jako szczere i serdeczne (a tyle dzisiaj pustych słów).
Ja także życzę Panu dużo ciepła,miłości i życzliwości w czas Bożego Narodzenia i Nowego Roku.

Obrazek użytkownika Dorota M

16-12-2015 [18:34] - Dorota M | Link:

Mentalność Metropolity warszawskiego jest zbieżna z PO i zawsze tak było. Komorowski był dla niego wzorem prezydenta. Nawracanie k.Nycza nie rokuje żadnej nadziei i nie wiem, czy Papież, po poznaniu prawdy, jak było z panem Rzeplińskim, nadal nie słuchałby jedynie Kardynała. Po to żeby zrozumieć sytuację w Polsce, trzeba być Papieżem Polakiem.

Obrazek użytkownika Andrzej W.

16-12-2015 [22:36] - Andrzej W. | Link:

Chyba nie powinniśmy poprzestawać na bierności, uzasadniając ją tym, że działanie i tak nic nie da. Oczywiście mamy takie samo zdanie odnośnie do dotychczasowej działalności Nyczu, ale chyba nie istnieje jakiś determinizm potępienia. Bóg jest Wszechmogący. Choć po ludzku patrząc, to rzeczywiście w tym przypadku trudno żywić pełnię nadziei.
Pozdrawiam Panią.
A.

Obrazek użytkownika HenrykInny

16-12-2015 [19:05] - HenrykInny | Link:

Prosze Pana dawno nie czytalem tak swietnego tekstu tutaj. Naprawde , jestem pelen podziwu dla trafnosci tego wpisu. Zreszta Pan zawsze pisze interesujaco. Ten wpis jednak jest szczegolnie dobry. Gratuluje i pozdrawiam Henryk.

Obrazek użytkownika Andrzej W.

16-12-2015 [22:38] - Andrzej W. | Link:

Dziękuję Panu za ciepłe słowa pod moim adresem. Pozdrawiam Pana serdecznie.
A.

Obrazek użytkownika kat

16-12-2015 [22:12] - kat | Link:

Andrzeju
Cieszę się że piszesz...... pozdrówka i 3MAJ SIĘ CIEPŁO....tekst w 10

Obrazek użytkownika Andrzej W.

16-12-2015 [22:41] - Andrzej W. | Link:

Drogi Kacie. Wiesz przecież, że to także Twoja zasługa. Albo... wina :-)
Radosnych i spokojnych Świąt Bożego Narodzenia oraz szczęśliwego Nowego Roku dla Ciebie i Rodziny.
A.

Obrazek użytkownika kat

17-12-2015 [22:23] - kat | Link:

Andrzeju
Błogosławionych Świąt.....nasz jest ten czas!!!!Pozdrówka i 3MAJ SIĘ CIEPŁO

Obrazek użytkownika ruisdael

17-12-2015 [08:55] - ruisdael | Link:

Dziękuję za tekst. Skandalem było już wysłanie kleryków do obezwładnienia krzyża na Krakowskim Przedmieściu, obserwowane zza kotar przez hierarchów. Wielki jest wyłom odgradzający hierarchów od proboszczów i wikarych "na dole". Ciekaw jestem kiedy minie wyrwa pokoleniowa i pojawi się charyzmatyczna osobowość porównywalna z Prymasem Tysiąclecia czy JPII.

Obrazek użytkownika Andrzej W.

17-12-2015 [11:03] - Andrzej W. | Link:

Odnośnie do wspomnianej przez Pana wyrwy pokoleniowej, to czytałem niedawno interesujący wywiad z urodzonym w Stanach ojcem Cassianem Folsomem, przełożonym benedyktyńskiego klasztoru w Nursji, który dokonał jego odnowy w duchu tradycyjnej reguły Św. Benedykta. Ojciec Folsom powiedział:
" Dokonuje się prawdziwa zmiana. Niestety, w wielu diecezjach istnieje pokoleniowa dziura wśród duchowieństwa. Fakt istnienia młodych, entuzjastycznych i ortodoksyjnych księży i jednocześnie duchownych uformowanych w „pokoleniu 68' ” jest nieco problematyczny, co było całkiem wyraźne w trakcie konferencji Sacra Liturgia.
[Problematyczny w tym sensie],Ponieważ młodzi byli pełni entuzjazmu, ale czuli, że zostali oszukani, że nie pokazano im bogactwa Tradycji i sami musieli je odkryć, i że pewna część katolickiej populacji usiłowała ją przed nimi ukryć."
Zapewne w Polsce także nie brakuje takich młodych księży, z których doczekamy się prawdziwie charyzmatycznych osobowości. Musimy modlić się i czekać cierpliwie.
Dziękuję i pozdrawiam Pana. Szczęść Boże.
A.

Obrazek użytkownika Docent zza morza

17-12-2015 [11:37] - Docent zza morza | Link:

Temu towarzystwu już nic teraz nie pomoże, bo przeholowali i III RP diabli wezmą.

A co nas czeka w najbliższych tygodniach?

Pozdrawiam i zapraszam - http://prognozydocenta.salon24...

Obrazek użytkownika Andrzej W.

17-12-2015 [12:26] - Andrzej W. | Link:

Daliśmy Prawu i Sprawiedliwości pokaźny arsenał broni (Prezydentura, Parlament), ale zgadzam się z Panią Anną Pietraszek, która w świetnej, krótkiej analizie w RM (4.12 br., która to opinia niestety, nie wiedzieć czemu, nie pojawiła się na stronie internetowej RM)przestrzega przed hurra optymizmem, bo, jak twierdzi walka dopiero się zaczyna, a GTW (jak Pan ich określił) wytworzyła pokaźną armię klienteli, niekoniecznie na najwyższych szczeblach, i niekoniecznie uwikłaną w lewe interesy, lecz w jakimś skromnym zakresie będącą beneficjentami II PRL, a propagandowo zmanipulowaną do tego stopnia, że obawiającą się - w wielu przypadkach zupełnie irracjonalnie-zmiany dotychczasowego status quo, więc będącą - oczywiście wskutek podjudzania przez szczujnię- sabotować lub kontestować próby zmian.
Dziękuję za link i zaproszenie. Pozdrawiam.