PRECZ Z CZERWONYM TRYBUNAŁEM!

 Nie wiem, dlaczego TVP2 zdecydowała się dziś  wyemitować ten film. Pewnie chodziło o postraszenie Polaków czymś, w co funkcjonariusze TVP2 sami nie wierzą, ale pomyśleli sobie, że Polacy to idioci i zaczną się bać… i jak to u funkcjonariuszy bywa – znowu popisali się kretynizmem.

„Czarny czwartek” Antoniego Krauzego. Wstrząsający zapis tego, co nauczono nas nazywać „wydarzeniami grudniowymi 1970 roku”. Zapis zbrodni dokonanej na Polakach. Zapis zbrodni dokonanej bezkarnie - od prowokacji sowieta Kliszki i wielkiej, latami ukrywanej, wciąż niezmierzonej rzeki krwi począwszy, aż po wyrzucanie z mieszkań rodzin Ofiar Grudnia - pod pozorem zapewniania im bezpieczeństwa.
NIKT za to nie poniósł kary. NIKT, przez 26 lat naszej "wolności". Nieliczne symboliczne wyroki - serwowane przez trybunały po dziś dzień wierne zbirom takim jak Kliszko, jak Kiszczak, jak Jaruzelski, jak Świtała, jak Cyrankiewicz, jak Moczar, jak  Pietrzak - trudno nazwać karą za dokonanie takiej masakry.

Brak kary za Grudzień 70. Brak kary za morderstwa popełnione przez komunistycznych zbirów w stanie wojennym. Czy to jest naszą winą? Czy naszą winą jest, że od początku naszej „niepodległości” jesteśmy pacyfikowani przez sądy, które NIE CHCIAŁY ukarać komunistycznych oprawców? Które NIE CHCIAŁY znaleźć żadnych dowodów komunistycznych zbrodni popełnionych na narodzie polskim? W jakimś stopniu – tak. Nigdy dotąd nie okazaliśmy się na tyle mądrzy, żeby powierzyć pełnię władzy ludziom uczciwym i gotowym walczyć o nas, stając przeciw całej machinie zła, rozjeżdżającej nas od dziesięcioleci. Dziś po raz pierwszy wykrzyczeliśmy „Precz z czerwonym Trybunałem!”, stając przed ostatnim bastionem tej machiny. Machiny tak rozległej, że wszystko jej jeszcze podlega. Nawet Wikipedia.
 No bo jaki obraz polskiego sądownictwa  objawiłby się maluczkim, gdyby w Wikipedii napisano, JAK TO BYŁO NAPRAWDĘ? Znacznie wygodniejszy jest bełkot żywcem zerżnięty z komunistycznych gadzinówek:
   
 
    "Czarny Czwartek 17 grudnia

W celu opanowania chaosu w mieście, władze zdecydowały się wykorzystać wojsko. W wyniku starć wiele osób po obu stronach zostało poszkodowanych. Po porannych wydarzeniach na przystanku Szybkiej Kolei Miejskiej Gdynia Stocznia, w centrum Gdyni uformowano pochód z biało-czerwonymi flagami, który ruszył ulicami 10 Lutego i Marchlewskiego w kierunku przystanku Gdynia-Stocznia, gdzie starł się z wojskiem. Pochód zebrał się ponownie na ul. Czerwonych Kosynierów i ruszył do centrum Gdyni. Na czele pochodu niesiono na drzwiach ciało zabitego młodego mężczyzny (Zbyszka Godlewskiego), za nim niesiono pomazane krwią narodowe flagi. Pochód ten doszedł do urzędu miejskiego przy ulicy Świętojańskiej, gdzie doszło do kolejnych starć. W tym pochodzie wzięli udział przedstawiciele wszystkich zawodów i grup społecznych. Na ulicach Słupska i Elbląga trwały demonstracje. Do rzeszy strajkujących włączyli się pracownicy Stoczni Szczecińskiej im. Adolfa Warskiego, którzy razem z wieloma tysiącami ludzi demonstrowali w mieście, a wobec których wojsko i milicja użyły siły, kiedy protestujący podpalili gmach Komitetu Wojewódzkiego PZPR. Śmierć poniosło 16 osób, w tym wiele młodzieży oraz osoby przypadkowo znajdujące się przy terenie protestu, a potem już walk. Jednocześnie służby publiczne zaczęły stopniowo tłumić strajki i demonstracje na Wybrzeżu”

A dwa akapity dalej:

„Nastąpiła interwencja 550 czołgów i 700 transporterów opancerzonych 8 Dywizji Zmechanizowanej. Do walki z demonstrantami ruszyło 5 tysięcy milicjantów i 27 tysięcy żołnierzy, Wybrzeże zostało spacyfikowane”

 W sumie doliczyli się 41 ofiar. Przy tej liczbie odnośnik nr 4: "Lista ofiar i dane na temat miejsca i dnia śmierci"

Nie przeczytamy w Wikipedii, w jaki sposób ukryto rzeczywistą liczbę zamordowanych. Ani tego, że "władza" wykradała ich z ulic, ze szpitali, i wywoziła do dołów wykopanych byle gdzie. Rodziny zastraszano i wypędzano. Był człowiek – nie ma człowieka. W ewidencji nie figuruje. W aktach czerwonych trybunałów też nie.