Do źródeł Nilu /1 /

Z cyklu " Kolbuszowskie legendy "

 Akt 1 scena 1
 
 
/ Wczesna prrrl - pokój przesłuchań  kolbuszowskiej milicji obywatelskiej; oficer przesłuchujący, przesłuchiwany obywatel Livingston, siedzi przed biurkiem w korkowym hełmie tropikalnym,  protokolant Smarzyński pisze na maszynie .../ *

 
OFICER
/ wyraźnie zmęczony, rozpinając jakby przyciasny kołnierzyk munduru /
Livingston, zacznijcie no wszystko od początku.
 
LIVINGSTON
Więc
 szliśmy, szliśmy, szliśmy, szliśmy, szliśmy…
 
OFICER
Smarzyński!
 
PROTOKOLANT
Taa jest obywatelu kapitanie !
 
OFICER
Przestańcie !
 
PROTOKOLANT
Taa jest obywatelu kapitanie !
/ przestaje pisać na maszynie /
 
LIVINGSTON
Też zrobiliśmy przerwę.
 
OFICER
A potem ?
 
LIVINGSTON
 A potem szliśmy, szliśmy, szliśmy, szliśmy, szliśmy…
 
PROTOKOLANT
Obywatelu kapitanie, pisać ?
 
OFICER
/ pocierając czoło /
To się nigdy nie skończy ?
 
LIVINGSTON
Dżungla jest duża.
 
OFICER
 Jeśli już - to puszcza.
 
LIVINGSTON
Dżungla
 
OFICER
Puszcza
 
PROTOKOLANT
Dżungla
 
OFICER
Nu…znajesz…
Dżungla, puszcza… Wsio ryba!
 
PROTOKOLANT
Ta jest !
 
OFICER
Co wy tam Smarzyński ?
 
PROTOKOLANT
Melduję, że dajmy na to - niby mamy białą kartkę i czarną kartkę… a - taki sam papier. O!
 
OFICER
/ po chwili z niechęcią /
No właśnie mówię.
 
PROTOKOLANT
/ radośnie /
Zauważyłem.
 
OFICER
Nno…
Ale…skąd Nil na ten przykład ?
 
PROTOKOLANT
Melduję, że nie wiem.
 
OFICER
I nie was o to pytam.
 
LIVINGSTON
/ wzruszając ramionami /
Taka nazwa. Nazwa jak nazwa. Ludzie lubią ponazywać co się im tylko uda.
 
OFICER
/ w zamyśleniu /
Przyznacie, dziwnie obca tutaj.
 
LIVINGSTON
Dziwna dopóki się jej nie oswoi.
 
OFICER
No ale skąd ona tutaj ?
 
LIVINGSTON
A tego to ja nie wiem.
 
OFICER
Nie wiecie, a idziecie do jej źródeł. Nie dziwi was to ?
 
LIVINGSTON
Wypraszam sobie. Ja idę do źródeł rzeki, a nie nazwy. Jestem podróżnikiem, nie etymologiem.
 
OFICER
/ złośliwie /
No teraz to w ogóle macie przerwę w naukach i w wędrówkach. Bezterminową.
 
LIVINGSTON
Będą mnie szukać…
 
OFICER
Nie straszcie nie straszcie. Z poszukiwaczami też sobie poradzimy.
/ widząc podniesione  palce protokolanta /
Czego tam Smarzyński ?
 
PROTOKOLANT
W sprawie udzielenia pozwolenia na wyrażenie uwagi.
 
OFICER
No co jest ?
 
PROTOKOLANT
Jest tak, że ten tam, jak mu tam / szuka w notatkach / aa…, mam! Lubomirski... zdaje się, albo i inny Sanguszko; czy jakoś tam,  tak sobie umyślił nazwać ten tutejszy ciek wodny.
 
OFICER
/ mruczy do siebie /
Ściek raczej
 
PROTOKOLANT
Na wycieczce był, zdaje się w Afryce i przywiózł z tego małpy, krokodyle i nazwy. Zwierzaki zaraz pozdychały w pierwszą zimę, a nazwa widać mocniejsza jest do dzisiaj.
A to w ogóle był niezły aparat, obywatelu kapitanie - na ten przykład, po rynku w lipcu saniami jeździł, i…
 
OFICER
/refleksyjnie /
Coś wy mi za dużo wiecie Smarzyński…
 
PROTOKOLANT
Melduję, że to stąd, obywatelu kapitanie, gdyż uczęszczam popołudniowo do wieczorówki. Obywatel kapitan jakby chciał, to też by mógł…
 
OFICER
Piszcie !
 
PROTOKOLANT
Taaajest !
 
OFICER
/ dyktuje /
Podejrzany nie wie skąd pochodzi podejrzana nazwa…
/ z rozmarzeniem do siebie, ale dość głośno /
Nil…bezchmurne niebo, palmy, daktyle…Egipt…Etiopia…może Aleksandria…
A tu co? A tu…
/ patrzy przez okno z odrazą i z rezygnacją macha ręką /
 
PROTOKOLANT
/ pisząc z mozołem nagle pyta /
Ale-ksan-dra... Znaczy się - Ola ?
 
OFICER
No co wy mi…Co wy tam wysmarzacie Smarzyński ?
 
PROTOKOLANT
/ reflektując się /
W zasadzie nic obywatelu kapitanie. Tylko piszę.
 
OFICER
 To piszcie, piszcie…
 
Więc Livingston… przypomnieliście sobie wszystko i wiecie już co tu robicie, co ?
 
LIVINGSTON
 Jestem przesłuchiwany, bo idę do źródeł.
 
OFICER
Taaa…A do jakich źródeł, że zapytam nieśmiało?
 
LIVINGSTON
Do źródeł rzeki.
 
OFICER
Otóż to - rzeki…A gdzie wy tu macie rzekę ? Czyżbyśmy rozmawiali o tym rowie bezsensownie odwadniającym pola ?
 
LIVINGSTON
Dla mnie to rzeka.
 
OFICER
Jasne… A tutejsze zdupie  to Afryka…Kogo wy okłamujecie Livingston? Siebie okłamujecie./ prycha/
Żartów się wam zachciewa Liwingston…
No to pożartowaliśmy sobie, pożartowali, a teraz serio : To co wy tutaj Livingston robicie ?
 
LIVINGSTON
Już sam się zaczynam w tym gubić.
 
OFICER
No boście wszystko zagmatwali. Zamiast powiedzieć jasno co i jak, od tygodnia opowiadacie dyrdymały o źródłach Nilu. I po co ? Mówiąc miedzy nami, nie wiadomo nawet czy ten rów za oknem ma w ogóle jakieś źródła. Jakoś dotąd nie słyszałem żeby je ktoś widział.
 
LIVINGSTON
Dlatego ja tu jestem.
 
OFICER
Wy znowu swoje. Oj szutnik z was, szutnik…/ groźnie /  Ale my mamy czas. Ot…Pażywiom – uwidim…
/ do Protokolanta /
To tyle będzie na dzisiaj.
Zabierzcie Smarzyński podejrzanego.
 
LIVINGSTON
Żądam adwokata i przedstawiciela ambasady angielskiej…
 
OFICER
Uzbrójcie się w cierpliwość. I te pociechę otrzymacie obywatelu.
Stanley też już niecierpliwi się na spotkanie z wami.
 
LIVINGSTON
Stanley…Nie znam.
 
OFICER
To i poznacie. Wszystko w swoim czasie, jak mawiał piewca Wielkiej Rewolucji
/ zakłada czapkę /
Idziemy.
 
/ wychodzą /
 
Cdn.
--------------------------------------------------
 * Dla tak zwanej "jasności w temacie" P.T.Niewiedzących : Przez Kolbuszowę przepływa rzeka Nil.