Sprawa Smoleńska

Jak było do przewidzenia raport Rosjan potwierdził to, co było zdecydowane od samego początku, a może nawet jeszcze przed katastrofą: strona rosyjska jest całkowicie niewinna, a cała odpowiedzialność spada stronę polską z załogą samolotu na czele. Można tylko wyrazić zdziwienie, po co był potrzebny dziewięciomiesięczny trud skoro wszystko było już wiadomo od dawna. Jeżeli ktokolwiek ze strony polskiej spodziewał się innego stanowiska Rosjan to tylko można pokiwać głową z ubolewaniem nad taką naiwnością.

Sytuacja przypomina jako żywo ciągnącą się sprawę katyńską, w której wprawdzie po upływie pół wieku ujawniono część prawdy, ale przecież ciągle nie do końca. W sprawie smoleńskiej jesteśmy ciągle jeszcze na etapie stalinowskiego ZSRS, może po upływie jakiegoś czasu i zmian w ekipie rządzącej Rosją ujawni się jakaś część, lub daj Boże, całość prawdy.

Niezależnie od treści merytorycznej całej dokumentacji tragedii smoleńskiej możemy stwierdzić z całą pewnością, że mentalność ludzi rządzących Rosją nie odbiega wiele od mentalności przywódców sowieckich a wszelkie organy władzy mają tylko jeden cel działania, którym jest posłuszne wykonywanie woli władców.

Powstaje pytanie jak Polska ma się ustosunkować do tego stanu nie tylko samej sprawy, ale też i do nastawienia i mentalności wielkorządców współczesnej Rosji.

Nie spodziewam się ze strony polskiego rządu reakcji adekwatnej do stanowiska rosyjskiego, którą byłoby całkowite odrzucenie raportu MAK i wszczęcie polskiego śledztwa z żądaniem wydania Polsce wszystkich dowodów w sprawie znajdujących się w rękach rosyjskich. W tych okolicznościach sprawa nabrałaby charakteru międzynarodowego i znacznie trudniej byłoby ukrywać ją tak jak to zrobiono w czasie wojny ze sprawą katyńską wykorzystując możliwości wojennej cenzury.

Tylko że niezależnie od reakcji świata Polacy mogą nie ścierpieć ewentualnie ugodowej postawy obecnego rządu w przypadku próby przyjęcia za dobrą monetę stanowiska rosyjskiego, nawet z usiłowaniem dokonania jakichś mało znaczących uzupełnień czy poprawek.

Dzisiaj ubolewa się nad zastosowanym rozwiązaniem przyjęcia przez polski rząd koncepcji procedowania według konwencji chicagowskiej, chociaż ani samolot ani lot nie miały charakteru cywilnego, istnieje zawsze droga postępowania sądowego w przypadku uzasadnionego podejrzenia o ukrywanie dowodów w sprawie.

Rozwiązanie zastosowane przez Rosjan nosi cechy oczywistej prowokacji stawiającej Polskę przed wyborem jawnego konfliktu z Rosją lub też podporządkowania się jej bez reszty. Podobnie jak było w sprawie katyńskiej, w której Stalin miał możliwość zaszantażowania aliantów. Czy współczesny świat okaże się równie podatny na rosyjskie wpływy? Tego nie wiemy, ale wiemy jedno: obecny rząd w Polsce sam na siebie sporządził pułapkę oddając sprawę w ręce rosyjskie. Chyba że nie miał wyboru? Ale to prędzej czy później ujawni się.

Dla niektórych sytuacja dzisiejsza stanowi pewne zaskoczenie, ale przecież od pierwszej chwili po katastrofie była ona jasna, dałem temu wyraz pisząc w tym czasie na gorąco:

„Co dalej po katastrofie smoleńskiej?

Jeszcze nie minęła żałoba narodowa, jeszcze nie pochowano ofiary katastrofy smoleńskiej a już ze wszystkich stron namawia się Polskę do „uregulowania” stosunków z Rosją. Pan Baroso pozwolił sobie nawet na poganianie Polski gdyż śpieszy mu się do załatwienia biznesu gazowego z Rosją. I tak to nie po raz pierwszy w naszej historii za zaistniałą sytuację winę ponosi ofiara a nie sprawca. Przypomina to zachowanie Churchilla po ujawnieniu zbrodni katyńskiej, wówczas jednak rząd polski starał się o zachowanie odpowiedniej postawy godności narodowej. W obecnej sytuacji nie widać ze strony obecnie nami rządzących żadnych działań zmierzających do definitywnego wyjaśnienia wszystkich okoliczności, a szczególnie stale mnożonych niejasności związanych z tragedią smoleńską.

Należą do nich:
- czas katastrofy, podawane są różne informacje różniące się dość znacznie,
-manewry samolotu przy podchodzeniu do lotniska,
-kontakt z obsługą naziemną lotniska,
-treść zapisów „czarnych skrzynek”,
-domniemane rozmowy załogi z pasażerami,
-obecność drugiego samolotu w pobliżu podchodzącego doładowania samolotu prezydenckiego,
-przebieg samej katastrofy i bezpośrednie jej przyczyny.

Budzi szereg zastrzeżeń zachowanie strony rosyjskiej, która zdając sobie sprawę z uzasadnionej historycznie nieufnej postawy społeczeństwa polskiego do wszelkich poczynań Rosjan powinna uczynić wszystko co możliwe ażeby prowadzić jawne śledztwo przy umożliwieniu uczestnictwa stronie polskiej w każdym jego elemencie.

Przejęcie szczątków samolotu, ciał ofiar i ich identyfikacja, a także wszelkich elementów informacji z „czarnymi skrzynkami” łącznie może powodować powstanie najrozmaitszych podejrzeń o chęć ukrycia przynajmniej części prawdy o okolicznościach katastrofy.

Postawa władz rosyjskich już na samym wstępie wywołała nie tylko nieufność, ale uzasadnione oburzenie z powodu oświadczenia gubernatora smoleńskiego natychmiast po katastrofie bez jakiegokolwiek rozpoznania, że wypadek został spowodowany błędem pilota. Przypomniało to najwyraźniej mentalność sowiecką, która objawiła się po, nomen omen, ujawnieniu zbrodni katyńskiej, kiedy wszyscy dygnitarze sowieccy zapytani o nią bez zastanowienia i jakiejkolwiek wiedzy odpowiadali w czambuł jednakowo. Objawiła się mentalność przestępcy idącego w ciemno „w zaparte”.

Ukazane w amatorskim filmie sceny po katastrofie, kiedy na gwałt naprawiano światła nabieżnikowe itp., świadczą o przynajmniej braku dobrej woli w ujawnianiu wszystkich okoliczności katastrofy, a podawane natrętnie informacje o rzekomym namawianiu polskiej załogi przez obsługę lotniska do rezygnacji z lądowania w Smoleńsku dowodzą tylko albo o zbrodniczej niekompetencji tej obsługi, albo o zamierzeniach wprowadzenia w błąd odbiorców takiej informacji. Nawet niezbyt zorientowani w sprawach regulacji wszelkiej komunikacji, w tym też lotniczej, muszą sobie zdawać sprawę z tego, że sprawa lądowania w trudnych warunkach wymaga zdecydowanego stanowiska ze strony obsługi naziemnej, która bierze na siebie odpowiedzialność za skutki swoich decyzji. Decyzja może być tylko zezwalająca na lądowanie lub niezezwalająca, innego wyboru nie ma.

Lotnisko w Smoleńsku nie cieszy się dobrą sławą, jest to po prostu lądowisko dla samolotów wojskowych wyposażone według niskich standardów sowieckich i dlatego przy lądowaniu samolotów, na których bezpieczeństwie władzom rosyjskim zależy doposaża się je doraźnie w odpowiednią aparaturę naprowadzającą. Tak było przy lądowaniu samolotu Putina i Tuska w dniu 7 kwietnia, aparatura ta została jednak natychmiast zdemontowana, mimo że było wiadomo, że 10 kwietnia będzie lądował samolot polskiego prezydenta, minimum przyzwoitości nakazywało pozostawienie jej do tego czasu.

Mamy zatem do czynienia ze zbyt dużą ilością wątpliwości wynikających z zachowania się strony rosyjskiej, szczególnie haniebne są wszelkie próby sine ira et studio obarczanie winą za katastrofę tych, którzy już nie mogą się bronić w czym, niestety, wtórują Rosjanom niektórzy przedstawiciele strony polskiej.

Ponadto odnosi się wrażenie, że władze polskie nie zdobyły się na stanowcze stanowisko w sprawie śledztwa polegając całkowicie na domniemaniu dobrej woli Rosjan, możliwe jest zatem oczekiwanie na pełne wyjaśnienie sprawy podobnie jak w sprawie Katynia.

Gesty współczucia ze strony władz rosyjskich powinny być przyjmowane naturalnie, a nie jako coś nadzwyczajnego i nic nie upoważnia do tego ażeby nadawać im specjalnego znaczenia zmieniającego stosunki między Polską i Rosją.

Stosunki te niezależnie od wkładu dobrej woli z obu stron obciążone są spadkiem po Sowietach, których Rosja jest nie tylko prawnym spadkobiercą, ale również stara się kontynuować w wielu dziedzinach sowiecką linię polityczną. Typowym objawem tego są stosunki Rosji sąsiednimi krajami wchodzącymi poprzednio w skład ZSRS, stosunki te nacechowane są syndromem dominacji i nie przypominają w niczym normalnych stosunków między niezależnymi państwami według standardów cywilizowanego świata. Wprawdzie przy ustalaniu granic pomiędzy tymi krajami a Rosją przyjęto bezkrytycznie decyzje Stalina, /w przypadku Krymu Chruszczowa/, ale w związku z tym pozostawiono poza granicami Rosji wielomilionową masę Rosjan, o których władze rosyjskie mają pełne prawo troszczyć się, ale już domaganie się prawa traktowania w niektórych z tych krajów języka rosyjskiego, jako równorzędnego języka urzędowego przypomina jako żywo sowieckie zwyczaje, kiedy we wszystkich sowieckich republikach język rosyjski miał takie prawo, a nawet nadrzędne. Jak dotychczas Rosja poczyniła zbyt mało ażeby wyeliminować uczucia nieufności u swoich sąsiadów.

W stosunku do Polski rosyjskie zaległości są ciągle zbyt wielkie ażeby domagać się od Polski pozbycia się wszelkich uprzedzeń i pójście na ugodę na warunkach rosyjskich, a może nie tylko rosyjskich, ale raczej rosyjsko niemieckich. Odnosi się wrażenie, że obecny rząd polski jest już o krok od przyjęcia tych warunków, a sytuację ułatwia brak zasadniczego oponenta w osobie poległego pod Smoleńskiem prezydenta RP.

Rosja, jeżeli ma rzeczywiście dobrą wolę w uregulowaniu stosunków z Polską, to powinna dokonać uczciwego rozliczenia z przeszłością, a w stosunku do teraźniejszości wykazać chęć w nawiązaniu normalnych stosunków handlowych, usunąć wszelkie przeszkody w nawiązaniu rzetelnej współpracy w dziedzinie energetyki itp. Jako wstępny krok do tych wszystkich działań powinno się wspólnymi siłami wyjaśnić do końca wszelkie okoliczności dotyczące tragedii smoleńskiej.”

Dzisiaj już wiemy, czego chce naprawdę Rosja Putina.