Trybunał zameldował wykonanie zadania

Jak się okazało: bez niespodzianek. Trybunał Konstytucyjny orzekł to co jako kompromis polityczny proponował w mediach prezes TK prof. A. Rzepliński:
Trzech sędziów z PO, dwóch z PiS.

Kwestią ciekawą jest to, czy Trybunał wydając ten wyrok kierował się głównie przesłankami prawnymi czy politycznymi.
Moim zdaniem zdecydowanie politycznymi. Świadczy o tym zestawienie dzisiejszego omówienia wyroku przez sędziów TK z przepisami ustaw i konstytucji. Poniżej zestawienie przepisów konstytucji i ustawy o TK.

Logicznie wynikają z niego następujące wnioski
1. Albo ustawa jest niekonstytucyjna, ponieważ sędziego wybiera sejm, a w ustawie sędzią zostaje się po ślubowaniu przed prezydentem 
2. Albo ustawa w pełni respektuje konstytucję, szanując art. 194 (sejm wybiera) i 144 (prezydent powołuje)

Wg zaś wyroku TK: 
1. po wyborze przez sejm kandydat jest już pełnoprawnym sędzią. 
2. aby objąć urząd musi złożyć ślubowanie
3. prezydent musi przyjąć ślubowanie sędziego, tak szybko jak to jest możliwe. Jeśli nie łamie konstytucje.

Jest to sentencja wyraźnie sprzeczna z tym co napisano w ustawie. 
1. z ustępem 1, który mówi nie o sędzim lecz o "osobie wybranej na stanowisko sędziego" (czyli jeszcze nie sędzią)
2. z ust. 2 : Odmowa złożenia ślubowania jest równoznaczna ze zrzeczeniem się stanowiska sędziego
Jest równoznaczna, czyli niesie ze sobą takie same skutki, jednak nie jest instytucją zrzeczenia się. Gdyby tak było w ustawie byłby zapis, że sędzia zrzeka się stanowiska.

Logika ustawy jest jednoznaczna: Osoba wybrana nie jest jeszcze sędzią bo nie złożyła ślubowania. Nie może więc zrzec się stanowiska, którego nie posiada, czyni więc postępowanie równoznaczne z instytucją zrzeczenia się.

Nie można jednak było uznać tego co zapisano w ustawie za prawo, bo to czyniłoby prawomocnym działania prezydenta i nowego sejmu. Ani nie można było uznać, że ten punkt ustawy jest niezgodny z konstytucją, bo to negowałoby wybór trzech sędziów z PO. 

By sprostać zapotrzebowaniom politycznych patronów sędziowie nadali więc nowe znaczenia słowom:

Oto "osoba wybrana na sędziego" jest sędzią, z pełnymi prawami ale nie orzekającym. (co na to prokurator Barski i inni wybrani na posłów, nie będących nigdy posłami bo nie złożyli ślubowania? Co w ogóle z kontrasygnatą?);
uprawnienie prezydenta w brzmieniu: powoływanie sędziów, sankcjonowane w ustawie o TK poprzez odbieranie ślubowania wg sędziów TK nie oznacza powoływania sędziów, lecz powoływanie sędziów sądów powszechnych.
I nie jest to suwerenne uprawnienie prezydenta, choć jest wymienione w katalogu takich uprawnień, lecz w przypadku sędziów TK jest to zapis o obowiązku, czyli przymus, choć nigdzie w konstytucji prezydent nie jest do tego zobowiązany.

Sędziowie Trybunału Konstytucyjnego sprostali swojemu żołnierskiemu obowiązkowi wobec politycznych patronów: orzekli tak, jakie były wobec nich oczekiwania. Stosownie do zasług zostaną też zapewne nagrodzeni.

A co dalej? Trudno nie zgodzić się ze stanowiskiem ugrupowania Kukiz. Jeśli w Polsce ma być porządek musi być zmieniona konstytucja. Na konstytucję, w której jest jasność i porządek. Konstytucja obecna jest konstytucją sankcjonującą wieczny konflikt. Nie daje bowiem jasnych rozstrzygnięć. Napisana jest językiem tak niejednoznacznym, że rozstrzygać muszą sądy, które słowa traktują tak jak im się podoba. Stąd pokusa polityków wpływania na rozstrzygnięcia sędziów, którzy chronieni przez immunitet i odpowiadający jedynie przed własnym środowiskiem są de facto bezkarni. Dodajmy, że interpretacja sądu interpretowana jest też przez urzędy, tak jak uważają za stosowne. I tak powstają potworki jak ten po orzeczeniu TK: sędzia jest sędzią ale nie może sądzić, ponieważ nie spełnił wymogu, o którym nie wspomina konstytucja (ślubowanie), i jest to legalne, zgodne z prawem.

Myliłby się też ten, który uważa, że dzisiejszy wyrok TK coś rozstrzygnął. Bo to co w nim najważniejsze to wskazanie, że bez wyboru przez sejm i bez ślubowania przed prezydentem nikt nie może orzekać w Trybunale Konstytucyjnym.
Nie jest to więc rozstrzygnięcie sporu lecz zaproszenie do jego zaognienia. W konflikcie tym, zgodnie z duchem konstytucji wygra ten kto ma większą siłę polityczną, większe wsparcie w instytucjach, a nie demokratyczną legitymację. W razie czego panowie sędziowie zapewnili sobie i swoim kolegom-poprzednikom dożywotni immunitet o czym też dzisiaj orzekli. Pierwsze sukcesy już są. Sztuczny konflikt, co prawda wąskim strumyczkiem, ale jednak, zaczyna sączyć się na ulice.

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Adam66

03-12-2015 [17:53] - Adam66 | Link:

I o to w tym wszystkim chodziło, o utrzymanie permanentnego konfliktu paraliżującego prace sejmu, rządu i prezydenta. Czyli wspomaganie wojny polsko-polskiej przez wszelkich wewnętrznych i zewnętrznych wrogów a także tzw. "sojuszników". Wystarczy poczytać paszkwile z niemieckiej czy amerykańskiej prasy gdzie powtarzane są brednie wymyślone na Czerskiej...

Obrazek użytkownika polon

04-12-2015 [01:14] - polon | Link:

Sądząc po konstrukcji wczorajszego orzeczenia, można mieć nadzieję, że TK ma jakieś resztki skrupułów wobec środowiska, z którego się wywodzi - sytuacja dojrzała do tego, że stało się już nie możliwe obstawanie przy swej nieomylnej ostateczności orzeczeń i oblekanie swej moralności sędziowskiej w komfortową nietykalność wyższości sprawowanego urzędu. Scena się zmieniła. Suweren narodu zdarł kotarę z najwyższej nieodwołalnej instancji sprawiedliwości i ujrzeliśmy twarze wypalonego sumienia powiernika naszych najwyższych wartości. Taka jest prawda o dzisiejszym stanie TK, bez wnikania w zbyteczne szczegóły. Wydawać by się mogło, że w obecnej sytuacji odczuwając moralną ocenę kolegów konstytucjonalistów z poza trybunału, trochę się hamują sędziowie TK w swej pewności dotychczasowych orzeczeń. A może mi się tylko wydaje, bo to widok z jednej strony.

Obrazek użytkownika polon

04-12-2015 [01:16] - polon | Link:

Patrząc jednak inaczej nie można nie zauważyć, że sędziowie wiodący prym w składzie TK nadal stosują wcześniej przyjęte praktyki: wyskakują ze swymi decyzjami przed inne postanowienia organów władzy państwowej - nic sobie nie robiąc z próśb i wniosków Prezydenta i Sejmu. I to jest znamienne dla tego postępowania i w czerwcu, i teraz. Ciągły pośpiech uzasadniany pokrętnym tłumaczeniem, obliczony na unikanie przegranych sytuacji politycznej walki, w której bez wątpienia TK pozostaje udziałowcem.To, czego dopuścił się wczoraj TK w swym niepełnym składzie utwierdza w przekonaniu, że czerwcowy wyskok " przed orkiestrę" nie był pewną niezręcznością Platformy ani jakimś tam uchybieniem, tylko przemyślanym działaniem poza prawem - ku wsparciu określonych interesów. Przesiadając się na kolejny punkt patrzenia, trzeba się trochę obejrzeć wstecz i jednocześnie przyjrzeć panującym nastrojom wywołanym wokół całej sprawy z TK. To, co było i jest obecnie jedną z najskuteczniejszych taktyk walki polskiej sceny politycznej, stosowaną przez władze komunistyczne po 1980 roku, aż po dziś dzień - jest wywoływanie zamętu i chaosu w początkowo prostej i jasnej sprawie, przy wsparciu usłużnych mediów. Takie działanie w swym pozornym aczkolwiek dosłownym przekazie nie jest skierowane do adwersarzy politycznych, a jedynie do chłonnej wrażliwości społecznej. Nie chodzi tutaj o udowadnianie swoich racji i słuszności argumentów, pośród niezliczonych paragrafów i artykułów - przeciętny odbiorca przed telewizorem po kilku dniach takiej wrzawy i tak nie wie, o co w tym wszystkim chodzi; a chodzi tutaj jedynie o zmęczenie bałaganem i wywołanie uczucia apatii i zniechęcenia do całości zaistniałej sytuacji, których jako przyczynę, wskazuje się na dalszym etapie tych, co w przedmiotowej sprawie wyłapali w porę "uchybienia" i ukazali opinii społecznej, jako niewątpliwe łamanie prawa. Warto o tym pamiętać, bo to może dopiero początek drogi.