Małomiejska ballada / 5 /

S C E N A  8
 
Do studni podchodzi Gość z teczką
 
 
GOŚĆ Z TECZKĄ do poety
 
Nie wygadujcie tutaj bzdur towarzyszu! Nie agitujcie bezzasadnie za indywidualizmem. Tworzymy obecnie  spójną radosną społeczność i nie ma w jej ramach miejsca na samotniczą beznadzieję.  
(groźnie)  Lepiej to szybko zrozumcie, bo spowolnienie procesu zrozumienia może się dla was źle skończyć.
No. A wy obywatelki nie wiecujcie. Rozejdźcie się . Nic tu po was.
 
KOBIETA 1
A ten co znowu ?
 
KOBIETA 2
Przecież my stąd wodę nosimy…
 
KOBIETA 3
Co może być ważniejszego od wody ?
 
GOŚĆ Z TECZKĄ
Nie mędrkujcie obywatelki albowiem ustalono, że  - ta woda jest niezdatna do picia.
 
KOBIETY
Co?
Kto?
Wariat?
Wariat !
Że co ?
Że jak ?
 
GOŚĆ Z TECZKĄ wyjmuje z teczki jakąś kartkę i przylepia ją na studni
A tak !
Ot, tu macie odpowiednią bumagę.
(władczo)
Tak więc – od tej pory picie z rzeczonej studni jest niedozwolone i podpada pod paragraf. Jasne ?
 
KOBIETY
O matko..!
Panie, a stuknijże się pan…
Jak żyć bez wody ?
Coś pan z choinki się urwał ?!
 
GOŚĆ Z TECZKĄ  wskazując na naklejoną kartkę
Napisane jest, że nie można, to nie można. Wot tak : nie lzia, nie nada i toczka ! Tak jest.  (łagodniej)  Ale to dla waszego dobra obywatelki, bo woda nieprzebadana. Kto wie, trująca może…
Jak sanepid przebada, to zdejmiemy blokadę. Rozumiecie kobiety?
 
POETA czyta kartkę
„Niniejszym zabrania się korzystania …”
(kiwa głową)
 Ot - współczesna poezja...
 
GOŚĆ Z TECZKĄ  do poety z obrzydzeniem i groźnie
Wy jesteście wyjątkowo wywrotowy element i jako taki zbędny. Przemyślcie to sobie.
(do kobiet)
No rozchodzić się, rozchodzić!...
 
Kobiety odchodząc między sobą:
 
KOBIETA 2
Co to jest niby ten san- coś tam?
 
KOBIETA 3
Sane-pid jakiś.
 
KOBIETA 1
Mnie sie to brzydko kojarzy.
 
KOBIETA 3
Tobie to sie zawsze brzydko kojarzy.
 
KOBIETA 2
Musi to są tacy lekarze od wody.
 
KOBIETA 3
Co to szukają czego nie zgubili.
 
KOBIETA 1
Urzędnicza ich mać – poszukiwacze dziury w całym -
(z przekąsem)  Badacze.
 
KOBIETA 2
Panie, myśmy już te wode przebadały.
 
KOBIETA 1
Ja ją od czterdziestu lat codziennie badam i wiem, że jest zdrowa.
 
GOŚĆ Z TECZKĄ   chrząka
Możeście i przebadały, ale - nie naukowo. A jak nie naukowo, to i nieformalnie. Teraz przebada się naukowo w te i nazad i będzie oficjalne postanowienie – tak, albo - tak. Urzędowe w dodatku.
(uspokajająco)
No. Przebadają i już.
 
KOBIETY
Ale kiedy…?
Panie, no – kiedy ?
Słyszy pan?
Kiedy ? !
 
GOŚĆ Z TECZKĄ  popędzając kobiety
No już, już już…
Będzie uchwała, to się przebada… (po chwili)
Jak będzie uchwała, to ho, ho… może nawet i wodociągi będą!
 
KOBIETA 1
A dzisiejsza zupa ?
Gdy nie ma zupy, życie do…
 
GOŚĆ Z TECZKĄ
Co wy mi tu obywatelko…!?
Trzeba patrzyć szerzej i na naukowym podłożu, nie partykularnie.
Będzie lepiej to pewne.
 
KOBIETA 2
Oj, będzie…
 
KOBIETA 1
Im uchwała
 
KOBIETA 2
A nam wała
 
KOBIETA 3
Jak zawsze
 
 
GOŚĆ Z TECZKĄ
Tylko mi tu nie filozofujcie!
(z groźbą)  Bo wiecie…
(do poety, który ponownie przysiada na cembrowinie)
A wy coście się tu rozsiedli jak jaki baca. Zabierajcie sie.
 
POETA wskazując na przyklejoną kartkę  
Nic tam nie pisze, żeby się nie rozsiadać.
 
GOŚĆ Z TECZKĄ
Pisze, nie pisze…nie róbcie mi tu za Stańczyka, tylko się wynoście.
Żeby mi tu po was do jutra śladu nie było, jak po tych liściach.
(pogardliwie kopie nogą liście)
To nie jest czas dla takich chłystków jak wy. To jest poważny czas. Czas dobrej roboty.
Powtarzam : przemyślcie to sobie obywatelu. No…
 
 Zapina teczkę i odchodzi; poeta zostaje sam na pustej scenie, po dłuższej chwili ciszy i bezruchu opłukuje dłonie, wstaje i zwraca się do publiczności
 
 
 
POETA  refleksyjnie
 
I w tym miał rację…
Czas zatrutej studni  nie był czasem dla takich jak ja…
 
A teraz?
Cóż można powiedzieć  poza tym, że studnia jak zawsze...
Że jesień, jak zawsze…,
 i że otacza nas tęsknotą za nie wiadomo czym... ?
 
Gdzie znaleźć swoje miejsce ?
W tym co było, co jest, czy może w tym co będzie ?
( wsłuchuje się w szelesty wiatru)
  Tymczasem pamięć, jak zgrane kolbuszowskie skrzypce, odzywa się  niekiedy w człowieku
i po cmentarzach swoich mnie prowadzi…
 
Patrzy na pustą scenę, gdzie wiatr rozmiata liście i słychać w jego poszumie mieszaninę przebrzmiałych dźwięków, w tym głosy Pana Atanazego, Franciszka, Jankiela i kobiet.  
 
Wspomnienie …
Cóż wspomnienie ?
Kropla na obrusie…
 
 Kurtyna z wolna się zasuwa przysłaniając także poetę, a wśród zacichających głosów przeszłości  wybija się motyw późniejszej piosenki, która zabrzmi  w końcówce aktu trzeciego
 
Ale i nutka czasem
Pomostem się staje
Między tym co minęło
A tym co zostaje…