ILE DUSZ USIDLI DIABEŁ METODĄ NA "MIŁOSIERDZIE BOŻE" ?

 „ Jedną z pierwszych przyczyn wszystkich naszych obecnych nieszczęść jest, że się tak rzadko mówi o piekle !”- Papież Pius IX.

W znacznej części homiletyki,mam wrażenie, że zwłaszcza w latach ostatnich, jesteśmy świadkami dość szczególnego uspokajania katolików (i nie tylko) niezwykłym przymiotem Boga, jakim niewątpliwie jest Jego miłosierdzie. Miłosierdzie Boże głoszone od parafialnych wikariuszy po Następcę Świętego Piotra. Dobrze, jeśli ta niezgłębiona Boża łaska ukazywana jest (i odbierana) zgodnie z zamysłem Bożym jako wezwanie do nawrócenia, jako wyzbycie się lęku, motywacja powrotu do domu Ojca i uznania Jego praw; obawiam się jednak, że wobec żałosnej teologicznej ignorancji bardzo wielu katolików, wyłączność apoteozy Bożego miłosierdzia powoduje stan, który wcale nie jest zgodny z Bożym planem: uspokajanie i usypianie sumień.
Ten niezwykle niebezpieczny aspekt pojawia się wówczas, gdy przymiot miłosierdzia ruguje i zastępuje w homiletyce przymiot Bożej sprawiedliwości. Lub też, Boża sprawiedliwość jest beztrosko, a w niektórych wypadkach, może i celowo przemilczana. Oczywiście, Bóg jest miłosierny, i nie jest to żadna teologiczna nowość. Boże miłosierdzie najpełniej zostało objawione (i zostaliśmy nim obdarowani) poprzez Wcielenie Boga, w Jego Męce i Śmierci, w ustanowieniu Chrystusowego Kościoła,Sakramentu Najświętszego Ciała i Krwi Pańskiej, w Sakramentach Chrztu, Pokuty i Pojednania, w darze Bożego Słowa etc.etc.
Z objawień, których dostąpiła (i które spisała) Św. Faustyna Kowalska najczęściej wybiera się nauczanie akcentujące niewątpliwą prawdę o Bożym miłosierdziu, którego można dostąpić choćby w godzinie śmierci, ale zazwyczaj pomija się te fragmenty, w których Jezus objawiając Boże miłosierdzie bynajmniej nie przekreśla Bożej sprawiedliwości :
„Napisz to : Nim przyjdę jako Sędzia sprawiedliwy, przychodzę wpierw jako Król miłosierdzia. Nim nadejdzie dzień sprawiedliwy, będzie dany ludziom znak na niebie taki (…)” ( Dzienniczek  83).
„ (…) niech pozna cała ludzkość niezgłębione miłosierdzie moje. Jest to znak na czasy ostateczne, po nim nadejdzie dzień sprawiedliwy. Póki czas, niech uciekają [ się] do źródła miłosierdzia mojego, niech korzystają z krwi i wody, która dla nich wytrysła.” ( Dzienniczek 848).

Z kolei Matka Najświętsza objawia się Św. Faustynie z następującym przekazem : „( …) przygotować świat na powtórne przyjście Jego, który przyjdzie nie jako miłosierny Zbawiciel, ale jako Sędzia sprawiedliwy. O, on dzień jest straszny. Postanowiony jest dzień sprawiedliwości, dzień gniewu Bożego, drżą przed nim aniołowie. Mów duszom o tym wielkim miłosierdziu, póki czas zmiłowania(…)”. ( Dzienniczek  635).

A Św. Faustyna dopowiada : „ o dusze ludzkie, gdzie się schronicie w dzień gniewu Bożego?” ( Dzienniczek 848).

Zatem, Bóg nie jest wyłącznie miłosierny, a miłosierdzie nie jest czymś, co się bezwarunkowo każdemu należy. Jest także sprawiedliwy. Teologiczna prawda -„Bóg jest Sędzią sprawiedliwym, który za dobre wynagradza, a za złe karze.”- nie została unieważniona.

Zresztą, żadne objawienia prywatne (a z takimi mamy do czynienia od śmierci ostatniego z Apostołów) nie mają charakteru nadrzędnego wobec jedynego objawienia publicznego wyrażonego we Wcieleniu, a przedstawionego nam w Ewangelii oraz świadectwie życia Apostołów. Bóg jest Bogiem wiernym i konsekwentnym, nie unieważnia ani swoich obietnic, ani swoich przestróg. W Słowie Bożym dostaliśmy dowody Bożego miłosierdzia (każdy zwracający się do Pana w poczuciu autentycznej skruchy i żalu dostąpił odpuszczenia grzechów, choćby w godzinie śmierci), ale Pan w sposób dobitny przedstawia nam też wizję kary wiecznej : „ Potem odprawił tłumy i wszedł do domu. Jego uczniowie przyszli do Niego z pytaniem: "Wyjaśnij nam przypowieść o chwaście na polu". On odpowiadając rzekł: "Siewcą dobrego ziarna jest Syn Człowieczy, polem - świat; dobrym ziarnem natomiast są synowie królestwa, a chwastem - synowie zepsucia; wrogiem, który je rozsiał, jest diabeł, żniwami - kres doczesności, a żniwiarzami - aniołowie. Jak zatem zbiera się chwasty i pali w ogniu, tak będzie u kresu doczesności. Syn Człowieczy pośle swoich aniołów i zbiorą z Jego królestwa wszystkich [sprawców] zgorszeń i czyniących nieprawość. Wrzucą ich do pieca z ogniem. Tam będzie szloch i zgrzytanie zębami. Wówczas sprawiedliwi będą jaśnieć jak słońce w królestwie ich Ojca. Kto ma uszy, niech słucha.” ( Mt  13, 36-43).
Nie na darmo, i nie bez Bożego zamysłu otrzymaliśmy też Objawienie Św.Jana.

A czymże jest Fatima, jeśli nie wielkim wezwaniem do nawrócenia, a zarazem krzykiem przestrogi przed Bożą karą?

„W pierwszej części Matka Boża ukazała dzieciom przerażającą wizję piekła. W ten sposób przypomniała prawdę Ewangelii, że odrzucając Boga, człowiek wybiera piekło. Wieczne piekło jest więc realną rzeczywistością, do której ludzie konsekwentnie dążą, jeżeli żyją tak, jakby Bóg nie istniał, i kierując się logiką egoizmu, odrzucają niezmienne normy moralne, traktują zło jako dobro, a dobro jako zło. Największym nieszczęściem, jakie może spotkać człowieka, jest więc wieczne potępienie. Z własnej winy można doprowadzić siebie do takiej zatwardziałości serca, że znienawidzi się Boga i w chwili śmierci świadomie wybierze piekło.” ( za Fronda : „Trzecia Tajemnica Fatimska ostrzega Polskę”).

Treść Trzeciej Tajemnicy Fatimskiej tak wyjaśnia Kardynał Ratzinger ( Benedykt XVI): „Anioł z ognistym mieczem stojący po lewej stronie Matki Bożej przypomina podobne obrazy z Apokalipsy. Przedstawia groźbę sądu, wiszącą nad światem. Myśl, że świat może spłonąć w morzu ognia, nie jawi się już bynajmniej jako wytwór fantazji: człowiek sam przez swe wynalazki zgotował na siebie ognisty miecz”. ( za Fronda : „Trzecia Tajemnica Fatimska ostrzega Polskę”.)

Niestety, katecheza o Miłosierdziu Bożym jest dziś mocno niepełna. A czyż półprawda nie jest całym kłamstwem? Nieliczni księża głoszą naukę o Miłosierdziu Bożym w sposób komplementarny, tak, jak to zostało nam objawione, lecz tego typu katechezy  pojawiają się wciąż w ilości niedostatecznej, a i skierowane są, mam wrażenie, do dość wysublimowanego kręgu odbiorców, raczej takich, którzy wiedzą…(przykładem niektóre audycje z cyklu „Rozmowy niedokończone w RM, czy katechezy zamieszczane w internecie).
Z pewnością należy dziś (i zawsze) zdecydowanie bardziej akcentować cytowane na wstępie słowa Piusa IX. Wciąż zbyt mało o Bożej sprawiedliwości, której definitywnym wymiarem jest wieczne potępienie, zaś w wymiarze ograniczonym, kary czyśćca.

Św. Atanazy naucza nas : „ Którzy dobrze czynili, pójdą do żywota wiecznego, a którzy źle, do ognia wiecznego. To jest wiara katolicka, której jeśliby kto wiernie i stale nie wierzył, zbawionym być nie może’ ( Wyznanie wiary Św. Atanazego).
Potwierdzają tę prawdę Sobory powszechne, że wymienię tylko dwa przykłady : V ( konstantynopolitański II – r.553) : „ Jest to prawo ogólne, postanowione przez sprawiedliwość Boską, że ci, którzy umierają w grzechu ciężkim, będą poddani karom wiecznym.”;
oraz Laterański IV ( r.1215) : „ Wszyscy ludzie zmartwychwstaną – aby otrzymali wedle uczynków swoich dobrych lub złych, ci z szatanem karę wieczną, a tamci z Chrystusem chwałę wieczną.”

Gdyby jednak ignoranci chcieli się upierać i powoływać wyłącznie na objawienia przekazane Św. Faustynie Kowalskiej jako te, które w sposób szczególny dokonały gloryfikacji Bożego miłosierdzia (i to w czasach nam współczesnych) oraz stały się wskazaniem do ustanowienia Święta Miłosierdzia Bożego, w odpowiedzi trzeba wskazać taki oto fragment „Dzienniczka”  : „W pewnym dniu ujrzałam dwie drogi : jedna droga szeroka, wysypana piaskiem i kwiatami, pełna radości i muzyki, i różnych przyjemności. Ludzie idą tą drogą, tańcząc i bawiąc się- dochodzili do końca, nie spostrzegając, ze już koniec. A na końcu tej drogi była straszna przepaść, czyli otchłań piekielna. Dusze te na oślep wpadały w tę przepaść, jak szły, tak i wpadały. A była ich tak wielka liczba, że nie można było ich zliczyć.” ( Dzienniczek 153 )

Albo fragment inny : „Dziś byłam w przepaściach piekła, wprowadzona przez Anioła. Jest to miejsce wielkiej kaźni, jakiż jest obszar jego strasznie wielki. Rodzaje mąk, które widziałam: pierwszą męką, która stanowi piekło, jest utrata Boga; drugie - ustawiczny wyrzut sumienia; trzecie - nigdy się już ten los nie zmieni; czwarta męka - jest ogień, który będzie przenikał duszę, ale nie zniszczy jej, jest to straszna męka, jest to ogień czysto duchowy, zapalony gniewem Bożym; piąta męka - jest ustawiczna ciemność, straszny zapach duszący, a chociaż jest ciemność; widzą się wzajemnie szatani i potępione dusze, i widzą wszystko zło innych i swoje; szósta męka jest ustawiczne, towarzystwo szatana; siódma męka - jest straszna rozpacz, nienawiść Boga, złorzeczenia, przekleństwa, bluźnierstwa. Są to męki, które wszyscy potępieni cierpią razem, ale to jest nie koniec mąk, są męki dla dusz poszczególne, które są męki zmysłów, każda dusza czym grzeszyła, tym jest dręczona w straszny, i nie do opisania sposób. Są straszne lochy, otchłanie kaźni, gdzie jedna męka odróżnia się od drugiej; umarłabym na ten widok tych strasznych mąk, gdyby mnie nie utrzymywała wszechmoc Boża. Niech grzesznik wie, jakim zmysłem grzeszy, takim dręczony będzie przez wieczność całą; piszę o tym z rozkazu Bożego, aby żadna dusza nie wymawiała się, że nie ma piekła, albo tym, że nikt tam nie był i nie wie jako tam jest.
Ja, Siostra Faustyna, z rozkazu Bożego byłam w przepaściach piekła na to, aby mówić duszom i świadczyć, że piekło jest. O tym teraz mówić nie mogę, mam rozkaz od Boga, abym to zostawiła na piśmie. Szatani mieli do mnie wielką nienawiść, ale z rozkazu Bożego, musieli mi być posłuszni. To com napisała, jest słabym cieniem rzeczy, które widziałam. Jedno zauważyłam, że tam jest najwięcej dusz, które nie dowierzały, że jest piekło. Kiedy przyszłam do siebie, nie mogłam ochłonąć z przerażenia, jak strasznie tam cierpią dusze, toteż jeszcze się goręcej modlę o nawrócenie grzeszników, ustawicznie wzywam miłosierdzia Bożego dla nich. O mój Jezu, wolę do końca świata konać w największych katuszach, aniżeli bym miała Cię obrazić najmniejszym grzechem.’’
( Dzienniczek 741 )

I jeszcze jeden cytat :  „W pewnej chwili ujrzałam dwie siostry wstępujące do piekła. Ból niewymowny ścisnął mi duszę, prosiłam Boga za nimi i rzekł do mnie Jezus: idź do Matki Przełożonej i powiedz o tym, że te dwie siostry są w okazji popełnienia grzechu ciężkiego. Na drugi dzień powiedziałam o tym Przełożonej. Jedna z nich już jest w gorliwości, a druga w walce wielkiej.’’ ( Dzienniczek 43)

Więc jakże to? Pomimo Bożego Miłosierdzia istnieje piekło i to już z wieloma lokatorami? I wskutek grzechów można tam trafić? A stan duchowny nie stanowi sam w sobie wystarczającego, przed karą piekła, zabezpieczenia?  Sam Jezus nakazujący głoszenie w świecie Bożego miłosierdzia i wybrana do tej misji Św. Faustyna nie tylko głoszą Boże miłosierdzie, ale i wieczną Bożą karę? Tak, i nie ma w tym niekonsekwencji.

Występuje niestety jakaś porażająca beztroska, z jaką niektórzy (niestety, liczni) duchowni propagują Boże miłosierdzie, kompletnie pomijając tę logiczną konsekwencję, że ma ono sens tylko wówczas, gdy kroczy przed Bożą sprawiedliwością. Gdyby Bóg nie był sprawiedliwy, Jego miłosierdzie traciłoby rację bytu. Po co komu miłosierdzie skoro miałoby nie być sprawiedliwości?  Na cóż się zda usprawiedliwienie skoro ma nie być wyroku? W takim ujęciu, ewidentnie wykorzystywanym przez moce ciemności, przy – zapewne nieświadomym, lecz nierozumnym – udziale niektórych duchownych, pojęcia dobra i zła, grzechu i czynów chwalebnych tracą sens. Dokonuje się ich pełna relatywizacja, czyli coś, o co od samego początku tak zabiega ojciec wszelkiego kłamstwa.
Boże miłosierdzie stanowi integralną całość z Bożą sprawiedliwością, tak, jak awers i rewers stanowią jedną monetę; głoszenie wyłącznie przymiotu Jego miłosierdzia jest oglądaniem „monety” tylko z jednej strony z naiwnym myśleniem, że skoro nie patrzymy na stronę odwrotną to ona po prostu nie istnieje. Jest to pułapka, którą zastawia szatan. Podobnie, gdyby oglądać tę Bożą „monetę” wyłącznie od strony sprawiedliwości, myśląc, że miłosierdzie nie istnieje, gdyż o nim nie mówimy.
Bóg jest sprawiedliwy, dlatego może być miłosierny. Jest miłosierny, bo jest sprawiedliwy. Zdaję sobie sprawę, że to oczywistość. A jednak, gdy coraz częściej słychać wyłącznie o Bożym miłosierdziu, z pominięciem przymiotu równoważnego, a zarazem widać rosnące zamiłowanie ludzi deklarujących swój katolicyzm do wręcz luzackiego traktowania Pana Boga (Bóg w takim ujęciu jest już tak miłosierny, że można Go niemalże po plecach klepać i obrażać z uśmiechem na ustach, a przy tym z zuchwałą pewnością, że przecież i tak wszystko wybaczy), gdy obserwuje się niektóre zachowania w kościele, zarówno duchownych, jak i świeckich, gdy już nawet w piątki udziela się ślubów, to jest pewne, że mistrz podstępu nigdy nie odpoczywa, i słychać, także w Kościele jego diabelski rechot. Więc i tym razem nie zasnął i wymyślił metodę na „Boże miłosierdzie”. Szatan zawsze usiłuje zmanipulować i zniszczyć Boże dzieła, a że zna właściwości ludzkiej mentalności, ludzkiego serca, więc i tym razem się nie pomylił.
I dlatego uwodzi kłamstwem, że wszystko wolno, bo jest przecież Boże miłosierdzie, które wszystko wybaczy, a które dotknie każdego, bo każdemu się przecież należy – bez skruchy, bez żalu, bez pokuty, bez zadośćuczynienia. Za to z zuchwałym grzechem w nadziei miłosierdzia Bożego; więc i bez bojaźni Bożej.

Jeden z grzechów przeciwko Duchowi Świętemu (które mają nie zostać odpuszczone) został opisany następująco: „Grzeszyć zuchwale w nadziei miłosierdzia Bożego”. Bo postawa grzesznika zuchwale kalkulującego Boże miłosierdzie nie ma w sobie nic z pokornej ufności, lecz jest w istocie pychą buntu przeciwko Bogu.

Przypomina mi się tutaj fragment książeczki napisanej w początkach XX wieku przez X. Feliksa Cozela. Przykład dość prosty, może niektórym wyda się banalny, ale nie ścisła materia opisanego grzechu jest w nim najważniejsza, ale ogólniejsza zasada lekceważącego myślenia o Bogu; właśnie uzurpacyjne zuchwalstwo pozbawione bojaźni Bożej :
 „Pobożny jeden gospodarz przyszedł na jarmark do miasta .Zmarznięty wstąpił do restauracji, aby się zagrzać i coś zjeść. Powiedziano mu, że jest kapusta z kiełbasą. Kazał sobie podać, zapomniawszy zupełnie, ze to post adwentowy. W tem wchodzi jego sąsiad i zdziwiony tem, że on w post je z mięsem, odzywa się do niego: „ Ej kumie, kumie, tegom się po was nie spodziewał!” – „ A cóż takiego?” – odrzecze tenże. – „ No, że wy jecie w post z mięsem”. – „ Ach, zupełnie zapomniałem, że to dziś post”. – I nie jadł dalej i jedzenie odsunął. W tem wchodzi syn jego i odzywa się do ojca: „ Ach, jak to dobrze, tatusiu, żeście dla mnie coś zostawili!” – „Ej to nie dla ciebie, bo to dzisiaj post”. – „ A przecież wyście jedli?” – „ No jadłem, ale zapomniałem, że to post”.- „ Ach, kiedy już zapłacone, toć i szkoda, ja zjem… P. Bóg tam przebaczy!”-„ Nie będziesz jadł, odrzecze ojciec, bo to grzech… I grzech nawet tak gadać”. Z tego widzisz, że ojciec choć zjadł, ale grzechu nie miał, bo zupełnie zapomniał, że post, i złej woli nie miał (…) A syn, choć nie jadł, a jednak grzech popełnił ciężki, bo mu ojciec powiedział, że to post, a on pomimo tego chciał jeść i jeszcze bluźnierczo się odezwał, że to P. Bóg mu przebaczy.”(  X. Feliks Cozel T.J.- „ Dokąd idziesz i dokąd zajdziesz”; pisownia oryginalna).

Tak właśnie wygląda zuchwałość grzechu w nadziei Bożego miłosierdzia (powtarzam: nie skupiajmy się na materii grzechu, lecz na postawie grzesznika).

Doskonale dostrzegł  ludzką skłonność do ulegania temu szatańskiemu złudzeniu kard. Joseph Ratzinger (późniejszy Benedykt XVI) : „Myślimy: czyż Bóg mógłby robić dramat z naszej słabości? Przecież ostatecznie jesteśmy tylko ludźmi!” ( Rozważania Drogi Krzyżowej ; Coloseum 25.03.2005r.;większy fragment cytatu na zakończenie tekstu).
                                                            ***

W tych dniach Stolica Apostolska wydała następujący komunikat : „Papież Franciszek chce zaangażować muzułmanów w nadchodzący Rok Miłosierdzia – zapowiedział kardynał Pietro Parolin w wywiadzie dla francuskiego dziennika „La Croix”.
- Papież chce, by Rok Jubileuszowy służył ludziom do spotkania, zrozumienia i przezwyciężenia nienawiści – podkreślał sekretarz stanu Stolicy Apostolskiej. – W świecie rozdartym przez przemoc jest właściwy czas, by rozpocząć ofensywę miłosierdzia – mówił kard. Parolin w wywiadzie dla dziennika „La Croix”. - Miłosierdzie jest najpiękniejszym imieniem Boga muzułmanów, którzy mogą brać udział w tym Świętym Roku, zgodnie z pragnieniem papieża – dodał sekretarz stanu Stolicy Apostolskiej.”
( za Fronda: „Papież chce zaangażować muzułmanów w Rok Miłosierdzia”).

Czy Papież Franciszek pragnie nawracać muzułmanów, czy też nieświadomie uczyni z nich  (także z jakiejś części katolików) ofiary metody „na miłosierdzie Boże”? Sama dobroć to zbyt mało, bez roztropności jest ona tylko szkodliwą naiwnością. Nie bez sarkazmu należy zauważyć, że papieski kardynał zapomniał dodać, że miłosierdzie Boże jest najpiękniejszym imieniem „boga” hinduistów, buddystów, shintoistów, animistów, wyznawców  voodoo, i kogo tam jeszcze chcecie.

A oto Szahada – islamskie wyznanie wiary: „Nie ma boga prócz Allaha, a Mahomet jest jego Prorokiem .”

Czy zatem Następca Świętego Piotra poprzez prominentnego kardynała  proponuje nam już politeizm, czy też mamy „nawrócić się” na pełnego miłosierdzia, jedynego „ boga” islamu?

„Islam w swym zamyśle opiera się na podboju. I to od samego początku. Sam Mahomet poprowadził kilkadziesiąt wojen” – mówi o. Samir Khalil Samir SJ, egipski jezuita i islamolog, pełniący obowiązki rektora Papieskiego Instytutu Studiów Wschodnich (za Fronda : „Ks. Samir wyjaśnia, dlaczego muzułmanie nie potępią islamistów.”)

Jeśli zacytowany portal Fronda przekazuje nam (i słusznie) krytyczne wiadomości o liberalnych hierarchach, którzy wskutek błędów rozmaitych herezji już dostąpili kary zidiocenia, a w związku z piastowanym Urzędem stają się też gorszycielami, to chcąc pozostawać w ścisłym związku z Prawdą czas zauważyć, że pomysł Stolicy Apostolskiej w odniesieniu do „boga” muzułmanów w pełni koresponduje z „myślą” – przynajmniej w tym zakresie – beztroskich głupców przebranych w purpurę :
„ (…) Oto kardynał Vingt-Trois z Paryża powiedział, że Kościół musi... pomagać muzułmanom właściwie przestrzegać zasady islamu. Dokładnie tak. Kardynał nie chce nawracać muzułmanów na chrześcijaństwo. Nie chce mówić im o Chrystusie i pokazywać im w przekonujący sposób, że żyją w błędzie i muszą przyjąć wiarę w Zbawiciela. Nie! On chce po prostu, by byli "dobrymi muzułmanami". Oto tragikomiczne bezdroża relatywizmu. Jakże boli, gdy w tak zaczadzony sposób wypowiada się kardynał Kościoła katolickiego...
Mówił święty Tomasz o Mahomecie: "Mahomet uwiódł narody obiecując rozkosze cielesne, których pragnienie inspiruje pożądliwość ciała człowieka. Głosząc uwolnienie więzów rozkoszy, dał też przykazania zgodne ze swoimi obietnicami, którym to człowiek kierowany własną zmysłowością podporządkuje się bez oporu".
Dziś nie ma po tym ani śladu. Kardynał Ving-Trois chce umacniać muzułmanów w wierze w Allaha...”
( za Fronda: „Kard. Ving-Trois chce wzmacniać wiarę w…Allaha !”).

W obliczu takich wiadomości (tych ze Stolicy Apostolskiej, bo w dużej części zidiociały, zlaicyzowany kler Europy Zachodniej nie może już niczym zaskoczyć), w sposób naturalny rodzi się tęsknota za pełnym Piękna i Prawdy, nade wszystko konsekwentnym i klarownym nauczaniem Benedykta XVI (choć nie ustrzegł się On błędu, ustępując ze Stolicy Piotrowej).

Kardynał Joseph Ratzinger  w rozważaniach Drogi Krzyżowej z Wielkiego Piątku 25.03.2005 roku nie był tylko krytykiem przeszłych grzechów niektórych członków Kościoła powszechnego (do czego  chciano zredukować Jego słowa), lecz  - nade wszystko- okazał się Prorokiem :

„Panie, tak często Twój Kościół
przypomina tonącą łódź,
łódź, która nabiera wody ze wszystkich stron.
Także na Twoim polu widzimy więcej kąkolu niż zboża. Przeraża nas brud na szacie i obliczu Twego Kościoła. Ale to my sami je zbrukaliśmy!
To my zdradzamy Cię za każdym razem,
po wszystkich wielkich słowach i szumnych gestach. Zmiłuj się nad Twoim Kościołem: także w nim Adam ciągle na nowo upada.
Naszym upadkiem powalamy Cię na ziemię.
A szatan śmieje się szyderczo z nadzieją,
że nie zdołasz podnieść się więcej z tego upadku.
Liczy, że powalony upadkiem Twego Kościoła,
będziesz leżał na ziemi, pokonany.”
( Stacja IX, Modlitwa).

Ten, do pewnego stopnia (bo kardynał Ratzinger wie przecież, że moce ciemności nie przemogą Chrystusowego Kościoła) kasandryczny profetyzm, jest także zapowiedzią słów prominentnego watykańskiego kardynała Parolina, który używa (ponoć w imieniu Papieża Franciszka) prawdy o potrzebie „zrozumienia i przezwyciężania nienawiści” i konieczności rozpoczęcia „ofensywy miłosierdzia” (któż z nas wobec tego nie wzruszy się i nie przyklaśnie?), aby następnie gładko stręczyć nam „miłosiernego boga muzułmanów”.
Tak, Ojcze Święty, Benedykcie XVI, z całą pewnością szatan śmieje się dziś szyderczo z nadzieją, że tym razem Jezus powalony grzechem swego Kościoła nie powstanie.
                                                              ***

Pułapkę „miłosierdzia” stanowić będzie także – o ile do tego dojdzie (a jak sądzę, w Europie Zachodniej, począwszy od Niemiec, to tylko kwestia czasu) - dopuszczenie cudzołożników do Najświętszego Sakramentu. Pułapkę zarówno dla Kościoła, jak i nich samych; matnię, z której trudno będzie się uwolnić.Choćby niewielkie uchylenie furtki dla szatana nigdy nie jest etapem ostatecznym, laurem, który już go zadowoli. Powtórzmy:ojciec kłamstwa zawsze dąży do zmanipulowania i zniszczenia dzieł Bożych.

Wciąż czekamy na decyzję Papieża Franciszka odnośnie do tej kwestii, jeśli jednak Głowa Kościoła dopuści możliwość unieważniania Dekalogu, Ewangelii, Nauczania iTradycji, wtedy trzeba będzie dać dowód, że Papież zaprzecza też samemu sobie. O taki dowód stosunkowo łatwo, mam wciąż jednak nadzieję, że będzie on raczej dowodem papieskiej konsekwencji, nie zaś ponurej beztroski Piotra naszych czasów, przykładem zdrady „po wszystkich wielkich słowach i szumnych gestach’’.

W obliczu rozpoczynającego się już „za chwilę”, ogłoszonego przez Papieża Franciszka (i jakże potrzebnego) Roku Miłosierdzia, można być pewnym, że szatan zmobilizuje wszystkie siły, aby zwielokrotnić ofensywę kłamstwa i podstępu, aby zmanipulować Prawdę Bożego miłosierdzia, a Bożą podmiotowość ( teoretycznie, lecz nie bez tragicznych, praktycznych konsekwencji) ubezwłasnowolnić.
Niech przemówi ponownie Joseph Ratzinger -  Benedykt XVI :

„Czy jednak nie powinniśmy myśleć także o tym,
ile Chrystus musi wycierpieć w swoim Kościele?
Ileż razy nadużywa się sakramentu Jego obecności,
jak często wchodzi On w puste i niegodziwe serca!
Ileż razy czcimy samych siebie,
nie biorąc Go nawet pod uwagę!
Ileż razy Jego słowo
jest wypaczane i nadużywane!” (Droga Krzyżowa, Coloseum 25.03.2005r.; Stacja IX, Rozważanie);
„Równocześnie ujawnia się natura naszej pychy:
wyniosłość, przez którą chcemy się uwolnić od Boga,
gdy jesteśmy tylko sobą, wyniosłość, z jaką myślimy,
że wieczna miłość nie jest nam potrzebna,
i sami chcemy nadawać kształt swojemu życiu.
Ten bunt przeciwko prawdzie, to usiłowanie,
by przebóstwić samych siebie,
stać się stwórcami i sędziami nas samych,
prowadzi nas do upadku i samozagłady.’’
( Droga Krzyżowa, Coloseum 25.03.2005r.; Stacja III, Rozważanie).

                                                               ***    
           
Szatan usiłował odwieść Święta Faustynę Kowalską od głoszenia miłosierdzia Bożego; jego pomysł na odstręczanie grzeszników od powrotu do Ojca polegał na zastraszeniu Bożą sprawiedliwością; ludzie mieli się Boga lękać, a przez strach i zwątpienie, a w konsekwencji rozpacz powodowaną mnogością permanentnych upadków, odrzucać nawrócenie. Lecz ojciec kłamstwa, który nigdy nie rezygnuje ze swego planu na nasze życie, przyjął następnie strategię odwrotną:mamy uwierzyć, że bezgraniczne miłosierdzie Boga musi zaniechać sprawiedliwego sądu. I grzeszyć, grzeszyć, grzeszyć bez opamiętania. Mamy nie podejmować nowego życia, lecz wyszukiwać usprawiedliwienia dla swych grzechów z kalkulowaniem ich odpuszczenia.
Lecz w obliczu pychy miłosierdzie nie zadziała : „Córko moja, wiedz o tym, że duszom pysznym nie udzielam swych łask, a i nawet udzielone odbieram.”( Jezus do Św. Faustyny, Dzienniczek 1170).

Cała perfidia diabelskiej strategii polega więc na użyciu prawdy przymiotu Bożego miłosierdzia, aby po tym zabiegu podsunąć – zorientowany na ludzką pychę - fałszywy wniosek końcowy. Wszystko już było; w kuszeniu Jezusa diabeł posłużył się Psalmem: "I rzekł Mu (diabeł). Jeśli jesteś Synem Bożym, rzuć się w dół. Napisano bowiem:Swoim aniołom wyda polecenie o Tobie.Na rękach będą Cie nosić,abyś nie uraził o kamień swojej nogi" (Mt 4,6 ); podsuwając jednak jego fałszywą interpretację.
Lecz Bóg nie pozostawia nas bezbronnymi; Jezus wskazał nam niezawodną metodę demaskacji kłamstw szatana. Jest nią odwołanie się do niezmiennej Prawdy Słowa Bożego. Bóg jest praktyczny i konkretny: dopuszczając pokusę wskazuje zarazem sposób jej pokonania.

                                                               ***

Jest miłosierdzie Boże, lecz jako zachęta do nawrócenia, wyzbycie się lęku przed Panem (Jezus: „ Niechaj się nie lęka do mnie zbliżyć dusza słaba, grzeszna(…)’’ Dz. 1059), ale kazusy niedawno zmarłych, oligarchy- złodzieja recydywisty i niepokutującego komunistycznego oprawcy pokazują, że odkładanie pokuty aż do śmierci to karkołomny hazard.
Jeśli zatem, jakiś duchowny głosi katechezę wyłącznie o Bożym miłosierdziu nie wspominając przy tym o Bożej sprawiedliwości, to znaczy, że jest beztroskim głupkiem (jakże niebezpiecznym), który – zapewne nieświadomie – może powiększać zasoby złego.
Miłosierdzie Boże nie objawia się w machnięciu przez Boga ręką na nasze grzechy i Swoje Słowo (gdyby tak było, jakie uzasadnienie znajdziemy dla odkupieńczej Męki Syna Bożego?), lecz Bóg wzywa do nawrócenia, do powrotu marnotrawnego dziecka do domu Ojca i gotowości uznania Jego praw. Wtedy i dopiero wtedy, Bóg w swej nieskończonej miłości jest wobec nas bezbronny i obdarza swym miłosierdziem. Ponieważ jednak Bóg nigdy nie zniewala, szanując wolność woli, którą nas obdarzył, nawrócenie nie dokona się bez nas, bo nie jest automatem, który działa bez naszego udziału:
„Bóg stworzył nas bez nas, lecz zbawić nas bez nas nie może” (Św. Augustyn).

W drugiej części Tajemnicy Fatimskiej Matka Najświętsza podaje najskuteczniejszy sposób uniknięcia kary wiecznej. To głęboka wiara, poświęcenie się Jej Niepokalanemu Sercu, poważne potraktowanie wezwania do pokuty i nawrócenia. Boże miłosierdzie nie zadziała więc bezwarunkowo; mówi nam to Matka Boża, Królowa Nieba i ziemi.Bóg jest wierny swojemu Słowu; po czasie miłosierdzia, musi nadejść czas Bożej sprawiedliwości, czas gniewu Bożego : ”Tych zaś przeciwników moich, którzy nie chcieli, żebym panował nad nimi, przyprowadźcie tu i pościnajcie w moich oczach” (Łk 19, 27; „Przypowieść o dziesięciu minach).
                                                            
                                                           ***

Półprawda to pełne kłamstwo przekazywane nam przez jednych z porażającym brakiem odpowiedzialności, przez niektórych być może z rozmysłem.
Pełnia prawdy o Bożym miłosierdziu nie przemilcza pełni objawienia będącego wezwaniem do skorzystania z niego, lecz jest zarazem przestrogą, że Boże miłosierdzie poprzedza Bożą sprawiedliwość. Pamiętajmy, póki czas, łaski miłosierdzia możemy dostąpić tu i teraz. Gdy nasz czas minie, minie też czas Bożego miłosierdzia, a rozpocznie się czas Bożej sprawiedliwości :

„Dlatego Pan przestrzega nas
przed niebezpieczeństwem, które też nam zagraża.
Ukazuje nam wagę grzechu i powagę sądu.

Czyż pomimo wszystkich naszych słów
wyrażających oburzenie wobec zła
i cierpień niewinnych,
nie jesteśmy zbyt skłonni
do banalizowania tajemnicy zła?
Czy ostatecznie w obrazie Boga i Jezusa
nie doceniamy przypadkiem
jedynie łagodności i miłości,
podczas gdy spokojnie zapomnieliśmy o sądzie?
Myślimy: czyż Bóg mógłby robić dramat
z naszej słabości?

Przecież ostatecznie jesteśmy tylko ludźmi!
Patrząc jednak na cierpienia Syna,
widzimy całą wagę grzechu,
widzimy, że za grzech musimy odpokutować do końca,
by go przezwyciężyć.
Nie można wciąż banalizować zła
wobec wizerunku cierpiącego Pana.
On również do nas mówi: nie płaczcie nade Mną,
płaczcie raczej nad sobą...”
( Joseph Ratzinger, rozważania Drogi Krzyżowej 2005 roku; Stacja VIII).

„Jezus powiedział do swoich uczniów: „Uważajcie na siebie, aby wasze serca nie były ociężałe wskutek obżarstwa, pijaństwa i trosk doczesnych, żeby ten dzień nie przypadł na was znienacka jak potrzask. Przyjdzie on bowiem na wszystkich, którzy mieszkają na całej ziemi. Czuwajcie więc i módlcie się w każdym czasie, abyście mogli uniknąć tego wszystkiego, co ma przyjść, i stanąć przed Synem Człowieczym”. ( Łk 21, 34-36).

„Czy jednak Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie?” ( Łk 18, 8b).

http://www.fronda.pl/a/papiez-chce-zaangazowac-muzulmanow-w-rok-milosierdzia,60548.html
http://www.fronda.pl/a/trzecia-tajemnica-fatimskaostrzega-polske,50186.html
http://www.fronda.pl/a/kard-vingt-trois-chce-wzmacniac-wiare-w-allaha,60560.html
http://www.opoka.org.pl/biblioteka/W/WR/inne/ratzinger_drogakrzyzowa-or_25032005.html
http://www.fronda.pl/a/ks-samir-wyjasnia-dlaczego-muzulmanie-nie-potepia-islamistow

YouTube: