Masz-ci chłopie złoty róg...

Prawo musi panować, a sprawiedliwość musi być egzekwowana w sposób widoczny i wedle reguł powszechnie akceptowanych przez społeczeństwo. Inaczej, nawet najszlachetniejsze intencje mogą być interpretowane opacznie. I nikogo nie powinno to nawet dziwić.

Pomimo zapewnień rzecznik PiS, Elżbiety Witek, że pozycja Beaty Szydło jest bardzo silna i że przyszła pani premier uczestniczy (na odległość) w obradach Bandy Czterech, przeciętny Polak ma wrażenie, że za jego plecami - a, co gorsza, za plecami osób, którym zaufał w wyborach - toczą się obrady równie tajne co podejrzane.

I po co to? Każdy rozumie, że kierownictwo zwycięskiej partii musi prowadzić poufne rozmowy. Jednocześnie, zwykła przyzwoitość nakazuje, żeby brały w niej udział wszyscy przywódcy partyjni; a do nich należy Beata Szydło. Więcej, nie robi wcale dobrego wrażenia fakt, że nie angażuje się w te dyskusje współzwycięzców. (Choć tu można jeszcze znaleźć jakieś usprawiedliwienie: każda partia najpierw ustala własne priorytety, a dopiero później dociera się z resztą koalicjantów.)

Beaty Szydło nie trzeba ukrywać! Wręcz przeciwnie - cieszy się ona sympatią i szacunkiem polskiego społeczeństwa. Prosimy o Bandę Pięciorga. Bo jak Szydło zniknie, to się w łapskach ostać może ino sznur...