Biurokracja - samo-napędzająca-się maszyna

Nieprawdopodobne, a jednak możliwe! Jak to życie potrafi stworzyć fabułę tak niesamowitą, że taki wątek nie przyszedłby do głowy nawet najbardziej rozfantazjowanemu twórcy.

Otóż odkryłam, że w jednej sprawie zgadzam się z Rysiem i s-ką, tj. z 'Nowoczesną' (cudzysłów nieprzypadkowy), zatem pewnie także i z Balcerowiczem! By uczcić tak wyjątkową okoliczność, powinny brzmieć fanfary, przy wtórze bębnów, ale przez skromność machnę na to ręką.

Razem z Rychem (o!, tu mamy jednak przynajmniej rytm marszowy) uważamy, że na polityce pro-społecznej może opaść się biurokracja. Wiem, że roztyła się obrzydliwie właśnie za rządów PO, ale teraz trzeba ją dobrze odtłuścić. Głębokie przemiany systemowe będą oczywiście wymagały koordynacji i nadzoru i to, samo w sobie, nie jest wielkim zagrożeniem.

Problem pojawia się wtedy, kiedy biurokraci, by zachować wygodne stołki - co ja mówię!; fotele - zaczynają wymyślać sobie zadania, aby uzasadnić swoje istnienie. Ileż przez to spada na bezradnych pracowników roboty. I nie jest to problem wyłącznie samej Polski. To okupacja wszech-państwowa i wszech-kontynentalna.

Zaryzykuję nawet twierdzenie, że przyczyną różnych pomysłów typu 'gender' jest właśnie karierowiczostwo kobietonów, łasych na dobrze płatne posadki. Żaden zdrowo myślący przedsiębiorca nie wyrzucałby przecież forsy na takie głupoty. Ale biurokrata, im więcej naknoci, tym lepsze ma szanse na zatrudnienie - bo w najgorszym wypadku trzeba będzie 'odknacać', a na ogół można po prostu knocić dalej, tak żeby nikt nie mógł się połapać co jest grane. I dzięki temu dostać premierę, albo wyróżnienie - jako znawca czegoś, czego nikt inny nie zdoła zgłębić.

Dzięki takim samo-napędzającym się mechanizmom, biurokrata - zgodnie z tytułem, który mu nadano - ma władzę nad pracownikiem, to jest jest palantem, który wykonuje rzeczywistą, (wy)twórczą pracę.

Rząd, który będzie potrafił ukrócić samowolę biurokracji, wzbogaci nasz kraj.