​Larwy kontra nosorożec

Ostatnio  - chyba nie tylko mnie - rozbawił Bronek Komorowski mówiąc coś o potrzebie dobrego obyczaju, dzięki któremu w Polsce chronione byłyby „autorytety”. Oczywiście mówiąc o autorytecie miał na myśli samego siebie. Nie raz opisywałem te „dobre obyczaje” wcielane przez Komorowskiego w życie i dzisiaj nie będę się już powtarzał. Powiem tylko, że Bronek mówiący o „dobrych obyczajach” jest wiarygodny niczym komendant niemieckiego obozu koncentracyjnego tłumaczący dużą śmiertelność wśród więźniów tym, że nie chcą oni pić regularnie mleka i wbrew zaleceniom kapo nie noszą ciepłych bamboszy oraz śpią przy otwartych oknach.
 
Jeżeli już mowa o kulturze politycznej w Polsce i braku w niej dobrego obyczaju to natychmiast na myśl przychodzi mi Antoni Macierewicz i chamskie ataki na niego. Przez te lata niejako już się do nich przyzwyczailiśmy, ale zawsze puszczają mi nerwy, kiedy niewybredne bluzgi, epitety i niesprawiedliwe oceny wychodzą z ust takich politycznych gnojków jak na przykład Marcin Kierwiński z Platformy Obywatelskiej. To właśnie jemu i jemu podobnym chciałem zadedykować swój dzisiejszy tekst.
 
Otóż informuję cię, Marcinie Kierwiński, że Antoni Macierewicz jest posiadaczem jednego z najpiękniejszych polskich opozycyjnych życiorysów. Kiedy nie było cię jeszcze na świecie, 22 letni Macierewicz organizował akcję oddawania krwi dla rannych podczas grudniowej masakry robotników na Wybrzeżu. W roku w którym przyszedłeś na świat on zakładał Komitet Obrony Robotników (KOR). Chodziło wtedy o pomoc robotnikom Radomia i Ursusa, którzy po demonstracjach w 1976 roku zwalniani byli z pracy i gonieni przez ZOMO przez pamiętne „ścieżki zdrowia”. Macierewicz działał w KOR dopóki nie przejęli go ci sami ludzie, którzy później opanowali ruch „Solidarność” występując jako „doradcy” i zasiadając później z komunistycznymi zbrodniarzami do okrągłego stołu. Kiedy Marcinie Kierwiński byłeś jeszcze w wieku przedszkolnym Antoni Macierewicz zbiegł z zakładu karnego, w którym był internowany od grudnia 1981 roku. Ukrywał się później przed komunistycznymi bandytami kierując jednocześnie grupami wydającymi w podziemiu miesięcznik „Głos” i tygodnik  „Wiadomości”. Ujawnił się dopiero w 1984 roku kiedy ty byłeś już dumnym uczniem drugiej klasy podstawówki. Kiedy rozpoczynałeś naukę w szkole średniej Antoni Macierewicz jako szef MSW podjął pierwszą w Polsce próbę ujawnienia komunistycznej agentury wśród czynnych wówczas polityków.
 
Pamiętaj więc Marcinie Kierwiński, że ujadając na Antoniego Macierewicza wyglądasz nieco komicznie nie wspominając już o braku kręgosłupa moralnego, w który dom rodzinny i szkoła cię nie wyposażyli. Patrząc na ciebie i słuchając tego co mówisz o Antonim Macierewiczu przypominasz do złudzenia larwę muchówki, żerującą na ciele ostatniego nosorożca białego.              
W każdej chwili może połknąć cię jeden niewiele większy od wróbla bąkojad i zapewniam, że nosorożec nawet tego twojego dramatu nie zauważy. O Antonim Macierewiczu będą kiedyś uczyły podręczniki historii, w których o Marcinie Kierwińskim nie będzie żadnej wzmianki.
 
Tekst opublikowany w tygodniku Polska Niepodległa
Nowy numer Warszawskiej Gazety już w kioskach