BAJKA O PERONOWEJ KRETYNCE , RYŻYM WILKU I CZERWONYM RUMUNKU

Czasy się nam zmieniły kochane dzieci,
to i bajki na dobranoc też się zmieniają;
słoneczko Peru już w nich tak nie swieci,
a i ludzie wreszcie na oczy przeglądają.

                         ***     
Za górami i lasami (częscią nie sprzedaną)
żyła sobie,  słynna na najbliższe okolice,
kobiecina z gębą raczej myslą nie zkazaną -
rada WSI uznała więc, że się nada w polityce.

Okazało się tam, że to Siłaczka prawdziwa;
przeleciała przez wszystkie ważne stanowiska,
i choć nie była zbyt kumata czy też urodziwa,
rodzina miała dzięki niej co włożyć do pyska.

Ta Gigantka, co żadnej pracy sie nie bała,
leczniczo przeludnienie kraju zmniejszyła,
krwawą ziemię z ruskimi na metr przekopała,
a ostatnio, sto tysięcy turbanów nam "załatwiła".

A wszystko to było możliwe, dzięki Ryżemu -
który niestety musiał wyjechać w delegację -
dobrobyt i woda w kranie to też dzięki niemu;
jak również to, że macie co zjesć na kolację.

Ale nie martwcie się dzieci - Wódz powróci;
nie poznali się na nim w tej głupiej Brukseli;
(chcieli aby cos robił, języka jakiegos się nauczył)
- będziecie go mogli odwiedzać w VIPowej celi.

Z tej samej WSI co Siłaczka, jej krewniak pochodzi,
i choć  jak ona  nie uczył się jak używac termometru,
hiennikarze już wrzeszczą: to on będzie nam przewodził;
czerwony rumunek i mendoweszka, towarzysz petru.

Możecie jednak spać spokojnie kochane nasze dzieci;
wszystkie stare bajki skończą się w następną niedzielę,
gdy zobaczycie w wiadomosciach (tydzień jakos przeleci)
"POŻAR ZNISZCZYŁ DOSZCZĘTNIE NAJWIĘKSZY W EUROPIE TEATR KUKIEŁEK!"