Kłopotowski o Żydach i Polakach też

Krzysztof Kłopotowski, pisarz, filmowiec, umysł oryginalny i niepodległy, nasz przyjaciel z łamów portalu SDP, człowiek i autor nietuzinkowy (najpowściągliwsze, co można o nim powiedzieć), zaprezentował w poniedziałek w Klubie Ronina swoją najnowszą książkę. Już sensacyjny tytuł „Geniusz Żydów na polski rozum” (ze wstępem Rafała Ziemkiewicza, Fronda 2015), stawia czytelnika w samym centrum miotającego kilkoma narodami Europy Środkowej odwiecznego sporu. Kto lepszy, kto mądrzejszy, kto słuszniejszy, kto też winien i czego, i dlaczego tak trudno się docenić czy choćby zaakceptować wzajemnie, nie mówiąc o życiu we wspólnocie czy o wspieraniu się. Dwa narody wybrane, dwa narody tak podobne, a tak niepodobne, tak trudne w życiu i byciu, szczególnie razem. Wygląda na to, że w każdym razie jest to temat ciągle żywy w tej części świata, temat, który wszystkich interesuje, choć chyba trudno spodziewać się, by dało się o nim pisać czy mówić bez szkarłatnych rumieńców z emocji na policzkach.
Tak było i tym razem. Emocje były, szkarłatne policzki takoż. Znakomicie prowadził spotkanie Antoni Trzmiel z Telewizji Republika, który w rozmowie z Kłopotowskim nie unikał niewygodnych pytań. Np. o opisane w książce „genetyczne” wyposażenie osób pochodzenia żydowskiego, o ich „genialność” jako efekt wyposażenia - czy może raczej wychowania? O „definicję”, kto właściwie jest Żydem, czy ten co chce i się tak sam określa, czy ten, co pochodzi z rodziny żydowskiej, czy wyznawca judaizmu, czy ten, czyje pochodzenie wywęszyli nieżyczliwi i tym samym dla Żydów zawsze groźni, ewokujący najgorsze doświadczenia tego narodu. Prof. Feliks Tych, historyk, kiedyś na pewnym ciekawym odczycie w ŻiH (o „żydokomunie”) mówił, że nie da się tego określić, Żydem raz się jest, raz nie, i tak to już jest; trudna dla wielu do zaakceptowania pewna migotliwość jest tu chyba najbliższa rzeczywistości.
Kłopotowski słusznie zauważył, że temat Żydów jest w Polsce starannie omijany w poważnej publicystyce, samo słowo Zyd unikane, że polskie środowiska żydowskie, szczególnie „Gazety Wyborczej”, wytworzyły pewną modę, zakaz mówienia na ten temat. Tymczasem to temat ciągle żywy. Dodam, że może wart również „przepracowania” psychologicznego dla wszystkich stron sporu. Opisał krótko wpływy środowisk żydowskich w Stanach Zjednoczonych, podkreślił też rolę bardzo wczesnego nauczania dzieci żydowskich w ich rozwoju umysłowym – już w wieku 3-4 lat są zaprawiane w czytaniu, dyskutowaniu i w ogóle w nauce. Nikt w tych środowiskach, uważa Kłopotowski, nie sprzeciwiałby się nauczaniu sześciolatków, sześciolatki tam dawno czytają i dyskutują, co świetnie opisał laureat Nobla Elias Canetti w swoim autobiograficznym „Zapomnianym języku”. Co prawda chodziło raczej o naukę w domu, w sprzyjających warunkach, wychowanie w poczuciu autorytetu ojca i w słodkiej miłości matki (tu akurat Polacy niczym nie różnią się od Żydów, tak wyglądała i klasyczna rodzina polska). Ale do żydowskiego chederu posyłano już cztero- i pięciolatki.
W dyskusji najciekawszy chyba był głos Jerzego Strzeleckiego, który przywołał rozmaite amerykańskie badania nad grupami etnicznymi USA i świata. Są takie, i nikt się tam nie boi nazywać narodów po imieniu i badać ich szczególnych cech. Wymienił wśród narodów świata, uzyskujących obok Żydów największe sukcesy finansowe, m.in. Chińczyków na południu Azji, i wskazał, że odnosiły je narody, które żyły na emigracji, w niesprzyjającym, nieżyczliwym środowisku, nie akceptowały miejscowych wierzeń i miały pozytywny stosunek do zarabiania pieniędzy. Kto wie, czy ten zbiór zasad nie wyjaśniałby także znanego zjawiska sukcesów Polaków, kiedy tylko opuszczą nasz kraj. Ta sytuacja obejmowała Żydów praktycznie wszędzie, a że rozeszli się po całym świecie, wielu z nich, proporcjonalnie więcej niż w innych narodach, odnosiło sukcesy, zarówno finansowe, jak i naukowe czy artystyczne. Strzelecki dodał, że Żydzi dzięki inteligentnym negocjacjom i naciskom na władców otrzymywali również specjalne prawa, np. do handlu tam, dokąd przybywali. No cóż, my Polacy złote ptacy, zawsze brzydziliśmy się handlem, a każdy szlachcic, jak wiadomo, miał od tego „swojego Żyda”, bo sam nie bardzo umiał liczyć. Do tego w Polsce najlepsze geny, ludzi najlepiej wykształconych i o najlepszych umysłach, czyli księża, wskutek celibatu nie powielały się, likwidując powoli najlepszy zasób. Specjalną sytuację Żydów w handlu europejskim opisał Ignacy Schiper w znakomitej książce „Dzieje handlu żydowskiego na ziemiach polskich” (ostatnie wydanie w 1937 roku).     
Kłopotowski podjął więc temat wręcz niemożliwy. Tylko nowojorsko-warszawski liberał, jak określa sam siebie, mógł to zrobić i to w takiej błyszczącej formie! Temat Żydów, czyli temat niepodejmowany. Kłopotowski pisał o tym wiele, przez kilka lat w „Rzeczpospolitej” ukazywały się wbrew konsekwentnie wprowadzanej przez zainteresowane środowiska modzie na zamilczanie tematu, jego oryginalne artykuły, niepoprawniackie opisy „charakteru narodowego” Żydów, zarazem młot na antysemitów. Opisał w nich powtórzony w książce wykaz statystycznego, procentowego udziału osób pochodzenia żydowskiego w wielkich dokonaniach ludzkości, gdzie biją na głowę wszystkie inne nacje. Freud, Trocki, Martin Heidegger, Hannah Arendt, Albert Einstein, Artur Rubinstein, Roman Polański, niezliczeni laureaci Nobla i innych nagród, a nawet katoliccy święci (Edyta Stein).
Artykuły w „Rz” i recenzje obecnie wydanej książki czytałam, samego dzieła jeszcze nie. Przypomina mi się dzieło Giovannego Papiniego, mało znany „Gog i Magog” (ostatnie polskie wydanie 1933 w tłum. Anny Brzozowskiej). Papini, włoski ateista (napisał także szydercze „Pamiętniki Pana Boga”, gdzie Pan Bóg sam udowadnia, że nie istnieje), w końcu nawrócił się na łożu śmierci, jak czasem z największymi bezbożnikami bywa. Jego „Gog i Magog” to podobnie jak u Kłopotowskiego, także książka o geniuszu narodu żydowskiego, geniuszu posuwającym świat naprzód, często przez destrukcję (dziś powiemy dekonstrukcję) zastanych paradygmatów społecznych. Z tego zapewne powodu, tego wskazania rewolucyjności wielkich umysłów żydowskich, „Goga i Magoga” przedwojenni żydowscy księgarze i wydawcy wycofali z druku i z księgarń, zakazali także jego czytania tam, gdzie mogli to zrobić. Spróbujcie to kupić.
I przeczytać, i przemyśleć. I pomyśleć, jak jest w Polsce. „W Polsce – powiedział mi kiedyś zasłużony w walce o wolną Polskę pochodzący z „żydokomuny” działacz opozycji, patriota polski, katolik – w Polsce najgorsze jest to, że nie można przestać być Żydem”. 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika U1

13-10-2015 [18:39] - U1 | Link:

Trocki rzeczywiście "bił na głowę inne nacje".To wielkie dokonanie.
Polański ? Właśnie dlatego że swój.

Obrazek użytkownika Teresa Bochwic

16-10-2015 [20:21] - Teresa Bochwic | Link:

No tak, z tym Trockim mi nie wyszło. Wielki zbrodniarz, współtwórca wywrotowej koncepcji komunistycznej. Nie za wszystkie dokonania ludzkość jest wdzięczna, za niektóre należałyby się najwyższe kary.