Niebezpieczeństwa relatywizmu

Wszyscy zgodzimy się zapewne ze stwierdzeniem, że jedną z najważniejszych wartości w naszym życiu jest wolność. Mam nadzieję, że zgodzimy się również z tym twierdzeniem, że to dzięki poznaniu prawdy możemy stwierdzić co tą wolnością jest a co nie. Tak więc by być w pełni wolnym muszę znaleźć prawdę. Najpewniejszą droga do tego jest nasz rozum.

Poznanie prawdy, było celem poznawczym ludzkiego rozumu przynajmniej od dwóch i pół tysiąca lat (w Europie), czyli od czasu kiedy greccy filozofowie przyrody zaczęli szukać podstawowego prawa które rządzi wszechświatem. Problemem tym zajmowali się również dwaj najwięksi filozofowie starożytności Platon i Arystoteles. Ten ostatni zostawił nam definicję prawdy jako zgodność danej rzeczy z rzeczywistością. Problem jednak polega na tym, że filozofowie późniejsi stworzyli własne, często odmienne od klasycznej definicje prawdy, często wątpili również w jej poznanie. Skutkiem tego jest pewien relatywizm, z którym myśl nasza musi się zmierzyć chcąc formułować podstawowe pojęcia o otaczającym nas świecie.

Dla wielu myślicieli jest to początek pasjonującej przygody intelektualnej. Niestety relatywizm ma też swoje niebezpieczeństwa. Jednym z nich jest zwątpienie, czy w ogóle umysł ludzki może poznać prawdę. Są również tacy który twierdzą, że prawda absolutna nie istnieje i że prawie każdy osąd moralny jest tak samo uzasadniony. Relatywizm ten przejawia się również w naszych czasach. Szczególnie podczas rozwiązywania problemów natury etycznej.

Benedykt XVI określił właśnie relatywizm jako „jednym z najbardziej palących wyzwań stojących dziś przed Kościołem i jego instytucjami”. Problemem tym zajmowała się w tym tygodniu Kongregacji ds. Wychowania Katolickiego. „Ma się wrażenie, że praca wychowawcza staje się coraz trudniejsza, ponieważ w kulturze, która zbyt często czyni z relatywizmu swoje credo, zaczyna brakować światła prawdy, owszem, uważa się za rzecz niebezpieczną mówienie o prawdzie, wpajając w ten sposób powątpiewanie w podstawowe wartości życia osobistego i wspólnotowego” - mówił papież. Przypomniał on jednocześnie że „wychowanie jest aktem miłości” i praktyką „miłości intelektualnej”, która wymaga odpowiedzialności, oddania, konsekwencji w życiu.

Dla ludzi wierzących źródłem poznania jest nie tylko rozum, ale również objawienie a co za tym idzie nasza wiara. Tak więc w procesie poznawczym człowieka wierzącego wiara i rozum działają razem i uzupełniają się. Co więcej okazuje się, że większość religii ma podobne fundamenty etyczne co pozwala w pewnym stopniu przezwyciężyć czysto intelektualny relatywizm, który tak zadomowił się we współczesnej kulturze i który jest niebezpieczeństwem dla naszej prawdziwej wolności.