Z pola walki z marszałkiem Bronisławem Komorowskim

Z pola walki z marszałkiem Bronisławem Komorowskim

 

 

W styczniu tego roku zostałem pozwany przez pana Bronisława Komorowskiego, Marszałka Sejmu, o ochronę dóbr osobistych. Do samego pozwu i meritum sprawy będę wracał we właściwym czasie. Teraz kilka zdań informacji na temat tego jak się sprawy mają aktualnie.

 

Odebrałem w dniu dzisiejszym postanowienie Sądu Okręgowego w Warszawie, który przychylił się do złożonego przeze mnie wniosku i „uznał się za niewłaściwy”. Jednocześnie Sąd Okręgowy w Warszawie podzielił moje zdanie i „przekazał sprawę Sądowi Okręgowego w Toruniu, według właściwości rzeczowej i miejscowej”.

 

W żaden sposób postanowienie to nie przesądza o istocie sprawy, ale zawsze będzie mi miło przespacerować się do Sądu Okręgowego w Toruniu, który mieści się 200 metrów od mojego biura poselskiego ze świadomością, że Pan Marszałek i jego pełnomocnik będą się do niego przemieszczali 230 km. Ponieważ Pan Marszałek pozwał mnie prywatnie to mam nadzieję, że zachce się pofatygować swoim własnym autem? Nie to żebym był nadmiernie zasadniczy, ale biorąc pod uwagę, że jakiś niesubordynowany kierowca mógłby wbrew woli Pana Marszałka narazić go na nieprzyjemności bez jego wiedzy jadąc zbyt szybko, to w ten sposób Pan Marszałek, mam w każdym razie taką nadzieję, uniknie tego typu kłopotów?

 

Te małe uszczypliwości są jednak tylko nieistotnym drobiazgiem. Martwi mnie coś zupełnie innego Pan Marszałek oraz reprezentujący go w tej sprawie Pełnomocnik złożyli, jak widać po postanowieniu Sądu Okręgowego w Warszawie, pozew z naruszeniem właściwości rzeczowej i miejscowej sądu. Taka pomyłka oczywiście zdarzyć się może każdemu. Sądziłem jednak, że kto jak kto, ale Marszałek Sejmu, człowiek kierujący pracami Izby, która odpowiada ze tworzenie prawa, dysponuje nieco większą wiedzą w zakresie funkcjonowanie prawa w praktyce? Osobiście nie mam o Panu Marszałku zbyt dobrego zdania, po zapoznaniu się ze złożonym przez niego pozwem ta opinia uległa dalszemu pogorszeniu, ale sądziłem że mimo różniących nas poglądów politycznych łączy nas pewien poziom profesjonalizmu w podejściu do wykonywanej pracy? Mam nadzieję, że tę pomyłkę mi Pan Marszałek wybaczy i nie będzie mnie z tego powodu pozywał o ochronę dóbr?

 

W ramach drobnego zadośćuczynienia zaś polecam mu film, który mam nadzieję przypomni mu młodzieńcze lata. Miał w 1969 r. Pan Marszałek 17 lat, mnie jeszcze nie było na świecie, kiedy na ekranach Telewizji Polskiej pojawił się serial dla młodzieży pod tytułem „Do przerwy 0:1”. Mam nadzieję, że odświeżenie sobie w pamięci przygód Paragona, Perełki i Mandżaro będzie miłą odmianą po studiowaniu mapy drogowej i ustalaniu w oparciu o nią gdzie są zainstalowane fotoradary? W Warszawie nie byłoby takiego kłopotu, zresztą jak przyznał sam Pan Marszałek, jego kierowcy wiedzą gdzie są w Warszawie fotoradary, niestety w drodze do Torunia już tak dobrze może nie być.