NAJAZD NA "KADRÓWKĘ"

Siódmy raz brałem udział w marszu szlakiem I Kadrowej z Oleandrów w Krakowie do Kielc. W tym roku po raz pierwszy od 15 lat był nowy komendant wybrany w wyborach, które odbywają się co roku 10 sierpnia w Choinach nad Nidą. Prawo do wybierania komendanta mają posiadacze odznaki uczestnika marszu szlakiem Kadrówki lub osoby, które są po raz trzeci na marszu. Stary, tzn wieloletni komendant, który został w ubiegłym roku honorowym komendantem, zrezygnował z kandydowania. W ub. roku nowo wybrany komendant, dziękując za wybór i zaufanie, zwrócił się do byłego z prośbą o ewentualną pomoc. Honorowy komendant odparł jakby z ironią "Chyba duchowo". Nowy komendant musiał zaczynać niemal od zera. Osobowość prawną stowarzyszenie "Kadrówka" uzyskało dopiero w styczniu 2015, dlatego trudno było liczyć na sponsorów. Mimo to, porównując tę imprezę do poprzednich, zauważyłem większą dyscyplinę i efektywniejszą organizację. Poza tym komendant maszerował i spożywał posiłki z uczestnikami marszu.

10.08.2015 nowo wybrany prezydent RP, Andrzej Duda odwiedził Jędrzejów. Z tej okazji komendant wraz ze sztandarem Kadrówki i częścią Kadrowiczów udał się do parku, gdzie oczekiwał na prezydenta RP. W parku pojawił się honorowy komendant z grupą osób, które nie były uczestnikami marszu w tym roku. Było to bardzo smutne, gdy były komendant przechodząc obok naszej grupy ze sztandarem nawet nas nie zauważał. Na scenie bardzo zadowolony, uśmiechnięty, wręczał odznaki prezydentowi Dudzie, ale to bardzo dziwnie wyglądało w oczach uczestników marszu, ponieważ jakby wchodził w kompetencje obecnego komendanta marszu. Najgorsze miało dopiero nastąpić przy wyborach na następny marsz 2016 - wybory odbywały się jakby pod dyktatem honorowego komendanta, który wprowadził grupę Kadrowiczów nie będących uczestnikami tegorocznego marszu i przepchnął swojego pupila. Było to żenujące, jakby wyjęte z serialu Kiepscy - tak, że nie wiadomo, czy śmiać się, czy płakać. Honorowy komendant jest osobą publiczną, która ma dużą wiedzę, zdolności aktorskie i wygórowaną ambicję.
Nie idę z Krakowa do Kielc, aby być tłem dla komendanta, ale po to, aby oddać szacunek największemu Polakowi ostatnich dwóch wieków (z całym szacunkiem dla św. Jana Pawła II) - Marszałkowi Józefowi Piłsudskiemu i jego żołnierzom, którzy znali znaczenie słowa "honor".