Polska Wieża Babel

Prezydent Andrzej Duda już w dniu nominacji apelował do wszystkich o „wzajemny szacunek dla naprawy” Polski. I już w tym samym dniu słyszeliśmy buczenie, nieprzychylne komentarze, przeinaczenie intencji wypowiedzi (np. K. Pawłowicz powiedziała że panuje atmosfera jak podczas wizyta Jana Pawła II – media powiązały to z ilością; Andrzej Duda mówił, że jeżeli nie wykona dwóch najważniejszych obietnic, to ograniczy się do jednej kadencji, media zinterpretowały to, że ustąpi – w podtekście, najlepiej natychmiast, itd.). Owszem specyfika kampanii wyborczej wymaga przerysowań i pewnej skrajności. Ale nie ma się co oszukiwać, te przerysowania i skrajność odnotowujemy na co dzień.

Dwie Polski
Dwie Polski, to bardzo ogólny podział, choć istotny. Podczas zaborów Polacy dzielili się najpierw na Białych i Czerwonych, potem, w miarę zbliżania się niepodległości, na ogólnie - narodowców, ludowców i piłsudczyków (pomińmy odcienie PPS). W okresie II RP partie ścierały się, ale dzieło zjednoczenia w warstwie politycznej było mniej widoczne. Natomiast na poziomie świadomościowym dzieło zjednoczenia okazało się tak doniosłe, że można je śmiało porównać ze zwycięstwem w 1920 r. W ciągu jednego pokolenia tamto państwo potrafiło zjednoczyć trzy różne pozaborcze świadomości w jedną i na tej podstawie stworzyć państwo. Oczywiście, nie było idealnie. Dzięki temu Polskie Państwo Podziemne, w sposób demokratyczny, na terenie Generalnego Gubernatorstwa, zdołało powołać 300 -400 tysięczną armię, Sejm, sądownictwo i państwowe struktury (patrz prace prof. T. Strzembosza). Ale to wszystko było wówczas możliwe bo istniała refleksja historyczna i społeczna z okresu zaborów oraz tradycyjna polska inteligencja, która choć różnie, ale rozumiała swoje obowiązki i polską specyfikę kulturową. Proces ten został przerwany dopiero w okresie PRL. W tym czasie zorganizowana została formacja ludzi oderwanych od polskiej tradycji, którą dziś nazywamy inteligencja kompradorską.

Dziś Polacy zostali kupieni dotacjami z UE i sądzą, że stan taki będzie trwał wiecznie i że w Polsce będziemy żyć tak samo, jak w krajach zachodnich. W całym okresie powojennym przez propagandę, szkołę i media zostaliśmy sformatowani na dwa różne sposoby. Jedni uwierzyli, że swoją prywatność mogą budować w oderwaniu od zewnętrznych wydarzeń, a państwo mogą mieć gdzieś. Drudzy, widzą skutki takiej obojętności i nie akceptują konsumpcyjnego stylu, bo zdają sobie sprawę do czego one prowadzą i próbują im przeciwdziałać. Ale podział ten nie jest jednowymiarowy, ponieważ w obydwu grupach znajdują się ludzie myślący. Mimo to dwie Polski są faktem i rozdzielają się często w sposób irracjonalny. Skleić je to znaczy stworzyć taką trzecia płaszczyznę porozumienia, w której do głosu doszłaby wspólna perspektywa rozwoju pozwalająca oderwać się od wcześniejszych grzechów i przejść do aktywnej budowy nowej rzeczywistości. Podobnie, jak komuniści zrobili to po 1945 r. i tak, jak to zrobiono z nami po 1989 r. i robi się aż do dziś.

Czy jest to możliwe?
Dziś historia mówi: „sprawdzam”. To znaczy, że wcześniej skrywane intencje wychodzą na światło dzienne, a złudzenia opadają, jak liście z drzew. W takim okresie łatwiej się rozmawia, lepiej są rozumiane poglądy i jaśniejszy staje rozwój sytuacji, łatwiej też eliminować ludzi niekompetentnych lub zwykłych cwaniaków. Ale taki okres wymaga określenia jednoznacznej perspektywy, wyłonienia ludzi z charakterami i współdziałania przynajmniej części społeczeństwa – dla wspólnego dobra. Potrzebny jest ośrodek władzy, nowe media, nowi dziennikarze, nowi lekarze, nowi prawnicy, nauczyciele i nowi politycy. Jeden człowiek bez współdziałania, nie będzie w stanie wypełnić nadmiernych oczekiwań kibiców.

Dotychczas odnajdywaliśmy w sobie siły na reorganizację i odradzanie się narodu i państwa. Ale poczuciem odpowiedzialności i dobrą wolą wykazywało się zwykle ok. 10-20  procent społeczeństwa. Ta prawidłowość powtarzała się w czasie zaborów, w okresie I i II wojny światowej. A dziś, czy potrafimy do komputera włożyć płytkę lub dysk z tradycyjną naszą świadomością? A jeżeli tak, to jaki procent polskiego społeczeństwa, na całym świecie, jest w tanie to zrobić?

Konkrety
W okresie niewoli, z konieczności, wykorzystywaliśmy literaturę. Dziś możemy pozwolić sobie na opracowania naukowe. Mają one określone podstawy, których nie możemy zignorować. Do takiej definicji potrzebne jest odwołanie się do polskiej kultury i tradycji, bo one dają nam siłę i poczucie stabilizacji. Nowinki odchodzą, a tradycja powinna zostać. Warto dodać, że religia katolicka jest częścią tej kultury i nie sposób jej oddzielić od pnia, co oczywiście nie oznacza dewocji lub dyktatury Kościoła. Ponadto warto zauważyć, że społeczeństwo polskie po 1989 r. nie zostało wprowadzone w świat rzeczywistych uwarunkowań, tak samo, jak nie usłyszało, że Polska jest państwem niepodległym. Błąkamy się więc po jakichś meandrach domysłów, prywatnych wynurzeniach, wątpliwych aliansach, szukamy swojego miejsca na ziemi, zatapiamy się w wirtualnej rzeczywistości. I odnajdujemy wyłącznie klęski, niewiarę w siebie, krótką perspektywę i kompletne zagubienie. Wypiszmy kilka więc zdań prawdziwych, które w dalszym logicznym rozwoju stworzyłyby obraz naszej współczesnej rzeczywistości.

Zacznijmy od kluczowego pytania: ile Polski było w PRL?... No i właśnie, teraz dopiero mnożą się pytania! Jak zinterpretować „Polskę”? Co to jest polskość? I co? Pustka i krzyk! W takiej pustce możemy żyć tylko dla innych. I tak brniemy, nie widząc na jakim świecie żyjemy. Pustka odbiera nam wszystko: ambicje, tożsamość, sens rozwoju, motywacje w życiu, a więc gonimy za czymś, co wiecznie ucieka. Ale pustka nie znosi pustki, tak samo, jak my samych siebie. Pustkę zapełnia się drugą pustką: alkoholem, narkotykami, dopalaczami itd.

Skoro nie możemy określić procentu polskości w PRL, to musimy znaleźć dla niej jakiś punkt odniesienia. Czy PRL może być punktem odniesienia dla PRL-u? No chyba nie. Jedynym punktem odniesienia dla zniewolonego państwa jest wolne państwo – a więc II RP. Ale Drugą RP pogrzebała PRL i wciąż grzebie Polska postpeerelowska. Chcąc uchwycić sens, musimy nauczyć się II RP, bo w niej zapoczątkowano te procesy, które po 1989 r. powinny być kontynuowane. I tylko konfrontacja z tamtym okresem pozwoli nam częściowo odpowiedzieć na pytanie: ile Polski było w PRL-u. „Częściowo”, dlatego, że w kolejce czeka jeszcze okres zaborów i, największa z wszystkich, I RP. Owszem, jest trochę roboty, ale właśnie taki wymiar ma Polska i polskość. Warto posłuchać Rymkiewicza, jest jedynym z niewielu, którzy potrafią myśleć kategoriami 1000-lecia. W I RP odnajdziemy wiele przyczyn obecnych zachowań, dzisiejszy stosunek do świata i sens katolickiego obrazu Polski. To trudne zadanie, ale konieczne! Bez odwołania się do II RP nie postawimy kroku naprzód.

 Zdaniem prawdziwym, z którym się wszyscy zgodzą jest to, że „współczesna Polska ma położenie zbliżone do piastowskiego”. Co to oznacza? Oznacza, że jesteśmy w obszarze działania tych samych uwarunkowań, w jakich żyli Piastowie; że nasze stosunki z Niemcami – dla obu krajów nie powinny być powtórką z tamtych czasów; że skończył się dylemat: Polska jagiellońska, czy piastowska. Nogami chodzimy po ziemiach niemal w całości słowiańskich, a piastowskie ślady znajdują się pod wierzchnią niemiecką warstwą. Do naiwności należy, ze te argumenty przeminęły. Przeminęły, ale tylko w polskiej świadomości. Na ziemie piastowskie wróciliśmy, nie dlatego, że tak głosił PRL, lecz dlatego, że historia dała nam po raz drugi szansę ułożenia na nowo swoich stosunków – już bez udziału naiwności.

Kolejne zdanie prawdziwe: „w 1939 r. straciliśmy niepodległy byt państwowy”. Dlaczego tak mało wiemy na temat II RP. Dlaczego kolejny raz te same państwa zmówiły się i dokonały na nas kolejnego rozbioru? Dlaczego taki stan jest stanem akceptowalnym przez państwa wchodzące w skład tej samej cywilizacji?

„Staliśmy się ofiarami komunizmu”. A skoro okazaliśmy się ofiarami, to coś musieliśmy stracić. Straty materialne można odrobić, straty intelektualne odbudowuje się pokoleniami i można ich nie odbudować nigdy. Sprecyzowanie strat pozwoli nam określić obszary słabego powojennego rozwoju i skalę właściwej klęski. Oczywiście zdań prawdziwych jest dużo więcej.

Zakończenie
Musimy odpowiedzieć sobie też na kolejne pytania: czy chcemy mieć państwo, czy chcemy rozwijać własną kulturę, czy chcemy być ludźmi wolnymi czy też niewolnikami itd. To właśnie takie zdania prawdziwe i pytania pomocnicze wyznaczają konkretne ramy narodowej dyskusji. Taka praca dotychczas nie była możliwa. Nie było na nią pieniędzy, ani nawet zainteresowania. Ale „zasypywanie dołów” czy „rowów” lub „przepaści”, jak to się dziś powiada, jest kwestia budowania, bez oglądania się na fochy, dąsy czy sypanie piasku w tryby. To rola państwa. Jest to też kwestia pewnej selekcji argumentów i ludzi. Tak robią wszyscy, bo każda konstrukcja wymaga przede wszystkim fachowców. Wieżę Babel znamy z Biblii.

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Marek1taki

08-08-2015 [13:28] - Marek1taki | Link:

@Ryszard Surmacz
Też tak to odbieram, że jesteśmy w sytuacji, nie tylko jako Polacy, pomieszania pojęć. By wyruszyć w jakąkolwiek polityczną drogę konieczne jest określenie wartości podstawowych i w oparciu o nie rozpoznanie sytuacji.
Uznajemy początki państwowości w Polsce Piastowskiej. Nie bez powodu przez pokolenia odwoływano się do wartości, które wynikają z Chrztu Polski i systemu cywilizacyjnego, który wraz z nim został przyjęty. Pozostaje odpowiedzieć na pytanie czy opowiadamy się za patriotyzmem czy za internacjonalizmem zwanym dzisiaj globalizmem albo europejskością. Za katolicyzmem czy za walką z Bogiem pod pretekstem neutralności światopoglądowej albo ateizmu. Za odpowiedzialną wolnością i własnością czy za państwem socjalnym, opiekuńczym za to ograniczającym odpowiedzialność, wolność i prawo własności.
Odpowiedzi na te pytania zawarte są w konstytucji. I wiele mówią o suwerenie.

Obrazek użytkownika Ryszard Surmacz

08-08-2015 [14:06] - Ryszard Surmacz | Link:

@ Marek1 taki
Tak, dziękuję za dopowiedzenie.
Pozdrawiam

Obrazek użytkownika Deidara

08-08-2015 [14:20] - Deidara | Link:

"W I RP odnajdziemy wiele przyczyn obecnych zachowań, dzisiejszy stosunek do świata i sens katolickiego obrazu Polski."
Tak tylko przypomnę, że w okresie największego rozwoju I RP ponad połowę posłów stanowili protestanci. Proces ścisłej katolicyzacji Polski i kształtowania się układu "Polak-Katolik", to już druga połowa XVII i XVIII wiek, czyli okresy klęsk i upadku.

Obrazek użytkownika NASZ_HENRY

08-08-2015 [15:07] - NASZ_HENRY | Link:

Na Czerskiej szkolony z POdręczników Michnik ;-)

Obrazek użytkownika Ryszard Surmacz

08-08-2015 [17:13] - Ryszard Surmacz | Link:

Witam!
No tak, to zdanie można bardzo różnie zrozumieć. Chodziło mi o to, że I RP była syntezą władzy świeckiej i kościelnej wówczas z bardzo dobrym skutkiem (na ten temat pisałem kilkakrotnie). Nie o Polaka-katolika więc chodziło. Ale przy okazji Polak-katolik to figura obronna, bo chodziło o obronę stanu posiadania - świeckiego, jak i duchownego. Na terenie rozpadającej się I RP to katolicyzm był najważniejszym i jedynym lepiszczem. Ale katolicyzm, to nic zdrożnego, ani tym bardziej nagannego.

A z przyzwyczajeń, jakie nam pozostały, to choćby domaganie się od najwyższych urzędników państwa absolutnej uczciwości, wręcz świętości,ba na tym samym paradygmacie opierał się brak zgody na zajmowanie się szlachty handlem; dalej, bezkrytycyzm Polaków w stosunku do Kościoła, który w sposób znaczący utrzymywał się chyba do końca II RP, wiara w Boga, która dawała siłę przetrwania, poczucie demokracji, która w tamtym czasie została sformułowana, itd. Można też wymienić wiele zacnych cech, które niestety dziś już zanikły: poczucie odpowiedzialności za państwo, szeroka perspektywa widzenia spraw politycznych i kulturowych, humanistyka, itd. Ilość protestantów nie miała takiego znaczenia, bo obowiązywały szacunek i lojalność, dziś niewyobrażalne, dla majestatu Rzeczypospolitej.
Pozdrawiam

Obrazek użytkownika Teresa Bochwic

09-08-2015 [16:01] - Teresa Bochwic | Link:

Poprzedni komentarz nie wszedł. Był tam zachwyt tekstem i info, że linka wrzuciłam na Twittera. Upał...