Co to jest patriotyzm?

Dziś obchodzimy kolejną rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego. Syreny wyją. O godz. 17., coraz więcej ludzi zatrzymuje się w miejscu i oddaje hołd bohaterskim Powstańcom. Ale, miedzy Bogiem a prawdą, czy rozumiemy o co Oni naprawdę walczyli? Czy jesteśmy w stanie podtrzymać ciągłość myśli i ciągłość pokoleń? Czy rozumiemy ich ideały, czy potrafimy odpowiedzieć na pytanie dlaczego rzucali swoje młode życie na stos? Dlaczego umierali za Polską, którą rozstrzeliwało dwóch odwiecznych zaborców? Stawiam to pytanie dlatego, że obok tych symbolicznych hołdów, nadal toczy się walka o sens Powstania, nadal powstają filmy, które zacierają jego istotę, niszczą przekaz; reżyser potrafi poświęcić kilka lat na efekty specjalne, a potem przykleić je do historii, o której ma blade pojecie. Wciąż autorska wizja jest ważniejsza, niż prawda historyczna. Wciąż kłamstwo góruje nad prawdą.

Więcej, zbliża się kolejny czas światowych roszad geopolitycznych, a nasza świadomość jest tak rozkojarzona, że nie jesteśmy w stanie zając żadnego rzeczowego stanowiska – ani polski rząd, ani polskie społeczeństwo. Przykro, ale tak wielu z nas nie rozumie, że patriotyzm, to element zdrowego rozsądku i że odpowiedzialność jest pojęciem najbliższym jego znaczeniu. Odpowiedzialność wymaga jednak wiedzy i emocjonalnej dojrzałości.

Jak naprawić sobie życie?
Na nieodpowiedzialności jeszcze nikomu nie udało się zbudować życia, ale bardzo wielu nieodpowiedzialnych pomogło swoim wrogom zrobić z siebie niewolnika. Nikomu też nie udało się wydorośleć bez poczucia obowiązku i odpowiedzialności, ale bardzo wielu tych, którzy nie chcą wyjść z dziecięctwa innym pozwoliło zamknąć siebie w getcie piaskownicy i radosnej naiwności. I teraz powstaje pytanie co to jest odpowiedzialność? A więc dziś jest to coś niepopularnego, większość z nas bowiem nie chcemy zaakceptować oczywistej prawdy, że oprócz praw mamy też obowiązki. A obowiązki, to nic innego, jak konstrukcja, która trzyma naszą rodzinę, nasze państwo i naszą kulturę. Ta konstrukcja jest naszą twierdzą, bez niej nie istnieje fakt, który nazywa się „Polska” i „Polacy”. Ale muszą to być polskie obowiązki.

A więc do zdrowego rozsądku należy obrona takich swoich potrzeb, które pozwolą naszej rodzinie, naszemu narodowi, naszemu państwu i naszej kulturze pełnić swoje obowiązki wobec nas. Ale jest jeden warunek – ta rodzina, naród, państwo i kultura muszą żyć. Bez naszej pracy, bez naszego wysiłku i zainteresowania nimi, umierają na takiej samej zasadzie, jak pustoszeje balon, któremu zabiera się powietrze.

Wielkość epoki piastowskiej oparta została na ostatnim Piaście, Kazimierzu Wielkim, który założył Akademię Krakowską. Ale wielkość epoki jagiellońskiej rozwinęła się dzięki tej samej krakowskiej uczelni, której wysiłek edukacyjny obejmował także Litwę. Późniejszy upadek poziomu edukacji przekładał się na upadek polskiej myśli i polskich propozycji cywilizacyjnych dla całej cywilizacji łacińskiej. A na czym polegała wielkość polskiej kultury w okresie zaborów? Najkrócej mówiąc, na tradycji I RP, a więc na poczuciu państwa i szacunku dla Rzeczypospolitej, Komisji Edukacji Narodowej (cokolwiek by o niej nie mówić), do Konstytucji 3 Maja. Warto zapytać, kto, w okresie zaborów, kazał polskim patriotom ginąć podczas Powstań lub umierać w przytułku dla bezdomnych; kto zmuszał twórców polskiej kultury (literatów, malarzy, muzyków) do tworzenia za darmo i pracy ponad siły? Kto kazał Ignacemu Kraszewskiemu napisać około 600 powieści, kto dał taką wiarę Ludwikowi Popławskiemu, która na wyrzut żony, że syn ma dziurawe buty, pozwoliła mu odpowiedzieć: „niech jeszcze trochę poczeka, a będzie miał nowe”. Czy dziś rozumiemy na czym polegało bohaterstwo i poświęcenie naszych przodków – dla nas? Czy wiemy co kryje się za hasłem „Rzeczpospolita”, „powstaniec”, „żołnierz niezłomny”, „polskie podziemie”, „Polskie Państwo Podziemne”? Czy do końca rozumiemy, że patriotyzm nie polega na powielaniu werbalnej niechęci do tych, którzy w przeszłości zrobili nam wiele krzywd, ale na zrozumieniu - dlaczego pozwoliliśmy na takie traktowanie siebie?

To właśnie patriotyzm pomaga ułożyć życie zgodnie z własnymi potrzebami i na dobrym poziomie intelektualnym. Polski patriotyzm, w odróżnieniu od niemieckiego i rosyjskiego, nie jest agresywny. To on oddziela dobro od zła, pozwala zachować umiar, a także odpowiedni światopogląd. Bez świadomości wagi tych przymiotów stajemy się bezbronni i zaczynamy pracować na dobrobyt innych. Patriotyzm pozwala zachować w dobrym stanie nie tylko własną tożsamość, gospodarkę, armię, ale także sens naszych dziejów, a przez to również szacunek dla innych. Polskiego życia nie naprawimy bez polskiej inteligencji i myślenia po polsku. Patriotyzm, nie jest elementem jakiegoś zacofania. Coś takiego mogą mówić tylko ci, którzy nie mają o nim pojęcia. Po utracie państwowości, aż do 1945 r. był krwią polskości. Ale nie każdy musi go posiadać. Jego brak nie może być piętnowany, ani karalny. Powinien jednak być akceptowany na podobnej zasadzie co czyjaś wiara, bo w polskiej kulturze funkcjonuje na tej samej zasadzie – jest jej elementem.
 
PRL-owski ćwiek
O potrzebie humanistyki i jej roli w II RP pisałem 12.07.br. (patrz: http://wpolityce.pl/polityka/2...), dziś warto przypomnieć na czym polegała wielkość niepodległej międzywojennej Polski. Oczywiście, fundamentem była tradycji I RP, ale zmieniona została doświadczeniem zaborów i dojrzałą refleksją historyczną przełomu XIX i XX w.

Tradycja narodowa ma wielkie zasługi w odtworzeniu polskiego narodu, które można rozumieć, jako „policzmy się” i „ratujmy to, co polskie”. Druga tradycja, piłsudczykowska stawiająca bardziej na państwo, ma nie mniejsze zasługi. Tu Pierwszą Kadrową i Pierwszą Brygadę można zobaczyć jako rozwinięcie działalności „Filomatów”, „Filaretów”, „Promienistych”. Tam młodzież tworzyła tajne patriotyczne grupy, wyznaczała kierunki działania. Pierwsza  Brygada, w sto lat później, także odtwarzała polskie obyczaje, polskie symbole i wartości. Trzecim kierunkiem był ruch ludowy, który może poszczycić się propozycją Wysłoucha o przesunięciu granicy Polski na zachód. Ten ruch, poprzez swój masowy udział w obronie granic II RP, nobilitował sam siebie. Czwarty kierunek, związany z Wojciechem Korfantym, był najmłodszym, ale nie mniej ważnym elementem II RP. Tu narosło wiele nieporozumień związanych, nie tylko z nieco inna wizją Polski, ale również samym widzeniem Wschodu.

To wszystko, poprzez spójna gospodarkę, edukację, poczucie wspólnoty, a także patriotyzm, zostało połączone w jedną całość. Oczywiście, można wskazywać na niedostatki, na niekonsekwencję, ale w porównaniu do tego, co dzieje się od 1945 r., aż do chwili obecnej,  trudno o jakiekolwiek pozytywne porównanie.

I teraz jaką rolę pełni ten ćwiek, który zabiła nam PRL ? Okazuje się, że nie jesteśmy w stanie wyjąć go z głowy, bo horyzont naszego myślenia jest wolny od doświadczeń i osiągnięć II RP. W większości nie zdajemy sobie sprawy, że właśnie w okresie międzywojennym zapoczątkowane zostały kierunki, które dziś musimy kontynuować. Obce jest nam rozumowanie kategoriami wolnej Polski. Przeżyliśmy gospodarkę planową, teraz uwierzyliśmy w wolny rynek, wciąż oddajemy zakład po zakładzie w obce panowanie zmieniając w ten sposób strukturę gospodarczą z przemysłowej na usługową; walczymy nie o własne fabryki, lecz o miejsca pracy; armię, która powinna być gwarantem naszych możliwości obronnych, traktujemy jak obcą itd.

Bez wyjęcia tego ćwieka i nauczenia się II RP, nie ruszymy z miejsca. W PRL-u, najlepiej powinniśmy zostać Rosjanami i najpierw porzucili katolicyzm, a potem przejść na prawosławie. Obecnie, najlepiej zostać Niemcami, oddać im wszystko co mamy po to, by wypełnić testament Goebelsa (patrz jego pamiętniki). Poziom nauczanie idzie właśnie w tym kierunku. Ale najgorsze jest to, że owego ćwieka wciąż pozwalamy sobie dobijać młotkiem.

To świadomość powinna kształtować byt
Chowamy bohaterów na Łączce, ale w siedemdziesiątą pierwszą rocznicę Powstania Warszawskiego, choć jest lepiej niż było, to wciąż jakoś nie możemy zrozumieć, że to nie perspektywa garnka decyduje o pozycji narodu, kultury i państwa, że niepodległości (jaka by nie była) nie obronimy całując klamek oraz że poczucie tożsamości jest proporcjonalne do  prestiżu paszportu… oraz najważniejsze, że Żołnierze wszystkich Powstań ginęli właśnie po to, aby to nie byt kształtował polską świadomość, lecz odwrotnie, aby to świadomość kształtowała polski byt. Bo taka jest właśnie Polska. Oczywiście, dziś trudno utrzymać świadomość odrębności wewnątrzcywilizacyjnej, ale też musimy mieć świadomość, że formuła Marksa nadal rozbija nam spójność własnej tradycji i uniemożliwia powrót do niej. Ponadto utrata starej inteligencji jest trudna do przecenienia.

Zakończenie
Odwołajmy się do prof. Anna Pawełczyńska, kobiety niezwykle mądrej i doświadczonej. Oto, co na temat patriotyzmu powiedziała w wywiadzie-rzeka:

- „Polskiego patriotyzmu nie można sobie wyobrazić w oderwaniu od chrześcijaństwa, jego norm moralnych, które regulowały życie społeczne na różnych szczeblach wspólnot: naturalnych, zawodowych i wszelkich innych, ponieważ te zasady, i ich przestrzeganie, nadawały znaczenie i sens spoistości wspólnocie Polaków. Ta spoistość bez norm moralnych i ich praktykowania nie byłaby możliwa, bo panowałby wielki chaos” (Przeszłość dla przyszłości. Rozmowa o Polsce z prof. Anną Pawełczyńską, Polihymnia Lublin 2015, s. 21).
- „Kultura i patriotyzm w znacznej części kojarzyły się z zamożnością, ale bieda wówczas przestała być zawiniona lub dziedziczna. Dzielność w odniesieniu do codziennej biedy i przeciwności wyróżniała ludzi najbardziej wartościowych. Równocześnie ludzie, których mieszkania czy majątki ocalały, sprawdzali swoją postawę obywatelską ratując tych, którzy pozbawieni byli środków i warunków do życia. To było nowe rozwarstwienie, w którym skrystalizowały się wyjątkowo cenne cechy charakteru, osobowości, a także zarysowały się odwołania do różnych tradycji historycznych” (tamże, s. 42)
- „Patriotyzm, to bardzo ważny element polskiej kultury. Bez niego polska kultura karleje. Przed wojną patriotyzmu uczono w rodzinach, w szkole, w różnych organizacjach społecznych. Po wojnie było już coraz gorzej.
Patriotyzm ma różne postawy. Inny jest w czasie pokoju, inny w czasie wojny. Postawa patriotyczna ma też różne znaczenia w różnych okresach historycznych. Wiąże się ona ściśle z zadaniami, jakie stoją przed całym narodem i poszczególnymi obywatelami; dostosowuje się do okoliczności, ale zawsze polska racja stanu musi być w nim na pierwszym miejscu. Postawa patriotyczna otwierała też ludzi dla ludzi i była elementem wspólnoty narodowej czy państwowej. Ujawniała się zawsze wtedy, gdy zachodziła groźba krzywdy lub agresji, niezależnie od okresu wojny czy pokoju” (tamże, s.162).

Patriotyzm, jak na dzisiejsze normy, to dość duże obciążenie, ale nie możemy zapominać, że na przestrzeni wieków ani nie zmienił się człowiek, ani polityka nie zmieniła zasad, jakimi się posługuje. Dziś Biblia, w swojej warstwie moralnej i filozoficznej, jest tak samo ważna jak 1000 lat temu. Patriotyzm, jak historia, też ma swoją ciągłość. Powtórzmy, polski patriotyzm, w odróżnieniu od niemieckiego czy rosyjskiego, nie ma w sobie agresji, jest zatem stanem napięcia intelektualnego, moralnego i etycznego, a jego przewodnikiem jest odpowiedzialność.
Ryszard Surmacz

PS. Bardzo zachęcam do lektury książki: Przeszłość dla przyszłości. Rozmowa o Polsce z prof. Anną Pawełczyńską, Polihymnia Lublin 2015.