W CZARNO-CZERWONE...

Z delegacji z okaleczonego Polskiego Cieszyna
w prezencie ojciec przywiózł
w pionowe, czarno-czerwone pasy
a było to w połowie lat sześćdziesiątych
przyjemną ciału koszulę
siedmioklasiście Tysiąclatki
imieniem Piotra Wysockiego
wychowawczyni Karwosińska, imię już zawieruszyłem
magister od geografii i historii
z bambusowym wskaźnikiem
gdy się podpadło, łydki pamiętały do tygodnia
nie dziwi więc
rozwrzeszczane małolaty
w zasięgu wzroku profesor
unosiły się na paluszkach
ja przy tablicy cały spięty
a jej dłonie czule równają kołnierzyk
w czarno-czerwone paseczki
niepowtarzalne kolory mej naj..
przywłaszczyli sobie nie bardzo naj..
osobnicy..